ja pamietam, ze w Mikolaja wierzylem dosyc dlugo, ale w tym sensie, ze w ogole istnieje.
jakos od 7. roku zycia wiedzialem, ze prezenty rozdaja rodzice, ale nie moglem zrozumiec tego, ze Mikolaja nie ma, bowiem, w ktores Mikolajki, kiedy wszyscy byli w domu, uslyszalem pukanie do drzwi. kiedy ojciec otworzyl te drzwi okazalo sie, ze jest tam jakis prezent, juz nie pamietam dla kogo. w kazdym razie dopiero w wieku lat dziesieciu dowiedzialem sie, ze do drzwi zapukal jakis sasiad :).
a Gwiazdor to wlasciwie to samo co sw.Mikolaj, tylko, ze mowi sie tak, chyba, w Wielkopolsce.