Wszyscy kurczowo trzymają się za kieszeń po dzisiejszym 'expose', ale czy ktokolwiek patrzy z tej drugiej strony? Powiedzmy, że jestem niezwykłym szczęśliwcem i idę do pracy. Idę, idę i chciałbym, aby chodnik pod moimi nogami był równiutki, szeroki itp itd. Po czasie, gdy zarobie pierwsze marne grosze będzie mnie stać na rower, aby szybciej docierać do pracy. I co? Chciałbym mieć ścieżkę rowerową, bo przecież wszędzie w innych krajach one są. Umęczę się w tej robocie, zarobie tyle, żeby było mnie stać na wzięcie taniego zachodniego wozidła, oczywiście na kredyt, bo jakże w naszym kraju inaczej. I znowu co? Chciałbym mieć wszędzie równą drogę i całą rozbudowaną infrastrukturę z tym związaną, parkingi, srele morele itd. I skąd na to do wuja wafla wziąć kasę? Z pustego budżetu czy dodrukować może troszkę złociszy? Dzisiejszej cywilizacji troszkę się w [gluteus maximus] przewraca (mi jak i większości z nas zresztą też). Jesteśmy daleko w tyle dzięki poprzedniemu ustrojowi (którego nie znam na własnej skórze, tylko i wyłącznie z manipulowanych zapewne źródeł 'historycznych'), a i tak to, co mamy w tej chwili oceniam na bardzo dobry wynik. Jeśli te kolejne 4 lata będą chociaż troszeczkę lepsze niż te poprzednie będę w 100% usytasfakcjonowany. Nie mówię tu jednak, że ten nasz/mój super Donald to taki fajny, taki pr0 europejski, przystojny, i te jego zakola. Mrr... :oops: Ale z drugiej strony może te obietnice naszego premiera na prawdę mnie omamiły, w głowie mam tylko zieloną wyspę itp. :unsure:
Macie tutaj głos oszołoma, który nie zagłosował na JKM'a bo sądzi, że ten facet jest totalnie nieodpowiedzialnym facetem bez żadnego realnego doświadczenia.