
silverfast
Stały użytkownik-
Postów
107 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez silverfast
-
Instalacja Brakujących Pakietów
silverfast odpowiedział(a) na vena29 temat w Linux, BSD, Unix i inne
Przeciez nawet nie okresliles z jakiej dystrybucji korzystasz, wiec raczej ciezko ci pomoc. Swoja droga, najlepiej dziala to w debianie, gdzie wszystko samo ci sie sciagnie i pobierze z ftp'a, w zaleznosci od tego co bedzie potrzebne. O ile oczywiscie masz skonfigurowane poprawnie apt-get. Rowniez w RH wykrywanie zaleznosci funkcjonuje dosc sprawnie, dzieki managerowi rpm'ow. A jesli korzystasz z innego distra lub chcesz wszystko kompilowac od zera to tym bardziej napisz cos wiecej. -
Komu Szyneczkę Po Faceliftingu Iii W P.n.e:>?
silverfast odpowiedział(a) na Domik temat w Ośla łączka
@culmen: A linka o produkcji tzw. miesa homogenizowanego tez juz wygrzebales, czy ja mam podac? Razem z informacja, ze typowy przepis na parowki dopuszcza stosowanie kurzych grzebieni i korali indyczych? Co tam dalej... podawanie srodkow uspokajajacych swiniom, jasne ze tak. I nie chodzi tutaj o litowanie sie nad biednym stworzeniem, tylko o wydajnosc miecha, ktore w przypadku zwierzecia zabitego w obliczu stresu, znacznie gorzej przyjmuje wode... ale pewnie znowu napiszesz, ze nie mam wiedzy i ze nie wiem co mowie? -
"Aukcja została usunięta przez pracownika Allegro (numer 49872565)" Nie jest tak zle... ale bylbym wdzieczny za nick'i tych fachowcow albo chociaz za info czy konta juz wisza.
-
Nie pisalem slowa o kondycji japonskiej gospodarki, a o postawie obywateli tego kraju wobec niej. Poza tym moim osobistym pragnieniem byloby aby stan polskiej gospodarki osiagnal takie "dno" w jakim znajduje sie japonska obecnie, jesli mowimy juz o problemach gospodarczych. To wg. ciebie w Polsce nie ma wyscigu szczurow? Powiedzialbym ze nie tylko we wlasnym kraju jestesmy szczurami ale juz zaczynamy sie scigac poza jego granicami, dobrze to widac np. w UK, w Szwecji, we Wloszech, w Irlandii. Ale masz prawo sie nie zgodzic, zwlaszcza jak nie byles i nie widziales. Pragne zaznaczyc, ze honor i jego nieskazitelnosc jest gleboko zakorzeniony w japonskiej tradycji, w tym raczej upatrywalbym tych sensacji i biednych japonskich mezow wypedzonych z domu po utracie pracy. Bez urazy, ale gdzies ty sie takich glupot oczytal? Pojedyncze przypadki absurdow zdarzaja sie wszedzie, u nas ludzie nie tylko zabijaja sie przez permanentny brak pracy ale staczaja na niziny i to masowo, to chyba wieksze zjawisko niz paru japonskich biznesmenow skaczacych z okna? Nie robmy z tego tragedii ogolnonarodowej. P.S. Japonczycy przestali jesc w zwiazku z tym, ze chca byc najlepsi? Nie spotykaja sie? Nie maja zycia rodzinnego ani publicznego? To ciekawe, dlaczego kwitna u nich restauracje i bary oraz kluby nocne. Stosujac twoje widzenie swiata, musialbym stwierdzic, ze sa to zakamuflowane miejsca rozpusty dla bezrobotnych i emerytow. Nawiasem mowiac jeszcze... Japonczyk musi zapieprzac bo u nich nie ma emerytur. Jak sobie poscieli, tak sie wyspi, a jak mu sie nie podoba to zawsze moze zmienic klimat. Jakos tak jest, ze malo sie widzi emigrujacych Japonczykow, natomiast duzo ludzi chcialoby tam pojechac i zostac. Chetni do tej pracy ponad sily w Japonii sa nawet w Polsce. Nie zauwazylem takze smutku w oczach grupek japonskich turystow przybywajacych w odwiedziny do Europy. Zawsze radosni, usmiechnieci, kulturalni, czysci i serdeczni. I tacy sa i tam i gdziekolwiek sie pojawia. Jakos nie pokrywa sie to z obrazem zacharowanego na smierc, wiecznie glodnego i pozbawionego chwili wytchnienia Japonca. Oni po prostu wiedza, ze jest czas pracy, czas posilku, czas zabawy i czas odpoczynku. Duzo mozemy sie od nich nauczyc. Tak jak i od Chinczykow zreszta... @ Galago De Codi: Zechciales zauwazyc, ze "na tym polega gospodarka, by kopac biednych...". A gdybys poczytal caly watek to widzialbys ze sporo osob tutaj uzala sie nad losem "biednych" Chinczykow. I nie tylko. To co napisales, a co niestety jest prawdziwe, dotyczy nie tylko gospodarki USA ale i kazdej innej. Wniosek z tego prosty, Chinczykow predzej startoby z powierzchni globu niz pozbawiono komunizmu i elit tam rzadzacych...nikt nie jest tym zainteresowany. Co do wojny w Iraku to Ameryki nie odkryles. Oczywiste jest, ze juz przed jej rozpoczeciem podpisane byly kontrakty na odbudowe szybow... z firmami niemieckimi glownie. Rownie oczywiste jest, ze wojna nakreca gospodarke, to swietny sposob na jej rozruszanie. Mowi sie, ze z tego samego powodu Niemcy rozpoczely druga wojne swiatowa. Boli tylko, ze ta sama, perfidna i obludna Ameryka, ma usta pelne frazesow o pomocy humanitarnej. W glowie sie nie miesci ze najpierw zburzyli Irak (coz, podstawa to unieszkodliwic organizm narodowy, zeby nie dychal i nie przeszkadzal w kradziezy ropy) a teraz buduja tam "demokracje", tez sila. Juz raz o tym wspominalem ale powtorze: ktos za tym stoi.. ktos morduje rekami Amerykanow, ktos klamie ustami Busha, ktos nam wszystkim wciska kit. Tylko prosze mnie nie podejrzewac o wyznawanie teorii spiskowych... rozwiazanie zagadki jest znacznie prostsze.
-
(b)jedna Idea - A Simple (and Long) Story...
silverfast odpowiedział(a) na silverfast temat w Ośla łączka
Ja nie pracowalem i nie pracuje u zadnego operatora ale to nie znaczy ze nic nie wiem... nawet jesli dla Idei klienci prepaidowi sie nie licza (w co po prostu nie wierze) to i tak nie ma firma prawa robic sobie jaj i dzielic klientow na lepszych i gorszych. W kwestii przychodow z sektora biznesowego, proponuje lekture nastepujacego artykulu, sprzed roku, opublikowanego na lamach pisma Computerworld: http://www.computerworld.pl/news/65373.html Kilka cytatow: "Nic więc dziwnego, że 40% miesięcznych wydatków firm związanych z korzystaniem z telefonów komórkowych przypada na Plus GSM. Firmy płacą w sieci Polkomtela za jeden telefon średnio 237 zł. Nieco niższe są rachunki w sieci Polskiej Telefonii Cyfrowej (ok. 221 zł), najniższe zaś w PTK Centertel (184 zł)." "Plus GSM jest operatorem 37% telefonów komórkowych działających w systemie post-paid. Równie wiele (37%) telefonów komórkowych jest obsługiwanych przez Erę. W przypadku Idei ten odsetek wynosi jedynie 26%." "W przypadku telefonii komórkowej liderem rynku biznesowego jest Plus GSM. Korzysta z niego 45% firm. Z usług Ery korzysta 41% firm i instytucji, a Idei - 28%." Co prawda wszystkie powyzsze dane maja juz rok ale nie sadze, aby wiele sie zmienilo.. co najwyzej liderzy rynku umocnili swoja pozycje, a oznaczaloby to dalszy spadek zainteresowania uslugami Idei, zwlaszcza w sektorze biznesowym. Nie wiem wiec, skad te kwoty rzedu 500 tys. zlotych (miesiecznie) wpadajace od wielkich firm do Idei, predzej uwierze ze to Plus zgarnia te pieniadze ale zapewne w ramach dialogu na forum nie rozstrzygniemy tej palacej kwestii. Jedno jest natomiast pewne: Plus rownie powaznie traktuje uzytkownikow prepaidowych jak i firmy. Najwyrazniej wychodzi mu to na dobre, skoro jest liderem rynku. Podobnie zreszta wyglada sytuacja w Erze. I jak w tym ukladzie wyglada Idea? Lekcewazy prepaidowcow, klientow biznesowych za wielu nie ma... to wlasciwie na czym robi pieniadze? Bo skoro najgrubsza kasa jest z biznesu, a ta akurat zgarnia Plus i Era... czy Idea aby na pewno moze sobie pozwolic na lekcewazenie klientow indywidualnych? Zastanawialbym sie. Acz jest to firma, ktora jak jakoscia nie moze to zasobami Telekomunikacji sie podeprze.. wiec chocby i poziom uslug siegnal dna to i tak istniec beda i gadac jak im dobrze i kolorowo. -
Prawidłowa Technika Golenia Zarostu ,jak ?
silverfast odpowiedział(a) na marcinsz0 temat w Ośla łączka
ROTFL! -
Nie tak gowno prawda znowu. U nas niby jest inaczej? Nie ma wyscigu szczurow? Nie ma prysznicow i kuchni w duzych firmach i pracy po 12-14 godzin na dobe? Znajomy w pewnej firmie consultingowej wlasnie tak pracuje ale nie narzeka bo wie za ile. Niestety, tzw. postep wymaga ofiar, jednym sie to wszystko nie podoba i nie wytrzymuja tempa, inni wprost przeciwnie. Nie wiem czy Japonia prowadzi w statystykach ilosci samobojst i kto te statystke sporzadza. Wiem natomiast, ze na pewno prowadza na wiele innych sposobow i to w niejednej statystyce. Jest to narod, ktory np. nie kupi importowanej pralki czy samochodu, popiera wylacznie swoje. Czy uwierzysz, ze tam sie np. kupuje na zapas? Tylko po to, aby wspomoc narodowa gospodarke... byl o tym duzy artykul w "tajmsie" swego czasu. Wyscig szczurow byl obecny i jest w dalszym ciagu, cala Europa jest nim skazona po pachy i jakos tego chyba nie zauwazamy albo nie chcemy zauwazyc. Sam zreszta odcialem sie od takiego wyscigu jakis czas temu... Co do twojej wypowiedzi o embargu na produkty z Chin. Zauwaz, ze Francuzi nie molestuja UE o embargo w dowod solidarnosci z biednymi chinczykami tylko w obronie wlasnych interesow. Przeszkadza im zalew towarow chinskich ale sami chetnie kupuja rozne "gowna" made in china, gdyz sa zwyczajnie tansze. Jak im tak przeszkadza produkcja chinska to niech sobie produkuja sami, np. czesci komputerowe. Ba, zazeraja sie wyrobiami czekoladowymi typu Mars, a to przeciez tez produkt *wyzysku* pewnych ludzi w innej czesci swiata (oj tak tak, bylo o tym glosno swego czasu ale nie wiem czy u nas). Moga tez, na znak protestu, zaczac ubierac sie w koszulki inne niz chinskie, np. made in france, za 5x wyzsza cene. No niestety, cos za cos. Nie mozna ciastka miec i ciastka zjesc... Swoja droga, te "glupie chinczyki" cosik madrzejsze i bardziej przewrotne chyba, niz nam sie, Europejczykom, zdaje... A my, naiwni, zalujemy tych biedakow, za miskie ryzu pracujacych. Ale nasze kochane rzady chetnie i nas zmusilyby do pracy "za miche"... zreszta w Polsce juz niewiele brakuje, aby tak sie stalo. Ile procent pracujacych ma co odlozyc po wyplacie, kiedy oplaci bilet miesieczny, zarcie, rachunki za media i mieszkanie oraz kupi cos dziecku do szkoly? Czy to nie jest juz "micha" czasem?
-
Kto Nagral Material O Constarze Z Tvn'u?
silverfast odpowiedział(a) na silverfast temat w Ośla łączka
ROTFL! -
Filmiku nie ogladalem, moze pozniej. Chcialem natomiast dwa slowa w kwestii formalnej dopisac... nie podobaja mi sie wypowiedzi tak jednostronnie atakujace "rezysera". Mozna czegos nie lubic ale wypada zachowac jakas klase i uzasadnic swoje racje zamiast pisac ze "to jest debilne". Tak na marginesie: zrobic cos naprawde debilnego to czesto wieksza sztuka niz sie co niektorym zdaje. Zgadzam sie z kims, kto napisal ze lepiej niech biegaja z kamera po polu nizby mieli krasc. Oceniajac "tworczosc" trzeba wziac pod uwage wiele czynnikow, chociazby wiek czy zainteresowania tych ludzi, ich srodowisko, doswiadczenie i sporo innych rzeczy. Czlowiek zrobil cos, czym chcial sie pochwalic, zaznaczajac ze jest to "beka". Wiec czego sie spodziewaliscie? Ekranizacji bitwy pod Plowcami? Przydaloby sie wiecej tolerancji. Uwazam, ze cokolwiek jest w tym filmie, zrobione jest z rozmyslem, ma w zalozeniu wzbudzic emocje. I chyba sie udalo, bo nie jest wazne czy sa to emocje pozytywne czy negatywne.. wazne ze sa i tak trzymac. Widzialem duzo "debilnych" filmikow, kreconych np. przez studentow z Wrocka albo Grzegorza Halamę w czasach kiedy zaczynal. Jedni nazywali to debilstwem, drudzy zarykiwali sie ze smiechu, nie tracac przy tym kontaktu z rzeczywistoscia. Zawsze stawalem po stronie tych drugich wiec i teraz to zrobie. Za sam fakt ze chcialo im sie cos zrobic, bo w tym cholernym kraju i przy naszej dziwnej mentalnosci umiemy chyba tylko najezdzac na wyrozniajacych sie, chocby symbolicznie, z tlumu.
-
Ostroznie z tym wysylaniem sprzetu jako slipy w kratke... celnik nie tylko moze sie przyczepic ale jesli odkryje walek to po pierwsze przepadek mienia, po drugie kara, po trzecie wpis w systemie na wieki. Co do kosztow to nie tyle sam VAT 22% ale tez wysokie clo... VAT naliczany jest na koncu, po doliczeniu cla i kosztow przesylki. Celnicy doskonale wiedza o masie przesylek z zafalszowana wartoscia lub zawartoscia. A jesli ktos nie wierzy w skutecznosc ich wylapywania to zapraszam np. na "pamietnik" Urzedu Celnego w Gdyni, dostepny jest publicznie i mozna tam poczytac glownie o przechwyconych laptopach, aparatach cyfrowych, itd. wraz z data zdarzenia. Nie ryzykowalbym, skorka za wyprawke. Wszystko zalezy od tego kiedy i przez ktory urzad przesylka ma przeplynac. Goraco odradzam sugerowanie sie czyimis sukcesami na tym polu. Ponadto nie ma gwarancji na miejscu, nie wiadomo tez co dokladnie przyjedzie. Czesto koszty sprowadzenia sa tez bardzo wysokie... uwazam ze sciaganie jednej sztuki taniej elektroniki mija sie z sensem, po policzeniu ryzyka i realnych kosztow transakcji... no i zapomnijmy o przesylce z USA do Polski za 5 dolarow, to grube nieporozumienie. Realny koszt wynosi minimum paredziesiat zielonych lub pareset zlotych, w zaleznosci od tego czym sprowadzamy i ile chcemy czekac. A co zrobimy jak w paczce przyjedzie zupelnie co innego lub dotrze ona uszkodzona? Pamietajmy, ze kanalie sa wszedzie, a w spedycji jest ich stosunkowo duzo.
-
(b)jedna Idea - A Simple (and Long) Story...
silverfast odpowiedział(a) na silverfast temat w Ośla łączka
Nieprawda. Przynosza najwiecej dochodu i to latwego, z definicji sa to pieniazki z gory przeciez... a w przypadku bIdei nawet za nic, jak widac na moim przykladzie. Inni operatorzy nie robia takich walkow, szanujac klienta prepaidowego, ktory niejednokrotnie laduje w komorke duzo wiecej niz abo, ktory stara sie zmiescic w limicie (tak mysle, acz nie uogolniam rzecz jasna). A propos, jak przekonasz mnie do abonamentu w sposob skuteczny to dam ci konia z rzedem. I wiadro owsa dorzuce. Tylko nie pisz, ze telefon za darmo dostane... mnie naprawde nie podnieca zaden telefon promocyjny, skoro wiaze sie z tym placenie haraczu przez 2 lata, miesiac w miesiac. Tym bardziej ze tak za darmo to one nie sa, za drozsze modele trzeba placic i to sporo. Wolalbym za gotowke na wolnym rynku kupic ten telefon i zaladowac do niego prepaid'a. Co zreszta z powodzeniem praktykuje od wielu lat. Wiec jakie sa jeszcze inne argumenty i korzysci z faktu zwiazania sie z operatorem na 2 lata? Zwlaszcza w oparach absurdu, kiedy polaczenie z prepaid'a potrafi kosztowac mniej niz z abo. @Kaeres: Czemu nie? Napisz o swojej przygodzie z Ideą. Ja sie nie pogniewam przeciez, a watek jak najbardziej temu sprzyja. Zaloze sie zreszta, ze jest tu duzo osob ktore, w taki czy inny sposob, maja dosc Idei i gdyby nie umowy terminowe lub obawa przed zmiana numeru to juz dawno dalyby sobie spokoj z tym operatorem. Ten ostatni problem zostanie akurat rozwiazany juz niedlugo, kiedy stanie sie mozliwa zmiana operatora bez zmiany numeru. Nagle zaroi sie od uzytkownikow Plusa i Ery z numerami Idei, czego jestem na 100% pewien. Jako wciaz nabuzowany, po ostatnim walku bJednej ktorego doswiadczylem na wlasnej skorze, z radoscia oddaje wam glos i sycic sie bede czytaniem opowiesci o waszych bojach z ta firma. Zachecam tez do przeczytania update'u w moim pierwszym poscie, ktory popelnilem pare dni temu. -
(b)jedna Idea - A Simple (and Long) Story...
silverfast odpowiedział(a) na silverfast temat w Ośla łączka
Dobrze to ujales, Idea zwyczajnie przegina. Dobrze wiemy jakie sa czasy i ze trzeba wszystko czytac i nie wierzyc na gebe ale to co zrobila Idea w bJednej to po prostu niemoralne i nieuczciwe przegiecie. I moga sobie mowic "a bylo czytac regulamin he he" a ja i tak wiem, ze i bez czytania wszystko powinno byc w miare klarowne, skoro w UK sa za takie zagrywki wysokie kary - chyba najlepszy dowod ze nie jestesmy pierwszym rynkiem ktory probowal robic jaja, tam tez to cwiczyli i w koncu jakis madry czlowiek doprowadzil do prawnego zakazu robienia takich podpuch. Swoja droga, regulamin czyta sie glownie kiedy ma sie do zaryzykowania 2 lata cyrografu, a nie przy glupim prepaidzie ktory zawsze byl normalny przeciez, tyle ze nie w Idei. To troche jak te "naliczanie sekundowe" na stacjonarnych, gesto wszedzie od reklamy jak to tanio sie dzwoni i ile oszczedza. Ale z trudem mozna sie doszukac informacji, ze jest oplata "za inicjacje polaczenia" w skromnej kwocie 20gr... przeciez to czysta paranoja po prostu. Polaczenie "sekundowe" potrafi wyjsc drozej niz zwykle... No ale to juz troche offtopic teraz, chce jedynie wykazac ze ta firma stostuje podobne, chamskie i prostackie metody i w komorkach i w stacjonarnych. Ciesze sie, ze tylko 15zl wtopilem i nieco nerwow. Pewne jest, ze juz przenigdy nic z tej firmy nie kupie, ze bede kazdemu odradzal i ze szerokim lukiem omijac bede i TP S.A. i Ideę. Z telefonu stacjonarnego tepsy tez rezygnuje, w przyszlym tygodniu ide zlozyc pismo. P.S. Dziekuje ci za mile slowa, chyba za bardzo mnie chwalisz, nie zasluzylem. Acz zrewanzuje ci sie, przytaczajac popularna prawde: "great minds think alike" :) -
Drogi Orgiuszu, to nie chodzi o to ile sekund zajmuje ci klikniecie na linku po wpisaniu "sapphire trixx"... raczej o to, ze wiedziales co wpisac prawda? I dowiedziales sie o tym, np. z tego newsa. Jasne, ze nie wymyslilem sobie tego softu i ze news zostal zredagowany, zgodnie z regulami, na podstawie ogolnodostepnych informacji, acz sama tresc w jezyku polskim i uklad zdan jest mojego autorstwa. Nie rozumiem wiec, co ma znaczyc te "10 sekund w google"? Skoro tak latwo to znalezc i tyle sie juz o tym mowi, co chyba sugerujesz, to mogles podac tutaj info albo linka przede mna. @Ouara "Wymyslilem" to twoje domniemanie, ja nie uzylem takiego sformulowania, przeczytaj raz jeszcze co napisalem :)
-
A kto by sie tam klocil... Mowimy tylko czego uzywamy i dlaczego :) I nie cierpimy glosowac nogami ;)
-
Mam te ksiazke, wydanie angielskie. Chcesz? Zreszta.. wkleje ci, na rozgrzewke, rozdzial 14... ;) CHAPTER XIV OF THE FIRST AND SECOND NATURAL LAWS, AND OF CONTRACTS THE right of nature, which writers commonly call jus naturale, is the liberty each man hath to use his own power as he will himself for the preservation of his own nature; that is to say, of his own life; and consequently, of doing anything which, in his own judgement and reason, he shall conceive to be the aptest means thereunto. By liberty is understood, according to the proper signification of the word, the absence of external impediments; which impediments may oft take away part of a man's power to do what he would, but cannot hinder him from using the power left him according as his judgement and reason shall dictate to him. A law of nature, lex naturalis, is a precept, or general rule, found out by reason, by which a man is forbidden to do that which is destructive of his life, or taketh away the means of preserving the same, and to omit that by which he thinketh it may be best preserved. For though they that speak of this subject use to confound jus and lex, right and law, yet they ought to be distinguished, because right consisteth in liberty to do, or to forbear; whereas law determineth and bindeth to one of them: so that law and right differ as much as obligation and liberty, which in one and the same matter are inconsistent. And because the condition of man (as hath been declared in the precedent chapter) is a condition of war of every one against every one, in which case every one is governed by his own reason, and there is nothing he can make use of that may not be a help unto him in preserving his life against his enemies; it followeth that in such a condition every man has a right to every thing, even to one another's body. And therefore, as long as this natural right of every man to every thing endureth, there can be no security to any man, how strong or wise soever he be, of living out the time which nature ordinarily alloweth men to live. And consequently it is a precept, or general rule of reason: that every man ought to endeavour peace, as far as he has hope of obtaining it; and when he cannot obtain it, that he may seek and use all helps and advantages of war. The first branch of which rule containeth the first and fundamental law of nature, which is: to seek peace and follow it. The second, the sum of the right of nature, which is: by all means we can to defend ourselves. From this fundamental law of nature, by which men are commanded to endeavour peace, is derived this second law: that a man be willing, when others are so too, as far forth as for peace and defence of himself he shall think it necessary, to lay down this right to all things; and be contented with so much liberty against other men as he would allow other men against himself. For as long as every man holdeth this right, of doing anything he liketh; so long are all men in the condition of war. But if other men will not lay down their right, as well as he, then there is no reason for anyone to divest himself of his: for that were to expose himself to prey, which no man is bound to, rather than to dispose himself to peace. This is that law of the gospel: Whatsoever you require that others should do to you, that do ye to them. And that law of all men, quod tibi fieri non vis, alteri ne feceris. To lay down a man's right to anything is to divest himself of the liberty of hindering another of the benefit of his own right to the same. For he that renounceth or passeth away his right giveth not to any other man a right which he had not before, because there is nothing to which every man had not right by nature, but only standeth out of his way that he may enjoy his own original right without hindrance from him, not without hindrance from another. So that the effect which redoundeth to one man by another man's defect of right is but so much diminution of impediments to the use of his own right original. Right is laid aside, either by simply renouncing it, or by transferring it to another. By simply renouncing, when he cares not to whom the benefit thereof redoundeth. By transferring, when he intendeth the benefit thereof to some certain person or persons. And when a man hath in either manner abandoned or granted away his right, then is he said to be obliged, or bound, not to hinder those to whom such right is granted, or abandoned, from the benefit of it: and that he ought, and it is duty, not to make void that voluntary act of his own: and that such hindrance is injustice, and injury, as being sine jure; the right being before renounced or transferred. So that injury or injustice, in the controversies of the world, is somewhat like to that which in the disputations of scholars is called absurdity. For as it is there called an absurdity to contradict what one maintained in the beginning; so in the world it is called injustice, and injury voluntarily to undo that which from the beginning he had voluntarily done. The way by which a man either simply renounceth or transferreth his right is a declaration, or signification, by some voluntary and sufficient sign, or signs, that he doth so renounce or transfer, or hath so renounced or transferred the same, to him that accepteth it. And these signs are either words only, or actions only; or, as it happeneth most often, both words and actions. And the same are the bonds, by which men are bound and obliged: bonds that have their strength, not from their own nature (for nothing is more easily broken than a man's word), but from fear of some evil consequence upon the rupture. Whensoever a man transferreth his right, or renounceth it, it is either in consideration of some right reciprocally transferred to himself, or for some other good he hopeth for thereby. For it is a voluntary act: and of the voluntary acts of every man, the object is some good to himself. And therefore there be some rights which no man can be understood by any words, or other signs, to have abandoned or transferred. As first a man cannot lay down the right of resisting them that assault him by force to take away his life, because he cannot be understood to aim thereby at any good to himself. The same may be said of wounds, and chains, and imprisonment, both because there is no benefit consequent to such patience, as there is to the patience of suffering another to be wounded or imprisoned, as also because a man cannot tell when he seeth men proceed against him by violence whether they intend his death or not. And lastly the motive and end for which this renouncing and transferring of right is introduced is nothing else but the security of a man's person, in his life, and in the means of so preserving life as not to be weary of it. And therefore if a man by words, or other signs, seem to despoil himself of the end for which those signs were intended, he is not to be understood as if he meant it, or that it was his will, but that he was ignorant of how such words and actions were to be interpreted. The mutual transferring of right is that which men call contract. There is difference between transferring of right to the thing, the thing, and transferring or tradition, that is, delivery of the thing itself. For the thing may be delivered together with the translation of the right, as in buying and selling with ready money, or exchange of goods or lands, and it may be delivered some time after. Again, one of the contractors may deliver the thing contracted for on his part, and leave the other to perform his part at some determinate time after, and in the meantime be trusted; and then the contract on his part is called pact, or covenant: or both parts may contract now to perform hereafter, in which cases he that is to perform in time to come, being trusted, his performance is called keeping of promise, or faith, and the failing of performance, if it be voluntary, violation of faith. When the transferring of right is not mutual, but one of the parties transferreth in hope to gain thereby friendship or service from another, or from his friends; or in hope to gain the reputation of charity, or magnanimity; or to deliver his mind from the pain of compassion; or in hope of reward in heaven; this is not contract, but gift, free gift, grace: which words signify one and the same thing. Signs of contract are either express or by inference. Express are words spoken with understanding of what they signify: and such words are either of the time present or past; as, I give, I grant, I have given, I have granted, I will that this be yours: or of the future; as, I will give, I will grant, which words of the future are called promise. Signs by inference are sometimes the consequence of words; sometimes the consequence of silence; sometimes the consequence of actions; sometimes the consequence of forbearing an action: and generally a sign by inference, of any contract, is whatsoever sufficiently argues the will of the contractor. Words alone, if they be of the time to come, and contain a bare promise, are an insufficient sign of a free gift and therefore not obligatory. For if they be of the time to come, as, tomorrow I will give, they are a sign I have not given yet, and consequently that my right is not transferred, but remaineth till I transfer it by some other act. But if the words be of the time present, or past, as, I have given, or do give to be delivered tomorrow, then is my tomorrow's right given away today; and that by the virtue of the words, though there were no other argument of my will. And there is a great difference in the signification of these words, volo hoc tuum esse cras, and cras dabo; that is, between I will that this be thine tomorrow, and, I will give it thee tomorrow: for the word I will, in the former manner of speech, signifies an act of the will present; but in the latter, it signifies a promise of an act of the will to come: and therefore the former words, being of the present, transfer a future right; the latter, that be of the future, transfer nothing. But if there be other signs of the will to transfer a right besides words; then, though the gift be free, yet may the right be understood to pass by words of the future: as if a man propound a prize to him that comes first to the end of a race, the gift is free; and though the words be of the future, yet the right passeth: for if he would not have his words so be understood, he should not have let them run. In contracts the right passeth, not only where the words are of the time present or past, but also where they are of the future, because all contract is mutual translation, or change of right; and therefore he that promiseth only, because he hath already received the benefit for which he promiseth, is to be understood as if he intended the right should pass: for unless he had been content to have his words so understood, the other would not have performed his part first. And for that cause, in buying, and selling, and other acts of contract, a promise is equivalent to a covenant, and therefore obligatory. He that performeth first in the case of a contract is said to merit that which he is to receive by the performance of the other, and he hath it as due. Also when a prize is propounded to many, which is to be given to him only that winneth, or money is thrown amongst many to be enjoyed by them that catch it; though this be a free gift, yet so to win, or so to catch, is to merit, and to have it as due. For the right is transferred in the propounding of the prize, and in throwing down the money, though it be not determined to whom, but by the event of the contention. But there is between these two sorts of merit this difference, that in contract I merit by virtue of my own power and the contractor's need, but in this case of free gift I am enabled to merit only by the benignity of the giver: in contract I merit at the contractor's hand that he should depart with his right; in this case of gift, I merit not that the giver should part with his right, but that when he has parted with it, it should be mine rather than another's. And this I think to be the meaning of that distinction of the Schools between meritum congrui and meritum condigni. For God Almighty, having promised paradise to those men, hoodwinked with carnal desires, that can walk through this world according to the precepts and limits prescribed by him, they say he that shall so walk shall merit paradise ex congruo. But because no man can demand a right to it by his own righteousness, or any other power in himself, but by the free grace of God only, they say no man can merit paradise ex condigno. This, I say, I think is the meaning of that distinction; but because disputers do not agree upon the signification of their own terms of art longer than it serves their turn, I will not affirm anything of their meaning: only this I say; when a gift is given indefinitely, as a prize to be contended for, he that winneth meriteth, and may claim the prize as due. If a covenant be made wherein neither of the parties perform presently, but trust one another, in the condition of mere nature (which is a condition of war of every man against every man) upon any reasonable suspicion, it is void: but if there be a common power set over them both, with right and force sufficient to compel performance, it is not void. For he that performeth first has no assurance the other will perform after, because the bonds of words are too weak to bridle men's ambition, avarice, anger, and other passions, without the fear of some coercive power; which in the condition of mere nature, where all men are equal, and judges of the justness of their own fears, cannot possibly be supposed. And therefore he which performeth first does but betray himself to his enemy, contrary to the right he can never abandon of defending his life and means of living. But in a civil estate, where there a power set up to constrain those that would otherwise violate their faith, that fear is no more reasonable; and for that cause, he which by the covenant is to perform first is obliged so to do. The cause of fear, which maketh such a covenant invalid, must be always something arising after the covenant made, as some new fact or other sign of the will not to perform, else it cannot make the covenant void. For that which could not hinder a man from promising ought not to be admitted as a hindrance of performing. He that transferreth any right transferreth the means of enjoying it, as far as lieth in his power. As he that selleth land is understood to transfer the herbage and whatsoever grows upon it; nor can he that sells a mill turn away the stream that drives it. And they that give to a man the right of government in sovereignty are understood to give him the right of levying money to maintain soldiers, and of appointing magistrates for the administration of justice. To make covenants with brute beasts is impossible, because not understanding our speech, they understand not, nor accept of any translation of right, nor can translate any right to another: and without mutual acceptation, there is no covenant. To make covenant with God is impossible but by mediation of such as God speaketh to, either by revelation supernatural or by His lieutenants that govern under Him and in His name: for otherwise we know not whether our covenants be accepted or not. And therefore they that vow anything contrary to any law of nature, vow in vain, as being a thing unjust to pay such vow. And if it be a thing commanded by the law of nature, it is not the vow, but the law that binds them. The matter or subject of a covenant is always something that falleth under deliberation, for to covenant is an act of the will; that is to say, an act, and the last act, of deliberation; and is therefore always understood to be something to come, and which judged possible for him that covenanteth to perform. And therefore, to promise that which is known to be impossible is no covenant. But if that prove impossible afterwards, which before was thought possible, the covenant is valid and bindeth, though not to the thing itself, yet to the value; or, if that also be impossible, to the unfeigned endeavour of performing as much as is possible, for to more no man can be obliged. Men are freed of their covenants two ways; by performing, or by being forgiven. For performance is the natural end of obligation, and forgiveness the restitution of liberty, as being a retransferring of that right in which the obligation consisted. Covenants entered into by fear, in the condition of mere nature, are obligatory. For example, if I covenant to pay a ransom, or service for my life, to an enemy, I am bound by it. For it is a contract, wherein one receiveth the benefit of life; the other is to receive money, or service for it, and consequently, where no other law (as in the condition of mere nature) forbiddeth the performance, the covenant is valid. Therefore prisoners of war, if trusted with the payment of their ransom, are obliged to pay it: and if a weaker prince make a disadvantageous peace with a stronger, for fear, he is bound to keep it; unless (as hath been said before) there ariseth some new and just cause of fear to renew the war. And even in Commonwealths, if I be forced to redeem myself from a thief by promising him money, I am bound to pay it, till the civil law discharge me. For whatsoever I may lawfully do without obligation, the same I may lawfully covenant to do through fear: and what I lawfully covenant, I cannot lawfully break. A former covenant makes void a later. For a man that hath passed away his right to one man today hath it not to pass tomorrow to another: and therefore the later promise passeth no right, but is null. A covenant not to defend myself from force, by force, is always void. For (as I have shown before) no man can transfer or lay down his right to save himself from death, wounds, and imprisonment, the avoiding whereof is the only end of laying down any right; and therefore the promise of not resisting force, in no covenant transferreth any right, nor is obliging. For though a man may covenant thus, unless I do so, or so, kill me; he cannot covenant thus, unless I do so, or so, I will not resist you when you come to kill me. For man by nature chooseth the lesser evil, which is danger of death in resisting, rather than the greater, which is certain and present death in not resisting. And this is granted to be true by all men, in that they lead criminals to execution, and prison, with armed men, notwithstanding that such criminals have consented to the law by which they are condemned. A covenant to accuse oneself, without assurance of pardon, is likewise invalid. For in the condition of nature where every man is judge, there is no place for accusation: and in the civil state the accusation is followed with punishment, which, being force, a man is not obliged not to resist. The same is also true of the accusation of those by whose condemnation a man falls into misery; as of a father, wife, or benefactor. For the testimony of such an accuser, if it be not willingly given, is presumed to be corrupted by nature, and therefore not to be received: and where a man's testimony is not to be credited, he is not bound to give it. Also accusations upon torture are not to be reputed as testimonies. For torture is to be used but as means of conjecture, and light, in the further examination and search of truth: and what is in that case confessed tendeth to the ease of him that is tortured, not to the informing of the torturers, and therefore ought not to have the credit of a sufficient testimony: for whether he deliver himself by true or false accusation, he does it by the right of preserving his own life. The force of words being (as I have formerly noted) too weak to hold men to the performance of their covenants, there are in man's nature but two imaginable helps to strengthen it. And those are either a fear of the consequence of breaking their word, or a glory or pride in appearing not to need to break it. This latter is a generosity too rarely found to be presumed on, especially in the pursuers of wealth, command, or sensual pleasure, which are the greatest part of mankind. The passion to be reckoned upon is fear; whereof there be two very general objects: one, the power of spirits invisible; the other, the power of those men they shall therein offend. Of these two, though the former be the greater power, yet the fear of the latter is commonly the greater fear. The fear of the former is in every man his own religion, which hath place in the nature of man before civil society. The latter hath not so; at least not place enough to keep men to their promises, because in the condition of mere nature, the inequality of power is not discerned, but by the event of battle. So that before the time of civil society, or in the interruption thereof by war, there is nothing can strengthen a covenant of peace agreed on against the temptations of avarice, ambition, lust, or other strong desire, but the fear of that invisible power which they every one worship as God, and fear as a revenger of their perfidy. All therefore that can be done between two men not subject to civil power is to put one another to swear by the God he feareth: which swearing, or oath, is a form of speech, added to a promise, by which he that promiseth signifieth that unless he perform he renounceth the mercy of his God, or calleth to him for vengeance on himself. Such was the heathen form, Let Jupiter kill me else, as I kill this beast. So is our form, I shall do thus, and thus, so help me God. And this, with the rites and ceremonies which every one useth in his own religion, that the fear of breaking faith might be the greater. By this it appears that an oath taken according to any other form, or rite, than his that sweareth is in vain and no oath, and that there is no swearing by anything which the swearer thinks not God. For though men have sometimes used to swear by their kings, for fear, or flattery; yet they would have it thereby understood they attributed to them divine honour. And that swearing unnecessarily by God is but profaning of his name: and swearing by other things, as men do in common discourse, is not swearing, but an impious custom, gotten by too much vehemence of talking. It appears also that the oath adds nothing to the obligation. For a covenant, if lawful, binds in the sight of God, without the oath, as much as with it; if unlawful, bindeth not at all, though it be confirmed with an oath.
-
No tak, wychodzi na to ze najwieksza korzysc z demokracji dla Polakow to fakt, iz mozna wydac ksiazke pt. "Jak walczylem z komunizmem" i nie pojsc za to do piwnicy. Albo wybrac sobie swego czasu pomiedzy Walesa a Kwasniewskim (to sie nazywa "wybor", jak wyciaganie z dzbana kolorowych kul tylko ze ktos tam wpakowal same czarne o czym sie nie mowi publicznie). Nie mowie, ze zle mowisz Novus ale tez nie do konca sie zgadzam, jak zwykle. Nie masz np. racji z sila nabywcza pieniadza. Akurat nie w przypadku gdy porownujemy Polske i UK. Jak jest w Somalii to nie wiem i mysle ze to juz troche offtopic. Natomiast podalem konkretny przyklad pracownika w 2 panstwach unijnych, gdzie robiac to samo jeden zarabia 8x mniej od drugiego, w tej samej, miedzynarodowej firmie. I jeszcze sie cieszy, ze w ogole pracuje bo prawie 5 milionow w tym czasie zdycha na zasilkach a nastepne pare wegetuje na glodowych emeryturach i rentach, przy czym jeszcze kilka kolejnych milionow daje haracz panstwu z tego co zarobi, zeby caly ten chory system utrzymac. Nie sa to moze, jeszcze, Chiny ale obawiam sie ze prawie Argentyna juz. A to, ze nie musimy za miske ryzu pracowac to zadna pociecha. Co do sily nabywczej jeszcze, to jak pisalem - liczne kategorie produktow kosztuja tyle samo u nas i w UK, wiec co jest grane? I dlaczego nie ma u nas placy minimalnej na godziwym poziomie, tak jak sie to gwarantuje ustawowo ludziom w UK? I chyba kazdym innym panstwie unijnym. Nexer, nie kazdy Chinczyk mieszka w lepiance oraz leje mu sie deszcz na glowe, nie przeginajmy. I zaznaczam jeszcze, ze skoro caly swiat tzw. cywilizowany, pelny swobod demokratycznych (podobno) i tlustych frazesow nt. biednych dzieci, bezdomnych starcow oraz np. samotnych matek, jest taki dobry to dlaczego nic nie robi np. na poludniowej polkuli gdzie, jak wiadomo, brakuje nie tylko dachow ale tez wody pitnej i mydla. Do czego zmierzam? Nie wydaje ci sie, ze ktos ma w tym interes? Akurat moze Chinczykom nie pomozemy ale moglibysmy cos zrobic dla wielu biednych krajow. USA byly zdolne spuszczac bomby rakietowe po milionie dolcow za sztuke (sic!) i to w tysiacach (sic!) sztuk, zeby zlupic Irak i wydebic rope (niech zgadne ktory sasiad Iraku za tym stal, tajemnica poliszynela chyba) i jakos malo sie przejmowaly ze czasem trafiali w szkole lub ujecie wody, tudziez szpital. Jakos przy calej tej powodzi pieniedzy, nie tylko amerykanskich, nikt nie potrafi, poza sytuacjami typu tsunami, wyslac do krajow potrzebujacych transportow wody. Bogate rzady wykorzystuja w tym celu dobroc zwyklych, szarych ludzi, ktorzy zapewniaja wiecej poprzez fundacje, niz wszystkie rzady razem wziete. Czy to nie jest jakas paranoja? Zreszta tak bywa i w sytuacjach kryzysowych... dla przykladu sledzilem w UK rozwoj sytuacji po kryzysie w Tajlandii i uwierzycie, ze ludzie zebrali w pare dni 4x wiecej pieniedzy niz zdecydowal sie wylozyc zamozny rzad brytyjski? Blair zeby zatuszowac niekorzystne statystyki szybko podbil stawke, ale to i tak byla musztarda po obiedzie. Caly swiat licytowal sie po pare milionow dolarow zeby cos zrobic dla cierpiacych ludzi i tak tez sie dzieje na co dzien. Juz chyba nikt niczego bezinteresownie nie robi i nie zrobi. Jesli tosujesz przyklady z Chin, to ja moglbym rownie dobrze wspomniec o miejscach gdzie jest jeszcze gorzej bo nie tylko nie ma co jesc ale tez nie ma pracy, swiatla, wody i lekarstw. Malo takich rejonow w swiecie? No tak, troche sie nam temat rozmywa. Ale to pozytywnie, moglby sobie ten watek byc takim zakatkiem politycznym, gdzie podyskutujemy sobie o problemach wspolczesnego swiata oraz rozwiazemy je, przy okazji... Mib po raz kolejny mnie czyms zaskoczyles, na moje wlasne zyczenie zreszta. Nie mialem pojecia o tych chinskich punktach. Czyli Chinczycy z ktorymi rozmawialem w UK to ci, ktorym egzaminy dobrze wyszly? Hm, z drugiej strony... byli to ludzie tak kulturalni i wyksztalceni ze wielu Polakow do piet im nie siega. Moze jednak cos jest w tym wyscigu szczurow? Ma on moze swoje niesprawiedliwe oblicze ale tez z drugiej strony.. zamiast glosic hasla "nauka dla wszystkich" i ksztalcic miliony miernot ktore pojda do szkol tylko po to, aby uniknac pracy, mozna zastosowac taki system zeby premiowac naprawde zdolnych i chetnych do nauki... juz od dziecka. Czy ja wiem, czy to jest takie glupie? A w Polsce to niby jak jest? Ilu na studia idzie tylko po to, zeby nie trafic w kamasze? I udaje ze czegos sie tam uczy, po pieciu latach ktos udaje ze wystawia mu swiadectwo wyzszego kalibru, a potem trwa udawanie ze sie pracuje. Wtedy dopiero okazuje sie ile kto jest wart. Stad tylu naszych magistrow zbierajacych cytrusy w Hiszpani lub myjacych gary w UK. Wychodzi na to, ze chinski system lepszy...
-
@sqj: Z menu Opery wybieram Tools/Advanced/Plug-ins i pojawia mi sie nastepujaca informacja: Mozilla Default Plug-in * * C:\Program Files\Mozilla Firefox\Plugins\npnul32.dll Shockwave Flash application/x-shockwave-flash swf application/futuresplash spl C:\Program Files\Mozilla Firefox\Plugins\NPSWF32.dll Jakby nie patrzec, sa to zaimportowane do Opery pluginy z FF, ktore znalazla, podczas instalacji, w katalogu Fox'a. Byc moze mowisz o czyms jeszcze innym, acz ja wyraznie zaznaczylem ze wypowiadam sie w kwestii plugin-ow i powyzszy paste zdaje sie byc najlepszym dowodem, ze Opera sobie z nimi radzi. To dziwne co mowisz, bo mnie skonfigurowanie Opery zajelo prawie 2 dni, zanim dopracowalem sobie wszystko tak, jak chcialem. A ty po 2 godzinach twierdzisz ze wiesz cos o tym programie i zabierasz glos w sprawie "dziwnych paneli" ktorych zastosowania albo nie rozumiesz albo nie probowales nawet rozgryzac. Opcji za duzo? Nie wyobrazam sobie dobrej przegladarki bez tych wszystkich opcji, co konkretnie ci nie odpowiada? Moze jakies przyklady tych zbednych? Jednym slowem nawet nie zdarzyles liznac programu nad ktorym sztab ludzi ostro pracuje od ladnych paru lat, a ze program jest nie dla wszystkich to fakt... selekcja naturalna, powiedzialbym. Ja powtorze to co juz raz pisalem o moich bojach z FF: zainstalowalem toto, zawiesilem skutecznie w pierwszych 10 minutach "pracy", stwierdzilem ponadto niesamowicie ubogi, wrecz prymitywny interfejs, przypominajacy pierwsze wcielenia okienek linuxowych. Stwierdzilem tez, ze program wyglada gorzej niz niejedna nakladka na IE i ze nie bede z czyms takim pracowal, tym bardziej ze sie nie da. Z FF mozna przejsc na Opere ale odwrotnie - niestety nie. Nie wiem co jest "koffanego" w programie, ktory poza nadmiernym uproszczeniem interfejsu niczym sie nie wyroznia na plus, a brak mu wielu przydatnych cech funkcjonalnych bedacych standardem w Operze. Jak juz pisalem, drazni mnie rozdmuchana akcja propagandowa FF, wrecz podejrzana jak na soft tej klasy. A przeciez to tylko dawna Mozilla, tyle ze otwarta. I czym sie tu podniecac? Rendering nie specjalnie szybki (na pewno nie szybszy niz w Operze), bezpieczenstwo slabiutkie (jak widac po kolejnych nerwowych update'ach), wyglad slabiutki, zawodnosc ogromna (naprawde znalazlem kilka bledow wkrotce po zainstalowaniu)... "koffany" FF? Co kto lubi.. ale prosze sie nie wypowiadac o Operze, skoro tak naprawde nie masz o tym programie zielonego pojecia. Mnie tez sie na poczatku nie podobala, zaczalem korzystac od wersji 6 dopiero i polubilem ja troche na sile. A w koncu zrozumialem, ze jest to kawal swietnej roboty doswiadczonego zespolu programistow. Nauczylem sie korzystac z przyjemnoscia z wielu "niepotrzebnych" bajerow, zyc juz bez nich nie moge. Chociazby tworzenie profili, zapamietywanie zakladek na wyjsciu, bardzo wygodny notesik, gesty myszy, skalowanie stron i oczywiscie bardzo estetyczny, dopracowany w kazdym szczegole i intuicyjny interfejs uzytkownika.
-
(b)jedna Idea - A Simple (and Long) Story...
silverfast odpowiedział(a) na silverfast temat w Ośla łączka
Mikelos, zapewniam cie ze idiota nie jestem i ze poswiecilem sporo czasu na przejrzenie oferty Idei w zakresie trickow. Chodzi mi nie tyle o to, ze cos takiego istnieje w ogole tylko o fakt, ze jest ta manipulacja bardzo gleboko i sprytnie zaowalowana w calym natloku bzdur o malym znaczeniu. Zwyczajnie ciezko sie nie dac nabrac i konia z rzedem temu, kto przed zakupem wiedzial. Nie mam zadnych znajomych ktorzy korzystaja z Idei, wiec naprawde doslownie znikad nie dotarla do mnie informacja o takim sformulowaniu terminu "czasu waznosci konta". Tylko slaby operator albo operator ktory chce zarabiac za wszelka cene, zlapie sie takich metod. Nawiasem mowiac chcialbym od ciebie uslyszec jakie to tricki stosuje np. Plus, skoro wymieniasz go w jednym rzedzie z Ideą mowiac o przekretach? Uwazam ze Simplus oraz Sami Swoi nie maja absolutnie zadnych ukrytych i dwuznacznych chwytow reklamowych, wszystko jest "kawe na lawe" podane na ulotce. Wiem doskonale, ze tam jak cos mi wpadnie, czy to z doladowania czy z promocji, to BEDZIE na koncie calymi latami. I tak ma byc, denerwuje mnie kreowana przez Idee nowa definicja "waznosci konta" czyli: doladuj bucu bo ci zabierzemy twoja kase, telefon jest do dzwonienia. Szkoda ze jakby zapominaja ze to prepaid i zgodnie z definicja prepaida - place wtedy, kiedy korzystam. Na szczescie i Plus i Era to rozumie, wiec nie musimy czekac na prepaidy rodem z UK, wystarczy zmienic operatora. -
@AKa: Cokolwiek impulsywna wypowiedz ale dobrze oddaje istote problemu... sam widzisz jak jest. Gnojek sie czuje bezkarny, a ty czy inni bezsilni. Taka sytuacja ma miejsce w skali calego panstwa, na kazdym szczeblu. Od gowniarzy kradnacych nalogowo co sie da, poprzez nieuczciwe firmy, do skorumpowanych urzedasow i rzadow. Kradna wszyscy i kazdemu, co sie da i gdzie sie da. I coraz czesciej utrwala sie poglad, ze jest to norma, ze czlowiek ktory tak postepuje jest po prostu "zaradny i dynamiczny", zamiast nazywac rzeczy po imieniu i zaprosic go do Samochodu. My jednak mamy jakas dziwna sklonnosc do pochylania sie nad nie tymi co trzeba. Zaatakowalem dla przykladu tego "twojego" zlodziejaszka a za chwile posypia sie glosy ze jak chcialbym go za to powiesic to chyba jestem szalony, bo kazdemu trzeba dac szanse, itp. brednie. I takich ktorym daje sie szanse jest juz w kraju pareset tysiecy, maja cele z telewizorami, zmiane poscieli co tydzien, 2 koce na noc i zarcie lepsze niz w swojej melinie. Stawka dzienna na takiego gnoja w pudle to 12zl, podczas gdy stawka na dziecko w domu dziecka wynosi 4.2zl oraz brakuje wszystkiego, od skarpetek poprzez dlugopisy do mebli i naczyn kuchennych. I niech mi ktos powie, ze to panstwo jest normalne.
-
Nexer, ja nie twierdze ze zycie za miske ryzu jest OK. Jednak z drugiej strony moglbym zapytac czy to co sie dzieje u nas w Polsce jest normalne? Ty nie patrz na Chinczykow bo oni do biedy od pokolen sa przyzwyczajeni i wiele im nie potrzeba do szczescia, a jak chca to moga wyjechac i robia to, np. wybierajac zagraniczne uczelnie wyzsze. Popatrz lepiej jak sie zyje ludziom w Polsce. Rozmawialem dzisiaj z 35-o letnia kobieta, matka dwojki dzieci. Pracuje od szesciu lat w hipermarkecie i zarabia miesiecznie 740zl. Na dojazdy z tego przeznacza ponad 100zl miesiecznie. A haruje ostro, od rana do wieczora. Uwazasz ze to nie jest miska ryzu w polskim wykonaniu? Taka sama praca w Wielkiej Brytanii jest warta przynajmniej 8x wiecej. I doprawdy, wszystkie te brednie o sredniej krajowej.. miedzy bajki wlozyc, bo tak jak ta kobieta zyje w kraju mnostwo ludzi, o ile w ogole nie zdychaja na jakims zasilku. Latwo sie wytyka bledy u obcych ale jakos nie widzimy naszych wlasnych problemow, albo udajemy ze ich nie ma. A co z oblozeniem podatkowym w Polsce? Czemu jest tak, ze z 1760zl pensji trzeba oddac na ubezpieczenie i podatek az 760? Czy to jest normalne? Miliony ludzi bez pracy, wiekszosc gospodarki oddana w obce rece i nasz kraj guzik z tego ma, za cichym przyzwoleniem kolejnych rzadow. Rosnie nam garstka ludzi ktorzy nie wiedza co z forsa robic, a reszta? A koszty zycia u nas wcale nie sa nizsze niz w, ze znowu tego przykladu uzyje, w Wielkiej Brytanii. Zarcie bywa nawet drozsze, prawie tyle samo kosztuje paliwo, drozsze sa u nas ciuchy i elektronika. Placimy wyzsze podatki i absurdalnie wyzsze stawki na ubezpieczenie. I to wszystko przy zarobkach 8-10x mniejszych niz przecietny brytyjczyk, ktory nawet z prostej pracy fizycznej (!) jest w stanie odlozyc w ciagu roku na nowy samochod (!) a w kilka lat kupic mieszkanie (!). Moja teza jest taka, ze Polska to takie mikro Chiny, poki co roznimy sie glownie tym, ze nie zbiera sie u nas ryzu oraz wciaz brak kary smierci, ktora moim zdaniem bardzo by sie przydala. No i oczywiscie jest u nas znacznie mniej pracy... I jeszcze jedno: nie kazdy Chinczyk narzeka. Oni nie maja tak rozpasanych potrzeb jak my w Europie. Nauczeni sa pracowac od dziecka, podobnie jak Japonczycy. Proponuje poczytac jak mieszka przecietny Japonczyk w duzym miescie... te miniaturowe, dychawiczne mieszkanka, praca od rana do wieczora, non-stop pod krawatem juz od przedszkola. I nie narzekaja, lubia to! My wcale nie pracujemy mniej, czesto w gorszych warunkach i za ulamek ich zarobkow.
-
Kto Nagral Material O Constarze Z Tvn'u?
silverfast odpowiedział(a) na silverfast temat w Ośla łączka
Jestes niesamowity cavarr, nie wpadlem ze na Onecie mozna bylo poszukac... tylko czy to jest caly material? Zalezy mi miedzy innymi wlasnie na tej konferencji o ktorej wspomnial LPC. Dziekuje i lece pomeczyc slimaka! -
Termin juz dawno minal, premiera miala przeciez miejsce w ubiegly wtorek. Myslalem, ze prezes wykreci sie sianem i kaze nurkowac Fischerowi... okazuje sie jednak ze Tetzchner to kawal faceta z jajami... oto update do mojego newsa: Juz w sobote licznik pobran wskazal 1.050.000. Przerazony Tetzchner nie do konca wie jak wybrnac z danej obietnicy ale wszystko wskazuje na to, ze naprawde przygotowuje sie do maratonu plywackiego. Prezes ze smiechem opowiada, ze zamierza zatrzymac sie po drodze u wybrzezy Islandii gdzie pokrzepi sie filizanka goracej czekolady przygotowanej przez jego mame, a nastepnie poplynie juz prosto do USA... Aktualnie Tetzchner trenuje intensywnie, wyrazajac nadzieje ze zapas tkanki tluszczowej uchroni go przed nadmiernym wyziebieniem. W slad za prezesem podaza Eskil Sivertsen, jeden z dyrektorow Opera Software, na lodce zaopatrzonej w telefon satelitarny, mapy, zywnosc i wode. Na pokladzie znajduje sie takze specjalna ksiazka, pelna podbudowujacych na duchu cytatow i anegdot, ktora Eskil zamierza czytac prezesowi podczas jego zmagan. Niewatpliwie duzy wplyw na ilosc pobran Opery maja nowe, rewelacyjne cechy funkcjonalne do ktorych nalezy zaliczyc, m.in. nawigacje glosowa, dynamiczne skalowanie stron do rozmiarow okna (SSR), co dziala i wyglada naprawde rewelacyjnie, oraz np. tzw. biala liste majaca za zadanie zapobiegac atakom opartym o phishing (tworzenie stron "udajacych" prawdziwe serwisy komercyjne bankow i innych instytucji, w celu pozyskania danych i kodow dostepu uzytkownikow). Wydaje mi sie, iz taki wyczyn bylby wrecz niesamowitym chwytem reklamowym dla Opery. Zycze prezesowi wytrwalosci i... zazdroszcze kondycji oraz hartu ducha. Niesamowici ci Norwedzy, trzymajmy kciuki!
-
Jestem autorem powyszego tekstu, wiec linka nie bedzie, bo skad? :) Jesli news sie podoba to bardzo sie ciesze i dziekuje.
-
To nie sa banialuki. Intel naprawde przeprowadzil taka akcje.
-
Coz, wydawanie czasopisma w formie papierowej to OGROMNE naklady gotowki. Inwestycja, ktora nie zwraca sie po pierwszym numerze... a niestety, aby zwrocily sie koszty wlasne to nalezy sprzedac minimum 40% nakladu... udaje sie to tylko nielicznym. A co zrobic z tym co nadrukowane i nie zeszlo? Ano, mozna oddac na mielenie, co nic nie kosztuje ale jest to rownoznaczne z mieleniem pieniedzy. Mozna tez poprosic dystrybutora o zwrot niesprzedanych egzemplarzy ale to kosztuje i to slono, od kazdej sztuki... Reasumujac, czasopismo moze i mialoby szanse ale chlopaki powinni znalezc inwestora, ktory zgodzi sie doplacac do interesu przez szereg kolejnych wydan. Moim zdaniem na rynku, wbrew pozorom, brak sensownej gazety. Wzdycham do niezastapionego PC-Kuriera ktory w dawnej formule byl po prostu swietny. Jakos nie bawia mnie te wszystkie cukierkowate Chipy, Entery i inne PC-World'y. Tym bardziej, ze sa szokujaco drogie... kosztuja tu tyle ile znacznie lepsze ich odpowiedniki, np. w Wielkiej Brytanii.