-
Postów
4490 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez und3r
-
Czytaj uważnie. Nie jak spadnie śnieg, tylko jak zapowiedzą śnieg (albo chociaż poważne minusy). Zapowiedzieli, to już następnego dnia z samego rana się umówiłem na zmianę u wulkanizatora, którego mam 500m od domu. Opony zimowe woziłem już od ponad 3 tygodni w bagażniku, żeby zajechać i zmienić jak nagle mnie śnieg zaskoczy. A że w nocy przed dniem na który się umówiłem spadło kilkanaście centymetrów to już inna bajka - dlatego właśnie piszę, że trzeba bardzo uważać, bo szybko nie jechałem (wręcz przeciwnie) i to po prostej drodze. Napisz lepiej po ilu jeździłeś (osobiście!) dużych miastach, a nie co na forach wyczytałeś. Widać, że nigdy po Wawce nie jeździłeś. Tak, to prawda - jeździ się szybko i pewnie (sam tak jeżdżę, zwłaszcza po trasach opanowanych na pamięć, gdzie wiem który pas jest najszybszy pomiędzy poszczególnymi światłami), ale każdy kto tak jeździ MUSI praktycznie non stop analizować dokładnie sytuację w okół auta, bo dużo ludzi jeździ szybko (dużo ma też b. szybkie samochody, ale nie wiem czy to akurat ma jakiś związek), a zatem bez patrzenia w lusterka szybko by się tak ktoś rozwalił. Widać, że nigdy po Wawce nie jeździłeś (po raz drugi). Samemu zdarza mi się prowadzić naprawdę agresywnie (częste zmiany pasa itp.), a w życiu klakson słyszałem (użyty na siebie) dwa razy (słownie: dwa), przy czym w obydwu przypadkach miał on pełne uzasadnienie (raz gdyby nie ten klakson to bym drogę zajechał człowiekowi wyprzedzającemu prawym pasem - tak wiem, nie można wyprzedzać prawym pasem, ale w Warszawie jak już ktoś napisał, jeździ się szybko i pewnie). Zresztą w opisywanej przeze mnie wyżej sytuacji, też gość za mną nie trąbił ani nic. Osobiście używam klaksonu (choć częściej długich) tylko wtedy, jak ktoś mi drogę zajedzie (czyli bardzo rzadko, w tym roku raz/dwa razy) albo się zagapi gdzieś. Akcji typu wysiadanie z samochodu (ktoś wcześniej opisywał podobne zdarzenia) w Warszawie nie widziałem NIGDY, i to włączając kilkanaście lat jazdy na fotelu pasażera. Nie zauważam też żadnych problemów z puszczaniem ludzi chcących się włączyć do ruchu. Moje osobiste obserwacje wskazują z wielką precyzją ( ;) ), że najgorsi kierowcy są w Poznaniu. Odczułem to zarówno w samym poznaniu (totalny egoizm na drodze), jak i na trasie (to samo), jak i w innych miastach. Ostatnio byłem np. na ślubie w Krakowie, gdzie miałem okazję jechać z poznaniakiem (rodzina panny młodej) - wiecie jak są czasem przystanki tramwajowe przy drodze, ale sam tramwaj zatrzymuje się pomiędzy pasami? W warszawie (i myślałem, że wszędzie) kiedy ludzie wsiadają/wysiadają w takiej sytuacji, samochody czekają, podczas gdy gość z którym jechał bez ceregieli przejechał przez grupę pasażerów tramwaju, zwalniając tylko do prędkości spacerowej i trąbiąc. Dla mnie był to szok, ale w Poznaniu chyba normalka ;)
-
Dzisiaj Elka wpadła w poślizg, instruktor nie żyje a kursantka w stanie ciężkim:/
-
Człowieku jeszcze tydzień temu mówili, że nie ma co liczyć na śnieg w te święta.
-
Ja się przedwczoraj na wczoraj umówiłem na zmianę opon, po tym jak obejrzałem prognozę. I wyjeżdżam sobie wczoraj rano do wulkanizatora (do którego mam z pół kilometra), drogi białe i mróz, więc jadę wolno i ostrożnie - 40 km/h max. Wyjechałem ze swojej osiedlowej uliczki i 0.5 sek po pierwszym użyciu hamulca przy rzeczonych 40 km/h tarłem już przodem samochodu o zaspę przy drodze, po obrocie o 90 stopni. Gdyby gość za mną nie utrzymywał przezornie odpowiedniej odległości to zaparkowałby w drzwiach pasażera jak nic. Zatem w Warszawie masakra. Kolega też na wczoraj umówiony na zmianę opon z furą 360 koni i napędem na tył musiał tego samego dnia co mnie obróciło zostawiać samochód na awarii gdzieś na poboczu, bo nie dało się dosłownie utrzymać toru jazdy. Ja po zmianie na zimówki ostatecznie też do pracy dojechałem metrem, dopiero wieczorem sobie pojeździłem. Plus śliskiej nawierzchni jest taki, że można się powygłupiać jak droga pusta ;) Przykładowa sytuacja ze wczoraj - mega wielka kolejka do skrętu w lewo i śladowy ruch prosto. Ja skręcam w lewo, ale widząc że z 10 świateł musiałbym stać, pojechałem sobie prosto przez skrzyżowanie, a że z naprzeciwka nikogo jak okiem sięgnąć to dawaj zaraz za światłami ręczny, zawracam w miejscu i sobie skręcam na zielonej strzałce, oszczędzając min kwadrans ;)
-
W zdecydowanej większości przypadków ich zakładanie jest bez sensu - lepiej wyjdziesz odkładając składki na konto oszczędnościowe i sam sobie dzięki temu wypłacając "świadczenia" :P Po prostu zazwyczaj ludziom się wydaje, że jak się ubezpieczyli na 100k dajmy na to, to tyle im przysługuje w razie jakiegoś niebezpiecznego wypadku, a to trochę inaczej działa...
-
To jest właśnie istota ub. NW...
-
Na Madonnie było 80k ale się zmieści więcej spokojnie. A na taką imprezę się zjadą fani z połowy Europy.
-
Jak na polskie lajt-kampanie tego typu ("Jedziesz szybciej niż myślisz"^^) to może i mocne, ale wciąż reżyserowane. Osobiście od takich akcji zawsze wolałem rzeczywiste nagrania z wypadków, które moim zdaniem należałoby pokazywać na kursach nauki jazdy. To jest moje "ulubione": http://www.dailymotion.pl/video/xa52vd_vm-...l-cervello_auto Idealnie obrazuje skutki braku wyobraźni, niedostosowania prędkości do warunków, zakręcania ze złego pasa, olewania martwych pół (zwłaszcza w samochodach ciężarowych). Jest też trochę zwykłego pecha (jak to w życiu bywa, dlatego zawsze trzeba być max ostrożnym, nawet jak pozornie nic się nie dzieje) i czystego sku*****wa na drodze. OSTRZEGAM: Film z linka wyżej zawiera kilka maksymalnie drastycznych scen. Z rozsmarowywaniem człowieka po asfalcie kołami Tira włącznie. Oglądać polecam, ale tylko osobom z mocną psychą.
-
zegarek świetny ale cena wydaje mi się jakaś podejrzanie niska... Nie chce wyrokować bo nie mam cennika Seiko w głowie, ale dla spokoju ducha zapytałbym o ten model w sklepie. Jeśli cena nie jest jakoś drastycznie wyższa to imo będzie to świetny wybór.
-
O żesz w morde, i to koło mnie jeszcze :blink:
-
A zatem zgadzasz się, że Alien jest co najmniej dwukrotnie lepszym filmem? Jeśli tak, to wiesz już skąd moja ocena 4.5/10 :)
-
A o takim mało istotnym w kinematografii filmie w tym klimacie (mroczny horror s-f) jak Alien to już nikt nie pamięta?
-
Z ostatnich na podstawie Lema Solaris - Raport, ale nie wiem czy to jeszcze grają/będą grali. Ze starych klasyków to moja ulubiona komedia teatralna - Mayday. Nigdy się tak nie uśmiałem na żadnym filmie.
-
Tak, to jest właśnie to o czym pisałem wyżej :P Dwie sprawy... 1) Piszesz, że film był miejscami zaskakujący. Rozumiem, że twist w końcówce jest zaskakujący, ale zastanawia mnie użycie liczby mnogiej - gdzie i czym (bo chyba nie chodzi o koszmarny montaż, który rzeczywiście mógł miejscami zaskakiwać) zaskoczyła Cię fabuła przed ostatecznym rozwiązaniem na końcu? 2) Słowo "przekombinowany" daje prawo przypuszczać czytelnikom, że Pandorum posiada jakąś ponadprzeciętną złożoność fabularną, co jest tak dalekie od prawdy, jak Pandorum od udanego horroru s-f, czyli bardzo :P No ale dajmy jeszcze w tym roku szansę The Road, bo jeśli idzie o s-f to może (ale tylko może) przebić Dystrykt i Moon. (No i oczywiście jest jeszcze AVATAR, który - mam nadzieję - zmiecie wszystko, więc stoi ponad dwuwymiarową klasyfikacją ;) )
-
W stronę Słońca - naciągane 7/10 (naciągnąłem, bo o tym filmie będzie się wspominać w przyszłości przy wszelkiego rodzaju podsumowaniach gatunku, w przeciwieństwie do tego niżej) Pandorum - tutaj zawód, bo zmarnowano bardzo ciekawy pomysł - 4.5/10 Ps. Czytając forum imdb (i nie tylko) dot. Pandorum doszedłem do wniosku, że ostatnimi czasy spragnieni dobrego kina widzowie doszukują się go na siłę wszędzie gdzie się tylko da, w pewien sposób wmawiając sobie, że to niemożliwe, aby od ponad dekady nie powstał np. dobry film sf w tym stylu - w rezultacie wystarczy zrobić coś tak słabego jak Pandorum (chociaż tak jak napisałem, potencjał był wielki), żeby ludzie się podniecali i "analizowali" tę prostą jak konstrukcja cepa fabułę. Nawet drugiego dna niektórzy szukają, omg.
-
Rozumiem, że Odyseja Kosmiczna może być dla kogoś nudna i że się ciągnie (no bo, nie ukrywajmy, ciągnie się), ale Moon? Oh come on... Przecież ten film jest krótki, a poszczególne elementy fabuły odkrywane są co chwila.
-
Do kilku osób powyżej - ludzie kurde, wrzucilibyście w spoilery swoje przemyślenia dot. Moona, bo psujecie komuś film totalnie. Jeśli czyta to jakiś mod to też proszę, aby wrzucił posty o Moonie w spoiler.
-
Co w tym śmiesznego? To jest bardzo fajny przepis i chyba nie tylko w Kanadzie się go stosuje. Gdzieś jest też chyba tak, że jak masz pasażerów to możesz jechać bus-pasem.
-
O, to wyszło już? Dawałem kilka miesięcy temu link to trailera w "Na Co Czekamy", zatem na pewno nie omieszkam sprawdzić :) . Jeśli widziałeś też Event Horizon to napisz, czy bardzo podobne, bo tak wynikałoby ze zwiastunów. Ps. Choć goni nas czas - 7/10
-
Nie wiem jak Ty oglądałeś ten film, ale przykro jest mi stwierdzić, że niestety nic nie zrozumiałeś :P Moon jest bardzo spójny logicznie, co w głównej mierze przyczyniło się do mojej wysokiej oceny. » Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - "SPOILER" 1) Statek nie przyleciał po martwego klona. W filmie było wyraźnie i wielokrotnie pokazane, co się dzieje z klonami po trzech latach. Gość kładł się w kapsule, komputer mówił, że teraz zaśnie i obudzi się na Ziemi, a w rzeczywistości ciało było niszczone i wybudzany kolejny klon. Bez żadnej fizycznej interwencji z Ziemi. Statek przyleciał, ponieważ łazik Sama zablokował jedną z koparek i najwidoczniej potrzeba było ciężkiego sprzętu, żeby go wyciągnąć (łazik, nie Sama) i naprawić urządzenie. 2) Klony na stacji wykonywały znacznie więcej zadań, niż tylko obsługa komputera (naprawa poszycia itp.). Jest chyba oczywiste, że człowiek jest znacznie bardziej wszechstronny. 3) Oprogramowanie komputera było przecież jak najbardziej zrozumiałe. Właśnie bardzo dobrze, że nie mieliśmy w filmie oklepanego już do bólu motywu "zbuntowanego i złego komputera", a komputer działający logicznie i wypełniający priorytetowe dyrektywy.
-
Zaczyna się rozkręcać machina promocyjna - jest drugi trailer, kilka nowych scen (widok ze środka mecha w 3D to jest coś czego zawsze oczekiwałem od technologii 3D) - http://www.youtube.com/watch?v=UXPoQenVQxI&hd=1 Ciekaw jestem akcji marketingowej filmu w Polsce. Wpływów z Titanica Cameron zapewne nie przebije, ale granica 1 000 000 000 jest spokojnie w zasięgu imho.
-
Drugi link to nie jest trailer, tylko zrobiona przez fana zbitka trailera (link niżej, HD), teasera (którego linkowałem wcześniej w tym topicu - tam rzeczywiście niektóre sceny wyglądają plastikowo, ponieważ jak to często w teaserach bywa, nie są dokończone - porównaj powtarzające się sceny z teasera i trailera) i materiałów promocyjnych. Póki co istnieje tylko jeden oficjalny trailer, ten poniżej. I imo efekty tam pokazane zmiatają (nawet w 2D) wszystko, co do tej pory widzieliśmy w kinie. A fabuła, no cóż - nie spodziewam się wielu zwrotów akcji, bo nie o to tutaj chodzi. W Titanicu też się nie spodziewałem ;)
-
http://www.filmweb.pl/Trailer?trailer.id=28213 http://zakazanaplaneta.pl/news.php?readmore=4189 (!) I to wszystko będzie w 3D. Coś czuję, że na jednej wizycie w IMAX się nie skończy :)
-
Surogaci - 5/10 Moon - 8/10
-
To nie jest podkład, ta muza leci z samochodowego radia;]