ej tam szukac daleko kurde takich. siedzialem sobie tak w pazrdzierniku/listopadzie w pociagu na wilenskim z kumplem, pusty przedzial bo ledwie pociag podstawili. nas dwoch niezbyt mocno zbudowanych wlazlo dwoch takich fajnych gosci w ubrankach sportowych, kumplowi komorke zajebali i jakos chyba nie mieli ochoty na wieksze lpy bo jakby sie zakrecili to by ze dwa porftele i jeszcze jedna komorke zgarneli. a na poczatku grudnia ten sam gosc ktory sobie z nami rozmawial w pociagu zaczepil mnie na marszalkowskiej. skonczylo sie na stracie 10 zl i kulturalnym skreceniu do domow centrum. od tej pory bardzo nie lubie marszalkowskiej.
a tak w ogole to jak sie z kumplami gada to (zwlaszcza w zime) praktycznie z klasy co kilka dni ktos ma jakies przygody z takimi. musze sie zapisac na jakies SW bo ogolnie to w takich sytuacjach przy mojej sile i posturze wole nie ryzykowac walki bo moglaby sie dla mnie kiepsko skonczyc.
inna sprawa u mnie w zielonce, tu sie sporo luda zna nawet z widzenia i jakos nigdy mnie jeszcze nikt nie ruszyl, mimo ze zdarzalo mi sie przechodzic przez las i mijac dwoch takich fajnych gosci ktorzy nie mieliby zadnego problemu z zabraniem mi dobytku i pobiciu. tyle ze jak sie do niego odezwe po imieniu/nazwisku/wymienie adres/wspolnych znajomych to i nawet jakby zaczepili to szybko by zrezygnowali.