Wczoraj musiałem stawiać system na nowo, stery itd. Po odpaleniu 8 potoków na karcie, chwilka pracy, restart i totalny zonk. Pulpit totalnie nieczytelny, pionowe pasy o 3d nie ma nawet mowy. Restart, ekran powitalny zakrzaczony i całej prawej strony ekranu brak. Lekko się wkur... Karta ma niecały miesiąc, po zmodowaniu nie generowała żadnych artefaktów. Tryb awartyjny, przywracanie systemu, karta ponownie z czterema potokami i to samo. Byłem niemal pewny, że nie tylko poszły dodatkowe potoki, lecz cała karta poszła się jeb..
Wrzuciłem do kompa wysłużonego GF3 i to samo. Coś co ewidentnie wyglądało na padnięcie karty okazało się padnięciem drugiej kostki ramu. Powercolor 9800SE@PRO żyje i kopie :) Nie mniej całe to zdarzenie dało mi dużo do myślenia. W pewnym momencie byłem załamany. Wszystko na co mogłem liczyć to niemodowalny Radek w ramach gwarancji-modowalne karty się skończyły i nie wiadmo kiedy będą i czy wogóle. Nie mam wątpliwości, że kasy by mi też nie oddali. Zaoszczędziłem około 300 zł ale obecnie mam wątpliwości czy było warto. Narazie jest ok ale w bliżej nieokreślonej przyszłości, w przypadku awarii karty, gdy Radków 9800Se na rynku już nie będzie co dostanę :?: