Gasiłem kiedyś auto na parkingu-nie swoje.
Poszła moja gasnica i chyba ze trzy inne te małe samochodowe.Zapaliła się tylko instalacja elektryczna pod maską.Kierowca myślał,ze woda mu się zagotowała i podniósł maskę no i się zaczęło.Jeden klient miał gasnicę którą zrobił pstryk i nic nie wyleciało z niej.Udało się to ugasić dopiero taką większą gasnicą z pobliskiego zakładu,która jak ogień się skończył to też się skończyła.