Witam.
Męczę się z moim kompem od kilku dni, mam już dość więc pisze tutaj, może ktoś pomoże ;)
Na początek specyfikacja:
Zasilacz: Tracer 4 Life 400W (dobra wiem)
Grafika: Gainward 9500GT 512Mb
Procek: AMD Athlon 64X2 2.2Ghz 4200+
Ram: 4x 1GB Geil 800Mhz 4-4-4-12 (2.1V)
Płyta: ABIT KN9S
Wszystko działało dobrze, żadnych BS, zacinek czy resetów.
Jakiś tydzień temu zabrałem się do czyszczenia kompa, wiatrak na procku strasznie brzęczał od kurzu więc go zdjąłem, przelutowałem końcówkę i założyłem nowy. Dałem nową pastę na proca, wyczyściłem pędzelkiem i sprężonym powietrzem wszystkie sloty, dziurki i inne zakamarki :P
Podłączyłem z powrotem wszystko jak było i ku mojemu zdziwieniu komputer się odpalił, dyski/wiatraki chodzą, ale monitor się nie włącza. Nadal jest na czuwaniu. Po kilku dniach grzebania, doszedłem że winna jest 1 kość RAMu. Po jej odłączeniu komp wstaje i śmiga. Gdy tylko spróbuje włożyć tą dodatkową kostke do pozostałych 3, objawy znowu te same, monitor nie zaskakuje.
Podłaczałem kość samą i w różnych kombinacjach z innym, zmieniałem napięcie w biosie na default 1.8V i na 2.1V (fabryczie geil chodzi na 2.1v). Resetowałem bios zworką CMOS i również wyciągałem baterie. Bez rezultatu. Głośniczka nie posiadam więc nie wiem czy coś piszczy, no ale przecież działało.
Kość sprawdziłem u dziewczyny, ani nie gryzie się z jej kingstonem (wsadzona w drugie sloty duala), sama również działa bez problemu, system wstaję i pracuje stabilnie.
Czy ktoś mógł by mi dać jakieś wskazówki dlaczego mój komputer gardzi tym geilem?
Zaznaczam że kość dociskałem, głaskałem, dmuchałem, czyściłem i co ja z nią jeszcze nie robiłem, nie chce działać i już.
Proszę o jakąkolwiek pomoc.