Witam,
wczoraj włożyłem do mojego komputera nagrywarkę LITE-ON modelu nie pamiętam, i tak wszystko
okej wyłączam kompa. Wkładam napęd, uruchamiam. Patrzę na diody napędów nie mrugnęły,
naciskam przycisk się nie włącza. Nagle słyszę syk. Tacka się otwiera, komp wyłącza. Próbuję
włączyć, nic się nie dzieje i tak wszystko wywaliłem, samą płytę z prockiem i ramem próbuję
włączyć i nic. Dotykam wszystkich radiatorów na płycie i na czipsecie był bardzo gorący.
Więc wyjmuję płytę i oglądam, zdejmuję radiator z czipsetu i widzę czarną plamkę i zapach
spalenizny z niego. No to płyta RIP. Zawiozłem dziś wszystko do sklepu, resztę sprzętu
posprawdzali i wszystko działa, płyta dead. Jeszcze był problem bo ponoć są koło czipsetu
ściężki uszkodzone i laminat gdzieś. Więc niby szansa na gwarancję zerowa. Sprawdziłem także
napięcia na zasilaczu wszystkie są w normie. Więc interesuje mnie, co mogło spowodować to
przegrzanie/spalenie się czipsetu ?
Sprawa wygląda podobnie jak u b0mber'a tylko on ma wyższy model tej płyty i u niego padło po
podłączeniu dysku.
A kompa mam jak w sygnaturce, drugi napęd to Toshiba 12 X jak dobrze pamiętam, płyta grafa
CPU i RAM kupione na początku lipca. Zasilacz i obudowa też. Wszystko chodziło dobrze z tym
zalmanem przez 3-4 miechy. Nie miałem żadnych problemów z tym, nie wieszał się ani nic. Komp nie był ostatnio jakoś mocno użytkowany, był ciężej.