Skocz do zawartości

p.tpp

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez p.tpp

  1. p.tpp

    Topic śmiechu

    http://takzemnarozmawiaj.prv.pl/
  2. Za malolata spadla mi rama od okna na glowe (przy wymianie). Rezultat: 6 szwow na glowie. Jak sie ogole na lyso to taka fajna kreska :-). Kolejna przygoda na boisku szkolnym przewrocilem sie i nadzialem sie na spod od peknietej butelki. Rezultat: lewa czesc dloni w szpitalu na oczyszczaniu mialem polozona na prawej czesci dlowni. Ot tak sobie lezala i czekala na pszyszycie :-). Blizyny do teraz, o ile dobrze pamietam 7 szwow wewnatrz (szyta tkanka) i 8 na zewnatrz. Nastepna przygoda rowniez na ulicy i na rowerze. Jade sobie spokojnie i zorientowalem sie ze cos nie tak jak lezalem juz na ziemi. Doszedlem do wniosku, ze podczas przyspieszania (jazdy na stojaco) przeskoczyla przerzutka. Wstalem, podnioslem rower i pojechalem dalej. Mialem przetarta tylko troche reke jak poszedlem do apteki po wode utleniona to klientka chciala wzywac pogotowie i moje zapewnienia ze wszystko gra na nic sie zdawaly wiec musialem z tamtad szybko uciekac. Kolejny raz jechalem na rowerku z takiej konkretnej gorki zwirowej. Spadek pod bardzo duzym katek wiec sie rozpedzilem >40km/h (moze nawet ~50). Zjezdzam i obserwuje tor jazdy kolegi przedemna. Wiadomo, trzeba uwazac i patrzec pod kola wiec spojrzalem zeby ominac dziure podnosze wzrok i zonk. Tor jazdy kolegi nie pokrywa sie z moim a przedemna row na glebokosc ~1m i tylko z 0,5m desek ulozonych jako mostek. Od razu zejscie w locie z roweru i wjazd slizgiem. Umie sie spadac z roweru bo wyszedlem z tego bez szfanku :-). Kolejny dowod na to, ze sztuke spadania z roweru mam opanowana: Jade rowerem, znow gorka i duza predkosc widze idzie 2 facetow (sciezka rowerowa wiec podzial pieszy/rower), no i wypatrzylem miejsce do ich swobodnego wyprzedzenia wiec nie zwalnialem. Przejezdzam obok a gosc zatoczyl sie prosto pod kola. Robnalem go bardzo konkretnie. Efekt pekniety caly uchwyt hamulca i troche wygieta kierownica wraz ze swiatlem. No poprostu kretyn jakich malo. Przelot przez kierownice, ale z bezpiecznym ladowaniem. Podczas lotu zachaczylem tylko kolanem o rame i mialem malego siniaka. Podnioslem sie i ... koles rzucil sie z piesciami :-) Wiec trzeba bylo jeszcze sie lac, chodz za bardzo nie wiedzialem co sie dzieje - wszystko dzialo sie tak szybko :-) A jeszcze mi sie przypomnialo ... Probowaliscie kiedys jadac na rowerze rece skrzyzowac na kierownicy? Nie? To polecam :-) Tym razem tez udalo mi sie upasc bez szfanku :-) Kiedys szedlem z kolezanka (ona za mna, ja przodem) przechodzimy przez drzwi i jakis palant idacy przedemna chcial je zamknac po tym jak przez nie przeszedl. Ja zagadany, odwrocilem sie do tylu, odwrocilem sie z powrotem i ... juz zapozno :-) Jeb lukiem brwiowym o kant drzwi (a drzwi takie stalowe). No i mi w sumie nic sie nie stalo poszedlbym dalej, ale kolezanka patrzac na mnie zaczela bladnac :-). Limo wyskoczylo momentalnie takie jak pol jajka :-). Schodzilo z miesiac czasu i do tej pory mam jakis dziwny slad odbity.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...