Witam. Piszę w tym dziale, bo potrzebuję porady, przestrogi, czy jak to tam nazwać ;). Mianowicie chodzi o to, że kumpel wysłał mi numer telefonu do oferty pracy. Zadzwoniłem, porozmawiałem z miłą panią i oto czego się dowiedziałem...Praca miałaby charakter czegoś na wzór przedstawiciela handlowego, początkowo zostałbym wysłany na wymagane szkolenia, a następnie miałbym sprzedawać i prezentować wyroby 'mojej' firmy. Niby wszystko pięknie, ale schody zaczęły się w momencie, w którym pani przedstawiła mi pewien wymóg, a mianowicie najpierw musiałbym zainwestować kwotę w granicach 4k zł w sprzęt, który miałbym potem sprzedawać....nie chciała zdradzać więcej szczegółów, uzasadniając to tym, że więcej opowie na ewentualnym spotkaniu. Generalnie dużo zachwalała, że niby sama też tak zaczynała i teraz jest bardzo zadowolona.
Niby wszystko pięknie, ale trochę odrzuca mnie idea wzięcia kredytu po to, żeby zainwestować w coś, nie mając gwarancji tego, że uda mi się te pieniądze powielić :). Zwłaszcza, że obecnie jestem bezrobotny. Chciałbym poznać wasze zdanie na ten temat ;)