Skocz do zawartości
Mardok

"Było sobie MoBo"

Rekomendowane odpowiedzi

"Było sobie MoBo&"

 

Czas akcji : początek roku 2001

W rolach głównych : Shuttle VIA KT133A oraz AMD Durom 800MHz

 

Przedmowa:

 

Owa historia opowiada o bolesny życiu pewnych komponentów komputerowych (u mnie jakoś dziwnym trafem to normalne), które jako jedne z pierwszy (miały ten zaszczyt) zawisły na mojej obecnie zatłoczonej ścianie w pokoju (taka mała całkiem nie planowana galeria). Do szybkiego ich końca jak w poprzednich przypadkach przyczynił się mój niezwykły intelekt (a to zabawne) i czynniki, na które nie miałem wpływu (tak na marginesie tym razem bez %). Jedno pragnę dodać, iż owe części do końca były razem (miłość jest wietrzna yyyy wieczna).

 

Wstęp:

 

Historia ta zdarzyła się jakoś miej więcej na początku korku, 2001 gdy jeszcze w większości maszyn królowały Durony (no powiedzmy królowały). Po ciężkiej wyprawie (oj ciężkiej) w niezwykle trudnych warunkach dla zdrowia fizycznego jak i psychicznego (czytaj: powrót z szkoły) postanowiłem trochę ochłonąć przed moim komputerkiem (mój komputer jak mnie widzi to czasem nawet włączyć się nie chce), który jeszcze nie wiedział, co go czeka, (ale przeczuwał).

 

Akt I:

 

Jak powszechnie w tedy (no teraz też chyba że coś mnie ominęło) było wiadomo że Durony można podkręcać więc postanowiłem nie być gorszy i wycisnąć (z tym wyciskaniem to mi nie najlepiej idzie ale przynajmniej jest wesoło) coś jeszcze z mojego sprzętu. Po załadowaniu się Windy (czytaj: 3 godziny i 6 errorów później) zapuściłem Internet (w tym celu użyłem wysoce technologicznie zawansowanego urządzenia potocznie nazywanego modemem) by ściągnąć przepis (na grzanki z Durona) jak należy "pociąć" procesor, aby uzyskać odpowiednie napięcie i oczywiście mnożnik. Dla niewtajemniczonych dodam, iż w tedy nie każda płyta miała podkręcanie w biosie. Po jakiś 20min w necie znalazłem wszystkie potrzebne mi informacje oraz wskazówki, czym ciąć i łączyć mostki. Wydrukowałem te informacje (na super hiper szybkiej i wydajnej drukarce igłowej, która wydobywał z siebie dźwięki podczas pracy przypominające startujący myśliwiec F-16 oraz pamiętającej jeszcze czasy 386 to taki procesor, którego jeszcze mi się nie udało "zajechać") No wiec pełen zapału zabrałem się do dzieła (zapału to akurat nigdy mi nie brakowało gorzej z resztą). Podążam zgodnie z informacjami (przynajmniej się staram) i najpierw wyłączam komputer (ciekaw, co by było gdybym ten krok ominął hym kiedyś muszę to sprawdzić) zdejmuję coolera wyciągam procka i zbieram się do pracy. Jako że nie posiadałem ani nie miałem dostępu do specjalistycznych narzędzi do "cięcia" postanowiłem improwizować (to akurat nigdy mi na zdrowie nie wyszło może to poświadczyć mój portfel i niezła galeria na ścianie części, którym improwizowanie dosłownie POMOGŁO .................... odejść do krainy wiecznych łowów czy może raczej megaherców).

 

Akt II:

 

Na początek użyłem super ostrego narzędzia zwanego skalpelem, (który dostał od wujka, ginekologa tak na marginesie to fajna zabawka). Patrząc przez szkło powiększające trzymane w jednej ręce a w drugiej trzymając skalpel przystępuję do działania i zaczynam ciąć mostek L1 (no te małe <span style="color:red;">[ciach!]</span>lniki, co je ledwo widać i geniusze piszą by je przeciąć). Po jakiś 2h zabawy skalpelem (trzech plastrach na ręce i jednym na nodze, ale nogi to już nie będę komentował) i zaledwie jednym w dodatku nie do końca przeciętym "<span style="color:red;">[ciach!]</span>lnikiem" (czytaj: małym stykiem) doszedłem do wniosku (trochę powoli do niego dochodziłem no, ale lepiej żupno niż wcale), że skalpel to nienajlepsze rozwiązanie (procesora nie chciał ciąć, ale moje palce owszem ............ a to cham). Zacząłem w dom poszukiwania czegoś, co by się mogło nadać. Gdy już byłem naprawdę zdesperowany (w tym momencie niech każdy sprzęt komputerowy będący w promieniu 1km ode mnie niech ma się na baczności) chwyciłem za nóż kuchenny marki "Zepter" laserowo ostrzony i postanowiłem go użyć (całkiem fajna zabawka i w dodatku bardzoooooo skuteczna). Gdy mój kolego, który przyszedł w czasie, kiedy szukałem odpowiedniego narządzi zobaczył, z czym podchodzę do procka nie wiem, czemu nagle przypomniał sobie, że żelazka nie wyłączył (czytaj: uciekał aż się kurzyło). I tak z pomocą tego prymitywnego (aczkolwiek niezawodnego) narzędzia udało mi się w końcu (nie chcecie wiedzieć jak) przeciąć wszystkie złącza w mostu L1 (a mówili, że bez narzędzi do grawerowania ani rusz). Cięcie zakończyłem o 6:xx rano (trochę to trwało) następnego dnia (sobota) nie mogąc się doczekać połączyłem wszystkie złącza za pomocą ołówka (dla wtajemniczonych to ołówek też był mojej siostry) by uzyskać mnożnik 10,5x i przekroczyć magiczną granicę 1GHz. Napięcie zwiększyłem do 1,850V (raz kozie śmierć yyyy biedna koza) gdyż takie ustawienie nie wymagało cięcia (a bałem się, że jak będę musiał znowu coś ciąć to chyba najpierw podetnę sobie żyły) a wystarczyło tylko połączyć wszystko w mostku bodajże L7.

 

Akt III:

 

Zadowolony z siebie (przynajmniej w tym momencie), że udało w końcu tego dokonać (dokonanie porównywalne z wspinaczką wysokogórską na Mont Everest bez butli tlenowych) nakładam pastę termoprzewodzącą (delikatnymi robakami znaczy ruchami), wkładam procesor do płyty podłączonej na "pajączka" (czytaj: bez obudowy, byle, jak aby było i takie tam) i odpalam komputer. Wtedy nagle rozchodzi się straszny PISK potem SMRÓD i na końcu DYM (hym skąd ja to już znam). Procesor nie dość, że o mało nie wyskoczył z gniazda (mógłby startować w skokach wzwyż na olimpiadzie czy cuś) to w dodatku zaczął wydobywać z siebie dźwięki a raczej piski (coś mam dziwne wrażenie, że moje części są uzdolnione muzycznie). Jak się okazało podłączyłem wszystko oprócz wiatraczka na procesor (genialny pomysł no nie)!!! Na paście termoprzewodząca początkowo robiły się bąbelki powietrza (fajnie wyglądały), które następnie pękały i tak w kółko. Następnie pasta zaczęła się dymić (tu już nie było tak fajnie) by w końcu prawie zniknąć (tutaj zacząłem się martwić) trwało to wszystko dosłownie 2 może 3 sekundy (a wydawało się jak wieczność). Rzuciłem się na kabel od zasilania (uwielbiam ten moment) wyrwałem go (skąd ja to znam) i z duszą na ramieniu (jak się późnej okazało duszą mojego procka) założyłem z powrotem wiatraczek. Nastąpiła chwila prawdy (no wiecie taki teleturniej, Skody nie wygrałem, ale za to szkody tak) wtykam wtyczkę włączam komputer (oczywiście posuwistym ruchem) i NIC (żadna nowość). To, co zwykle czarny ekran i zero odzewu (przynajmniej monitora nie zajadę, bo coś go za często nie używam). Po głębszych oględzinach (wcześniej 3 piwa na rozluźnienie) okazało się, że procek z ledwością wyciąga się z nieźle zmasakrowanego Socket A (musiałem pomagać mu śrubokrętem) a płyta w okolicach KT133 nie wygląda najlepiej (czytaj: osmolona jak cholera, ale jakby nie patrzeć to był dość ciekawy efekt tak trochę kwiatka przypominało). I oto tak stałem się (nie)szczęśliwym posiadaczem dość drogiego jak na owe czasy obrazka (w postaci płyty z prockiem) na ścianę (nawet ten bez ucha no Wagon czy jak mu tam by się nie powstydził no wiecie ten od słoni yyyy znaczy słoneczników). W tym przypadku również nie było mowy o gwarancji, (co za pech) gdyż serwis chyba by nie przyjął procesora, który ma na sobie ślady cięcia (nożem kuchennym) a MoBo miało nie za dobrze wyglądające (czytaj: podtopione) gniazdo Socket A oraz KT133 (wyglądała całkiem normalnie tylko trochę jakby czarna bardziej niż zwykle yyyy no dużo bardziej niż zwykle no dobra cholernie czarna), która nawisem mówiąc jest teraz moim breloczkiem od kluczy (w dodatku całkiem uroczym). I oto tak skończyła się kolejna historia z mojego dość ciekawego życia związanego z komputerami. Muszę przyznać, że zabawa była świetna musze kiedyś spróbować jeszcze raz tylko tym razem do cięcia użyje tasaka :)

 

Na koniec kilka moich rad:

 

(1), Jeśli jesteś miłośnikiem sztuki nowoczesnej i masz ochotę posiadać w swojej kolekcji doskonały obraz pod dźwięcznym tytułem "Spal mnie sam" to podążaj zgodnie z powyższym poradnikiem.

(2), Na koniec jeszcze dodam, że kiedy wkładacie swój procesor to radzę wam abyście się upewnili czy chłodzenie jest założone (w ogóle) poprawnie i czy ewentualne kable (dotyczy wiatraczków) są podłączone (Taka mała rada jak nie pasuje to czytaj wyżej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o kurde. ja juz normalnie musze o jakiegos nobla dla ciebie napisac. to jest great!! Twoje historyjki doslownie the best, i jakis kacik zrobic mozna ;) :D KACIK MURDOKA :D i jego przezycia z kompem :D hehe. Najlepsze one sa :D kurde gratulacje za kolejna, i uwierz ze przeczytam wszystko co w przyszlosci wydasz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest Super

Jest Super

Całośc napisana ciekawie, jest wątek moralizatorski, wątek technczno-manualny i kulpturalno-wypoczynkowy browiec x X;)

Fajne i odmienne od problemów typu dlaczego mogę FSB 165 a 166 nie ...

 

Co było później (szybka wycieczka na giełdę komp) ?

Jaki sprzęt zastąpił nieodżałowanych bojowników o rozrywkę i fun ??

Kto pomścił tajemniczych zamordowanych ...

 

Pozdrówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i historyjka fajna ale nikomu ni życzę tak "udekorowanej" ściany jak moja (no ale przynajmniej było wesoło, gdyby tylko raz) :) A pyzatym wiecie jak mnie potem palce bolały od tych nacięć od skalpela nie wspomnę już o nodze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie rozlozyl koniec :-). I faktycznie bardzo dobrze sie to czyta....tylko wydaje mi sie ze czasami troche za duzo (nawiasow) :-) wstawiasz ;-)....ale jak zaczalem czytac o efekcie nie zalozenia coolera na proc to smialem sie na glos :D thx wieilkie...i czekamy na nowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Procesor nie dość, że o mało nie wyskoczył z gniazda (mógłby startować w skokach wzwyż na olimpiadzie czy cuś) to w dodatku zaczął wydobywać z siebie dźwięki a raczej piski (coś mam dziwne wrażenie, że moje części są uzdolnione muzycznie). Jak się okazało podłączyłem wszystko oprócz wiatraczka na procesor (genialny pomysł no nie)!!!

A ja myślę że toraczej bajkopisarstwo niż prawda!

Sam sprawdzałem i dojście mojego procka na 1,8 V bez wentylatora na chłodzeniu samym radiatorem do temp. 60 zajęło mu kilka dobrych minut. Więc nie pisz że od razu zaczęło się dymić przez brak wentylatora. No chyba że masz radiator na 1 cm wysoki 8O

I dodam jeszcze że jak chciałem sprawdzić czy płyta się wyłączy na 60 stopni, a proc bez wentyla biegał to nie dość że musiałem mu napięcie zwiększać bo jakoś niechciał jej osiągnać, to naturalnie cały czas go wygrzewałem hotcpu.

Więc chyba ktoś to ściemę wali, bo w 2-3 sek. to on się z tego powodu do tylu stopni rozgrzać nie mół, chyba że jakieś zwarcie zrobiłeś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomasir o ile dobrze czytałem to tam wogóle nawet radiatora nie było.... Bo niby jak miał widziec bąbelki na paście

Oto cytat z opisu:

Jak się okazało podłączyłem wszystko oprócz wiatraczka na procesor (genialny pomysł no nie)!!!

Więc dla mnie wszystko jest jasne. Chyba że gościu sam nie wie co zrobił :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomasir o ile dobrze czytałem to tam wogóle nawet radiatora nie było.... Bo niby jak miał widziec bąbelki na paście

Oto cytat z opisu:

Jak się okazało podłączyłem wszystko oprócz wiatraczka na procesor (genialny pomysł no nie)!!!

Więc dla mnie wszystko jest jasne. Chyba że gościu sam nie wie co zrobił :wink:

a moze pod slowem wiatraczek mial namysli cooler :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tomasir o ile dobrze czytałem to tam wogóle nawet radiatora nie było.... Bo niby jak miał widziec bąbelki na paście

Oto cytat z opisu:

Jak się okazało podłączyłem wszystko oprócz wiatraczka na procesor (genialny pomysł no nie)!!!

Więc dla mnie wszystko jest jasne. Chyba że gościu sam nie wie co zrobił :wink:

a moze pod slowem wiatraczek mial namysli cooler :P
własniee !!!!!

a moze zalozyc koncik ! jak skutecznie popsuc KOMPA :D

czyta sie wypas ;)

dawaj nowe :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiec na procku nie było nic !!! Jak bys uwaznie czytal (tomasir) to bys sie domysilim (przynajmiej mam taka nadzieje) a pozatym jak mozna podlaczac osobno radiator i wentylator??? Co mam cobie colera najpierw rozlozyc a potem na procku skladac ??? A paste obserwowac za pomoca promieni X ??? No i w dodatku wyraz "Cooler" nie powino sie zbyt czasto powtarzać ze względów stylistycznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiec na procku nie było nic !!! Jak bys uwaznie czytal (tomasir) to bys sie domysilim (przynajmiej mam taka nadzieje) a pozatym jak mozna podlaczac osobno radiator i wentylator??? Co mam cobie colera najpierw rozlozyc a potem na procku skladac ??? A paste obserwowac za pomoca promieni X ??? No i w dodatku wyraz "Cooler" nie powino sie zbyt czasto powtarzać ze względów stylistycznych.

o podłączać oczywiście można!

Zakładasz radiator, a zapomniałeś podłączyćwiatrak do zasilania.

A pastę obserwowałeś już po akcji, gdyż szybko zdjąłeś radiator i zobaczyłeś co się stało...

A tak poza tym coolera się zakłąda a wiatrak podłącza :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...