u mnie pod blokiem jest szacunek - sam się namachałem almost 30minut, żeby mieć wolne miejsce. Raz młody gnojek z klatki obok zaparkował tak, że zajął nie tylko moje błyszczące nowością odśnieżone miejsce, ale również połowę zaśnieżonego obok. Wkurzywszy się co nie miara wziąłem szpadel i pognałem co sił do jego mieszkania. Trzeba było zobaczyć jego minę jak zacząłem dobijać się do drzwi mieszkania szpadlem. Od tamtej pory "my parking place is my castle".
a co do pługów - genialna rzecz. Pług przedni zgarnia z jezdni, tylne koła ściągają śnieg z poboczy spowrotem.