Skocz do zawartości

jonas

Stały użytkownik
  • Postów

    5289
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    448

Treść opublikowana przez jonas

  1. Lumia 1020. Mogę ci sprzedać dwie w pakiecie - moją czarną i żony białą. Złożysz sobie z dwóch jeden dobry, bo w czarnej siadła bateria i trzyma pół dnia, a w białej pękł ekranik w drzazgi, siadł moduł aparatu i coś tam jeszcze.
  2. Żuli na zardzewiałych składakach robiłem jak chciałem, z zawodowymi pedalarzami miałem już niewielkie szanse.
  3. Przypomniały mi się wyprawy na krańce świata w jaszczombie. Tam to było wręcz nienormalne, kiedy wyprzedzany nie budził się by rozpocząć epicki wyścig przeciw 1.1 o porażającej mocy 55 KM.
  4. Mój nie pojedzie 200, brak szóstego biegu.
  5. Mają masę roboty, co się dziwisz.
  6. Tymczasem już wiadomo, czym może jeździć rekin finansjery.
  7. No ale chwila, Folcwagena chciałeś kupić tej.
  8. Albo eurovany.
  9. Tradycyjnie dla internetowych ekspertów nie mam bladego pojęcia o przedmiocie dyskusji. Tak se rzuciłem prawdziwe trv kvlt krieg vany, a nie jakieś filozofie korodo albo Skody. Grand Voyagerem mnie wieziono kilka razy, kanapa na kołach, kubatura małego dostawczaka, w łukach zachowuje się jak ponton. Ale pięciu schabów + manele zabiera bez zająknięcia.
  10. Toyota Sienna albo Honda Odyssey, żadnych zgniłych kompromisów.
  11. Cisnę sobie beztroskie 150 km/h autostradą A1 w kierunku północnym, gdy wtem w lusterku mruga coś prestiżem z daleka, dobrych kilkaset metrów było. Ani chybi dobre niemieckie auto spieszy do serwisu przed zatarciem silnika, wyrzyganiem okruchów korbowodu, dewastacją rozrządu wykonanego z plasteliny czy inną drobnostką eksploatacyjną, typową dla dobrych niemieckich aut. Orientując się, że to pewnie jakiś Superb czy inne Passerati z mocno zabieganym korposzczurem wewnątrz (najszybszy rodzaj pojazdów na autostradzie, nawet jeśli nie są czerwone) mrugam w prawo, przyhamowuję do 120 km/h i odsuwam z gracją konika szachowego, gładko wkomponowując się między plebs na prawym pasie. Ha-ha, za wolno ty waflu-biedaku, potrzymaj mi premium i patrz na to. Po czym miałem okazję obejrzeć z bardzo bliska tył dobrego niemieckiego auta, hamującego przede mną do prędkości właściwej ciężarówkom albo i niżej. Skoda A6 albo A8, dokładnie nie wiem bo one są przecież wszystkie takie same i do tego nieczytelnie oznaczone, ale taka trochę większa, pożyczona od banku (warszawskie blachy, ramka z reklamą serwisu Skody w Gdańsku). Rozwielitce kierującej owąż Skodą przestało się spieszyć, bo miotała się jeszcze chwilę z lewa na prawo bezsensownie spowalniając oba pasy, ale potem omrugał ją następny prestiż nadciągający z tyłu i popędzili dalej wyjaśniać sobie pewne sprawy po męsku. Że też mu się chciało odstawiać takie niemrawe cuda, dziwne. Jak mi wyjedzie na lewy pas wystraszona babina w Citroenie, emeryt w Toyocie albo podczłowiek w ciężarówce, to cisnę naprzód jak tylko dany obiekt wróci na prawy i więcej sobie tym głowy nie zaprzątam. No ale ja ze wsi jestem, może dlatego.
  12. Byłby tam Mustang albo Piekłokot, to by inaczej śpiewali.
  13. Jak ma nie być jak to FWD? Wdepniesz mocniej i jedzie do przodu niezależnie od pozycji kierownicy. Miałem o połowę słabsze FWD i bardzo mnie to irytowało, teraz jestem ekspertem. Choć może nie jest tak źle jak w Kałdi od dziesięcioleci ciągle płużącym za ciężkim przodem z powodu idiotycznego umieszczania silnika przed przednią osią. No ale to tylko Niemcy i pozłacana Skoda, nie można oczekiwać rewelacji. Swoją drogą to interesujące, lata temu wyciszało się dyski i podkręcało procki, a teraz nadkola i silniki.
  14. Jak dla ciebie 3,5 roku to "niedawno" to jarasz naprawdę zacnej mocy szpinak, milordzie.
  15. Prawym tylko kobiety i pedały. Prawy to lawa. Za 30 kilometrów będę wyprzedzał, to po co mam na prawy zjeżdżać. Trzyliterowa rejestracja z obszarów o naukowo dowiedzionym niedojebaniu mózgowym (typu GWE, PZL, CSW, CTR), rybka na tylnej klapie, wideorejestrator za 75 zł z Aliexpress. Wybierz sobie.
  16. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Ale z polityką to waćpan wypierdalaj stąd.
  17. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Kobiety mafii - to jest film Vegi, jakby ktoś nie wiedział. Vega zaś nie wiedział, co właściwie chce nakręcić - gangsterskie kino akcji, softcore porno, obyczajówkę o psach, seans prawdy objawionej o przekrętach na wielką skalę. Nie ma tu tego odczucia, że ogląda się powycinany kolaż z serialu, raczej zlepek dość losowo zebranych scen, postaci i historyjek. Tarantino potrafi coś takiego znakomicie, ale on robi to ekstremalnie dobrze: rewelacyjne dialogi, bohaterowie nie są tekturowi i mają osobowość, muzyka gra dużą rolę i świetnie tworzy nastrój. Vega zrobił to tutaj ekstremalnie źle: dialogi wątłe i mdłe, motywy działania bohaterów idiotyczne albo zgoła żadne, muzyka to jakaś łupanka z radia dla podludzi typu Vox FM albo RMF MAXXX. Sam lubię rzucić murwą albo wujem, bo to podnosi soczystość przekazu, ale na bogów Chaosu, nie zamiast. Są biusty, bobry, nawet pindol gdzieś majtnął. Jest Niania Frania jako niania, Marcinek jako fan orala (dla tych, którzy wolno kojarzą, Vega przygotował trzy tego typu sceny), Majami jako Zły, Olga Bołądź jako Lara Croft, nawet Olaf Lubaszenko w charakterze statysty się przypałętał. Ale bzdura, ciężko powiedzieć o czym to było. 2/10
  18. jonas

    Filmy - co warto obejrzeć?

    Pitbull: Ostatni pies - nie jest to film Vegi, gdyby ktoś jeszcze nie wiedział. Ale i tak się kapnie, bo brak tych samych aktorów co zwykle, dialogi można zrozumieć bez napisów (!!!), żarty nie wymagają lobotomii ani alkoholu wysokoprocentowego, żeby śmieszyły, wulgaryzmów jest akurat tyle ile trzeba. Nie wiem natomiast czy trzeba było umieszczać tam Dodę, ona chyba też tego nie wiedziała bo to jednak widać. Jak by to ująć - Monica Belucci ma dużo lepsze warunki do grania żony mafioza i nie mam na myśli, nazwijmy to, gabarytów. Reszta sobie radzi, wiadomo po co tam są. Całość nie przypomina pociętego w kawałki serialu o siedmiu tematach naraz. Ale żeby jakieś wybitne to było, to też nie. 6/10
  19. Wytnij DPFa, mówili. Będzie fajnie, mówili.
  20. Za dużą bańkę kupiłbym WRX STi z betonowym zawieszeniem, a resztę przeznaczył na mandaty i łapówki dla gliniarzy.
  21. Bo one "we" Fordzie się sprawdzają najlepiej, czyli warto. Ubrałbyś swetr i zjadł chleba ze serem, zamiast gwiazdorzyć.
  22. Domy z lat 70. czy jakichkolwiek innych mają ogromną przewagę nad nowymi w Psimfrędzlowie, czyli szczerym polu pod dużym miastem. Tą przewagą jest doskonała lokalizacja.
  23. Też się nieraz zastanawiałem, po jaką cholerę jest tam ten pośrednik. Do banku i tak trzeba się pofatygować osobiście, czy to kredyt czy grubszy przelew (w moim powyżej 50k PLN trzeba okazać paszczę i dwa dowody tożsamości z paszczą), numer księgi wieczystej i zapisy w niej też trzeba sprawdzić samemu, wizji lokalnej o różnych porach też nikt za nas nie wykona (a to dość istotne, czy o 7 rano da się wyjechać z prestiżowego osiedla Zielona Fawela w czasie krótszym niż eon albo czy wieczorami nie wałęsają się po okolicy jacyś krzykliwi humanoidzi w kolorowych szalikach). Jak coś będzie nababolone w papierach, jacyś lokatorzy z rzyci, obciążenia hipoteczne czy spadkobiercy, to i tak pośrednik nic tu nie pomoże. No to może jakiś akademik? Tam z reguły bywają srogie transfery w tę i nazad.
  24. Od początku 2015 do końca 2016 szukaliśmy domu lub mieszkania najsampierw we wsi i okolicy, potem w Poznaniu i okolicy, a potem w Trójmieście ze wskazaniem na Gdynię, bo w Sopocie to tylko kobiety i pedały, a Gdańsk za duży, za głośny i za drogi. W międzyczasie zmieniały się wytyczne, priorytety i kwestie finansowe, stąd takie rozbieżności geograficzne. Kilka lat wcześniej, w 2007, czyli Roku Biegunki Frankowej, też szukaliśmy kwadrata na miarę możliwości (skromniejszych oczywiście), za kredyt złotówkowy oczywiście. Jestę ekspertę. Nie zamierzam lecieć po nazwiskach i nazwach firm, choć w niektórych przypadkach mam wielką ochotę. No ale do rzeczy. Lokalizacja, najważniejszy wyznacznik przy zakupie kwadrata, 80 do 95% wpływu na decyzję. Na plecy nie weźmiesz jak za płotem jest spalarnia śmieci albo więzienie, więc trzeba się solidnie zastanowić. Nikt w Wielkopolsce tego nie podaje jak należy, żodyn. Standardem jest "dom w Poznaniu" czy też "15 minut do centrum Poznania", a obiekt z ogłoszenia znajduje się w Murowanej Goślinie, Puszczykowie, Komornikach albo jeszcze gdzieś dalej. Ficzer Google Maps umieszczany kajś w ogłoszeniu nic tutaj nie znaczy, podobnie jak "bezwypadkowy" na Otomoto. Z reguły wskazuje losowe miejsce w Poznaniu, dworzec kolejowy albo Auchana dajmy na to. Informacji o położeniu nieruchomości przez telefon nie udziela się. Bo nie. Przyjedzie pan to się zachwyci i kupi, kołcz mi podpowiedział parę myków z dziedziny technik agresywnej sprzedaży i zamierzam je zademonstrować. Trójmiejscy pośrednicy łgają w tej kwestii dużo mniej, przede wszystkim potrafią podać ulicę i numer budynku bez większych nalegań. Oczywiście brednie o 15 minutach do centrum są wszędzie, niestety nie udało mi się dowiedzieć dla jakiego środka transportu podaje się ten czas - helikoptera, motocykla wyścigowego o 4 nad ranem, teleportu ze Star Treka, latającego dywanu, ani też o centrum czego chodzi. Dom w Gdańsku za 199000 zł! No, tak naprawdę to w Baninie, gdzie przed szlabanem z napisem "koniec świata" stoi leśniczy i tyczką zawraca ptaki, ale to prawie jak Gdańsk, c'nie? Wizja lokalna to często kabaret abstrakcyjno-purenonsensowy, godzien ekipy Monty Pythona. Do tej pory nie wiem, dlaczego pewna pani uparła się oprowadzić nas po domu w ściśle określonym porządku, wykrzykując odczytywane z kartki informacje na bieżąco. DESKA POWTARZAM BARLINECKA W CAŁYM POMIESZCZENIU! BARLINECKA! Może to jakaś forma autyzmu, nie znam się na tym. Jeśli w okolicy jest lotnisko, to tak naprawdę jest lądowisko i właściwie nikt z niego nie korzysta, jeśli linia kolejowa, to nieczynna, a jeśli autostrada, to mało kto tamtędy jeździ. A w ogóle jak są jakieś hałasy, to można wstawić szczelniejsze okna i już nie hałasuje, c'nie? No ba, jak z silnika samochodu dobiega jakieś gromkie rzępolenie torturowanego metalu, to dolewam Motodoktora i już nie rzępoli, c'nie? Za to do szkoły, przedszkola, sklepu czy przychodni zawsze jest 5 minut spacerem. No dobra, 10 minut jak pada deszcz. Jechaliście państwo 20 minut na to wygnajewo od ostatnich oznak cywilizacji białego człowieka i nie minęliście żadnej placówki edukacyjnej, a pod jedynym sklepem w wiosce siedziała gromadka żuli w ostatnim stadium skloszardowania? Ależ doprawdy, na pewno była, pewnie przeoczyliście, a ci żule to wcale nie żule, tylko hipsterzy i lokalna bohema racząca się bezglutenowymi wegańskimi pierożkami. Tja. Wystrój domów czy mieszkań z rynku wtórnego właściwie nas nie interesował, tylko w jednym z kilkudziesięciu odwiedzonych miejsc nie miałem ochoty wziąć młota udarowego i rozwalać wszystkiego jak leci. Szkoda zaiste, że miejsce owo, urokliwe nad podziw, było położone w Wypiździerzynie niedaleko Chujmierzyc Mniejszych, nie dojeżdżało tam nic, wliczając pługi śnieżne i zaopatrzenie sklepiku (jakiego sklepiku?). Cała reszta tego, co ludzie mają w domach, kwalifikowała się prosto do kontenera z napisem "odpady zmieszane". Ale z tym się liczyliśmy od początku, więc bez twardych uczuć, jak mawia anglosaska dzicz. Rynek pierwotny też ma swoje nieprzeciętne walory. Po czym poznać, że miejsce jest beznadziejne i nikt go nie chce? Na wjazd opuszczają 50k złotówek zanim się w ogóle miauknęło o cenie. Szczeliny dylatacyjne to brak całego rzędu suporeksów. Powykrzywiane okna wystarczy nasmarować i się wyprostują. A w ogóle to się państwo ciut późno obudziliście, rok temu poszła nam większość mieszkań w tej inwestycji. Realizacji. Inwestycji. Destynacji. Ni cholery nie pamiętam, generalnie jakiś bezsens semantyczny. Tak, mieszkania poszły na etapie dziury w ziemi, kiedy ni cholery nie było można sprawdzić, co będzie widać z okien każdego poranka i z której strony będzie słońce rano, a z której po południu. Przyszli jacyś, kuknęli na szkic ścianek działowych, pomarudzili o wysokiej cenie za metr i bum, sprzedane. O, z okien widać tylko ścianę kolejnego bloku w tej inwestycji-realizacji-menstruacji? Cóż, bardzo mi z tego powodu wszystko jedno. Swoją drogą kupno domu pod kątem prędkości łącza internetowego jest chyba nawet zabawniejsze niż zakup samochodu pod kątem obecnego na pokładzie radyjka. Basik cyka gites to biere, pisz pan umowę bo nie mam czasu. Naści lajka, bo szczerze prychłę.
  25. Stare przyzwyczajenia trudno wykorzenić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...