Skocz do zawartości

the_night

Stały użytkownik
  • Liczba zawartości

    12
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez the_night

  1. the_night

    Kobiety...

    @RAZOR Wiesz, jak komuś zależy to i rok powstrzyma się od seksu :wink: Gdyby wszyscy tacy ludzie na świecie byli to po co byłyby małżeństwa, z sąsiadką miałbym jedno dziecko z drugą 2 jeszcze z inną 3 itd. Zależy kto jak na to patrzy :) Jeśli chodzi o post kolegi g0thic to przeczytałem w całości i rozumiem go. Czasem krótki związek a rozstanie potrafi być bardzo bolesne. Każdy ma swoje problemy i problemiki. Dla kogoś może byc katastrofą rozstanie po 4 miesiącach a dla kogoś innego po 4 latach. Największy problem to zrozumieć to wszystko, zachować dobre wspomnienia w sercu a o złych aspektach zapomnieć i żyć dalej. Najgorsza jest jednak świadomość, że trzeba odejść i odsunąć się na bok mimo tego że kogoś tak się kocha i szanuje, bo to jedyne wyjście z sytuacji.
  2. the_night

    Kobiety...

    Witam ;) To znowu ja ;) Napiszę wam jak dalej toczy się moje życie i do jakich wniosków doszedłem. Mój zabieg operacyjny przeszedł OK, wszystko jest w porządku, wróciłem do normalnego życia i pracy. Tak jak się spodziewałem Sylwia nie odezwała się do mnie przed tym wszystkim :cry: Przyznam się, że to ja wymiękłem i dzień wcześniej napisałem do niej, spytałem co słychać. Gdy wspomniałem o zabiegu to mówiła, że nie miała w ogóle telefonu bo spadł jej gdzieś i zniszczył się, niby życzyła mi szczęścia i pisała, że na pewno wszystko będzie OK jednakże nie odezwała się po tym wszystkim. To ja napisałem do niej. Stwierdziła, że dalej ma problemy z telefonem i takie tam ale ok nieważne to. Od tego czasu parę razy rozmawialiśmy ale to już nie jest tak jak kiedyś ... i nie będzie :cry: Wiem że muszę z tym skonczyć definitywnie i choć uważam ją i będę uważał za wspaniałą osobę to chyba trzeba skonczyć tą znajomość bo jak się nie odzywałem do niej przez te 3 tygodnie to jakoś sobie radziłem a teraz czuję że znów to wraca, znowu jest mi żal i znów rozmyslam a to bez sensu :sad: Jedyna rada to definitywne "goodbye" i tyle. Zobaczymy czy chociaż mi kartkę na święta pośle ... Teraz tak sobie myślę i zdałem sobie sprawę jak cienka jest u niektórych ludzi granica między sympatią a niechęcia i miłością a nienawiścią :cry: Nie wiem jakim ja jestem człowiekem ale nie potrafiłbym tak postąpić nawet z kimś kto by mnie naprawdę wkurzył :mur: Przecież życie jest jedno i nie warto tak się gniewać, nawet gdyby było o co ... Jak mozna być tak suchym i nieczułym dla kogoś kogo się traktowało jak najważniejszą osobę w życiu :mur: Myłsałem już setki razy nad tym dlaczego tak a nie inaczej się stało i pewnych rzeczy do dzisiaj nie mogę pojąć i chyba nigdy nie uwierzę :mur: Ale cóż, takie jest życie i taki jest ten świat ... Nic nie pozostaje tylko pogodzić się z losem, wspomnienia zachować gdzieś tam w duszy lub spróbować zapomnieć żeby nie sprawiały bólu :cry: Będę was odwiedzał co jakiś czas i jeszcze napiszę jak to wszystko się u mnie potoczyło. Pozdrawiam wszystkich :rolleyes:
  3. the_night

    Kobiety...

    Niestety tak to jest :( Ja wam powiem, że do pewnego czasu nie ufałem Sylwii (tak ma na imię) ale od pewnego momentu kiedy już poirytowałem się moimi obawami i domysłami a ona kolejny raz powiedziała mi żebym był spokojny i że oboje traktujemy się poważnie to poprostu coś pękło we mnie i od tego ufałem aż do pewnego momentu jak coś zaczęło się psuć. Tak jak ktoś już napisał wyżej to utwierdzam się również w przekonaniu, że może większość kobiet jest takich, że gdy pozna kogoś niby fajniejszego, idealnego to gotowa jest zostawić wszystko i zacząć wszystko od nowa. Takim przykładem może być moja sąsiadka, od 5 lat byłą z pewnym chłopakiem i wyglądało to na wielką miłość, niesłabnącą. Wzięli ślub. Niestety wystarczyło, że poznała przystojnego kolegę jej brata, który przyjechał z Anglii i wszystko się skończyło, zostawiła męża i wyjechała z anglikiem. Teraz będą mieć rozwód. Znam dobrze tą dziewczynę i do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że tak zrobiła :cry: Jeśli chodzi o mnie to jakoś sobie radzę, już 2 tygodnie minęły od naszej ostatniej rozmowy. Czasem mi jest ogromnie trudno, zwłaszcza gdy tak przed snem zacznę rozmyślać i przypominać sobie te fajne chwile :cry: Ech szkoda gadać :cry: I wtedy najczęściej te słowa przychodzą mi do głowy: "Nie znam już takich słów, aby móc być z tobą znów, Nie chcę już wierzyć w cud, bo wiem, że szkoda czasu Mówią mi: nie trać sił, bo z tego już nie będzie nic, bo z tego już nie będzie nic, nie będzie nic już więcej... " Poprostu ja byłem przez ten jakiś czas jej ideałem, potem jej coś się nie spodobało (do dzisiaj nie wiem co) i już nie dała nam szansy żeby to naprawić :cry: Nawet kiedyś jak jeszcze wszystko było ok to obiecaliśmy sobie, że gdyby czasem coś w przyszłości było nie tak to za wszelką cenę spróbujemy to naprawić. Jednak nie udało się :cry: Jedna rzecz mnie teraz ciekawi. Mam zabieg operacyjny 18 sierpnia, Sylwia o tym wie. Ciekawe czy zadzwoni zapytać chociaż jak się czuję ? Nie wiem dlaczego ale tak czuję, że chyba nie ...
  4. the_night

    Kobiety...

    Po pierwsze to nikt mnie nie rzucił ;) Żadna duma mna nie kieruje, jakby tak było to po pierwszej nieciekawej "akcji", powiedziałbym "nara" i dodał, że dosyć innych dziewczyn jest na świecie itp. Ja tylko oczekiwałem sprawiedliwego traktowania. Chciałem mieć tylko jasność co do sytuacji. Nie mam zamiaru być niczyją zabawką, którą jak się znudzi odstawia na bok :( Ja od początku byłem szczery i oczekiwałem tego samego. Łatwiej byłoby mi zrozumieć gdyby dziewczyna mi powiedziała: "słuchaj nie jesteś w moim typie itd." niż żeby przeciagała te swoje gierki przez niewiadomo jaki okres zamiast mówić jasno i wyraźnie o co chodzi. @glo Nie zgodzę się, że to kobieta decyduje o początku związku lubo o końcu ;) Zobaczymy jak się zakochasz bez pamięci w jakimś "przystojniaku", co wtedy będziesz mówić i sądzić ;)
  5. the_night

    Kobiety...

    Ok to nie napiszę listu. Co do znajomości przez telefon to takie były początki wszystkiego. W planach (naszych) było, że miałem przenieść się do Warszawy (mam tam znajomego) i rozpocząć studia. Wiadomo, że znajomosć przez tel. nie ma sensu i wiedziałem od początku o tym.
  6. the_night

    Kobiety...

    W moim przypadku najbliżsi są i wybrane osoby wiedzą co się dzieje ;) Jak już pisałem to swoją historię postanowiłem naszkicować tutaj dlatego, że kolega mnie zainspirował ;) Chciałem też poznać opinię rzeszy kolegów na temat mojej sytuacji :) Ktoś tam wspomniał, ze pewno bardzo narzucałem się mojej "ukochanej". Otóż nie, wiele razy nawet pytałem czy tak nie jest i otrzymywałem odpowiedź "nie". W ostatnim tygodniu może dużo razy próbowałem się z nią skontaktować bo chciałem porozmawiać ale to też nie tak, że dzwoniłem 20 razy pod rząd tylko góra 2 próby i koniec. Acha. Od trzech dni zero kontaktu między mna a wiadomą osobą. Noszę się z zamiarem napisania listu do niej i opisania w nim tego co ja myśle i tego co nie zdążyłem jej wyjaśnić, oczywiście pełna kultura. Co sądzicie o tym ? Chcę tak zrobić dlatego bo kilka spraw do dzisiaj uważam za nie wyjaśnione.
  7. the_night

    Kobiety...

    Dzisiaj po kilku dniach prób moja "ukochana" w końcu odebrała telefon ode mnie i stwierdziła, że chwilę możemy porozmawiać. Widać, że odebrała z pretensjami od razu po Jej głosie można było wyczuć. Na poczatek przeprosiłem Ją za to, że napisałem Jej kilka smsów z pretensjami czemu się nie odzywa i mówiłem żeby zrozumiała, że jestem w dołku lekkim. Usłyszałem odpowiedź " co mnie to obchodzi?". Nigdy tak się nie zachowywała. Ja odpowiedziałem, że skoro tak do tego podchodzi to spoko. Rozłączyła się. Ja napisałem Jej smsa co o tym myślę, że zachowuje się jak obrażona "dziewczynka" - bo tak się zachowuje i jest jak kamień w tym momencie :( Potem oddzwoniła i jeszcze rozmawialiśmy, zaczęła mi wmawiać że różnimy się charakterami itp. a to nieprawda bo wiele razy dogadywaliśmy się bez słów :( Zresztą napisałem wam smsa jaki mi kiedyś napisała o tym że pasujemy do siebie itd. Nie dokończyliśmy rozmowy bo burza była ale ja już widzę że to koniec. Jej już poprostu chyba nie zależy i jest zniechęcona a ja nic Jej złego nie zrobiłem - zresztą sama mi powiedziała. Według mnie to cały czas od początku znajomości grała i udawała, kilka razy popełniła błąd ale ja nie zwróciłem niestety uwagi na to a szkoda bo teraz nie byłoby mi tak ciężko. Szkoda tylko, że jednak tak Jej uwierzyłem i dałem się wciągnąć. Zaniedbałem przez to znajomych itd. itp. Wspominałem też w moich postach to co mi mówiła, że całowała się z kimś od tego zasu gdy mówiła mi , że mnie kocha i ja połączyłem te fakty to było w Styczniu (tak mówiła) czyli właśnie wtedy gdy nie miałem 2 tyg. kontaktu z Nią bo byłem w Niemczech. Fajna z Niej laska, nie miała ze mną kilka dni kontaktu i już się lizała z kimś - obrzydzenie mnie bierze :( Ale ok, będzie trudno ale trzeba żyć dalej. Tylko, że teraz dużo ostrożniejszy będę ;) Dzięki za waszą pomoc i opinie ;) Pozdrawiam ;)
  8. the_night

    Kobiety...

    @Monisia Może masz rację z tym co piszesz ale nie myśl, ze ja tak do tego niepoważnie podszedłem bo uwierz mi, że ja wiele razy miałem wątpliwości i pytałem Ją czy to co jest między nami to na pewno prawda ? Nawet kiedyś prawie obraziła się na mnie, że mam watpliwości itd. Wiele razy mówilismy, że traktujemy się powaznie i nie będziemy oszukiwać. Razem zdecydowalismy, że będziemy razem chociaż odległość nas dzieli.Dlatego teraz bardzo mi przykro gdy dowiaduję się pewnych rzeczy i coraz bardziej skłaniam się ku stwierdzeniu, że Ona miała poprostu dobrą zabawę, może liczyła, że okażę się księciem z bajki ? Potem gdy okazało się, że jest inaczej to poprostu "umyła ręce" od wszystkiego :( Dla Niej to wszystko jest proste ale nie dla mnie niestety :( Do pewnego czasu sam podchodziłem ostrożnie do sprawy ale gdy już przez jakiś czas pewnymi słowami i postepowaniem dała mi do zrozumienia jak mnie traktuje to ja uwierzyłem i dałem się wciągnąć w "wir" z którego teraz nie wiem jak wyjść :( Mówicie żebym sobie znalazł inną dziewczynę. To może i dobre byłoby ale problem jest w tym, że teraz po tym wszystkim ja będę miał ogromny problem żeby którejś zaufać bo nie chcę znów przechodzić tego samego co teraz :( Powiem jeszcze tyle, że takie postępowanie z Jej strony czyli "odcinanie się" ode mnie w takiej chwili nie jest zbyt ładne bo zamiast mi pomóc i zauważyć to że mam jednak ogromny problem (także z Jej winy) i potraktować jak przyjaciela to Ona mnie zwyczajnie zaczyna olewać - takie mam powoli wrażenie. To nie jest fajne bo chociaż może miłość nie połączy nas to jest jeszcze coś takiego jak PRZYJAŹŃ i dla mnie jest równie ważna. Ale nie, najlepiej kogoś odepchnąć na bok i nie przejmować się, niech robi co chce i niech sobie radzi sam :( Nie zdziwiłbym się gdyby była obrażona na coś, gdybym Jej coś powiedział obraźliwego itd. ale naprawdę ja Jej nic złego nie zrobiłem. Jedyne co to napisałem kilka smsów z lekkimi pretensjami i z prośbą o wytłumaczenie. Gdy próbowałem poruszyć temat tego co było kiedyś to Ona widać, że nie chce o tym rozmawiać i zachowuje się jakby tego nie było. Według mnie nie można tak bo jednak coś się zdarzyło i miało miejsce. Nie można teraz udawać, że czegoś nie było i nie chcieć zauważać tego. Ja nie życzę Jej tylko tego żeby się znalazła kiedyś w takiej sytuacji jak ja bo naprawdę nie jest ciekawa a ja nie wiem już co mam robić i gdzie się przed tym wszystkim "schować" :( Pozdrawiam was i dziękuję za zainteresowanie tematem ... Powiem jeszcze co tak wielka przykrość mi sprawia w tym wszystkim. Otóż często podłączam moją Motorolę E398 do komputera i program, który obsługuje ten telefon zczytuje automatycznie wszystkie smsy na komputer. Tak się składa, ze mam na kompie całą naszą korespondencję praktycznie o grudnia ubiegłego roku. Ostatnio tak zacząłem czytać te esy i po pewnym czasie tak mnie to tknęło wszystko, że zacząłem się trząść :( Oto kilka przykładowych: "Przyszlosc bedzie taka sama,jak bylbys super przystojniakiem,a nawet leprza!!Napewo tak nie bedzie z mojej strony,a slowa dotrzymuje,sam widzisz zreszta,niezapomnialam o Tobie,gdy wyjechales!a to cos znaczy" "Poprostu jestes dla mnie wartosciowym i waznym czlowiekiem i wiem,ze wyglad nie bedzie decydowal o naszej znajomosci,nawet gdybys byl'potworkiem',to bedziesz moim kochanym potworkiem!!Swietnie sie dogaduje z Toba niewiedzac jak wygladasz i tak samo swietnie bedzie-wiedzac jak wygladasz,tak czuje!!" "Witaj mój kochasiu:p:pJa wiem cio sie z Toba dzieje,kochasz niejaka Sylwie i z tej milosci chyba taki dobry humorek masz,ale czy ona zasluguje na takie Twoje uczucie??Gadalam z nia i powiedziala mi,ze chociaz niewie jak wygladasz,to pokochala Ciebie,twoje wnetrze,ze jestes swietnym chlopakiem i wogóle:p" To były Jej odpowiedzi na moje "wątpliwości" :( A oto jedna z drastycznych odpowiedzi: "Nie przekreslam niczego i nie traktuje tego jak kolejna przygode,bo przygřd w zyciu mialam tyle,ze mam ich dosyc,wlasnie zalezy mi na naszej znajomosci,ktřra oboje traktujemy powaznie,a przynajmniej ja!Czy to oficjalna propozycja zakończenia znajomosci?Bo nierozumiem twych reflekcji,spostrzezéń-wTymMomencie" Albo to: "Ale po co bac sie na zapas,snuc rózne domysly,historie i niepotrzebnie sie denerwować?Jest dobrze i tak juz powinno zostac,chociaz pewnie,w zyciu róznie bywa,ja zaczynam sie bac,bo jakby cos poszlo nietak i rozstalibysmy sie,to napawa mnie strach,czy czegos zlego niezrobilbys sobie,bo widze,ze strasznie Ci na mnie zalezy,jak sam möwiles,jestes zabujany do szaleństwa" Po kilkunastu takich "dowodach" nie miałem już wątpliwości, a szkoda :( I co powiecie ? Acha, to są smsy z przed jakichś dwóch miesięcy lub trzech, teraz już oczywiście wszystko jest inaczej.
  9. the_night

    Kobiety...

    To właśnie jest to ;) Dziewczyn jest dosyć w moich okolicach ale widzisz pech chciał, że akurat zależy mi na tej która jest daleko. Takie jest niestety życie :( Mało tego to na żadnej lasce z którą kiedyś byłem nie zależało mi tak bardzo jak akurat na tej i nie chodzi tutaj o wygląd itd. BTW. Napisałem jej smsa jakieś 4 godziny temu i zero odzewu, to mnie dobija normalnie:( Zawsze się odzywała ...
  10. the_night

    Kobiety...

    Ja mam 23 lata a Ona dokładnie 20. Jakbym był z Nią od zawsze tylko na przyjacielskiej stopie to nie byłoby tw tym momencie takiej sytuacji jak teraz :(
  11. the_night

    Kobiety...

    Witam ! Właśnie wróciłem z pracy i usiadłem przed komputerem aby sprawdzić czy ktoś odpisał na moją "historię". Bardzo dziękuję za dobre rady i słowa otuchy. Tak się składa, że to ja jestem raczej tym pierwszym co dzwoni (mam do niej darmowy numer) i pisze. Kiedyś było inaczej i było tak równo, raz Ona raz ja. Teraz bardzo rzadko zdarza się, żeby Ona pierwsza odezwała się np. rano :/ Będę chyba musiał przejść tą próbę i spróbować nie odzywać się, zobaczymy jak to wyjdzie czy będzie pamiętała o mnie ? Naprawdę momentami nie poznaję Jej i nie wiem co się stało, jest zupełnie inna niż kiedyś była:/ Cała sytuacja mnie bardzo męczy i irytuje ale ja nadal brnę bo zależy mi na Niej i czuję coś - no ale co z tego ... Bardzo dziękuję za wasze opinie i porady !! Pozdrawiam !!
  12. the_night

    Kobiety...

    Witam ! To mój pierwszy post na tym forum. Szczerze mówiąc to w ogóle o tym temacie dowiedziałem się od kolegi kiedy rozmawiałem z nim na temat moich ostatnich "problemów". Polecił mi abym przeczytał sobie cały wątek i zrobiłem to. teraz wiem, że nie jestem sam w swoim bólu i cierpieniu. Chociaż ja jeszcze nie rozstałem się z osobą którą kocham to jednak czuję, że wkrótce to nastąpi bo jest coraz gorzej i poprostu ja zaczynam nie wytrzymywać tego :mur: Jakby to powiedzieć, znalazłem się "między młotem a kowadłem" :mur: Opowiem wam moją historię, na pewno mi to pomoże. Jezeli możecie to wypowiedzcie się na ten temat i mimo, że jestem tutaj nowy to liczę na waszą życzliwość :wink: Bardzo współczuję koledze który rozpoczął ten temat i powiem tyle, że człowiek bagatelizuje takie sprawy tekstami typu "jest tyle dziewczyn" ale dopóki kiedy nie znajdzie się w takiej a nie innej sytuacji. Wtedy jest naprawdę dramat i nawet najtwardsze osoby mają problem. A oto moja historia Poznałem Ją w dosyć niezwykłych okolicznościach. Była Sobota, ostatni dzień Października zeszłego roku. Dwa dni wcześniej zmieniłem numer swojego telefonu (cholera po co to robiłem:/). Dostałem smsa z nieznanego mi numeru o treści "cześć już jestem, to jak jutro robimy?". Pomyślałem, że to najzwyklejsza pomyłka i olałem to. Następnego dnia było Wszystkich Świętych i tak jakoś wieczorem nudziło mi się i postanowiłem napisać pod ten numer. Dostałem odpowiedź i okazało się że jest to dziewczyna z okolic Wawy (ja jestem z południa Polski). Pisaliśmy ze sobą cały wieczór. Następnego dnia Ona pierwsza napisała do mnie i znów rozpoczęliśmy "maraton sms". Nigdy w życiu z nikim tyle nie pisałem, normalnie sms za smsem. Od razu coś nas przyciągnęło do siebie i oboje byliśmy bardzo zainteresowani sobą. Tak minął tydzień. Codziennie jakbyśmy się spotykali przez smsy i pisaliśmy na różne tematy. Znajomość zaczęła się powoli rozwijać i doszło do tego, że w końcu zadzwoniłem do Niej i zaczęliśmy także rozmawiać przez telefon. Zdecydowaliśmy, ze wymienimy się zdjęciami z czystej ciekawości bo jak oboje twierdziliśmy to nie liczy się wygląd człowieka tylko to co ma w środku czyli charakter i dusza. Ale w sumie nie zawracaliśmy sobie przez jakiś czas tym głowy, minął listopad cały, grudzień i tak pisaliśmy ze sobą, poznawaliśmy się i rozmawialiśmy przez telefon w weekendy często po kilka godzin. Od pewnego czasu zaczęliśmy mówić do siebie pieszczotliwie jak to zakochane osoby do siebie mówią i było wszystko fajnie i OK. Nawet Sylwester spędziliśmy "razem" bo ona została w domu i ja, tak się umówiliśmy. Zaczęła mi mówić, że jestem fajnym facetem, że doskonale się rozumiemy. ja powoli też zacząłem czuć, ze ona jest dla mnie prawie jak ideał dziewczyny czyli jest normalna, wyrozumiała i ogólnie spoko. Ale podchodziłem z lekkim dystansem do tego wszystkiego. Nadszedł czas, ze musiałem wyjechać na 2 tygodnie do Niemiec i powiedziałem Jej to. Ona powiedziała "jak ja bez ciebie wytrzymam!!" a ja mówiłem "nie mów tak bo przyjdzie moment kiedy nie będziesz chciała mnie widzieć i znudzisz się mną". Ona miała mi to za złe i stwierdziła że nigdy pierwsza nie zerwie znajomości, ze jestem OK i skoro teraz się ze mna dogaduje to i w realu tak będzie. Powiedziałem że spoko i jak wróciłem z Niemiec to nadal była, znajomość nie wygasł i ogólnie było OK. Jej zdarzył się wypadek. Złamała nogę a drugą zwichnęła:/Chodziła o kulach i prawie 2 miesiące szkoły Jej przepadło (klasa maturalna). Była w domu cały czas i uczyła się. Ja Jej nie opuszczałem, wspierałem i tak pisaliśmy i rozmawialiśmy. Pod koniec Stycznia wymieniliśmy się zdjęciami i było OK, Ona spodobała mi się a i twierdziła że ja też jestem OK. Postanowiliśmy, że się spotkamy jak najszybciej. W tym czasie zaczęłiśmy być jak para mimo, że się nie znaliśmy. Ja poczułem, że to jest ta dziewczyna jakiej szukałem i że ją kocham. Cały czas powtarzaliśmy, że mówimy sobie prawdę i traktujemy całkiem poważnie. Praktycznie było tak że byliśmy ze sobą ale na odległość, codzienność to słowa "misiu", "kochanie moje" itd. Było wszystko Ok i w porządku. Nasze spotkanie odkładało się w czasie i tak minął luty, walentynki chyba najfajniejsze w moim życiu. Spotkaliśmy się w końcu. Było super, fajnie spędziliśmy czas, dogadywaliśmy się. Ona zaczęła chodzić do szkoły i powoli zaliczać stracone przedmioty. Dzwoniłem do niej praktycznie codziennie, dużo pisaliśmy. Mieliśmy spotkać się ponownie. Od tego czasu zaczęło się coś psuć. Ona na początku stwierdziła, że nie będziemy tak często pisać bo naukę ma (oczywiście to zrozumiałem). Kiedy pewnego razu zadzwoniłem i na koniec rozmowy powiedziałem "kocham Cię" ona zamilkła i gdy spytałem co nie tak to odpowiedziała, że nic ale potem jak zacząłem wypytywać to stwierdziła "ja powiem Ci co mi leży na sercu gdy się spotkamy". Ja poprosiłem żeby powiedziała teraz. Zaczęła mówić, że żebym Jej źłe nie zrozumiał ale Ona nie wie czy mnie kocha tak naprawdę, że to wszystko jest dla niej pięknym snem i że się przekona gdy znów się spotkamy. W sumie uwierzyłem ale zaczęło mi się coś nie podobać. Zaczęła mi dawać do zrozumienia, że oprócz mnie musi poświęcać czas także swoim kolegom i koleżankom itd. wcześniej tego nie mówiła. Gdy pewnego razu zadzwoniłem o 12 w południe to była z jakimś kolesiem w lokalu i móiła że to kolega zwykły, że dawno nie widziała sięz nim. Zadzwoniłem o 18 wieczorem i dalej z nim była:/Zdenerwowałem się i spytałem czy aby to na pewno kolega tylko, że z kolegą nie siedzi się raczej przez tyle czasu w lokalu. Ale nic Jej złego nie powiedziałem. Spytałem tylko żeby mi powiedziała jak jest naprawdę bo to trochę dziwne i czy to jest zabawa Jej strony i czy traktuje mnie poważnie. Obraziła się i 2 dni nie chciała rozmawiać ze mną. Po tym czasie pogodziliśmy się i ja uwierzyłem, że to kolega tylko. Niby znów było Ok ale znów zdarzyłą się sytuacja. Zadzwoniłem do niej i chwilkę rozmawiałem. Była w lokalu ze znajomymi niby i jej kolega chciał mi coś powiedzieć. Dała mu telefon i on zaczął coś bredzić, obrażać mnie. Rozłączyłem się i jak ponownie zadzwoniłem to nie odebrała Ona tylko ten koleś i tak chyba 2 razy. Wkurzyłem się, Ona potem przepraszała i twierdziła że była w ubikacji i telefon został, że nie wiedziała co on mówi. Powiedziała też że koleś juz dostał za swoje itd. Znowu przymknąłem oko i było znów przez pewien okres fajnie, dalej słowa typu "kochanie" ale ja czułem po jakimś czasie że jakby Ona zaczęła mnie odtrącać tak powoli i stopniowo. Znowu doszło do rozmowy poważnej i stwierdziła że nie jest moją dziewczyną i ze chyba nie kocha mnie ale nie mówi że nie pokocha, że to się okaże w przyszłosci. Powiedziała że traktuje mnie jako wspaniałego przyjaciela i spasowałem jej jako facet itd. ale żeby stwierdzić że mnie kocha to potrzebuje czasu. Znowu zrozumiałem ale powoli zacząłem czuć się coraz gorzej. Zaczęla mi dawać do zrozumienia że to co mówiliśmy przedtem to był błąd i że ona myślała ze ja ją wkręcam więc mówiła mi że mnie kocha itd. i że jesteśmy razem. Czułem jak powoli odstawia mnie na bok, mówiła że może tak często nie dzwonić (tu moze racja była) zacząłem ograniczać to ale i tak nic to nie pomagalo. Często gdy zadzwonilem to miala zly humor od razu i dostawalo mi sie przez to ale ok rozumialem ze nie zawsze kazdy ma dobry humor. Spotkalismy sie i niby wszystko bylo fajnie i milo ale po kilku dniach od spotkania zaczęła mówić że chyaba nie jestem tym facetem i że jakoś Jej nie ciągnie do mnie itd. (wcześniej mówiła co innego) że na razie zostańmy przyjaciółmi itd. Załamałem się. Kilka razy rozmawiałem z nią na temat tego co było, ją jakoś dziwnie denerwowały te rozmowy, czasem gwałtownie reagowała na mnie mimo że nic złego jej nigdy nie powiedziałem. Teraz jest coraz gorzej. Mamy kontakt ale ja już widzę, że ona nie interesuje się raczej mną. Dzwonię do niej tak 2, 3 razy w tygodniu i rozmawiamy niby normalnie ale to nie jest już to niestety:/To tak jakbym widział dwie różne osoby, tą z przed 6 miesięcy i tą teraz. Jest ogromna różnica. Nie wiem czy mnie znienawidziła czy co się stało. Przecieżnic jej złego nie zrobiłem. Czasem napisałem kilka smsów w których pytałem czemu tak jest, przytaczałem to co mówiła kiedyś. Domyślam się, że jąto wkurzało zapewne ale przecież nie mogę milczeć gdy krzywda mi się dzieje. Teraz już nie wiem nic. Ogromnie mi na niej zależy, mimo tego że zauważam różnice w zachowaniu teraz i kiedyś. Jestem od pewnego czasu tak zdołowany że znajomi i rodzina cały czas pytają co jest ? Jestem teraz w sytuacji patowej. Mogę zakończyć tą znajomość i dać sobie spokój ale bardzo mi zależy bo mieliśmy oboje tyle planów, samo to jak poznalismy sie uwazalismy za dar losu i przeznaczenie. Szkoda mi tego wszystkiego - jak cholera:/ Dręczą mnie pytania. Jak naprawdę było ? Czy ona bawiła się mną i grała od początku ? Może znalazła sobie kogoś ? Może utrzymywała ze mną częsty kontakt bo wyobrażała sobie jakiegoś księcia z bajki a potem gdy spotkaliśmy się poprostu nie spasowałem jej i zaczęla sie pozbywac mnie ? Nie mam kompleksu na punkcie wyglądu ale za super przystojniaka nie uważam się też. Może była chora i nudziło się jej poprostu wiec utrzymywala znajomosc ? Ale w tedy po co takie słowa i te kłamstwa z "kocham Cię"? Ostatnio dowiedziałem się jeszcze bo tak rozmawialiśmy na temat czy pocałowała kogoś w o kresie gdy się znaliśmy. Przyznała się że w marcu pocałowała kogoś:/ Miałem się rozłączyć gdy mi to powiedziała ale pohamowałem się ale uważam to za wstrętne całować się z kimś a potem wracać do domu i mówić mi "kocham Cię mój Skarbie" itp. Obrzydziło mnie to, gdy spytałem czemu to zrobiła, przecież byliśmy sobie wierni to za wytłumaczenie podała przykład że nie wierzyła do końca że ja mówię poważnie że ją kocham itd. itp. że miała prawo, szkoda gadać. To moja historia. Jeżeli mozecie to skomentujcie ten długi post - obiektywnie. Ja już nie wiem momentami co robić:/ Acha, mój repertuar to najczęściej: Verba - Nic więcej Liber & Doniu Feat. Kombii - Rendez Vous Przy słuchaniu tych kawałków czuję sietak jakby były o mnie:/ Mimo, że to nie aż tak poważny związek czy też długi to widmo rozstania równie bardzo boli:/ Powiem jeszcze tyle, ze bardzo często mówiłem Jej jak bardzo mi zależy na Niej i na naszym związku. Nigdy Jej nic złego nie powiedziałem, usiłowałem tylko wyjaśnić dlaczego dawniej zachowywała się tak a nie inaczej skoro "podobno" nie kochała mnie - w co nie wierzę bo wiem jak było i ktoś kto nie kocha to nie mówi pewnych rzeczy i nie zachowuje się w taki a nie inny sposób Mi się wydaje że poprostu znudziła się i tyle w pewnym momencie i była to dla niej tylko zabawa :sad: Pozdrawiam wszystkich ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...