-
Postów
4490 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez und3r
-
Gdyby eLki jeździły tak jak 99% kierowców (nie mówię tu o umiejętnościach, tylko o "chęciach") to bałbyś się wyjechać na drogę. Człowieku, o czym Ty mówisz. Pokaż mi tu choć jeden (jeden!) wpis w stylu "jak śmiał w ogóle wyprzedzać w elce", albo taki, w którym piszący zaprzecza jakoby sam wykonywał podobne manewry. Wszyscy (z Powerslave na czele) cały czas podkreślają właśnie, że nauka wyprzedzania na kursie musi być i nikt z tym nie polemizuje. Nikt nie polemizuje również z tym, że wyprzedzany gość zachował się jak frajer. Zadaj sobie jednak pytanie, czy tak niedoświadczona osoba za kółkiem powinna podczas kursu nauki jazdy ścigać się z takimi frajerami, przekraczając o 30 km/h dozwoloną prędkość na lewym pasie. Czy gdyby gość rozpędzał się dalej, do np. 160 km/h to też byście gadali, że instruktor słusznie zrobił, nie przerywając manewru? Piszesz, jakbyś w życiu samochodu nie prowadził. Po pierwsze - jakiego hamowania?? W takiej sytuacji nie trzeba nawet dotykać hamulca, wystarczy puścić na chwile gaz. Po drugie, to egzaminator powinien patrzeć na prędkościomierz, m. in. po to tam siedzi. Kursant winien skupić się na tym, aby nie stwarzać zagrożenia, czyli na przepisowej jeździe. Po trzecie, jakbyś czytał uważnie co on napisał i przy okazji użył wyobraźni to wiedziałbyś, że to nie było "po prostu wyprzedzenie auta", tylko ściganie się z jakimś debilem przez kilkaset metrów zapewne, skoro oba samochody (o niewielkiej przecież mocy) zdążyły się rozpędzić od 70 do 120, zanim jeden odpuścił. I wreszcie po czwarte - nawet gdyby zaistniała potrzeba naciśnięcia hamulca, to nie wiem co w tym jest takiego "skomplikowanego". Przecież osoby jadące za nim chyba nie są ślepe i widzą co się dzieje. Widzą też to, że jeden z rozpędzających się samochodów to nauka jazdy. Zasada ograniczonego zaufania działa tutaj podwójnie. Nikt normalny nie wejdzie takiej eLce na zderzak, uniemożliwiając wycofanie się z manewru. Ponawiam pytanie zadane tu już masę razy (zostaje ono skrzętnie ignorowanie), co w przypadku, gdyby gość wyprzedzany rozpędzał się dalej? Przy jakiej prędkości kursant powinien puścić gaz? 150? @Costi Lepsze światła stopu przy dachu (teoretycznie zapewnia to ich lepszą widoczność) niż kierunkowskazy przednie umieszczone od strony atrapy;]
-
Z tego co pamiętam, to podkładu muzycznego w ogóle nie ma. Żadnego. Te wersje różnią się tylko językiem.
-
I to jest sedno sprawy. Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego tak trudno wielu wypowiadającym się tutaj ogarnąć, że o ile w normalnej sytuacji takie wyprzedzanie (wiążące się ze znacznym przekroczeniem dozwolonej prędkości) jest ok (jeśli warunki pozwalają), o tyle jest niedopuszczalne, gdy samochód prowadzi osoba z doświadczeniem liczonym w godzinach, nie potrafiąca zachować się poprawnie (a tym bardziej: optymalnie) w razie zagrożenia (np. z motor ze 150 na liczniku, jadący z naprzeciwka). Przypomnijcie sobie Wasze wyczucie samochodu i szybkość podejmowania decyzji podczas pierwszych dni kursu, a potem bierzcie się za rozważanie opcji za i przeciw.
-
Co do gatunku - częściowa zgoda, EH bliżej do horroru (zwłaszcza, jeśli rozmawiamy o wersji reżyserskiej). Co do "przechlapania" bohatera - w połowie filmów bohater ma źle, też mi podobieństwo ;) . Owszem, Kula jest nieco słabsza jakościowo ale to zrozumiałe, bo to właściwie jest EH, tylko ze spartaczonym zakończeniem (inne elementy fabuły pokrywają się w tak dużym stopniu, że nazwanie Kuli plagiatem nie byłoby wielką przesadą). Natomiast Sunshine to rzeczywiście dobry typ.
-
:lol: :lol: :lol: Śmignąłeś obok niego, powiadasz... No popatrz, zdajesz się nawet coś tam rozumieć. Zastanawiam się więc, skoro sam konstruujesz takie błyskotliwe formy retoryczne, dlaczego wyprzedzałeś na ograniczeniu do 90 km/h kolesia jadącego 100 i więcej? Rozumiem, że ten instruktor to jakiś Twój autorytet - kumpel jakiś może? Tylko to, że wcześniej złamałeś te przepisy, jadąc 120 i mimo to nie ogarniasz, o co chodzi. Jeśli ktokolwiek pozuje tutaj na mistrza kierownicy, to tylko Ty.
-
Huh?! Gdzie tu są jakieś podobieństwa?? Co do pytania poprzednika - ewidentnie Kula Dystrykt 9 - 8/10
-
Odpowiedz mi w takim razie na takie pytanie - skoro aby kogoś wyprzedzić musisz przekroczyć prędkość o 50 km/h (wniosek z tego taki, że wyprzedzany sam przekracza prędkość o, dajmy na to, 30-40), to po co w ogóle wyprzedzasz? Rozumiem, że dla sportu/przyjemności z jazdy/śpieszysz się gdzieś bardzo itp. - żaden z tych powodów nie usprawiedliwia manewru wyprzedzania przy niedozwolonej prędkości podczas nauki jazdy. Kropka.
-
...a to o czym napisał narcyz, to jeszcze inna sprawa;]
-
"Hołota" na drodze popełnia takie błędy, ale uczeń w eLce wraz z instruktorem wykonali poprawny i bezpieczny manewr? Ludzie, please... Poza tym nie wmówicie mi, że w opisywanej sytuacji bardziej bezpiecznie było się ścigać z jakimś frajerem na jednopasmówce, niż się za niego schować po przekroczeniu dozwolonej prędkości.
-
Imo nie najlepszy pomysł. Przed dłuższymi wzrostami będzie jeszcze korekta, niemożliwe żeby nie było ;)
-
Do tego momentu nikt nie polemizuje. Tutaj wprowadzasz założenie (zgodne z rzeczywistością lub nie), że zaraz za eLką rozpoczął wyprzedzanie ktoś inny i tutaj ośmielę się zasugerować, że raczej nic takiego miejsca nie miało (o tym za chwilę), a nawet jeśli, to jeżeli kolejny wyprzedzający nie dokleił się do zderzaka, to przy stówie na liczniku instruktor na luzie mógł się wycofać z manewru. To teraz sam spróbuj sobie wyobrazić prawdopodobny przebieg tego zdarzenia i reakcje innych kierowców - jedzie sobie jakiś gość 70km/h i za nim L. Wtem eLka zbiera się do wyprzedzania i jednocześnie wyprzedzany zaczyna przyśpieszać (być może zorientowawszy się, że rzeczywiście jedzie za wolno, skoro nawet eLka wyprzedza). Wyobraź sobie, że jedziesz w samochodzie za eLką: L wyprzedza, gość przed nią też przyśpiesza. Mamy zatem eLkę na lewym pasie i równolegle jadącego typa, dwa samochody rozpędzają się do 120 (ograniczenie jest do 90) - czy jako osoba używająca mózgu i widząca, że w całym zajściu udział bierze nauka jazdy (zasada ograniczonego zaufania do kwadratu), też rozpoczynasz manewr wyprzedzania bezpośrednio za eLką, rozpędzając się do 120? Ja osobiście, widząc coś takiego, zachowałbym szczególną ostrożność i zdecydowany odstęp od samochodów z przodu.
-
Ja też nie, ale ze "ździebko" innego powodu - dla mnie cała sytuacja jest dość oczywista. Jakim niby cudem zgodne z przepisami jest wyprzedzanie przy 120 na ograniczeniu do 90?? Nawet podczas wyprzedzania nie jest dozwolone przekraczanie prędkości, a tym bardziej o 30 km/h z L na dachu. Poza tym wybaczcie, ale część z Was zdaje się chyba zapominać, do czego w ogóle służy manewr wyprzedzania. Wyprzedzanie to nie sport (zwłaszcza w eLce) czy sztuka dla sztuki - zawsze powinno być uzasadnione sytuacją na drodze, a w opisywanej sytuacji ewidentnie nie było ono potrzebne. Instruktor wykazał się niekompetencją i brakiem wyobraźni - ot i cała sprawa. Nie ma tutaj winy kursanta (bo kursant, siłą rzeczy, nie musi jeszcze zdawać sobie sprawy z wielu zagrożeń), ale jest instruktora oraz wyprzedzanego typa. Rozumiem, że kurs ma nauczyć możliwie dużego zakresu manewrów, ale nie kosztem łamania przepisów czy stwarzania zagrożenia. Jeśli wyprzedzany koleś rozpędził się do 120 to instruktor, nie przerywając manewru, złamał prawo i stworzył zagrożenie. W opisywanej sytuacji instruktor powinien odpuścić (doprawdy nie rozumiem, jak dla kogokolwiek może to nie być oczywiste) i nauczyć kursanta wyprzedzać przy innego okazji. Wyprzedzanie było uzasadnione do momentu, w którym gość jechał te 70 czy nawet 90 km/h. Jeśli przy prędkości przekraczającej 90 typ dalej się rozpędzał, manewr wyprzedzania stał się bezsensowny i wręcz niebezpieczny. I nie gadajcie głupot, że gdyby wystąpiło realne zagrożenie to instruktor by zareagował, bo przy 120km/h nie miałby praktycznie jak zareagować, mając do dyspozycji tylko hamulec i sprzęgło.
-
Rzym zastąpiłbym Neapolem (hardcore), a Ateny dowolną większą metropolią na południowy wschód ;)
-
Mam takie akcje od zawsze, a kiedyś przed komputerem nie siedziałem :P Ale dopiero teraz dowiedziałem się, że to jakaś nietypowa przypadłość medyczna :lol:
-
Ta, zwłaszcza jak gość ma np. kilkaset złotych miesięcznie :P
-
Co do Triera to Dogville powinno Ci się spodobać. Lyncha natomiast nie trzeba rozumieć (on sam nie "rozumie" swoich niektórych filmów, powiedział to wprost w jednym z wywiadów - zazwyczaj kręci bez żadnego scenariusza, dlatego jego filmy należy oceniać pod kątem estetyki, a nie logiki), tylko czuć. Trochę jak z wierszem czy obrazem. Polecam Mulholland Drive, jak jeszcze nie widziałeś - tu przynajmniej jest jakaś fabuła, którą można poskładać przy drugim czy trzecim seansie ;)
-
Efekty to akurat nawet dzisiaj nie wydają się słabe. Ratatuj! - 8/10
-
:blink: Można zapytać, na jakiej to uczelni padło to stwierdzenie? W Polsce jest to rzeczywiście znaczny procent, ale wiedza o finansach jest u większości Polaków porażająco niska.
-
Od zawsze wyznaję pogląd, że politycy, jeśli mają przyzwoicie sprawować swoje funkcje, powinni mieć znacznie większe pensje niż średnia krajowa oraz już w momencie ubiegania się o stanowisko powinni dysponować pokaźnym majątkiem. Cóż, jakkolwiek paru milionerów znam, to miliardera osobiście żadnego. Jednak naprawdę nie sądzę, aby Twoje tezy dot. tej grupy społecznej znajdowały szersze odbicie w rzeczywistości. Poza tym powtarzam raz jeszcze - nawet jeśli pomoc oferowana przez np. fundację Gatesa nie jest całkiem bezinteresowna, to cały czas pozostaje pomocą. Faktem jest też to, że sam Gates (tyczy się to również kilku innych miliarderów) przekazał już na cele charytatywne więcej pieniędzy, niż wynosi roczny budżet niewielkiego państwa. I nawet jeśli ci ludzie mieli z tego coś poza własną satysfakcją, to nie rozumiem w czym widzisz problem. Czasem wystarczy po prostu spisać nieco nazwisk z nagrobków i sfałszować podpisy ;)
-
1. Tak, wszyscy to mega-świetni ludzie. Nie znam dosłownie nikogo z dochodami >20, kto byłby nadętym bucem. 2. Nawet jeśli nie bezcelowa, to chyba wciąż jest to pomoc, czyż nie?
-
Wtrącę tylko swoje 3 grosze, że takie podejście wcale nie jest złe w obecnej sytuacji. Póki nie pojawi się alternatywa dla obu wyżej wymienionych partii (nie zanosi się na to), będę robił tak samo. Pomiędzy rządami PO i PiS (a także, a raczej zwłaszcza, pomiędzy liderami tych ugrupowań) istnieje trudna do niezauważenia różnica klas. Dlatego choćby PO nie wprowadziła dosłownie żadnych ważnych reform do końca kadencji, i tak jest zdecydowanie lepszą opcją niż PiS.
-
Przede wszystkim bardzo wątpię, aby ten film miał 20 lat. Myślę, że jest gdzieś z połowy lat dziewięćdziesiątych. Szukam właśnie na imdb ale nie pamiętam nic ponad to co opisałeś, więc nie mam zbyt wiele punktów zaczepienia. Kojarzysz chociaż w jakim to było języku? Angielski czy np. japoński?? EDIT: http://www.filmweb.pl/f34238/Inwazja,1996/opisy Co ciekawe, film podany przez maSTHa212 w wielu krajach (w tym u nas) miał drugi tytuł "Robot Jox 2" i dokładnie tak samo jest z tym, o który Ci chodzi :lol: - oba te filmy miały alternatywne tytuły "Robot Jox 2" :) Zatem technicznie rzecz biorąc, maSTHa212 też miał rację ;) Ps. Jestem dumny ze swojej pamięci co do roku powstania filmu;]
-
Nie, to raczej nie jest to o co mu chodzi. Oglądałem film opisany przez autora jak byłem mały (ech gdzie te czasy, kiedy szło się wypożyczać VHSy za pieniądze przeznaczone na śniadanie w szkole ;) ) i przez ten topic będzie mnie teraz męczył tytuł;] Pamiętam, że efekty były kiepskie nawet jak na tamte czasy, ale za to był świetny klimacik. Jak znajdę to napiszę.
-
Casio wydaje się jedynym słusznym wyborem.
-
Na pewno nie ostatni bo widziałem nie tak dawno temu z inną rejestracją. I dajcie sobie spokój z tymi komentarzami "ciekawe skąd miał kasę" - osobiście znam kilka osób w tym wieku mogących sobie na takie wozy pozwolić ze swoich przychodów... Szczerze mówiąc sam pracuję ciężko nad tym, aby w wieku 23 lat móc sobie kupić Porsche czy coś z tej półki i nie oznacza to, że będę jeździł 200 na godzinę po wawie. Trochę dystansu polecam nabrać - nie wiemy nawet jakie były okoliczności wypadku. Jak kolega rozbił parę miesięcy temu nową Carrerę to po oględzinach policji okazało się, że wina leżała całkowicie po stronie innego kierowcy - nie wszystko jest więc takie na jakie wygląda na pierwszy "rzut oka".