Poniższy tekst jest wynikiem mojej dłuższej refleksji nad siecią Internet.
W czasach gdy Internet był dla mnie wielkim marzeniem , medium te miałem za coś wielkiego , ba nawet za jeden ze współczesnych cudów świata . Do czasu...
Pierwsze moje spotkanie z Internetem miało miejsce w kawiarence. Gdy pewnego pięknego dnia otworzono w moim mieście pierwszą kawiarenkę poczułem się jakby w mojej mieścinie wylądowało UFO. Zanim jednak otwarłem po raz pierwszy przeglądarkę internetową w wspomnianej kawiarence wiele się o Internecie naczytałem w prasie informatycznej. Nawet nie marzyłem o tym , że kiedyś Internet zawędruję pod moją strzechę.
I stało się . Poszedłem do wspomnianej kawiarenki , zapłaciłem wtedy coś koło 10 zł i uruchomiłem przeglądarkę. Pierwszym słowem jakie wpisałem w wyszukiwarce było słowo „queen”. Chwile później ukazała mi się piękna strona o moim ulubionym zespole.
Byłem niezwykle podniecony i zadowolony . I tak niemal co tydzień wędrowałem do pobliskiej kawiarenki by zdobywać informacje które mnie interesują . Do dziś pamiętam ten piękny klimat tych sobotnich wieczorów.
Aż przyszedł ten zaczarowany moment , gdy panowie przyszli i umieścili w moim domu gniazdko z lokalnej sieci. Na właściwe podłączenie musiałem jednak czekać jeszcze długo.
Aż pewnego dnia idąc chodnikiem biegnącym wzdłuż mojego wieżowca usłyszałem krzyk kolegi „ Szymek – mamy internet!”. Ten radosny okrzyk niczym uroczyste „habemus papam” wywołało we mnie wielką euforie. Dym pewnie też był ale nie wiem czy biały, bowiem musiało za mną się dymić , gdyż w kilka sekund znalazłem się przed komputerem.
Kolega nie kłamał , zaprawdę Internet , cud nad cudem , „zamieszkał” w moim domu.
Tej nocy wcale nie spałem , na szczęście rano do szkoły musiałem iść tylko po świadectwo.
I tak zaczęło się moje niemal codzienne obcowanie z siecią . Z biegiem czasu zauważałem jednak „moja narzeczona” nie jest już tak piękna jak podczas tych randek w sobotnie wieczory w kawiarence. Pod stertami tapety zauważyłem szpetne piegi...
Powoli zauważałem że zamiast stron o moich ukochanych motorach pojawiają się obrzydliwe strony porno , że zamiast stosu informacji znajduję wypociny jakiegoś zrozpaczonego intelektualisty.
Tym długim i nudnym ale chyba niezbędnym wstępem chciałbym rozpocząć dyskusje.
Zakupy w Internecie – dla mnie okazały się totalną klapą . Po doświadczeniach kolegów , nigdy nie odważyłem się zakupić czegokolwiek poprzez sieć . Miałem jednak nadzieje że producenci będą na swoich stronach rzetelnie informować o produktach których kupno jest możliwe w zwykłym sposób. I tu się myliłem. Zamiast szczegółowych informacji dostaję ogólniki. Często zdarza się ze producent na swojej stronie nie umieszcza nawet zdjęcia danego produktu . Są jednak wyjątki. Bardzo dobrze na tym tle prezentują się frimy pogrzebowe . Ostatnio przypadkiem wpadłem na ofertę trumien. Obok ważnych informacji pojawiła się możliwość obejrzenia realnego modelu każdej trumny ze wszystkich stron.
Internet jako skarbnica wiedzy – tu również nie ma miejsca dla pochwał. Szukając dobrej recenzji danej książki znajduje opis stworzony przez „natchnionego” internaute. Po zapoznaniu się z treścią książki dochodzę do wniosku że któryś z nas nie potrafi czytać.
Dziś jeśli chodzi o zdobywanie wiedzy przez Internet jestem dużo bardziej sceptyczny. Nawet na poważnych serwisach znajdują się rażące błędy w treści. A więc moje poszukiwania ograniczają się do bibliografii dla danego problemu. Treści wole odszukiwać w bibliotekach
Internet łączy z ludźmi – już od kilku lat nie było mnie na żadnym czacie. Bardzo rzadko można tam spotkać kogoś wartościowego. Większość to kupa krzykaczy i internetowych napinaczy z kompleksami, po częsci takicj jak ja a może i Ty.
Inna sprawa to coraz bardziej rosnąca komercjalizacja. Czasami nie można normalnie przeczytać wiadomości na polskich portalach? Dlaczego? Bo skutecznie utrudniają to reklamy.
Podsumowując moje rozważania, uważam ze Internet daleko odszedł od swoich pierwotnych zamierzeń. Można z ręką na sercu powiedzieć za naszym wielkim wieszczem ze ‘ ideał sięgnął bruku”. Kto jest temu winien? My jesteśmy temu winni. Może warto się zastanowić czy nie jesteśmy przypadkiem internetowymi śmieciarzami? Ja z wielkim bólem serca przyznaje się że tak właśnie jest. Jestem śmieciarzem i wielkim szkodnikiem Internetu. .
Moim zdaniem nadchodzi zmierzch Internetu. W latach 80-tych i na początku 90-tych na całym świecie była moda na kasety i odtwarzacze wideo. Myślę ze z Internetem nie będzie inaczej... bo już nic nowego nie da się wymyślić.