Witam
Dostałem od znajego komputer do naprawy - jakis dziadek na socket a : a2000+ , 256 ddr , gf 5200 , seagate 80 gb ;)
miałem na nim postawić na nowo system i sprawić aby się nie wyłączał ;)
A więc odpalam go , po długim czekaniu włącza się windows , wszystko zapchane i zasniffowane ;) Po chwili komputer się wyłącza, i tak dzieje sie cały czas po włączeniu systemu . A więc postanowiłem sformatować dysk i zainstalować winde . Jednak przy początkowej fazie kreatora instalacyjnego znowu się wyłącza.
Otwieram a w środku widzę Megabajt 350 :o , od razu go wyrzuciłem stamtąd i byłem pewny ze wyłączający się komp to wina zasilacza . Podłaczyłem Fortrona 350 W - jednak to samo :| , potem Chiefteca 360 i też to samo ...
Szukam dalej więc wymieniłem pamięć ( dziwne jest to ze pamięć jest w środkowym slocie bo w pierwszym blokuje zaczepka od procesora) - nadal to samo . Zmieniłem grafikę i wciąż się wyłącza :| Wgrałem nowego biosa i też dalej ten sam problem .
Po wyłączeniu się jest dłuższy pisk z głosnika wew. komp. i potem dwa krotkie .
Panowie, co to może być jak nie : zasilacz , pamięć, karta ?
Pozdrawiam