Varrol

Kolor jest najmniej ważny - jakby już komuś bardzo przeszkadzało, to można przemalować... Ważny jest stan techniczny - a tu - 3900zł za taki samochód - hmm prawdziwa okazja - jeszcze taki piękny, czyściutki... Dijikstra - nigdy nie wierz w okazje z salonu - mogę się założyć, że to trup - jak ci nie szkoda 200-300zł za dokładny przegląd - bo inaczej kupowanie tego było by dość niemądre - choć myślę, że tu wyszło by taniej, bo na warsztacie by się szybko poznali bez dokładnych testów. Ale przebieg rewelacja :P jak zwykle z komisu...

Nazwa firmy ma najmniejsze znaczenie - ważniejsze są usługi jakie ona świadczy - jest to związane z odliczaniem od podatku zakupów dokonywanych w zakresie działalności firmy - przykładowo jak ja mam firmę związaną z informatyką, to nie wolno mi (bo teoretycznie można) odliczyć od podatku zakupu np. materiałów budowlanych - a jak bym to zrobił to mogły by wyniknąć z tego problemy. W Twoim przypadku nazwa w rejestrze reprezentująca zakres działalności firmy pokrywa się z tym co ma być naklejona na samochodzie. Jeśli chodzi o nazwę, to wiem że wiele firm oficjalnie ma inną nazwę, a na fakturze jest inna - jednak czy można sobie wymyślić nazwę i jej używać bez jakichkolwiek formalności nie wiem - jako, że mamy polskie prawo to pewnie nie można...

Było już coś takiego: http://www.jimmy540i.com/main.htm - "The BMW Nightmare" tylko dla ludzi o mocnych nerwach - chyba, że nie lubicie BMW...

No tak - w Wawie ronda są w złą stronę wyprofilowane :lol: ale swoją drogą to ty na flakach jeździsz? Wydawało mi się, że przy normalnym ciśnieniu nie jest to możliwe - prędzej opona straci przyczepność niż tak się wygnie... A V8 to jak znalazł w E34 - zresztą tam montowali 4 litrowy 8 cylindrowy silnik - taka M5 to marzenie - ale dla właściciela stacji benzynowej...

Polonez ma 19 lat a ja 23 - czyli prawie tyle co ja i od kiedy pamiętam, to dziadek miał Poloneza - baaardzo szkoda sprzedawać... Stodoła na przechowanie może by się znalazła - tylko że to nie zależy tylko ode mnie - w końcu to nie mój samochód :P i też nie ja jego przechowaniem miałbym się zająć... Gdyby to ode mnie zależało i miałbym taką możliwość to bym nie sprzedawał... Instalacja LPG na dzień dzisiejszy podności wartość samochodu - niestety nikt nie patrzy na niego jak na klasyka - natomiast co jest śmieszne, to to że się jeszcze nie zwróciła...

Nawet BMW po 50tys km może być trupem pod względem technicznym, a znowu z przebiegiem 300tys km może być całkiem niezłe. W Polsce na licznik się nie patrzy też z powodu nagminnego cofania - nieważne, czy ktoś prywatnie, czy przez komis - wszyscy cofają liczniki. Aha - moje Uno z 94 roku ma 125 tys km - a kiedy je kupiłem - chyba w 98 miało 80tys km - czyli przez 8 lat przejechałem 45 tys km - a z pewnością nie stał w garażu - jeździł na Wakacje, a ostatnio Wawa-Kraków czasem. Więc niski przebieg może być - ale np. tak ja ja kupiłem od 60 letniego Niemca - w E30 się praktycznie nie zdarza, a jeśli już, to cena min 8000zł.

Ta wersja się nazywała, a raczej mówili na nią "Akwarium" - z tego co wiem, to wyglądało to tak, że większość szła na eksport, a część (np. z małymi wadami) do zakładów pracy - dostawali je ludzie na wyższych stanowiskach, lub mających "układy". Czy było ich dużo - w tych czasach było tak mało samochodów, że często się je widziało - choć dokładnie nie pamiętam, bo były jeszcze dwie podobne wersje m. in. "Borewicz", plus jedna z prostokątnymi lampami z przodu (pierwszy polonez). Niestety ten samochód musi stać się dużą rzadkością, żeby jego wartość była większa - ale pewne zainteresowanie jest - a niedługo ogłoszenie pojawi się Otomoto i Allegro, to może więcej osób się znajdzie.

Jest łańcuch. Gdyby był pasek, to bło by to pierwsze co bym wymienił...

Chyba tak - ale aż ciężko uwierzyć, że w tym samochodzie welur dali.

Tak, to jest właśnie mój, a raczej dziadka Polonez. Zero rdzy, a jak zobaczysz tapicerkę :D ... Więcej zdjęć: I prawdę mówiąc strasznie żal sprzedawać - zwłaszcza ze względu na stan techniczny i wizualny - staram się delikatnie dziadka namawiać, żeby go odstawić gdzieś do garażu, czy stodoły...

Wreszcie zakończyłem (a konkretnie to w środę) rejestracje i przygotowanie do jazdy mojej beemki. Sama rejestracja trwała 3 tygodnie (2 tyg akcyza, 1 tydzień Vat24 no i tablice na miejscu), do tego wymiana oleju, świec, filtra oleju, termostatu, filtru powietrza i płynu do chłodnic (choć to akurat nie było potrzebne - ale zlałem go do brudnego naczynia i już nie dało się uratować). Olej w skrzyni biegów prawie nowy, to samo w moście. Co mnie cieszy - na trasie z włączoną non-stop klimą i niezbyt ekonomiczną jazdą pali około 7 litrów, po mieście poniżej 10l. Najgorsze jest to, że kopa dostaje dopiero od ok 4 tys obrotów, kiedy spalanie jest już znaczące. Pomyliłem się co do ceny, którą podałem na początek - samochód kosztował trochę ponad 12 tys w przeliczeniu - ale do tego dochodzą opłaty - benzyna, tablice, osoba która sprowadziła i amortyzatory tylnie - także jest to całkiem znośnie jak na ten stan i przebieg.

Przeczytałem ją jakiś tydzień/dwa temu - i szczerze mówiąc nie jest aż tak rewelacyjna - jasne, wiele artykułów jest bardzo śmiesznych, ale znowu sporo jest dość nudnych. Jasne, że za te 24zł można ją kupić, bo zawsze to coś ciekawszego/innego do przeczytania, ale osobiście wolę typowe książki z jakąś fabułą.

Otóż to - czas to czysto abstrakcyjne pojęcie - służy jedynie do mierzenie długości zdarzeń, ale nie przedstawia cechy fizycznej. Istnieje tylko teraźniejszość. Cofanie czasu jest możliwe - teoretycznie - trzeba by spowodować cofanie się wszystkich wydarzeń jakie mieły miejsce od momentu do którego chcemy się cofnąć - a w przyszłość to cały czas się poruszamy :P tylko wolno. Jednak przy tej teorii jest tyle problemów, że wątpię żeby kiedykolwiek była możliwa. Spowolnienie czasu - jasne - eksperyment, w którym spowolniono czas tak naprawdę reprezentuje spowolnienie wszystkich procesów w danym miejscu - wtedy czas tam biegnie wolniej - tak samo teoretycznie można by przyśpieszyć te procesy (co było by znacznie przydatniejsze niż spowolnienie). Ale jeszcze raz - nie zmieniamy czasu, bo on nie istnieje - zmieniamy tylko szybkość zachodzących zmian - co pozornie wygląda jak zmiana prędkości upływania czasu. To moja teoria i oczywiście mogę się mylić... ale przynajmniej opiera się ona na doświadczeniach i jest w miarę logiczna - a wymyślanie różnego rodzaju dziwnych urządzeń, statków kosmicznych, zasad ich działania itp. czysto teoretyzując nadaje się między bajki, a nie do poważnego świata nauki...

Tylko 10 litrów? A na trasie pewnie z 7? A najlepsze jest to, że OC jest takie samo jak za silnik 2-litrowy... To dziwne, że pomiędzy 1.0 a 1.8 jest dwukrotna różnica, pomiędzy 1.0 a 2.0 jeszcze więcej, a pomiędzy 2.0 a 4.0 nie ma... Heh spalanie jak u mnie, OC podobne - może też sobie silnik wymienię :wink: Ale piękna sprawa - tylko trochę szkoda takiego silnika to tej niepozornej budy - no ale jak pisałeś lubisz cichociemne wózki, a ten będzie totalnie cichociemny...

Będę sprzedawał Poloneza - to już postanowione - nie ma sensu trzyma go w garażu i polerować, bo dopiero za 20 lat będzie można mówić o klasyku... BTW - to przykładowe zdjęcie:

ja mam taki: http://allegro.pl/item127475738_duzy_wygod..._gwarancji.html - mniej więcej, bo minimalnie się różni w kilku miejscach.

HDTV można oglądać tylko na ekranach/rzutnikach, które to "obsługują" - w innym wypadku obraz będzie konwertowany na PAL i nie będzie różnicy pomiędzy tym a normalną TV cyfrową. IMHO trochę za drogie są narazie i też trzeba uważać, bo niektóre telewizory są niby gotowe na HDTV, ale tylko dekoder mają, a ekran normalny - to też lipa i nie będzie różnicy. Ale muszę przyznać, że oglądałem film na rzutniku HDTV i robi wrażenie niesamowite.

Miałem kuchenkę Beko - działała 8O - to jedyne co mogę o niej dobrego powiedzieć... Zmieniłem na Boscha i jest dobrze. Ale znowu pralkę mam Candy, hmm choć nie jestem pewien - ale w każdym razie kosztowała 999zł 8O - chodzi już 7 lat (albo i dłużej) bez najmniejszego problemu - pranie co tydzień...

Niemcy sobie teraz sporo liczą za perełki - niestety za stan techniczny trzeba zapłacić - tak prawdę mówiąc to w Polsce można taniej kupić - ale stan licznika (w sensie prawdziwości) i ogólnie stan techniczny nie mówiąc o nadwoziu "zapchanym" solą z naszych ulic, a zawieszeniu wybujanym na naszych pięknych drogach może pozostawiać dużo do życzenia. Prawda jest taka, że za ile by się nie kupiło, to już ktoś kupił taki sam taniej :P - choćby dlatego, że po wejściu do unii w Niemczech były śmieszne ceny - żałuję, że nie miałem wtedy ani grosza, bo to był czas na kupowanie...

Im więcej oglądam wiadomości tym bardziej jestem przekonany, że lepiej tego nie robić... I co dalej? Będziemy mieli co pół roku wybory, w których raz wygra PiS, a raz PO - i co z tego jak i tak z nikim ani ze sobą się nie dogadają... Jedyne co pociesza to Lepper :P jego tekst "Giertych może przed Kaczyńskimi klęczeć, a i tak będzie od nich wyższy" mnie rozwalił...

No fajnie, tylko nie bardzo to na mieście widać... Jeżdżenie komunikacją - bądźmy szczerzy - poza metrem w Warszawie jest bardzo wolne, a jak już komuś przesiadka wypadnie, to biada mu. Podam prosty przykład - mój dojazd do liceum (jak jeszcze w Krakowie mieszkałem) - 30-50 minut komunikacją, a 10 min samochodem (a miałem tylko 5 km) - a co jak ktoś ma dalej? Ja mogłem nadrobić godzinę, a czasem i więcej. Kiedy ktoś pracuje i nie ma pracy typu odwalenie 8 godzin, to wie, że zaoszczędzić nawet godzinę dziennie, to bardzo dużo, co więcej - godzina pracy, to przeciętnie 50-100zł. Jasne, różny jest dojazd i czasem oszczędności nie ma, ale... na studia opłaca mi się jeździć komunikacją, bo jeżdżę metrem - tramwajem, czy autobusem miałbym dwa razy dłużej. Także taki dzień to piękne założenie, ale w naszych realiach ma tylko znaczenie symboliczne, puki komunikacja jest wolna i jeździ zbyt rzadko ludzie będą jeździć samochodami i olewać dzień bez samochodu...

Heh, jasne że to wymaga sporo kasy i pracy - jeżeli miałbym myśleć na poważnie o czymś takim, to tylko w dalekiej przyszłości...

Ehm, jakby tu powiedzieć... oryginalna teoria... wielu ludzi przedstawia podobne - "oczywiście szanujemy ich" ... :P

Dajcie spokój - jaki informatyk, który cokolwiek o komputerach wie będzie pracował za tak śmieszne pieniądze - i w dodatkou praca nauczyciela do przyjemnych nie należy - no i nie wiem, czy nie trzeba mieć studiów pedagogicznych jeszcze do tego. Choć muszę powiedzieć, że w liceum miałem całkiem dobrą informatyczkę - nieźle znała się na tym - programowanie, tworzenie stron itp.

No to narazie sprzedaż Poloneza zostaje odłożona - coś się dziadkowi moje Uno chyba nie do końca widzi - ciekawe czemu :P ... Swoją drogą właśnie oglądnąłem test Poloneza w TopGearze: http://www.metacafe.com/watch/108087/polonez_in_top_gear/ - i w sumie się z tym zgadzam - ale jak się nie szaleje, to zawieszenie bardzo ładnie znosi nasze drogi - w sensie wytrzymałości i komfortu - czego o moim Unie nie można powiedzieć... Podobnie z biegami - zawsze wchodzą, zawsze lekko i bez zgrzytania... a w Unie... Mam pewien pomysł - narazie niemożliwy do zrealizowania, ale może kiedyś - wsadzić do Poloneza silnik, skrzynię i w ogóle cały napęd z BMW - tak powiedzmy z 2.5 litrowego :P zrobić zawieszenie, hamulce, układ kierowniczy... Ale tak, żeby za wiele wyglądu nie zmieniać - to dopiero byłby niepozorny wózek :P