no dobrze mowi o jezdzie samemu. mialem juz taka przygode w tamtym tygodniu. wjezdzalem na parking i nie zauwazylem ze wyjezdza babka i zaczelem wjezdzac (wyjazd jest waski) i w ostatniej chwili kierownica na maxa i na styk sie zmiescilem. nie jechalem za wolno wiec... egzaminator pewnie by mi juz zatrzymal autko, ale go nie bylo ;>
ogolnie nie lubie jezdzic sam. wole jak ktos jedzie obok i nawet nic nie mowi. czuje sie wtedy jakos tak lepiej. a jak z kumplem jezdze i ciagle o czyms rozmawiamy to juz wogole moge jezdzic godzinami po tych rondach i skrzyzowaniach.
a co do prawka: ja mowilem juz wczesniej, trzeba byc idiota zeby pozwalac gowniarzom za kolko wsiadac. eot z mojej strony.