Skocz do zawartości

jonas

Stały użytkownik
  • Postów

    6562
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    447

Treść opublikowana przez jonas

  1. Nie jestem ekspertem od smoleńskiej brzozy, żebym na podstawie jednego nagrania obiektywnie wyrokował o tym, co w której sekundzie się wydarzyło. Obraz z jednego rejestratora to za mało, nawet nie znam tego odcinka. Cojogodom, nawet na Słowacji nie byłem. Różnica między mną i zamyślonym kolesiem w Passacie a tym tercetem tragicznych błaznów jest taka, że ja i koleś w Passacie nie umawialiśmy się na wyścigi po publicznej drodze, nawet się nie znamy, jeden drugiego nie namawiał do ciśnięcia jak szalona pokrzywa, bo jakoś to będzie. Gdybym był papugą tego ziutka, który jechał jako pierwszy, taką właśnie bym przyjął linię obrony - no owszem, klient zapierdalał, zapłaci według taryfikatora, ale poza tym nie znał tych panów, nie wie czemu go gonili, w ogóle nie kojarzy żadnego zmawiania się na nielegalne ściganie, he a good boi, he ain't do nuffin. Nie wiem czy facet się przyznał, że jednak tych dwóch pozostałych zna, bo jeśli tak, to trochę papudze utrudni robotę. Ależ właśnie o to chodzi, żeby było na pokaz. Patrzajcie, bracia Polacy, jak myślicie, że będziecie sobie tu przyjeżdżać na Carmageddon, to taki chuj jak Batorego komin. Zresztą wyżej już wyjaśniłem, to tylko przypadek i może jakieś wcześniejsze przetasowania w kolumnie konsolowych ścigantów sprawiły, że pierwszy był X, a nie Y. Pojechali wszyscy razem w wiadomym celu, jak stado baranów jeden za drugim, choć warunki nie sprzyjały. Może skończy się mandatem za podwójną ciągłą i prędkość, kto wie, może prokurator się zagapi albo uzna, że nie da rady przyklepać wszystkim trzem nieumyślnego spowodowania śmierci albo katastrofy w ruchu lądowym. Nie jestem biegłym internetowym jurystą ani studentem prawa, bym domagał się całopalenia, konfiskaty mienia do drugiego stopnia pokrewieństwa włącznie i tak dalej. Poza tym na katastrofę chyba za mało ofiar. Co ciekawe od dnia tego wypadku z Polsce zginęło kilkadziesiąt, być może nawet ponad sto osób, jak to wynika ze statystyki (około 3000 rocznie, co daje jakieś 10 dziennie). O nich nie słychać, bo to niemal codzienność. Tak, stwarzam zagrożenie swoim dinozaurem o przyspieszeniu lodowca i aerodynamice kiosku, którym częściej jeździ żona niż ja, i dlatego kłapię na biedulka w Mercu, żeby się do mnie psy nie dojebały. To się nazywa odciąganie uwagi. Też przecież jestem good boi, I ain't do nuffin. Przestań Dominik, bo pęknę ze śmiechu. Ostatni raz, kiedy wpadło mi do głowy dołączać do nielegalnie organizowanych wyścigów w miejscu publicznym, skończył się zanim się zaczął - paru kolegów usilnie chciało się przekonać, co potrafi seryjny jaszczomb w zestawieniu z seryjnymi pierdopędami o podobnym stosunku moc/masa. Zanim się do nich doturlałem, wjechali na pas startowy aeroklubu we wsi, aeroklub wezwał W11 dla 00, dwóch najwolniejszych, którzy nie znali skrótów i objazdów, dostało po 1000 zł za zagrożenie dla ruchu lotniczego i tyle było wyścigów. Jako domorosły znawca ludzkich dusz zapewne już wiesz, jakim piętnem się to odcisnęło na mej dziewiczej wtedy psychice i z pewnością wysnujesz bezbłędne wnioski o frustracji spowodowanej tak brutalnie przerwaną obiecującą karierą rajdowca.
  2. Typ leci na czołówkę, spychając plebs na pobocze, dwaj upośledzeni umysłowo kumple lecą beztrosko za nim, a tobie wydaje się w porządku dać po mandacie, pstryczku w nos i ewentualnie temu, który zabił, dwa lata w zawiasach na trzy, bo przecież nie chciał? Dorosły człowiek zasuwający dwutonowym żelastwem po nie swoim pasie ruchu przy braku widoczności to co niby chciał? Tych trzech durniów od typowego Sebastiana z zapyziałej wsi w Kongresówce, któremu Playstation popieprzyło się z prawdziwym życiem i rozsmarowuje na drzewie siebie i dwóch kumpli oraz swoją Skodę aczfureczkę aszusteczkę w tedeiku i kombiku różni tylko to, czym jechali. Ten sam brak wyobraźni, ta sama pogarda dla norm społecznych, to samo złudne przekonanie o tym, że czuwa nade mną Anioł Stróż i magicznie usunie wszystkie przeszkody, bym mógł zapierdalać dalej. Też lubię zapierdalać, wszystkie mandaty jakie w życiu dostałem były za przekroczenie prędkości. Ale kiedy niedawno radośnie cisnąłem sobie w deszczu po ekspresówce, a na łuku budą lekko zatrzęsło na boki i zamrugała kontrolka ESP, to prawie popuściłem w kaleson. Nie jechałem sam, wiozłem żonę i synka, a na tej samej drodze były też inne pojazdy. Teraz już jestem jakby mniej chętny to radosnego ciśnięcia w deszczu. I chyba czas najwyższy wymienić letnie opony, te mają już 4 sezon za sobą i pewnie dlatego to mruganie i trzęsienie.
  3. He a good boi, he ain't do nuffin! Serio stary? Trzech pojebusów o umysłach pierwotniaków w gęstym ruchu bawi się w Need for Speed, a tobie jeszcze chce się im adwokatować i roztrząsać, czy aby na pewno zawinili, bo w ogóle może to ten w Skodzie chciał popełnić widowiskowe samobójstwo i wciągnąć w kłopoty dzielnych potomków husarii? Ja to bym chyba nawet nie zdążył powiedzieć "o kur...".
  4. Nie wiem jak tam gust słowackiej multirecydywy, ale ten prosiakowaty pod celą będzie chyba wart karton szlugów za wypożyczenie na noc.
  5. To nie ja, to pan Grzędowicz ma taki talent.
  6. Weź mi przypomnij, bo chyba przeoczyłem - ta twoja Jetta to jakiś rodzaj wyrafinowanej kary? Dali ci wybór - wpierdol i bukkake, obcięcie jąder tępą żyletką albo jeżdżenie tym Golfem z bagażnikiem? Związałeś się umową leasingu i teraz trzeba przecierpieć, bo nie możesz tego pomalować wałkiem na zielono i wykiprować do rzeki? Tyle pytań bez odpowiedzi. Wsteczny wrzucany jak 1, tylko bardziej, miałem też w BMW. Odrobina wyczucia w otyłej dłoni i nigdy nie wrzuciłem jednego zamiast drugiego. Żeby to jeszcze jakoś sensownie się odpychało, to można by wybaczyć dyskusyjną urodę. Szybki samochód może sobie być brzydki, bo odjedzie pędem zanim ktoś to zauważy. Ciekawe z tą Mazdą, przy oględzinach CX-5 też miałem silne wrażenie papierowości tego pojazdu. Ale ale, jakoby wiosną pojawi się HR-V z 1.5 turbo o mocy 182 KM. Jaram się jak kobieta napisem "promocja". No i wtem, jak to w komiksie, wypatrzyłem kajś Volvo XC40 z 2.0 turbo i w wersji 247 KM szybkie jak demon, 6,4 do setki. Od dziecka marzę o granatowym Volvo z jasnym wnętrzem, taki mały pierdolec*. Nie widziałem tego jeszcze na żywo, nie wiem zatem, czy mocno przypomina żniwiarkę z Red Alerta jak Lexus UX. Hu hu, do 100k będzie coraz trudniej na skutek rozpędzającej się inflacji i spadku siły nabywczej złotówki. Chyba nawet Dacię Duster można skonfigurować tak, żeby zbliżyć się albo i przebić tę kwotę. Cojogodom, dopakowane Suzuki Ignis, wyglądające jak larwa pełnowymiarowego samochodu (jeździłbym jak szalony na zmianę z nowym Jimny), oscyluje wokół 90k. Insignia oprócz istotnej wady bycia Oplem ma jeszcze jedną dużą wadę, czyli żałosną ilość miejsca wewnątrz po uwzględnieniu całej kubatury zewnętrznej. No ale wygląda się w tym jak pan prezes albo menago, więc świnie kwiczą z zachwytu. * - wierszyk mi się przypomniał: Marysia mała pierdolca miała, pierdolca jasnego jak śnieg. Gdziekolwiek biegła Marysia mała, pierdolec rozsadzał jej łeb.
  7. Toyota produkuje taki dziwny samochód o jeszcze dziwniejszej nazwie CH-R. Nie wiem co to oznacza, ale ponieważ miałem już jedną dziwną Toyotę i było fajnie, a żona koniecznie chciała sobie przymierzyć ten dziwny model, to cyk umówiłem jazdę próbną. No i naprawdę dziwne jest, że na tym pojeździe widnieje znaczek Toyoty. Niemal wszystko jest źle, zupełnie jakby nie wyprodukowała tego Toyota, znana wszak z wysokiego współczynnika "jaktrzeba" w swoich samochodach. Ciasne i mroczne wnętrze, napakowane gęsto plastikiem po sufit, bezsensownie szeroki tunel i konsola (w swoim dinozaurze mam połowę tej kubatury, a jest tam przecież 4x4 i reduktor), tylna ławeczka to jakiś bunkier, przez tylne okienka nawet taki tęgi schab jak ja nic nie widzi bez wychylania się do przodu, bagażnik co prawda głęboki, ale wąski i krótki. I do tego ten silnik, w budzie wielkości Grand Vitary jakiś śmieszek wyknuł 1.2 turbo o zabójczej jak na aerodynamikę kiosku mocy 116 KM. Hybryda występuje tylko z automatem CVT, ale znów jakiś śmieszek, może nawet ten sam, z pojemności 1.8 wspomaganej silnikiem czy tam silnikami elektrycznymi uzyskał 122 KM. No szał, w Celice z wolnossącego 1.8 wyciągnęli 143 KM (albo 192 w wersji TS). Do Aygo takie 1.2T byłoby niegłupie, tutaj nie wiem co robi oprócz strasznego męczenia się. Test czwórki przy 40 km/h co prawda z ledwością ale zdany, nie zgasł ani nie szarpał jak to diesle mają w zwyczaju podczas tegoż testu. Jak mawia anglosaska dzicz - excuse me, but what the fuck?
  8. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Co wy, oślepliście czy nikt nic nie ogląda? Kler - moja żona nie znosi komedii romantycznych, Karolaka, Szyca, niestety SF i fantasy też, a to mocno zawęża wybór wspólnych seansów. Poszliśmy więc na rzecz o katabasach, o której słyszeli nawet głuchoniemi, bo tak to wszędzie wałkują, reklamując Smarzowskiego za darmo. Trzy słowa do ojca prowadzącego - dużo hałasu o nic. Nie było tam niczego, o czym bym nie wiedział, nie słyszał lub osobiście nie doświadczył ze strony klechów. Może dla kogoś, kto wielbi proboszcza i całuje go w mankiet albo inne miejsca ten film będzie świętokradczy lub odkrywczy, nie wiem. Z czcicielami złotego cielca niezbyt mi po drodze, niemniej swojego kajtka ochrzciłem, poślę do komunii i tak dalej, bo dlaczego nie? Nie chodzę do kościoła dla księdza, tylko dla Stwórcy i siebie. Aha, nie ma wzmianki o Janie Pawlaczu adwokacie pedofilów ani brutalnych scen w stylu "Srpskiego filmu". 5/10 Blade Runner 2049 - bum bum, hyc hyc, ała ała, pierdut łubudu, łi gada gerary hier. Nie, to nie jest ten typ filmu. Musiałem go obejrzeć dwa razy, a i tak nie jestem pewien, czy wszystko właściwie zrozumiałem. Uczta dla oczu, gimnastyka dla umysłu, zabrakło mi tylko kawałka "Almost human" w tle. Są gadżety, jest metropolia nocą w deszczu, stary Harrison Ford, jest też ładna pani, znaczy ładny android, znaczy holoprojekcja. Ależ to popieprzone. 9/10 Red Sparrow - 2 godziny 20 minut zleciało nie wiedzieć kiedy. Jest Jennifer Lawrence, są szpiedzy, KGB, GRU, Europa Wschodnia i Zachodnia, Jankesi, biusty, intryga w intrydze, krew i trupy. Amerykańscy aktorzy grający Sowietów umiejętnie udają rosyjski akcent, chociaż słychać, że to jednak udawane, bladź. O jakie to było dobre, ojacie. 8/10
  9. Nie znam się na komputerach, ale jeśli chodzi o samoloty - nie wiem jaką klasą waszmość podróżujesz, ja głównie ekonomiczną jak plebs i doprawdy nie widzę zmieszczenia 15" na tej rozkładanej tacce tak, by dało się tam w cokolwiek poprztykać. Do tych celów używam 13" Lenovo z podpisu i jest na styk. Chyba, że chodzi tylko o kwestię upchania laptopa w bagaż podręczny. Tutaj również raczej 15" niż 17", głównie ze względu na wagę. Mam jeszcze 15,6", którego kiedyś taszczyłem wszędzie i swoje sukinsyn waży, o czym kręgosłup raczy dobrze pamiętać.
  10. I dlatego obie 1020 leżą w szufladzie, a ja sobie kupiłem Wujwieja P10 w takim heterycznie wątpliwym niebieskim kolorze. Zgniły kompromis między jakością fotek pindola i działającymi apkami do pierdzenia. Co ciekawe ten Wujwiej działał od razu po wyjęciu z pudełka, nie trzeba było korzeniować klienta rumuńskiego ani nic. Cóż, postęp.
  11. No, jak nawet producent się wypiął na swój własny szajs i jego produkty wyświetlają komunikat "twoja stara jest za stara i przestała działać, żryj gruz", to nie będę się do tego dokładał swoimi grajcarkami. Też myślałem o 950 dla siebie i 950XL dla żony, i cieszę się, że nie kupiłem, ile by nie kosztowały. Nie wymagam od telefonu obsługi Cthulhu wie ilu apek do pierdzenia, ale jakieś niezbędne minimum powinien mieć. Chociażby obsługę mailonów w trybie push, działającą przeglądarkę bez komunikatu o gruzie albo to takie zielone do wysyłania ludziom fotek pindola. To chcesz te dwie 1020 czy nie? Bo nie wiem, czy się fatygować w czyszczenie w nich pamięci.
  12. Lumia 1020. Mogę ci sprzedać dwie w pakiecie - moją czarną i żony białą. Złożysz sobie z dwóch jeden dobry, bo w czarnej siadła bateria i trzyma pół dnia, a w białej pękł ekranik w drzazgi, siadł moduł aparatu i coś tam jeszcze.
  13. Żuli na zardzewiałych składakach robiłem jak chciałem, z zawodowymi pedalarzami miałem już niewielkie szanse.
  14. Przypomniały mi się wyprawy na krańce świata w jaszczombie. Tam to było wręcz nienormalne, kiedy wyprzedzany nie budził się by rozpocząć epicki wyścig przeciw 1.1 o porażającej mocy 55 KM.
  15. Mój nie pojedzie 200, brak szóstego biegu.
  16. Mają masę roboty, co się dziwisz.
  17. Tymczasem już wiadomo, czym może jeździć rekin finansjery.
  18. No ale chwila, Folcwagena chciałeś kupić tej.
  19. Albo eurovany.
  20. Tradycyjnie dla internetowych ekspertów nie mam bladego pojęcia o przedmiocie dyskusji. Tak se rzuciłem prawdziwe trv kvlt krieg vany, a nie jakieś filozofie korodo albo Skody. Grand Voyagerem mnie wieziono kilka razy, kanapa na kołach, kubatura małego dostawczaka, w łukach zachowuje się jak ponton. Ale pięciu schabów + manele zabiera bez zająknięcia.
  21. Toyota Sienna albo Honda Odyssey, żadnych zgniłych kompromisów.
  22. Cisnę sobie beztroskie 150 km/h autostradą A1 w kierunku północnym, gdy wtem w lusterku mruga coś prestiżem z daleka, dobrych kilkaset metrów było. Ani chybi dobre niemieckie auto spieszy do serwisu przed zatarciem silnika, wyrzyganiem okruchów korbowodu, dewastacją rozrządu wykonanego z plasteliny czy inną drobnostką eksploatacyjną, typową dla dobrych niemieckich aut. Orientując się, że to pewnie jakiś Superb czy inne Passerati z mocno zabieganym korposzczurem wewnątrz (najszybszy rodzaj pojazdów na autostradzie, nawet jeśli nie są czerwone) mrugam w prawo, przyhamowuję do 120 km/h i odsuwam z gracją konika szachowego, gładko wkomponowując się między plebs na prawym pasie. Ha-ha, za wolno ty waflu-biedaku, potrzymaj mi premium i patrz na to. Po czym miałem okazję obejrzeć z bardzo bliska tył dobrego niemieckiego auta, hamującego przede mną do prędkości właściwej ciężarówkom albo i niżej. Skoda A6 albo A8, dokładnie nie wiem bo one są przecież wszystkie takie same i do tego nieczytelnie oznaczone, ale taka trochę większa, pożyczona od banku (warszawskie blachy, ramka z reklamą serwisu Skody w Gdańsku). Rozwielitce kierującej owąż Skodą przestało się spieszyć, bo miotała się jeszcze chwilę z lewa na prawo bezsensownie spowalniając oba pasy, ale potem omrugał ją następny prestiż nadciągający z tyłu i popędzili dalej wyjaśniać sobie pewne sprawy po męsku. Że też mu się chciało odstawiać takie niemrawe cuda, dziwne. Jak mi wyjedzie na lewy pas wystraszona babina w Citroenie, emeryt w Toyocie albo podczłowiek w ciężarówce, to cisnę naprzód jak tylko dany obiekt wróci na prawy i więcej sobie tym głowy nie zaprzątam. No ale ja ze wsi jestem, może dlatego.
  23. Sprawdziłem to rozwiązanie i na kocykowóz polecam, Piotr Fronczewski.
  24. Lancia Delta oczywiście, taki ociężały wizualnie mumin, nie mający z rajdową legendą wiele wspólnego. Daję lajka za jaszczomba w kolorze Rosso Barocco na czarnych blachach. Never forget!
  25. Byłby tam Mustang albo Piekłokot, to by inaczej śpiewali.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...