Bo ja, panie doktorze, mam taki wstydliwy problem na "s".
Srodze-wyjący-wiatrakator-na-P2 (działa bdb, tylko od jakiegoś czasu zaczął mi przeszkadzać ten dźwięk, nie słyszę swoich odgłosów gastrycznych). Obudowie niecnie zabrałem blachę, ostał się ino szkielet w kolorze nihilistycznej szarości i kawałek plastiku z przodu, udający panel, ze światełkami i przyciskami. Pewnie ów brak wzmiankowanej blachy dokłada swoje. Trochę tu przejrzałem tego i owego i widzę okiem mem ślepawem, że fachowców (jak i fahofcuw) tu dostatek.
Ad rem - czy to jest uleczalne? Czym? Jakieś światłe idee, wzniosłe projekty, szyderstwa, kpiny i niesmaczne żarty? :>
Myślałem o jakiejś cieczy, pompkach do wycieraczek i chłodnicach od jelcza, ale to chyba niezawodna oznaka, że powinienem się leczyć, i to na nogi, bo itd. A może nie?