Niedawno kupiłem sobie płytkę główną Mercury kob kt133a FSX (TO jest ECS k7VZA rev 3.0) i Athlonika 1700+ z tej seri do OC. Złożyłem sprzęcior. Wsio chodziło dobrze ( z zamkniętą obudową 40* przy katowaniu na aluminiowym radiatorze). I jednego piekielnego dnia przyszedł zajbany Pan Listonosz i przyniósł tego za<span style="color:red;">[ciach!]</span>ego Cooper Shima :( Więc ja czym prędzej zdjąłem radiator i zamontowałem csa. No i właczam power. Nie odpala. CHolera. Sprawdzałem wszystkie części ze starym prockiem i płytą główną i działają. Wziełem w obroty athlona. Zauważyłem mały drucik na pinach. Przypadkiem się dostał. Zdjąłem go i wyrzuciłem. Zadowolony odpalam kompa z nadzieją zakończenia problemu a tu to samo. Patrzę że są jakieś minimalne ilości pasty srebnej na pinach więc wyczyściłem to na perfek. Nadal nic. Czy możliwe jest że dzieje się to przez mój zasilacz (250 wat)? A tak pozatym od spodu procka widac tak jakby tłustą plamę i niwiem czy ja tam przypadkiem paluchy wsadziłem czy poprostu coś się zjebało. Rdzeń jest nieukruszony. Pod rdzeniem da się zauważyć pod kątem lekie brązowe zabrawienie. POMÓŻCIE MI!!! CO TO MOŻE BYĆ???!?!?! HELP MEEEEE... Co mam zrobić? Mogę się już powiesić czy da sie coś jeszcze z tym zrobić? Może to wina płyty głównej?
Liczę na bardzo szybką pomoc!!!! PRoszę was pomóżcie!!! Co ja pocznę??