Witam Znalazłem ostatnio w szkolnych katakumbach stary wzmacniacz. Zawlokłem go do domu z zamiarem uruchomienia go. Otworzyłem go, nie widziałem na pierwszy rzut oka by było coś spalone i żeby kable sobie latały luzem. Podłączam do sieci i włączam go. Korków nie wywaliło, no to podłączam kolumnę i telefon. Nic nie grało, cisza. Nawet szumów czy zakłóceń, tylko lampki od wskaźników się paliły. Patrzę z powrotem do środka i widzę jakieś kabelki od trafa które nie są nigdzie podłączone i nie mam pojęcia gdzie je podłączyć, gdyż nie widzę w którym miejscu mogłyby być przylutowane i na dodatek są dosyć cienkie jak na trafo, prawie jak te w słuchawkach, tylko bardziej "miedziane". Bardzo proszę o pomoc gdyż samemu chyba nie dojdę co i jak. Pozdrawiam. PS. Jeśli nie tu to napisałem to przepraszam.