Skocz do zawartości

und3r

Stały użytkownik
  • Postów

    4490
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez und3r

  1. Wybaczcie, że pytam, ale nie jestem z wiadomościami na bieżąco - kto właściwie zdecydował o pochówku na Wawelu? Czyj to był pomysł? Jarosława? Jeśli tak, to z jakiej niby racji on ma prawo o tym decydować?
  2. Dodatek do FF odinstalowałem (bo nie działał), ale na Chrome wszystko śmiga. Dzięki.
  3. A działa Tobie ten dodatek w tym momencie? Bo ja na każdej stronie mam komunikat (na pasku dodatku): "Błąd: serwer nie może wykonać żądania. Spróbuj ponownie później"
  4. Dziękuję za szybkie odpowiedzi, ale po pierwsze: "Błąd: serwer nie może wykonać żądania. Spróbuj ponownie później."; a po drugie czy ten dodatek nie jest przypadkiem oparty o translator google, który u mnie (nie wiem czemu) nie tłumaczy tego forum? Mam przetłumaczone reklamy, działa też wszystko na stronie głównej, ale tych topiców podlinkowanych wyżej nie chce ugryźć.
  5. Wie ktoś może jak zmusić google do przetłumaczenia tego rosyjskiego forum co kolega podlinkował? A jak nie google to może zna ktoś jakiś program tłumaczący w locie on-line? Będę bardzo zobowiązany.
  6. Czytając ten i inne komentarze w tym tonie czuję się w obowiązku wyjaśnić niektórym ludziom pewne kwestie, bo chyba jest to niejasne. Zarówno Pan Niesiołowski jak Prezydent Kaczyński pełnili funkcje polityczne i taki też był ich "zawód" - byli politykami. Rolą polityka jest forsowanie w imieniu wyborców określonych poglądów, co bardzo często związane jest, siłą rzeczy, z deprecjonowaniem poglądów politycznych oponentów, a jedną z klasycznych metod zdeprecjonowania poglądów drugiej osoby jest zdeprecjonowanie tej właśnie osoby, stąd taki a nie inny charakter dyskusji na scenie politycznej. Jest to zupełnie naturalne w polityce na całym świecie. Jeśli więc dziwisz się, że Niesiołowski czy ktokolwiek inny wypowiadał się o Kaczyńskim (czy innych politykach przeciwnych obozów) niepochlebnie, a teraz składa wyrazy współczucia, to tak jakbyś dziwił się ostrej walce piłkarzy na boisku i temu, że zaraz po meczu są dobrymi kolegami. Ja też nie zgadzałem się nigdy z wieloma poglądami Kaczyńskiego i PiS w ogóle, ale teraz jest to zupełnie nieistotne. Poza tym fakt, że nie popierałem większości poglądów Kaczyńskiego nie oznacza, że go nie szanowałem, w szczególności za determinację w dążeniu do celu. Zresztą śmierć urzędującego prezydenta do jedno, a śmierć pozostałych kilkudziesięciu osób to drugie - ta tragedia ma wymiar ponadpolityczny. Reakcje Niesiołowkiego i innych polityków są całkowicie szczere, jak nie możesz tego zrozumieć to współczuję.
  7. Ciężko mówić tutaj o "pozytywnych" aspektach tej tragedii, ale zagraniczne serwisy przedstawiają Lecha Kaczyńskiego w samych superlatywach i na świecie prawdopodobnie tak właśnie zostanie zapamiętany. Z historycznego punktu widzenia ta śmierć ma szanse zatrzeć wszelkie przywary Kaczyńskiego. Nie chcę brzmieć sarkastycznie ale taki wypadek na sam koniec kontrowersyjnej (w Polsce, za granicą nie tak bardzo) kadencji przyniesie wiele dobrego zarówno naszemu wizerunkowi na świecie jak sytuacji politycznej w kraju. Jeśli się mylę to zwątpię w nasz naród.
  8. Konfiskowanie zdjęć z wypadku jest "dziwne" Twoim zdaniem? Dziwne byłoby, gdyby tego nie robili.
  9. To niemal ironiczne, że samolot rozbił się w takim miejscu. Możemy chyba być pewni, że od dnia dzisiejszego nie usłyszymy już o tarciach dot. Katynia na najwyższym szczeblu. Usłyszymy za to o przetargach na flotę rządową.
  10. Maybach 67 minięty dzisiaj na Kasprzaka. Wielkie to jak TIR ;)
  11. No przecież one są już normalnie w sprzedaży, reklamy nawet lecą w TV. Poza tym auto nie jest jakoś absurdalnie drogie (w sensie, że cena nie jest zawyżona w celu "uelitarnienia" modelu) i idę o zakład, że w tym roku sporo się ich na ulicach (przynajmniej warszawskich) pojawi. Wreszcie coś wyprze wszechobecne Porsche i Bentleye.
  12. und3r

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Oj, twierdzenie, że Matrix nic sobą nie reprezentował poza kwestiami technicznymi jest co najmniej ryzykowne.
  13. und3r

    Let's Talk Tech

    Dość stary news, a sama technologia jeszcze starsza. W teorii mechanizm znany jest ludzkości już do dawna, jednak problem stanowi mała wydajność przesyłu. A nie trzeba chyba nikomu mówić, jak na różnego rodzaju eko-frików działa fraza "straty energii" ;) Do tego dochodzi wpływ na zdrowie. Nie sądzę, aby to się upowszechniło w najbliższym czasie.
  14. und3r

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Jak krótko po premierze wieszczyłem pobicie Powrotu Króla napisałem też, że Titanic jest raczej poza zasięgiem. Tymczasem, po miesiącu czasu: Przy czym: Fastest to $100 million 24 Fastest to $150 million 18 Fastest to $200 million 10 Fastest to $250 million 6 Fastest to $300 million 3 Fastest to $350 million 2 Fastest to $400 million 2 Fastest to $450 million 2 Fastest to $500 million 1 (tylko 3 filmy przekroczyły barierę 500 mln na rynku USA) Porównanie z Titaniciem na wykresie: http://farm3.static.flickr.com/2687/430108...6eb6b8bde_b.jpg To jest niesamowite co się wyprawia w dobie piractwa. Nie widać nawet, aby wykres Avatara się załamywał: http://www.the-numbers.com/interactive/comp-Avatar.php Przy tej tendencji prawie pewne jest 2,5 mld wpływów ze świata, a jak Cameron zdecyduje się wpuścić do kin jakąś "extended version" czy dir cut to i 3 mld (!) jest w zasięgu. Nie chciałbym się teraz znaleźć w skórze ludzi z Paramount Pictures ;)
  15. und3r

    Zarobki, praca

    Ależ moje usługi nie są skierowane tylko do ludzi z grubą kasą. ...nie są też uwarunkowane analfabetyzmem finansowym Klienta, czasami wystarczy jego brak czasu/chęci ogarniania tematu. Kiedyś umowy były tak konstruowane, jednak jakiś czas temu od tego odeszliśmy. Zresztą nawet jak podobny zapis obowiązywał, to i tak był praktycznie martwy, bo nie ścigaliśmy za to. Obecnie można zgodnie z umową zrobić u nas wszystkie szkolenia i przejść do konkurencji. I ludzie rzeczywiście z tego korzystają, bo wolą siedzieć w placówce (brak potrzeby pozyskiwania Klientów, sami z ulicy wchodzą) i zarabiać ciut więcej na jednej umowie (poza tym dochodzi brak konieczności zwracania prowizji w przypadku lapsa, brak rezerwy STORNO i takie tam), zamiast mieć nieograniczoną drogę awansu w przyszłości. Reasumując więc - nowy pracownik nie jest wiązany umową anty-konkurencyjną. Są natomiast kary umowne za działania wbrew interesowi firmy, typu przechodzisz np. do innego doradztwa, ale operujesz na bazie Klientów pozyskanych w E. Albo podbierasz pracowników. Ja np. mam karę umowną do miliona złotych, jakbym np. uznał, że moje biuro od jutra robi dla Expandera ;)
  16. und3r

    Zarobki, praca

    Gdybyś mnie lepiej poznał (nawet nie osobiście, wystarczy, że przejrzysz więcej moich wypowiedzi) to wiedziałbyś, że nigdy nie jestem arogancki bez powodu. Odpowiadam tak, jak zasługuje na to mój interlokutor. Dlatego jeśli moje posty są czasem bezczelne, to przeprosić mogę najwyżej osoby trzecie (jeśli się obraziły ;) ), ale nie użytkownika, do którego się bezpośrednio zwracałem. Uwierz, że nie mam żadnego celu w "koloryzowaniu" moich wypowiedzi. Składają się na nie albo moje prywatne poglądy, albo czyste fakty. Oczywiście zdaję sobie sprawę, jakie reakcje wywołują moje przekonania w zetknięciu z typową dla naszego kraju mentalnością, ale nie zamierzam przez to pisać mniej dosadnie. To nie jest do końca tak, że "większość tego nie pojmuje". Większość właśnie doskonale to wie, ale nie jest w stanie stłumić uczucia rozgoryczenia tym faktem. Jest to swoista reakcja obronna ego. Ma to nawet swoje uwarunkowania genetyczne - to przecież samiec zawsze był odpowiedzialny za zapewnienie bytu rodzinie, a w gospodarce wolnorynkowej byt ów stał się praktycznie tożsamy z grubością portfela. Kiedy natomiast godziwy byt rodziny nie stanowi już problemu, swoboda majątkowa umożliwia realizację na płaszczyznach, paradoksalnie, niematerialnych. A ponieważ możliwość doświadczania tego świata jest moim zdaniem największym darem jaki mógł mnie spotkać, zamierzam przeżyć tak wiele, na ile pozwoli mi moje krótkie życie, czyli m.in. zobaczyć Ziemię z orbity (sir R. Branson powinien mi w tym pomóc w ciągu najbliższych 4-5 lat), zjeździć ją po wzdłuż i wszerz, dowiedzieć się jak najwięcej i przede wszystkim, zapewnić moim potomkom jak najlepszy start, by mogły doświadczyć jeszcze więcej niż ja. Czy mogę to osiągnąć bez pieniędzy? Nie. Czy więc moim życiowym celem jest posiadanie dużej ilości gotówki? Wręcz przeciwnie - moim celem jest jej wydanie. A jeśli mogę pomóc innym ludziom zaoszczędzić, drogą planowania finansowego, środki pozwalające im również zobaczyć trochę świata, to czemu miałbym sam na tym nie zarobić? Ustalmy coś może, raz jeszcze. To nie ja pierwszy w tym topicu podałem nazwę firmy i nie ja pierwszy wspomniałem choćby słowem o jej właścicielu. Personalia założyciela firmy dla jakiej pracuję (a raczej - "z jaką współpracuję") padły jako żałosna w swej głupocie (a głupotę tępię) próba zdeprecjonowania mnie i mojego zawodu, powodowana tym, o czym napisałem wyżej. Mogłem to zignorować, ale nie odebrałbym sobie przyjemności krótkiej (jak zwykle w takich przypadkach) "wymiany" (cudzysłów niezbędny, ze względu na częstą jednostronność) argumentów. Dementuję, Filip nie zaczynał od plantacji konopi. (Nie mogłem się powstrzymać :lol: .)
  17. und3r

    Zarobki, praca

    Oj, chyba przeceniasz polskie społeczeństwo. To, że mamy absurdalnie wysoki procent ludzi posiadających lub ubiegających się o wyższe wykształcenie nie oznacza wcale, że są oni odpowiedzialni i rozsądni. A tekst o podstawowych zasadach ekonomii i matematyki mnie rozłożył - otwórz oczy, większość Polaków to finansowi analfabeci, nie dorośli jeszcze do życia w warunkach gospodarki wolnorynkowej. Mentalność rodem z socjalizmu zakorzeniona jest nawet u osób, które socjalizm znają tylko z opowieści rodziców. Tutaj nie wystarczy "tylko pomyśleć", trzeba jeszcze wiedzieć o czym ;) Teoretycznie mylisz doradcę z agentem ubezpieczeniowym, praktycznie jednak - z decydowanej większości przypadków będziesz miał rację. Jest jeszcze wiele na rynku do zrobienia w tej materii. W każdym razie, staramy się to zmienić. Ja i moi koledzy po fachu jesteśmy zawsze bardzo otwarci na konfrontacje. Sceny tego typu rzeczywiście są śmieszne, bo nie jest łatwo się opanować, kiedy np. kierownik filii ING nie potrafi odpowiedzieć na podstawowe pytania o jego własny produkt. Jak Klient chce skonfrontować opinie (rzadko się to zdarza, o dziwo) to chętnie pojadę z nim do siedziby firmy gdzie ma założony dany produkt i dam tam komuś szansę wypowiedzenia się. Oczywiście przebieg takiego spotkania jest praktycznie zawsze taki sam, bo przedstawiciel danej instytucji zna ofertę tej instytucji i nie ma pojęcia o aktualnej ofercie konkurencji. Z kolei jak chcę oszczędzić Klientowi czasu to proszę, aby umówił takie spotkanie ze swoim dotychczasowym doradcą/"doradcą" u siebie w domu i wiesz co się wtedy dzieje? Zawsze coś takiemu człowiekowi wypada w ostatniej chwili ;)
  18. und3r

    Zarobki, praca

    Nie zdarzyło mi się. Ciężko mi tutaj pokusić się o ocenę całości rynku, ale w moim przypadku wiek tylko pomaga. Ludzie zwykli myśleć schematami, a z tych obraz kogoś takiego jak ja dość mocno się wyłamuje. Przykładowe "boksy" mentalne w naszym społeczeństwie to: student dzienny->dopiero się uczy, raczej klepie biedę; dwudziestoletni gość z kasą->ma bogatych rodziców, sam zapewne nic sobą nie reprezentuje; dwudziestolatek i wiedza->no way, co taki dzieciak może o życiu wiedzieć... Tymczasem po kilkugodzinnej rozmowie zazwyczaj słyszę coś w stylu "podziwiam Pana, mieć taką wiedzę w Pana wieku, mogę zapytać, jakie Pan ma wykształcenie? Ach, dopiero Pan studiuje, mój syn nawet nie myśli o pracy na studiach...". Na pewno wielce pomocny w kontakcie z Klientem jest fakt, że moja wiedza jest bardzo przekrojowa - "liznąłem" w życiu sporo fachowej literatury z masy dziedzin, ekonomia i finanse to raptem margines moich zainteresowań. Dzięki temu mogę nawiązać łatwy dialog z przedstawicielami prawie każdej branży. Staram się nie zadawać głupich pytań, poznać drugą osobę oraz to co robi. W dłuższej perspektywie czasowej, poznając przedstawicieli coraz to nowych zawodów oraz sfer społecznych można pomagać ludziom nie tylko optymalizując im umowy finansowe, jeśli rozumiesz co mam na myśli. Jest w tym co napisałeś oczywiście dużo racji, jednak nie zawsze jest to takie proste. Pamiętaj, że analitycy nie rozmawiają z Klientem, czysto ekonomiczne podejście do sprawy nie zawsze się sprawdza. Mało tego, czasem sam Klient błędnie ocenia swoje potrzeby. Praca taka jak moja jest bardzo odpowiedzialna (można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że zależy od niej życie innych ludzi - osobiście stosuję często różne analogie do zawodu lekarza, którego terapia bywa krótka i bezbolesna, ale nieraz też długa i wymagająca wyrzeczeń), nie można np. pozwolić człowiekowi wziąć kredytu z ratą domykającą budżet domowy na zero, gdyż ten chce "spłacić go jak najszybciej". Nie zawsze ludzie to rozumieją, zwykle pojawia się argumentacja typu "przecież im dłuższy mam okres spłaty tym więcej zapłacę odsetek" i tłumacząc Klientom podstawowe zależności bywam posądzany o "naciąganie ich na większe koszta". Trochę z tym tak jak z oszczędzaniem na, no nie wiem, oponach - "dlaczego mam je wymieniać, przecież jeszcze nie pękły" ;) . Albo na jedzeniu przeterminowanej żywności :lol: . Zdarzają się też ludzie chcący oszczędzać np. 1000 pln (mówię tu o oszczędzaniu z użyciem wieloletniej polisy, czyli nałożeniu na siebie stałego zobowiązania) przy zarobkach 5000, bo "teraz spokojnie im tyle zostaje" i nie widzą problemu z tym, że sami mówili o planach powiększenia rodziny etc. To ja muszę to wziąć pod uwagę, bo jak za parę lat pojawią się dzieci i ten 1000 złotych okażę się niemożliwą do odłożenia kwotą, to tacy ludzie nie będą pamiętali, że sami chcieli tyle odkładać, tylko że ja im sprzedałem coś na co nie było ich stać. Tak jak dobry lekarz nigdy nie przepisze recepty bez uprzedniego, dokładnego przebadania pacjenta, tak dobry doradca nie doradzi czegokolwiek bez wzięcia pod uwagę wszystkich niezbędnych zmiennych. Schlebiasz mi ;) Tego nie rozumiem. Co najwyżej firma, w której obecnie pracujesz, może na to "nie pozwalać". Ale zawód? Nie da się założyć w Twoim zawodzie przedsiębiorstwa? Albo zrobić parę dodatkowych szkoleń/certyfikatów i wynegocjować lepsze wynagrodzenie? Nie masz przypadkiem wykształcenia technicznego, inż. przed nazwiskiem? Przecież pięciocyfrowe stawki powinny być spokojnie osiągalne z czasem. Oczywiście tutaj znowu pojawia się kwestia "co jestem w stanie dać w zamian", ale to już dłuższy temat... Sorry slavOK, ale to jest właśnie to "zniewolenie", o którym MaSell pisze. O ile nic się ostatnio nie zmieniło, to żyjemy w kraju, po którym można swobodnie podróżować. Mało tego, można się przenieść do innego kraju, gdzie robiąc dokładnie to samo co na Lubelszczyźnie taka osoba zarobi 5x tyle. Że nie każdy język zna? Znam takich, co podstaw nauczyli się w samolocie/autokarze. Że potrzeba odwagi, by sięgnąć po więcej? Ano tak. Niewola może i brzmi dosadnie, ale jak w takim razie nazwiesz sprzedawanie 1/2 swojego życia (8 godzin dziennie przy założeniu, że 8 godzin człowiek śpi) komuś innemu za 1500 pln?
  19. und3r

    Zarobki, praca

    Tak właśnie został oskarżony (jazda pod wpływem), ale potrącony miał +/- 2 promile i wg naocznych świadków wpadł pod koła bez żadnego ostrzeżenia, a jak doszedł do siebie to ledwo pamiętał co zaszło. Nie wniósł oskarżeń, Filip wypłacił odszkodowanie i sprawa została zamknięta drogą ugody.
  20. und3r

    Zarobki, praca

    Niczego takiego nie oczekuję - dyskusja byłaby wtedy niezwykle nudna. Inna sprawa, że gdyby każdy postrzegał świat tak jak ja to moje plany nie byłyby realne. Całe szczęście wizja Orwella jest jeszcze daleka od spełnienia. Napisałem gdzieś coś podobnego, czy wracamy do prymitywnej demagogii? Dokładnie to robię - ładnie proszę o przykład (jeden wystarczy) jakiegoś konkretnego pytania, które zignorowałem. Naprawdę wydaję Ci się, że jeśli uprzedzisz moją prośbę kąśliwą uwagą to fakt, że coś takiego nie miało miejsca stanie się niezauważalny? :lol: Właśnie rzecz w tym, że zdecydowana większość opinii typu zamożny=nieszczęśliwy jest generalizowaniem oraz bardzo luźną interpretacją czyjegoś grafiku pracy itp. Nie przypominam sobie żadnej wypowiedzi kogoś, dla kogo omawiana osoba była kimś na tyle bliskim, aby można było mówić o pełnej znajomości sytuacji. Tak naprawdę w dyskusji tego typu powinno brać udział również kilka osób z zarobkami stanowiącymi chociaż te 10 średnich krajowych, ale z oczywistych względów takie osoby się tu nie wypowiadają (jest ich po prostu statystycznie bardzo mało). Jeśli nie mamy do czynienia ze zwykłą zbieżnością nicków (mało prawdopodobne imo), to swoimi odczuciami mógłby się podzielić KrisJR, który udziela się też na innym forum na jakim piszę. 3448246[/snapback] und3r ale czy ja gdzies objechalem twojego szefa? Ty nie, ale przejrzyj parę poprzednich stron. Akcja wywołuję reakcję, dlatego nie dziw się, że piszę o kimś kogo znam, kiedy ktoś inny wypisuję bzdury pod jego adresem (że nie szanuje ludzi itp.). Skoro Ty to wiesz i ja to wiem, to chyba cytat nie stanowi problemu? Tylko z ostatniej strony: » Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - "Cytat" + sformułowanie "wyprany mózg" pod moim adresem padło co najmniej 3 razy. Również z Twoich ust (klawiatury). Jeśli to nie jest atak personalny to zdefiniuj, co nim jest. Nic takiego nigdy nie miało miejsca. Naprawdę, nieźle spaczony obraz macie tego jak moja praca wygląda i jak funkcjonuje sama firma, ja natomiast już wyjaśniałem to dostateczną ilość razy ze szczegółami, więc nie będę się powtarzać. Nie posiadam służbowego laptopa. Samochodu też nie (stać mnie na własny). Telefony służbowe moich współpracowników opłacam ja. Zrozum, że E. jest jakby zrzeszeniem wzajemnie pomagających sobie przedsiębiorców. Ja nie pracuję w firmie w normalnym tego słowa znaczeniu, tylko ją współtworzę, stale wypracowując z kolegami nowy know-how. Rzeczy jakie kupuję do biura pozostają moją własnością (komputery, projektory, meble, itp.), samą powierzchnię centrala opłaca przez pierwsze pół roku, potem jest to koszt kierownika danego oddziału. » Naciśnij aby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler « - "Wypadek" Szczerze - pierwsze co mi przyszło do głowy jak zobaczyłem zdjęcie, to: "o, znowu się ktoś rozbija furą Filipa po mieście" (bo z tego co wiem, nowe "GT dwójki" w tym kolorze są w Polsce dwie, więc dodając do tego fakt, że wypadek miał miejsce dosłownie przed główną siedzibą firmy, o pomyłce mowy być nie było ;) ). Musisz wiedzieć, że panuje u nas dość specyficzny klimat (wiadomo, młodzi jesteśmy i głupi ;) ) i samochodami Filipa jeżdżą praktycznie wszyscy bliżsi współpracownicy - jego Ferrari w zeszłym roku rozbijano chyba 3 razy (całe szczęście nikt postronny nie ucierpiał - osobiście nie pochwalam ostrej jazdy nie swoimi samochodami, ale cóż...). Oczywiście nie tylko Filip pożycza auta, jest to po prostu coś naturalnego, biorącego się jeszcze z czasów, kiedy kupienie Porsche czy czegoś podobnego przez młodego kierownika było wielkim wydarzeniem i każdy chciał się przejechać ;) . Jednak czytając dalej zobaczyłem, że wiek się zgadza co do joty, dlatego pierwsze co zrobiłem przed telefonem do źródła to przeczytałem jeszcze parę artykułów w prasie i dowiedziałem się z nich, że potrącona osoba wtargnęła w stanie nietrzeźwym na jezdnię w niedozwolonym miejscu. Znam tę ulicę i całkiem niedawno sam omal tam życia nie straciłem (na trzeźwo), więc potrafię sobie wyobrazić sytuację. Naoczni świadkowie (powołuję się tutaj na komentarze pod jednym z artykułów*) twierdzą, że o ile rzeczywiście kierowca Porsche (tak, to był Filip) przekraczał dozwoloną w tym miejscu prędkość, to pechowy imprezowicz nie dał mu żadnych szans i nawet przy znacznie mniejszej prędkości doszłoby to potrącenia. W każdym razie, artykuł jaki podlinkowałeś nie zdaje szczegółowej relacji z wydarzenia (znajdziesz w necie arty opisujące wszystko szerzej) - mowa jest w nim o ucieczce z miejsca zdarzenia, ale na miejscu została żona Filipa wraz z samochodem i czekała na policję, podczas gdy sam Filip (dokumenty zostawiwszy w samochodzie) stawił się na komendę z prawnikiem i przyznał się do złamania przepisów i potrącenia. Następnie dobrowolnie pokrył koszta leczenia poszkodowanego i wypłacił niemałe odszkodowanie, sam poszkodowany nie wniósł żadnych oskarżeń. *Zresztą przeczytaj choćby czwarty komentarz pod tym artykułem, co sam linkujesz: ~kriss : Dlaczego nie napisali ze ten potrącony był na bani??? Miał ok.2 promili jak się dowiedziełem. W gazetach o tym piszą a tu nic! Koleś sam wepchnął się pod koła (przełaził w niedozwolonym miejscu!) a wiadomo na wysokości hotelu nikt nie jeżdzi 30km/h tym bardziej porshe. Przez takich głupich pieszych ludzie mają potem kłopoty... Mam nadzieję ze wyrok będzie w zawiasach! a uciekł wydaje mi się ze był w szoku bo pozostawił pasażerkę. Aczkolwiek osobiście wydaje mi się, że nie może tu być mowy o "szoku" - imo Filip po prostu nie chciał gadać z policją bez prawnika, żeby nie narobić sobie większych problemów (z racji tego, że nie mówi perfekcyjnie po polsku - 22 lata mieszkał w Niemczech). W każdym razie doceniam, że mój apel o merytoryczną dyskusję odniósł skutek, można na Was liczyć :blink: Ps. A jednak upublicznienie tutaj przez mojego szanownego interlokutora personaliów Filipa miało jakiś pożytek - nie wiedziałem wcześniej o tym wypadku, będzie temat do rozmów jak się wybiorę następnym razem do Poznania :P
  21. und3r

    Zarobki, praca

    ...natomiast wzorem dojrzałości jest anonimowe objeżdżanie człowieka z imienia i nazwiska (sic!), z którym się w życiu słowa nie zamieniło. Jakoś jak narzekacie na swoich przełożonych to nie podajecie ich personaliów, ciekawe dlaczego? Czyżby zawiść w tym przypadku była aż tak wielka? Gdybyś przeczytał uważnie i ze szczątkowym chociaż zrozumieniem posty z ostatnich dwóch stron to wiedziałbyś, że to nie ja zacząłem pisać o założycielu firmy. Przyzwoitość nakazuję mi jednak reagować na tym podobne wycieczki - gdyby o Twoim kumplu ktoś zaczął pisać anonimowo farmazony to rozumiem, że by Ci to zwisało? A co do przykładu z Kowalskim - chyba 20 lat, ale never mind - możesz objeżdżać dalej :lol: Jak pokażesz mi gdzie coś podobnego pisałem to może odpowiem jaką dostaję premię :lol: Czytałem gdzieś na forum/powiedział mi kuzyn znajomego, że jesteś złodziejem i żerujesz na ludzkiej naiwności, a poza tym cała firma w jakiej pracujesz to homoseksualiści i/lub dziwki. Nie masz też ani jednego prawdziwego kumpla i nikt Cię nie kocha, łącznie z najbliższą rodziną. Oczywiście możesz zaprzeczać, ale ja i tak wiem swoje... Takim właśnie "prawem" rządzą się anonimowe opinie w internecie. Dlatego właśnie jestem gorącym zwolennikiem posługiwania się argumentami w dyskusji - jeśli nie potrafisz sprostać temu prostemu warunkowi to zamilknij i nie ośmieszaj się. To po co wchodzisz do topicu poświęconego zarobkom? Wiesz, że na forum jest taka opcja jak "ignoruj użytkownika", jeśli tylko moje zarobki Cię nie obchodzą? Po co sobie nerwy psuć... No widzisz, jacy jesteśmy podobni? Wpadnij do mojego biura, pogadamy o zarobkach :P Hmm... Jeśli ten topic służy do pielęgnowania typowo polskiego podejścia do życia, czyli narzekania jak to jest źle i nigdy nie będzie lepiej, to już się zamykam. Może niech się jakiś moderator wypowie, albo chociaż sprecyzuje tytuł tematu, bo zdaję się, że zostałem wprowadzony w błąd^^ Ależ wszyscy doskonale zrozumieli, że chodzi Ci o kontrast. Nie każdy jednak musi się zgadzać z Twoim punktem widzenia, kpw?
  22. und3r

    Zarobki, praca

    Hę? Niech ktoś to wrzuci w translator jakiś... Może z pół promila grających na giełdzie dorabia się tam "fortun". Bo rozumiem, że pisząc "aukcjach" miałeś na myśli "akcjach" - to jeszcze wykminiłem bez translatora.
  23. und3r

    Zarobki, praca

    Olbrzymia. Ponieważ nabywając trzydziestoletnią polisę możesz być po tym okresie czasu 300% do przodu albo 50% do tyłu. I to nawet wtedy, kiedy mówimy o dokładnie tej samej polisie. Są na rynku polisy z dostępem do kilkudziesięciu funduszy i nie leży w kompetencji doradcy zarządzanie nimi. Doradca ma znaleźć najkorzystniejszą polisę pod kątem stosunku cena/jakość i oczywiście potrzeby Klienta.
  24. und3r

    Zarobki, praca

    Przecież napisałem wyraźnie, że nie odnosiłem się do części o "bajkach", tylko do "powierzania pieniędzy". Jon. napisał o doradcy, że ten "liczy tylko jaką prowizję dostanie z tego debila który powierzy mu swoje pieniądze" - ja sprostowałem, że powierzać pieniądze to można maklerowi. Nie miało to w założeniu mieć żadnego wydźwięku, po prostu zwracam uwagę, że jon. myli zawody i tyle. Oczywiście mogłem pogrubić i podkreślić frazę do jakiej się odnoszę (to byłoby rzeczywiście "jaśniejsze sformułowanie myśli"), czyli "powierzy pieniądze", ale uznałem to za zbędne w myśl idei propagowania umiejętności czytania ze zrozumieniem w internecie :P EDIT - chociaż jak się nad tym zastanowić, to maklerzy rzeczywiście w roztaczaniu przed klientem bogactwa związanego z grą na giełdzie nie mają sobie równych ;) Rzecz jasna - i tutaj uogólnianie jest błędem.
  25. und3r

    Zarobki, praca

    Ale przecież ja się z Tobą zgadzam i rozwijam nawet Twoją tezę na całość rynku :lol:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...