Wczoraj zaniepokoila mnie pewna informacja, ktora pojawila sie w bodajze wieczornych wiadomosciach. Mowa byla o specjalnych szkolach ksztalcacych mlodych kadetow (10 letnie dzieci) w Rosji, ktore poddawane sa intensywnemu szkoleniu wojskowemu, i ktore karmione sa ideologiczna papka w stylu "Kocham Wladimira Putina". Oczywiscie szkoly te ucza takze obycia w towarzystwie, nauki tanca i innych przydatnych mlodemu, zorganizowanemu mezczyznie rzeczy. Tradycja nawiazuja do dawnych, carskich instytucji. Podobne szkoly powstawaly rowniez w III Rzeszy. I trzeba pamietac, ze za ich pomoca stworzono jedna z najbardziej fanatycznych armii w dziejach ludzkosci. No i jak to sie mowi "historia kolem sie toczy". Czyzbysmy znowu wracali do kultu jednostki?