
misico
Stały użytkownik-
Postów
480 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez misico
-
Nie przyczepię się, choć można jeszcze dać: MAM A MA NASTROJE MAM A MA NA STROJE MAM A MA NAS TROJE :)
-
Sorry! Masz rację Costi! Coś mi się pomyliło (jest powód :) )... No właśnie! Czysta paranoja! Niedługo nie można będzie zapalić we własnym mieszkaniu, a kto będzie chciał palić zapłaci po prostu samą akcyzę, ale zapalić mu nie wolno będzie...
-
To może teraz coś prostego (i z języka polskiego!): Na ile sposobów można podzielić następujące wyrażenie, tak aby każde było poprawne językowo: MAMAMANASTROJE @Und3r Nie możesz odwołać swojej zagadki, zwłaszcza, żeśmy ją rozwiązali!
-
Trochę przesadzasz, że nadgorliwość jest gorsza od fanatyzmu, ale poza tym masz rację! Niestety jak patrzę na dzieje ludzkości to czasami sam w to nie mogę uwierzyć: XIX i XX w. to przecież momopol (w różnej postaci!) państwa na tabakę, papierosy (czy jak by tam zwał to), czyli zwiększanie wpływów do budżetu, a teraz mimo że państwo czerpie z tego duży interes, wie z drugiej strony, że palacze nie są już w pełni 'wolni' i można od nich wymagać jeszcze więcej - mają palić tak samo dużo, ale jeszcze spełniać wiele innych wymagań: nie tu, tylko tam, nie o tej porze ale o tamtej. To jest czysta paranoja - jak dawniej wszystko wolno, teraz prawie nic! Dawniej palono na stosach, dziś nawet wielkich zbrodniarzy nie skazują na odsiadkę. Ja myślę, że ta totalna 'paranoja' bierze jednak początek w działaniu 'złego ducha' w świecie - przecież choć trochę myślący człowiek zauważy, że cały czas następuje przeginanie z jednej strony w drugą (i nie tylko tu o papierosy chodzi). Ja sam nie palę, ale dlaczego nie może zapalić człowiek palący, który dość duże pieniądze wpłaca za ten 'luksus' do budżetu państwa? Jeszcze chwila i wprowadzą nawet zakaz palenia we własnym domu - dlaczego? A bo może ulotnić się dym na ulicę, a ściany mogą przesiąknąć (sic!) a gdy sprzedasz mieszkanie, może to mieć jakiś wpływ na osobę niepalącą, itd. - czysta paranoja... @Soker Ile Ty masz w zasadzie lat? Ja już widziałem różne rzeczy w życiu, ale Hamburg przeszedł wszystko w moich wyobrażeniach i muszę się niestety z Tobą zgodzić...
-
@MaSell Chyba nie sądziłeś, że ja to mówiłem na serio? Skoro piloci amerykańscy muszą zaliczyć 2 minuty (!), to chyba jest dość oczywistym, że bez ćwiczenia nie mogłem osiągnąć 5-ciu minut. Tak naprawdę uzyskuję wynik między 36 i 44 sekundy... A eragonek się aż przestraszył, ale w końcu pokapował i sam wziął udział w zabawie...i dzięki mu za to! Jeśli kogoś zdenerwowałem, to przepraszam! :)
-
Liberum veto! Wypraszam sobie takie komentarze! Mój wynik jest rzeczywisty, bez zamulania! A jeśli jest tak to zamul kompa i wrzuć zrzutę, żebyśmy się mogli naocznie przekonać, bo takie komentarze to każdy potrafi pisać... To, że Tobie nie wychodzi i musisz łapać się różnych tricków, nie oznacza jeszcze, że wszyscy tak robią...
-
-
-
Taki mały apel! Niech w sprawie podatków wypowiadają się osoby znające się w temacie! Jaki podatek 50%? Skąd Ty wziąłeś takie dane? http://podatki.difin.pl/ Jakie podatki w 2007 roku? Jeszcze przez dwa lata będziemy się rozliczać z fiskusem wedle trzech obowiązujących teraz stawek PIT: 19, 30 i 40 proc. PS: Statystycznie biorąc to przeciętny Polak pracuje 6 miesięcy na podatki, a pozostałe 6 miesięcy na siebie...ale nie ma czegoś takiego jak 50%-owy podatek (sam prowadzę DG)!
-
A kiedy miałeś egzamin?
-
Właśnie! A zwiększona prędkość na autostradach oznacza zwiększony transfer aut, czego odwrotną sytuację widać w przypadku ształów (Stau). Ach! Jazda niemieckimi autostradami 200 czy 220 km/h wcale nie uchodzi za wyścigi, ale jest 'normalną' jazdą... A w Chorwacji tak jak w Polsce: zbudowali zwykłą drogę (jednojezdniowa, 2 pasy: jeden w tą stronę a drugi w przeciwną) i nazwali to autostradą i pobierają pieniądze za przejazd nią... A problem polega na tym, że się ciągnie z północy na południe Chorwacji i nie ma właściwie możliwości jazdy na południe tego kraju inną drogą - choć ją teraz rozbudowywują (fakt!), ale do naszej A2 im jeszcze trochę brakuje...
-
Jeśli nie przerywamy procesu 'wchodzenia w las', to samo oddalanie się od środka tego lasu nie ma najmniejszego znaczenia! Tak się dobrze składa, że logikę miałem na studiach jakieś 10 lat temu, i piątka z logiki nie jest wielkim osiągnięciem (niestety!). Gdybyś miał szóstkę (na studiach!), to moglibyśmy jeszcze dyskutować, kto kogo ma słuchać (mielibyśmy równe oceny) => nie powołuj się na ocenę jaką masz w indeksie, bo ona nie ma żadnego znaczenia z 'wchodzeniem w las' - podobnie zresztą jak środek tego lasu!
-
1. Nie wiem skąd Ty bierzesz ten środek - środek nie ma tutaj żadnego znaczenia... 2. Masz rację z tą nieskończonością, jeśli chodzi o drogę - poprzez nieskończoność mieliśmy na myśli drogę, jaką się przebywa od przekroczenia limes pierwszego krańca lasu (moment samego wejścia, znalezienie się w lesie) do ukończenia procesu 'wchodzenia w ten las': A. aż do wyjścia z niego - nieważne czy w linii prostej czy jeszcze inaczej... B. aż do przerwania tego procesu wchodzenia w las (np. zatrzymania się na odpoczynek) - nieważne czy idziemy w linii prostej, krzywej, czy błądzimy po tym lesie...
-
Bingo! Dokładnie tak uważam (o ile nie przyjmiemy, że wchodzenie w las jest samym tylko przekroczeniem limes tego lasu, a więc przejściem samego krańca lasu). Podobnie można wytłumaczyć 'wychodzenie z lasu'... Właśnie chodzi o ten przedział: punktem początkowym będzie <0> / należy do krańca lasu ten punkt/ , a punktem końcowym 'wchodzenia w las' będzie (0, +nieskończoność), przy czym ten punkt końcowy nie należy do krańca lasu (dlaczego? Bo oznaczałby moment 'wchodzenia w ten las' bądź moment 'wychodzenia już z tego lasu')...
-
Muszę Cię zmartwić! W Niemczech rzeczywiście nie ma żadnego ogólnego ograniczenia dopuszczalnej prędkości na autostradach, ale ostatnio na serio debatują o wprowadzeniu ograniczenia na wszystkich autostradach do 120 km/h (sic!). A jako przyczynę nie podają właśnie wypadków, ale ochronę środowiska, że samochód zbyt dużo zużywa paliwa i powoduje w ten sposób większe zanieczyszczenie środowiska... Ale fakt - jazda niemieckimi autostradami to zupełnie inna bajka: wszystko jedno czy 200 czy 220 km/h...
-
Właśnie! Tylko że zagłębianie się nie jest równoznaczne ze zwiększaniem głębokości! Gdzie to niby jest napisane, że zagłębianie się do zwiększanie głębokości aż do połowy lasu? Wy chyba nie rozróżniacie znaczenia wyrazów! Np.: świetny przykład można podać używając czasu przeszłego: 'wszedłem' i 'wchodziłem'. 'Wszedłem' akcentuje ukończenie procesu wchodzenia (bez znaczenia, jak daleko, głęboko, itd.), a 'wchodziłem' akcentuje samo wykonywanie tego procesu! (również tutaj nie ma znaczenia przebyta droga - jak daleko, głęboko, itd.). W pierwszym przykładzie mamy proces ukończony 'wchodzenia w las' (nieważne czy 20m, czy do połowy lasu, czy prawie aż na drugi kraniec tego lasu!), a w drugim przykładzie mamy brak ukończenia tego procesu a sam fakt że taki proces się odbywał! (nieważne czy 20m, czy do połowy lasu, czy prawie aż na drugi kraniec tego lasu!).
-
Sam sobie zaprzeczasz! Skoro wejść oznacza <zagłębić się w czymś> to odp. 1. jest prawidłowa, bo proces zagłębiania się w ten las, zapoczątkowany po przekroczeniu limes pierwszego krańca lasu, może być kontynuowany długo - tutaj ograniczony poprzez limes drugiego krańca lasu, po przekroczeniu którego następuje już wyjście z lasu. PS: PRIMO: Nie chodziło w pytaniu tej zagadki o 'wejście w las', ale o 'wchodzenie w las', na co już zwracałem wcześniej uwagę! SEKUNDO: Co ma środek lasu do wchodzenia w las lub wychodzenia z lasu? Chodzi tutaj o moment początkowy danego procesu i jego moment końcowy (czy wchodząc na egzamin do sali, wchodzę do sali tylko do połowy a ręsztę drogi spędzając na dojściu do stolika profesora znajdującego się pod samą ścianą naprzeciwko wejścia już wychodzę z tej sali? Przecież ja wciąż wchodzę do niej, a wychodzenie odbywa się po egzaminie - czasem już przed :) - niezależnie od tego z którego miejsca ruszam: czy to jest środek sali, czy znacznie bliżej jakiegoś krańca, nawet krańca bardziej odległego od punktu, którym przekroczę limes tej sali, niż gdybym ów limes przekraczał w innym krańcu sali). TERTIO: To nie droga (a więc środek lasu!) ma tutaj znaczenie, ale moment przyłożenia (a więc początek i koniec wykonywania tego procesu) wchodzenia w las bądź wychodzenia z lasu! EDIT: Wchodzenie w głąb lasu nie jest tutaj adekwatne do pytania, które brzmi: jak daleko w las? a nie jak głęboko w las?
-
Dlaczego środek lasu ma być końcem procesu wchodzenia w las, a początkiem procesu wychodzenia z lasu? Trzeba tutaj rozróżnić: 1. Jeśli wejście w las nie jest procesem, tylko momentem przekroczenia limes pierwszego krańca, to samo przekroczenie tego limes (czyli samo wejście w las!) jest wejściem w las. 2. Jeśli wchodzenie w las jest procesem, a nie samym tylko momentem wejścia w ten las (a więc nie jest samym tylko przekroczeniem limes pierwszego krańca lasu!), to środek lasu nie ma tutaj żadnego znaczenia! Bo dlaczego środek lasu ma być końcem procesu wchodzenia w ten las, a początkiem procesu wychodzenia z tego lasu? Jeśli wchodzenie w las jest procesem, to trwa tak długo: A. aż się wyjdzie z tego lasu (a więc po przekroczeniu limes drugiego krańca lasu!) B. aż ten proces (wchodzenia w las!) zostanie przerwany, np.: poprzez postój.
-
Rozwiązania 2. i 3. nie są poprawne przy pytaniu sformułowanym w zagadce (jak daleko - nie głeboko! - można wejść w las?); byłyby poprawne gdyby pytanie brzmiało: jak głęboko można wejść w las (= jak daleko w głąb)?
-
Ale Wy nie rozumiecie pytania! Pytanie brzmiało: jak daleko można wejść w las? a nie: jak głęboko? Jeśli bierzemy pod uwagę proces wejścia w las, to jest to tylko moment samego wejścia; ale jeśli mówimy o wchodzeniu w las, to środek lasu nie ma tu absolutnie żadnego znaczenia, bo proces wchodzenia trwa nadal (logiczne chyba?) i nie ważne czy znajdujemy się 20m, 1km, czy dalej, od jednego czy drugiego krańca lasu! Ten proces wchodzenia jest 'frequentivum', czyli następuje dalej, bo nie został przerwany. Koniec procesu wchodzenia w las nastąpi w momencie przekroczenia 'limes' tego wchodzenia, a jest nim drugi kraniec lasu. Jeśli punkt początkowy tego procesu znajdowałby się w lesie (ale w tym wypadku nie byłoby mowy o wchodzeniu w las!), to niezależnie od odległości do krańca lasu, ze względu na ukierunkowanie celu (wychodzenie z lasu!) można mówić o wychodzeniu z lasu: tzn. w kierunku południowym mogłoby być tylko np. 20m, a my idąc w innym kierunku i mając np. 2km do krańca lasu i tak byśmy z niego wychodzili! Dlaczego? Bo do opisu tego procesu jest ważny moment początkowy i końcowy tegoż procesu... Nie widzicie żadnej różnicy pomiędzy wyrazami w następujących przykładowych parach: czytam - czytuję; chodziłem - przyszedłem; I wait - I am waiting - I have been waiting... @M4TEUSZ Sarkazz ma rację: Ukształtowanie terenu nie ma znaczenia, ponieważ odbicie terenu na płaszczyźnie R2 jest optymalne - dlaczego? Bo nie chodzi tutaj o odwzorowanie kartograficzne terenu, ale o samą drogę (a więc odległość - i nie głębokość tego lasu => pytanie w zadaniu!), jaką należy przebyć...
-
Sorry za off, ale czyżby na Politechnice Poznańskiej? Bo tak się składa, że siostra w tym roku ją kończy...
-
Ciekawe... U mnie na ostatniej sesji było 5 egzaminów (sic!) i parę zaliczeń, co spowodowało, że obronę miałem dopiero w listopadzie (sic!). A co do egzaminów to najtrudniejszym był egzamin z historii filozofii na 3-iej sesji: 49% odpadała za pierwszym podejściem, a 60% z tych co odpadli, odpadali za drugim podejściem...
-
Czyli jednak ważne jest jakich słów używamy w zagadkach? PS: Nie jestem językoznawcą...ale dziękuję za przedwczesną tytulaturę...
-
Pytanie brzmiało: jak daleko można wejść do lasu? a nie: jak daleko można wchodzić do lasu? Może Wy nie widzicie tutaj żadnej różnicy, ale ta jest oczywista- gdyby pytanie brzmiało: jak daleko można wchodzić do lasu?, to rzeczywiście prawidłowa odpowiedź byłaby: do połowy, bo dalej to już się wychodzi; ale jak daleko można wejść (nie wchodzić! - znacząca różnica dla językoznawcy), to odpowiedż jest prawidłowa następująca: aż się nie wyjdzie... konios ma rację... PS: Uczcie się języka polskiego, a polecam także łacinę - ona nauczy Was rozróżniać podstawowe rzeczy i rozumienia użycia odpowiednich czasów, trybów...
-
@SamoDobro Zgadzam się z Tobą... Chcę tylko dodać, że moim zdaniem przepisy należy zmienić w kierunku: nie zdążyłeś złożyć takich dokumentów? Ponowne wybory, ale ty już w nich biernego prawa wyborczego nie masz - zwykła konsekwencja, skoro nie dostarczasz odpowiednich dokumentów na czas, to odpadasz z gry... Nie może być, że ta Pani nie spełniła warunków objęcia tego stanowiska, naraziła stolicę (całą Polskę zresztą!) na koszty, a teraz ma drugi raz kandydować i trzymać w niepewności losy stanowiska prezydenta Warszawy, bo może ma coś do ukrycia... Biorąc udział w wyborach nie miała wcale 30 dni na złożenie wymaganych dokumentów, mogła je już złożyć przed wyborami, skoro poważnie traktowała wyścig do fotela prezydenckiego (inne papiery, podpisy, itp. zdążyła na czas złożyć!)... Ja protestuję, żeby ktoś nie spełnił wymagań, a był dopuszczony ponownie do wyścigu, trwoniąc przy okazji parę milionów zł i mówiąc: przepraszam! Nie tędy droga! Nie spełniasz wymagań, narażasz na milionowe straty, to nie na fotel prezydencki, ale do kryminału powinno się stawić...