Khem, khem, ja w sprawie tworzenia świata w 7 dni (był taki program "7 dni-świat" :razz: )
Otóż Biblia jest księgą SYMBOLI. Jeśli ktoś będzie starał się rozumować Biblię dosłownie w każdym calu, to będzie to działanie bez sensu. Przypowieści w niej zawarte miały być zrozumiałe zarówno dla ludzi żyjących 1000 lat temu, jak i np. w naszych czasach. Tam nie mogło być napisane, że "dinozaury wyginęły od uderzenia komety, bądź meteorytu", a "system planetarny ukształtował się wtedy i wtedy", bo to nie podręcznik do geologii ani astronomii, a Księga, która ma być drogowskazem i tylko to jest w niej ważne.
Co do powstania życia...
Powstanie życia jest wystarczajacym dowodem istnienia Boga. Bo nawet jeśli na Ziemię przyniósł je jakiś meteoryt, to musiało się przecież skądś wziąć. Nie wierzę, że żywe komórki powstały od tak, w wyniku turlania się kamyczków po plaży... :lol:
W Biblii piszą, że człowieka Bóg poprostu stworzył w jednym momencie, naukowcy mówią, że w wyniku ewolucji od małp. Wszyscy mają rację. Człowiek wyewoluował z tej formy życia, jaka była wtedy na Ziemi dostępna - ze zwierząt. W którymś momencie ta chodząca prosto małpa zyskała duszę i możliwość odróżniania dobra od złą. To właśnie wtedy powstał człowiek i ten moment nazywamy stworzeniem człowieka, a te "małpy", które zyskały duszę i rozprzestrzeniły ją dalej nazywamy Adamem i Ewą.