Skocz do zawartości

und3r

Stały użytkownik
  • Postów

    4490
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez und3r

  1. und3r

    Kupieckie Domy Towarowe

    Z tego co słyszałem, prezydent popiera kupców i jest "zaniepokojony" reakcją władz miasta.
  2. und3r

    Zarobki, praca

    Nie offtopuj bez sensu. HTTP jest właśnie protokołem sieci www. Nie zamierzasz chyba się czepiać, że w odpowiedzi na, bądźmy szczerzy, kretyńskiego posta napisałem "protokołu www", a nie "protokołu sieci www". Uznałem po prostu za oczywiste, że chodzi o sieć www - naprawdę przez myśl mi nawet nie przeszło, że ktoś się może takiego szczegółu przyczepić :P .
  3. und3r

    Book Squad

    Możesz się zabrać nawet zaraz, bo jak pisałem, 4 pierwsze rozdziały dostępne są w formacie pdf (dwieście kilkadziesiąt stron). O, tutaj: http://www.wydawnictwoliterackie.pl/lod/
  4. und3r

    Zarobki, praca

    3333451[/snapback] Swoją drogą pogratulować wyboru branży, w mojej nie mam raczej szans na takie roczne dochody. Branża ekonomiczna od zawsze była bardzo hojnie opłacana. Jej minusem jest zaś to, że męczy psychicznie i często po 10 latach pracy taki "finansista" musi płacić 300 zeta za godzinę psychoanalitykowi ;) . Oczywiście przesadzam, ale wiecie o co chodzi ;)
  5. und3r

    Zarobki, praca

    Poszła PW. Dokładnie. Mam klientkę, główną księgową w pewnej dużej firmie z branży deweloperskiej. Z umowy o pracę kilkanaście brutto, ale po godzinach zostaje praktycznie zawsze, czasem nawet w weekendy musi w biurze siedzieć. Jak ostatnio rozmawialiśmy to mówiła właśnie, że już jest wypalona i poważnie zastanawia się nad własną działalnością, jako niezależny księgowy. Jeszcze jakieś uprawnienia robi dodatkowe, na biegłego rewidenta + coś tam jeszcze, nie znam się na tym zbyt dobrze.
  6. Otóż to. Kiedyś były w tym b. ciekawe artykuły, interesujących rzeczy można się było dowiedzieć. Teraz tylko jakieś fotorepotaże, "coś tam z bliska" (i 5 stron zdjęć) etc. Natomiast ŚN i WiŻ jak najbardziej są godne polecenie, chociaż od jakiegoś czasu arty w tych dwóch gazetach się pokrywają w jakimś stopniu.
  7. Focusa bardzo długi czas prenumerowałem, a ostatnio kupuję tylko sporadycznie. Zrobił się jakiś taki zbyt "młodzieżowy", niestety.
  8. und3r

    Zarobki, praca

    Było w topicu 10 razy. W Krakowie siedziba już jest od dawna, na ulicy Św. Filipa. Swoją drogą, gratuluję efektywnej ścieżki kariery. Co jak co, ale etat, mimo z góry ograniczonych zarobków, ma pewną bardzo ważną przewagę nad własną działalnością w postaci uregulowanych godzin pracy (chociaż dla niektórych to właśnie jest wada ;) ).
  9. und3r

    Book Squad

    Długie kwestie - max dwie linijki, a takich kwestii jest w książce, no nie wiem, ze trzy może. Zgadzam się, że można by zrobić przypis (dlatego właśnie określiłem to jako problem książki, a nie jej zaletę :P ), ale jego brak ma też swój "urok" - osoby nie znające francuskiego (np. ja) mogą sobie dopowiedzieć, co też dana postać powiedziała. A jak zinterpretują dany dialog kompletnie źle, to i tak nie będzie to miało późniejszych konsekwencji dla zrozumienia książki. Dukaj użył różnych języków, aby zwiększyć realizm dialogów, a że wydawca tego nie przetłumaczył, to już inna sprawa.
  10. und3r

    Book Squad

    Nic z tych rzeczy. Tych fragmentów ani nie jest dużo, ani nie są one jakoś specjalnie istotne. Pierwsze 4 rozdziały są w necie, więc wkleję przykład: » Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - "Fragment rozdziału trzeciego." Heureux au jeu, malheureux en amour, jak by rzekł pan dziennikarz. No dobrze, ale po prawdzie — jaki sens? Czy jest coś bardziej idjotycznego od stołu bilardowego w pociągu? — Mhm, można założyć nowe reguły — zauważyło się, sprzedając do puli waleta. — Są szachy i jest zimucha. — Co macie na myśli? — Bilard z, mhm, dodatkowym elementem losowym. — Człowiek uderza, Pan Bóg bile nosi. Leży piątka. — Uch. Trzeba znać umiar w bluffach, panie doktorze! — Kapitan powie to Aleksiejowi Fiodorowiczowi. — Gaspadina Czuszyna stać na bluffy głupie. _linenums:0'>— Cztery.— Cztery.— Takoż.— To ja ósemkę.— Stoję.— Spokój.— Podbija ktoś?— Osiem.— Pan Fessar?— Nicziewo.— Kapitan?— Mhm.— Pan Benedykt?— Sprawdzamy, sprawdzamy.— Spalony czwórką.— Lód od piątki.— No ja przepraszam! Z dwiema ognistemi damami na ręce, i to drugi razz rzędu! Jak pan rozdawałeś te karty, na miły Bóg!— He he, gaspadin Czuszyn roztrwoni cały kapitał, zanim kopalnie swojezobaczy.— Wy się nie martwcie o moje kopalnie, wy się martwcie o swoje bumażniki.Podnosimy stawkę do dziesięciu, zgoda?Wcześniej grano przez chwilę w wista i vingt-et-un, ale od kilku godzinszedł hazard podług reguł zimuchy. Dwie osoby przysiadły się na paręnaścierozdań; teraz znowu pozostała tylko piątka. Ludzie przechodzili, przystawali,przyglądali się. Wysokie pule przyciągały uwagę. Stewardzi uzupełniali trunki,opróżniali popielniczki, otwierano i zamykano okna. Bile grzechotaływ łuzach, gdy Ekspres zakręcał, hamował i przyśpieszał.— A cóż oni sobie myśleli, wkładając stół bilardowy do pociągu? — dziwowałsię Ünal Tayyib Fessar. — Kiedy już wydaje mi się, że przywykłem i zaczynamrozumieć ten kraj, natrafiam na coś podobnego i znowu zachodzę w głowę.Leży król.— Leży as.— Leży dziewiątka.— Panowie…!— Zdrów.— Oho!— Musieli chyba obudować cały wagon dookoła stołu.— Albo opuścić go przez dach. Druga rundka.— Monumentalna głupota oprawna w kosztowny luksus — mruknęło siępod wąsem.— Co pan powiedział?— Grand seigneur raczył uczynić aluzję do naszej ojczyzny — kapitan Priwieżeński wyjaśnił uprzejmie doktorowi. Nie potrafił powstrzymać się od sarkazmu.Na razie się udawało się nie odpowiadać mu lepkim uśmiechemi spojrzeniem błagalnem — ponieważ nie spoglądało się na niego w ogóle.— Leży as.— Ależ pan masz rozdania. Leży siódemka.— Heureux au jeu, malheureux en amour, jak by rzekł pan dziennikarz. Nodobrze, ale po prawdzie — jaki sens? Czy jest coś bardziej idjotycznego odstołu bilardowego w pociągu?— Mhm, można założyć nowe reguły — zauważyło się, sprzedając do puliwaleta. — Są szachy i jest zimucha.— Co macie na myśli?— Bilard z, mhm, dodatkowym elementem losowym.— Człowiek uderza, Pan Bóg bile nosi. Leży piątka.— Uch. Trzeba znać umiar w bluffach, panie doktorze!— Kapitan powie to Aleksiejowi Fiodorowiczowi.— Gaspadina Czuszyna stać na bluffy głupie. I teraz powiedzcie sami, czy rzeczywiście jest w ogóle sens tłumaczyć to francuskie powiedzonko pod koniec? Jak ktoś zna francuski to punkt dla niego, ale jak nie zna, to nic nie traci. Przepiszę jeszcze na szybko dwa przykłady z balu gubernatorskiego, gdzie zebrało się towarzystwo ze sfer wyższych, więc zabiegi językowe są chyba stosowane najintensywniej: » Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - "Dwa przykłady." 1) Pod żyrandolem tungetytowym anonsowano występ Jewgienija Vittinga i Fritza Vogelstroma*, ponoć słynnych bardzo tenorów. - Quel dommage. - Pardon? - Obejrzał się, cygaro od ust odjąwszy. - Le Pere du Gel n'a pas pu venir. - Wstało się, podeszło. - Wyobraźcie sobie - objęło się cały pałac szklany jednym gestem - takie tableu zamrożone na wieki w lodzie najczystszym: wszystkie wasze bogactwa, wszystkie miny napuszone, ordery butne, niewiasty ocukrowane. Kropla Historji, Historja w kropli zamarzniętej. - Gaspadin Gierosławski łyknął wina polityki - rzekł Franciszek Markowicz Urjasz i poczęstował cygarem spod fraka wyczarowanem. - Język mu się plącze od aluzyj pijanych. - Po coście mi dali te mapy tajne i raporty Zimy? - No jakże. Żebyście ojca odnaleźć mogli. - Aha. - Zapaliło się. - Ojca odnaleźć. A wtedy - co? Poprawił blond loczek na czole, świeceń przepłynął mu po obliczu bladem. *Sprawdziłem właśnie - ci tenorzy to postacie historyczne. To właśnie jest przygotowanie merytoryczne Dukaja. 2) [Główny bohater poszedł na bal z kobietą, którą zaraz zostawił i dał się zaprosić do tańca przez córkę gubernatora, co oczywiście nie zostało przyjęte zbyt dobrze. Kwestia w języku angielskim jest w tym przypadku całkowicie uzasadniona, a jej tłumaczenie też uważam za zbędne - nawet jak ktoś jej nie rozumie, to może się domyśleć o co chodzi, dobrać własne słowa.] - It just eludes me how could you possibly... - Zatchnęła się i tylko krzyknęła bezsłownie z rozpaczą. Wzbierał pod nią wicher lodowy, frontem na wiorsty szerokim podnoszący tumany tęczobarwne ze zmrożonego lasu. - Wielki Syn Mroza! - prychnęła z pogardą. - Pokazywali mnie palcami, co? Mademoiselle Filipov zaklęła po angielsku bardzo ordynarnie, zawirowała w szeleście jedwabiu i wróciła do przypatrującego się wszystkiemu przez ścianę smagłego Andriuszy, liejtienanta wyakselbantowanego. Podała mu zaraz dłoń zapraszającym gestem. Wmieszali się między tańczących. (...) Noc balu gubernatorskiego dopiero się zaczynała.
  11. und3r

    Book Squad

    Panowie i Panie, po paru miesiącach przerwy w czytaniu odrobiłem zaległości i zaszczyt mam poinformować szanowne grono ( ;) ), że skończyłem wczoraj Lód. Ponieważ nie byłbym sobą gdybym czegoś nie napisał, a z drugiej strony nie każdemu będzie się chciało czytać to co zaraz zamierzam spłodzić (coś czuję, że krótko nie będzie), zacznę od uproszczonego grafu emocjonalnego mojej osoby, w trakcie czytania Lodu: :unsure: -> :blink: -> :blink: :blink: :blink: -> (na tym etapie musiałem pogodzić się z faktem, że zapewne nigdy nie będzie mi dane stworzyć czegoś choćby w 1/10 tak dobrego oraz z tym, że życie w ogóle nie jest sprawiedliwe, że jedni potrafią tworzyć takie rzeczy, a inni nie ;) ) -> :blink: :blink: :blink: -> :wub: Jak można wywnioskować z powyższego, nie zamierzam być specjalnie krytyczny ;) . Bo jeśli Lód nie jest arcydziełem gatunku, to powiedzcie mi, co jest? Dukaj, w tej iście epickiej powieści, w niesamowicie sprawny sposób zdołał połączyć intrygującą, wciągającą fabułę z absolutnym mistrzostwem językowym, sięgając przy tym do takich gałęzi nauki jak m.in filozofia, logika, matematyka, fizyka, metafizyka czy stworzona na potrzeby książki czarna fizyka oraz czarna chemia. Mamy w Lodzie intrygi polityczne, spiski małe i duże, tarcia międzyreligijne, a przede wszystkim sam Lód, który zamraża Historię i Prawdę. Brzmi dziwnie? Jeśli dodać do tego, że z pozaziemskim Lodem, z polecenia Cara, zmierzy się sam Nikola Tesla, a na kartach powieści spotkamy też Józefa Piłsudskiego, Rasputina i J. P. Morgana, oczywistym staje się, że mamy do czynienia z dziełem niebanalnym. I rzeczywiście - powieść, pomimo swoich bardzo słusznych rozmiarów, nie przynudza ani na chwilę (no, może gdzieś między siedemsetną a dziewięćsetną stroną akcja momentami przysiada, ale kto powiedział, że akcja musi być cały czas), co jest zaskakujące zważywszy na fakt, że przez około 400 stron (!) główny bohater jedzie pociągiem! No ale po kolei - po co nasz bohater jedzie pociągiem i gdzie? Ano wszystko zaczęło się 30 czerwca 1908 roku, kiedy to w okolicach jeziora Bajkał, nad rzeką Podkamienna Tunguzka, coś się rozbiło. Ponieważ nie wiadomo do dzisiaj, co to na 100% było, wizja Dukaja zyskuję sporo na realizmie, jakkolwiek idiotycznie by to zabrzmiało. Otóż moment uderzenia jest w powieści punktem wyjścia do alternatywnej historii świata, w której pierwsza wojna nigdy nie wybuchła, gdyż syberyjski incydent dał początek ekspansji nieziemskiego Lodu, z którego z kolei wymrażać poczęły się tajemnicze lute. Lód ów, jak się okazuje, daje też początek zupełnie nowym gałęziom przemysłu opartym o przemrożone uderzeniem stopy metali i nie tylko, które to nowe materiały ceciach!ą się niespotykanymi wcześniej na ziemi właściwościami fizycznymi. Tutaj szczególną uwagę zwrócić chciałbym na wprowadzenie przez Dukaja pojęcia ćmiatła (jako opozycji światła; przedmiot oćmietlony zamiast cienia, rzuca świeceń) i wynikające z tego zabiegi opisowe. Główną linią fabularną książki jest zlecona przez carskie Ministerstwo Zimy podróż (w istocie, jest to rodzaj powieści drogi) głównego bohatera w poszukiwaniu ojca, który podobno potrafi porozumiewać się z lutymi, a zatem jest w stanie wpływać na ekspansję Lodu i co za tym idzie - na samą Historię (która pod Lodem jest wręcz siłą namacalną). Wokół tego wątku rozgrywają się wszystkie poboczne wątki powieści (w tym wątek miłosny, bardzo ciekawie prowadzony), których oczywiście nie będę opisywał. Najważniejsze jest bowiem to, że Lód czyta się wprost wyśmienicie. Praktycznie każdy element powieści dopracowany jest perfekcyjnie, szczególnie zaś wyróżniają się genialne, bardzo obrazowe opisy. Dialogi to dla mnie też mistrzostwo, chociaż czytając oficjalne forum Dukaja zauważyłem, że to właśnie na nie ludzie najczęściej narzekali, że niby są zbyt "mądre". Osobiście się z tym nie zgadzam, ponieważ większość postaci przewijających się przez karty książki to jednak osoby wykształcone, a poza tym dialogi odznaczały się imo naturalnością i realizmem. Pewnym problemem, jeśli o dialogi chodzi, jest fakt, że bohaterowie posługują się de facto 4 językami i część kwestii napisana jest po angielsku, francusku, lub rosyjsku (czasami pojawia się też cyrylica). I teraz uwaga - nawet długie kwestie np. francuskie, nie są nigdzie przetłumaczone. O ile angielski czy rosyjski nie stanowił dla mnie problemu, to już nielicznych zdań francuskich musiałem domyślać się z kontekstu. Jak widać Dukaj wychodzi z założenia, że skoro ktoś porywa się na takie tomiszcze drobnym makiem pisane, to musi znać języki ;) . W tym miejscu muszę po raz kolejny oddać hołd pisarzowi za niewyobrażalną niemal erudycję - z praktycznie każdego rozdziału książki wręcz się ona "wylewa". W połączeniu z niesamowitą biegłością językową czyni to Lód prawdziwą ucztą dla umysłu. Złapałem się na tym, że im bliżej końca byłem, tym wolniej starałem się czytać, aby na dłużej starczyło :) . Przykład - podczas podróży Transsibem pewien kapitan opowiada współpasażerom przebieg bitwy morskiej, w jakiej brał udział. Mimo iż była to raptem jakaś opowiastka urozmaicająca posiłek, bez żadnego znaczenia dla fabuły, oceniam ją jako jeden z bardziej sugestywnych opisów wojennych jakie czytałem gdziekolwiek. Podobne przykłady mógłbym mnożyć. Dlatego też Lód zdecydowanie nie jest powieścią na jeden raz - osobiście na pewno wrócę do niej jeszcze w tym roku, aby na nowo, tym razem ze zrozumieniem już pełnym wszelkich relacji osobowych prześledzić całą historię. Za pierwszym razem jest bowiem niemożliwe, aby pamiętać dokładnie kto był kim, bez cofania się o kilkaset nawet czasem stron, czego ja nie robiłem (i chyba takie właśnie było zamierzenie Dukaja, aby nie prowadzić czytelnika za rękę - stąd przyczyna pewnych zdarzeń odsłaniana jest dopiero po wielu stronach). Skoro już przy stronach jesteśmy - samo wydanie książki jest świetne. Idealnie dobrane przez Tomasza Bagińskiego grafiki na okładkach, bardzo porządne szycie, dobry papier. To jest jedna z tych książek, które stanowią ozdobę półki - tym większą, jeśli zostanie przeczytana od deski do deski ;) . 9.9/10 (-0.1 za zakończenie, satysfakcjonujące mnie tylko częściowo;]) Jak dotąd najlepsza książka Dukaja (a zważywszy na jego młody wiek mogę po lekturze Lodu powiedzieć, że Lem może czuć się zagrożony ;) ).
  12. und3r

    Zarobki, praca

    Wiem co to jest MBA :P . Mówię tylko, że ludzie po tym dostają zwykle te 10k. Chociaż z MBA to też jest różnie - często za "prawdziwe MBA" firmy uznają tylko MBA zrobione za granicą, chociaż teoretycznie powinno to być to samo ;) . @Kaaban Ciężko abym się pomylił, bo widzę człowieka prawie codziennie - specjalnie dałem taki dość drastyczny przykład, bo rzeczywiście 300k (i to jak miesiąc mamy słaby) jest kwotą niewyobrażalną dla "zwykłego człowieka", ale to nie jest nic niezwykłego dla przedsiębiorcy. Recepta jest prosta - chcesz zarabiać 500k/m - sprzedaj 500 osobom produkt, z którego masz 1000 zł zysku za sztukę. Albo sprzedaj dziesięciu tysiącom ludzi coś, z czego masz 50 zeta zysku. Wszystko rozbija się o zasięg sieci dystrybucji i nieważne czy sprzedajesz pastę do zębów czy masz własne linie lotnicze. A powszechnie znana prawda jest taka, że najlepszym (bo w pełni powtarzalnym) sposobem na dorobienie się fortuny w stosunkowo krótkim czasie jest MLM. Gość o którym mówię zarządza połową biur w Polsce (czyli w tym momencie na jego pensję pracuję około 500 osób) - żeby do tego dojść, swego czasu musiał wyszkolić osobiście kilkudziesięciu świetnych managerów (no i oczywiście potem nie stracić autorytetu). I muszę powiedzieć, że w tym momencie człowiek jest wzorem wszelkich cnót ;) i nie da się po nim poznać ile zarabia. EDIT - i co najważniejsze: przy obecnym, bardzo niewielkim, nasyceniu rynku w Polsce, teoretycznie każdy pracownik firmy może zarabiać dokładnie tyle samo w 5 lat pracy. Oczywiście tylko najbardziej utalentowani i zaangażowani będą w stanie to powtórzyć, ale jest to jak najbardziej możliwe (i jestem pewien, że przynajmniej jeden mój dobry kolega dobije do takiego poziomu zarobków - ja już niekoniecznie ;) ). A to i tak jest pikuś, bo mówię cały czas o już istniejącym systemie MLM (chociaż od jakiegoś czasu to już nie jest "czysty" MLM, ale never mind) - a najwięcej zarabia się, tworząc własny;]
  13. und3r

    Zarobki, praca

    Mib jemu nie o to chodziło, zresztą już wcześniej ktoś wytknął Ci ten błąd ;) Jasne, że tacy ludzie są. Ale nie zarabiają tyle dlatego, że mają papierek z uczelni. Ja znam gościa który w wieku 25 lat zarabia ponad 300k/m, jest po prawie na UW i wiesz co? To co robi w ogóle nie ma związku z prawem :lol: W wieku 30 lat to znam dziesiątki ludzi z pięciocyfrowymi przelewami i jak pisałem wyżej, nikt nie zawdzięcza tego studiom (co nie oznacza oczywiście, że są to ludzie bez studiów). Wspólnym mianownikiem takich osób jest to, że bardzo wcześnie zaczynali pracę zawodową oraz dokształcali się na własną rękę pod kątem danej branży (kursy, szkolenia, itp.). Co ciekawe, ostatnio dowiedziałem się, że gdybym miał już skończone studia to za dokładnie to samo co w swojej firmie robię za darmo (szkolenia) w bankach dostałbym etat z pensją 7-8k. Ogólnie jak tylko dostanę dyplom, to ze swoimi umiejętnościami bez problemu zatrudniam się jako trener sprzedaży praktycznie "byle gdzie". Nie twierdzę co prawda, że to zrobię (podoba mi się to co robię teraz), ale dobrze wiedzieć, że ma się możliwości. Gdybym nie miał doświadczenia, to po skończeniu swoich studiów pewnie zatrudniłbym się najwyżej jako pomoc asystenta sekretarki :P EDIT: @bryken "nie chodzi mi o to kto jakich zna ludzi tylko zeby mi ktos pokazal po jakich to studiach dostajemy oferte na 10k netto " - MBA :P
  14. und3r

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Chociaż nadmienić trzeba, że 1410 jest nudny i kiepski ;) . Ale skoro już jesteśmy przy ekranizacjach Kinga to nie sposób nie wspomnieć o niekwestionowanym chyba przez nikogo mistrzu fachu, Franku Daraboncie (Zielona Mila, Skazani na Shawshank) i jego Mgle (The Mist - swoją drogą jeden z lepszych horrorów dekady), gdzie zakończenie było przewrotne i zdecydowanie nie optymistyczne. Mogły być i trzy - wszak jedną mogłem przegapić.
  15. und3r

    Zarobki, praca

    Ja np. tak, nie wiem jak inni :lol:
  16. und3r

    Kupieckie Domy Towarowe

    Wiadomo, że nie grali na żywo, ale jakiś sprzęt nagłośnieniowy mogli kupcy mieć - byłby klimat fajny, taki piknikowy :lol:
  17. und3r

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Zapowiedź (teraz dopiero zobaczyłem, bo mnie poca zaciekawił;]) - 4/10 (dałbym naciągane 5 gdyby nie końcówka - straszna :P ). Boże, dlaczego N. C. gra ostatnio w samych gniotach. Ostatni dobry film z nim jaki widziałem to był Pan życia i śmierci.
  18. und3r

    Kupieckie Domy Towarowe

    Ej a powiedzcie mi jedną rzecz, bo mi to nie da spokoju - czy te jakby irlandzkie nuty, jakie możemy usłyszeć na filmie (np. w szóstej minucie) to zostały podłożone w fazie montażu, czy rzeczywiście tam takie melodie puszczali? :lol:
  19. und3r

    Kupieckie Domy Towarowe

    Ekhem, za takie określenia też są chyba procenty, a jak nie ma, to powinny być. EDIT: OK. ale żeby mi to było po raz ostatni ;)
  20. und3r

    Kupieckie Domy Towarowe

    Szczerze współczuję niektórym >>bohaterom<< tego nagrania, jak przyjdzie do przesłuchań^^
  21. Mnie nie pytaj ;)
  22. und3r

    Kupieckie Domy Towarowe

    Oglądam sobie rozmowę z jakimś przedstawicielem kupców i taka scena: koleś udowadniając jaki jest pokrzywdzony wyciąga tel. i mówi coś w stylu "moja córka jest bardzo uzdolniona muzycznie, niech pan zobaczy jak gra", po czym puszcza z telefonu nagranie z córką grającą na fortepianie (Chopin) i mówi dalej: "i teraz już córka nie pójdzie do szkoły!" (a wcześniej jeszcze do dziennikarza coś w stylu "o ile pan rozpoznaje co to jest", w domyśle, że pewnie i tak nie kojarzy utworu). Aż mi się krew zagotowała jak to słyszałem - po pierwsze, skoro córeczka gra Chopina na fortepianie to raczej rodzina biedy nie klepie. Po drugie, z wypowiedzi wynika, że córka albo jeszcze nie zaczęła szkoły, albo chodziło o dodatkową szkołę muzyczną - jeszcze lepiej, przecież to są luksusy dla normalnych rodzin. Po trzecie - co za żałosne granie na emocjach, omg. Ps. Daje 3 do jednego, że ten fortepian to koleś ma w domu. @Firekage Moderator też może dostawać procenty :P
  23. Moim zdaniem też nie, ale wcześniej parę osób tłumaczyło, że należy zwalniać przed dojazdem do każdej podporządkowanej ;)
  24. und3r

    Zarobki, praca

    1) Jakimi kategoriami? 2) Pewnie, że można, jak się będzie miało okazje. A czasem dmucha się na zimne i nikt takich praktyk nie zabroni, bo nie są niezgodne z prawem. Tak jak pracodawca może Cię nie zatrudnić za brzydki krawat, może za brzydkie rzeczy wypisywane w internecie. Zarówno do jednego jak i drugiego się nie przyzna, jakbyś nawet miał szansę zapytać. Rozumiem, że przed erą powszechnej komputeryzacji "upupienie" nielubianego współpracownika było niemożliwe?
  25. und3r

    Zarobki, praca

    Doskonale zrozumiałem Twojego posta. Fakt - nick nie jest czymś unikalnym, ale to samo można powiedzieć o nazwisku w tym przypadku - profilu na n-k też się możesz przecież wyprzeć. Możesz nawet połowę CV ściemnić. Sorry jeśli wyciągam błędne wnioski (w co wątpię, zważywszy na teksty o szpiegowaniu pracowników itd.), ale chyba część osób tutaj nie rozumie, po co firmy stosują takie praktyki. Tak jak pisałem, to jest jeden ze sposobów na potwierdzenie wiarygodności. Weźmy np. pracę za granicą - właściwie każdy może napisać w CV coś w rodzaju "2 lata pracy dorywczej w Wielkiej Brytani, stanowiska: kelner, sprzątacz, obsługa klienta" i prawda jest taka, że jest to praktycznie nie do sprawdzenia (zwłaszcza, że b. często za granicą pracuje się na "umowę ustną"). Jednak tego typu aktywność można potwierdzić, analizując właśnie portale społecznościowe, grupy dyskusyjne itp. Albo inny, dość drastyczny przykład - macie parę osób na dane stanowisko, googlujecie coś o nich i okazuje się, że jeden udziela się aktywnie na stronach o tematyce nazistowskiej - skreślacie od razu. Oczywiście oficjalnym powodem nie przyjęcia do pracy nie będzie to, tylko lakoniczne "znaleźliśmy lepszego kandydata". I co z tego, że mogła to być tylko przypadkowa zbieżność na zasadzie ten sam nick, wiek i miasto zamieszkania - prywatna firma nie musi się z takich decyzji tłumaczyć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...