Witam! Dzisiaj montowalem kompa dla ojca. :) Miało być miło i słodko. Na początku się na to zanosiło. Poskładałem wszystko do kupy z różnych wcześniej używanych podzespołów:
Athlon XP 2000+
ECS K7S5A :)
i takie tam różne inne.
Pierwszy rozruch - działa.
Próbuję instalować windowsa i jest ok do momentu kiedy pojawia sie 1 menu (instaluj, napraw, wyjdź). Pojawia się blue screen i du.a. Tak kilka razy sie zdażyło. Podmieniałem podzespoły (oprócz procka - znaczy nie ukruszyłem mu potem rdzenia!!) Za którymś razem komp się włączył - wiatraki wirują, beeper nie pika, dysk sie rozpędza i td. ale.... Obraz czarny... I tak już zostało.
Dodam, że rdzeń procka nie ukruszony i nie może być to wina mechaniczna. Może sie po prostu spalił ?? Ale temperatura w biosie przed wypadkiem - 51 stopni (wentyl Glacialtech Igloo cuśtam cuśtam) Albo może są inne ewentualności? Może padł bios? Może cała płyta? Jeśli ktoś sie spotkał z podobnym problemem proszę o odpowiedź