Co jak co ale pujście w Walentynki do kina na ten "żywioł" to naprawde chyba komuś się poprzewracało... i potem słychać: "Są wolne miejsca? - Nie, tylko dla inwalidów" Dla mnie ten dzień to jest jak wielka promocja w jednym hipermarkecie, full ludzi, żadnej atmosfery i jeszcze ma być romantycznie... Ten dzień nie wymaga funduszy tylko myśli, poczynając od kolacji w restauracji poprzez spacer i wieczór przy świecach, poprzez wspólny wieczór u kogoś w domu z kolacją i namiętną nocą, kończąc nawet na pojechaniu autobusem miejskiej komunikacji w nieznane ... ;) Wg. mnie każdy powinien zastanowić się sam i pomyśleć...