Przy ostatnim "sprzątaniu komputera" doszedłem do wniosku, że mam trochę rzeczy, których nie chciałbym utracić. Aktualnie jest ich niewiele (niecałe 200GB) i na wszelki wypadek porozrzucałem je po partycjach, ale nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Naszła mnie jednak myśl, aby kopię tych danych przechowywać fizycznie oddzieloną od dysku, z którego korzystam na co dzień. No i tutaj wyjścia mam dwa, i o ile wydaje mi się, że wiem, które jest lepsze to nie do końca wiem co wybrać.
Wyjście 1 (mniej preferowane): Kupić jeszcze jeden wewnętrzny dysk do komputera, mieć go podłączonego i kopiować na niego dane, na których mi zależy. Ew. kupić dwa i ustawić je w RAID1, ale to graniczy z cudem poniżej 400 zł.
Wyjście 2: Kupić zewnętrzny, potencjalnie nabiurkowy dysk na USB i albo kopiować na niego dane ręcznie, albo nauczyć jakiś program, aby po podłączeniu (albo włączeniu) dane kopiował automatycznie. No i tutaj, z racji tego, że ten wybór jest chyba rozsądniejszy, nie chciałbym go później żałować. Nie przeciągając,WD Elements Desktop (WDBWLG0020HBK), czy...
ADATA HM900 (AHM900-2TU3-CEUBK), a może...
Seagate Expansion (STEA2000400)?
Oba te rozważam w wersji 2TB (jak widać po numerkach). Nie zależy mi na szybkości czy cichości dysku, bo używany będzie sporadycznie (no, może na szybkości troszeczkę mi zależy :P ). No i nie chciałbym musieć dodatkowo napadać na bank, dlatego taki przedział cenowy.
Któryś z nich szczególnie powinienem ominąć? Jest w tym przedziale cenowym coś lepszego? Może powinienem trochę dołożyć i wziąć coś innego? A może jest jakieś kompletnie inne wyjście z sytuacji, o którym nie mam pojęcia?