Mam telefony w Erze od ponad 5 lat i zawsze byłem zadowolony. Do czasu...
To fragmenty z pisma, które wystosowałem do Ery:
"Telefon SonyEricsson T68i z aparatem kupiony w promocji 28.03.2003.
Około 2 tygodnie przed reklamacją przestał działać przycisk regulacji głośności. Ponieważ nie utrudniało to w znaczący sposób korzystania z telefonu, który ma przecież roczną gwarancję, aparat oddałem do serwisu 14.06.2003. Przyczyna reklamacji była jednak zupełnie inna: telefon trzymany w zewnętrznej kieszeni kurtki samoistnie nagrzał się do bardzo wysokiej temperatury i po wyświetleniu komunikatu o wyładowaniu baterii, wyłączył się. Tego samego dnia rano bateria została naładowana przy użyciu firmowej ładowarki dołączonej do zestawu.
Telefon nie posiada jakichkolwiek śladów niewłaściwego użytkowania. Nie jest podrapany, nie ma rys, ani pęknięć obudowy. Nie był otwierany.
Folia zabezpieczająca ekran nie została usunięta. Telefon nie upadł ani razu ani nie został niczym uderzony. Używany był wyłącznie z firmowymi akcesoriami (ładowarka, aparat) dołączonymi przy sprzedaży.
W tej chwili czuję się oszukany. Nie stać mnie na zaproponowaną naprawę, która jak mi powiedziano w salonie Ery, może kosztować nawet 1000 zł. Telefon kupiłem bazując na zaufaniu zarówno do firmy Era, jak i do firmy Ericsson. Od lat ja i moja rodzina jesteśmy abonentami Ery i po raz pierwszy nasze zaufanie zostało zawiedzione.
(...)
Nie rozumiem stanowiska pracowników Sklepu Ery przy Alejach Jerozolimskich 11/19, którzy zasłaniają się opinią bliżej mi nieznanego serwisu CCS, z którym ja, abonent Ery, nie podpisywałem żadnej umowy.
Aparat znajduje się w firmowym salonie w Warszawie przy Alejach Jerozolimskich 11/19. Telefonu nie odebrałem, ponieważ byłem całkowicie zaskoczony stanowiskiem przedstawiciela Ery, który proponował mi odbiór całkowicie niesprawnego telefonu, jednocześnie sugerując, że jestem sprawcą mechanicznego uszkodzenia płyty głównej telefonu, do czego zupełnie się nie poczuwam.
W tej chwili sporadycznie korzystając ze starego telefonu, opłacam abonament, a nie mogę w pełni korzystać z oferty Ery.
Obecnie posługuję się starym i wysłużonym telefonem, który nie zapewnia mi komfortu posiadacza telefonu komórkowego.
Żywię nadzieję, że po wnikliwej analizie problemu zostanę usatysfakcjonowany i odzyskam zaufanie do Waszej firmy."
I co? Wszystkie powyższe informacje są prawdziwe, a efekt jest taki, że na półce leży spalony t68 (z którym obchodziłem się jak z jajkiem), a ja używam stareńkiego t10... Era ma mnie tam, gdzie słońce nie dociera. Federacja ochrony praw konsumenta bazuje na opinii wspomnianego serwisu... A ja tylko chciałem mieć telefon z długo działającą baterią...
Czy po czymś takim mielibyście dalej zaufanie do Ery? A przecież w innych sieciach jest podobnie.