No to i ja dorzucę nieco z moich doświadczeń (własne i dobrze zaobserwowane u znajomych):
:arrow: Seagate 1,7GB, ATA100, 5400RPM, o 8-megowym buforze wtedy jeszcze nikt nie słyszał. Chodził nieźle (jak na tamte czasy) przez jakieś 4-4,5 roku, żadnych badów i nagle padł - mechanika, chyba łożyska się sypnęły.
:arrow: Seagate 3,2GB, Barracuda, ale nie pamiętam które wydanie, 7200RPM, ATA100, 2MB - no i nic specjalnego, chyba trefny model akurat, bo ciął się bardziej niż mój 1,7 a i szybszy nie był.
:arrow: Seagate 40GB, 5400RPM, ATA100, 2MB - czyli najbardziej podstawowy z podstawowych. Ale jak na razie nie narzekam. Demon szybkości to to nie jest, ale cichy, zimny, bez badów i od 2,5 roku niemal non-stop bez zająknięcia chodzi. Do składowania danych wystarczy.
:arrow: 2xIBM 60GB, 7200RPM, 2MB, chyba ATA100 - w miarę wydajne, ale chodziły całe 2x po pół roku. I zmieniały sie w FDD - z taką mniej więcej prędkością kręciły się talerze. Jeden egzemplarz bym zrozumiał, zdarza się, ale dwa identyczne to już za dużo... Tym państwu podziękujemy!
:arrow: Caviar 60GB, 7200RPM, 2MB, ATA100 - szybkość wystarczająca (nie mam dokładnych danych). Normalnie mierzona głośność pracy też OK. Tyle że piszczy jak jasna cholera! Ja jestem do dźwięku kompa w nocy przyzwyczajony, ale kumple z akademika przy nim spać nie mogą. Krótko: odradzam!
Do tej pory wniosek: najmniej wydajne dyski sprawują się najlepiej :? . Nie, no wiem, jaja sobie robię, sam szykuję się na Maxtora albo SpinPointa 120GB SATA (ostatnio coraz bardziej skłaniam się w stronę tego drugiego). Mam tylko nadzieję, że będą z nim trochę pozytywniejsze doświadczenia...