No to bede chyba pierwszym, ktorego 300 rozczarowalo. I nie bede sie czepiac historycznych aspektow, bo wiadomo, ze to mialo byc takie samo fantasy jak Gladiator, Braveheart, itd. Jezeli ktos sie chce uczyc o historii swiata z filmow rozrywkowych,to juz jego osobiste nieszczescie.
Natomiast w przeciwienstwie do wymienionych wczesniej filmow, 300 jest po prostu nudne. To jak z grami komputerowymi. Fajnie czasem wlaczyc bullet time'a i inne bajery, ale nikt nie chcialby tak grac przez caly czas. A tu niestety tak to wyglada. Za duzo tych bajerow. W dodatku konstrukcja filmu jest im tak podporzadkowana, ze calosc w ogole nie ma tempa. Nie czytalem komiksu i nie wiem czy wynika to z poronionego pomyslu zeby kopiwowac kazda ramke, czy moze z brakow rezysera. I w sumie malo to widza obchodzi. Liczy sie efekt,a tego tu nie ma. Wszystko sprawia wrazenie jakby nakrecono szereg scen,a potem je po prostu ze soba sklejono bez zastanawiania sie jak to do kupy bedzie wygladac. Kazda, pojedynczo, jest swietna, a w polaczeniu z innymi robi sie nuzaca. W dodatku za wiele jest tam scen, ktore kojarza sie z innymi filmami. Rodzina czekajaca w zbozu to Gladiator. Persowie to momentami wypisz wymaluj armia Mordoru. Finalowa scena, w ktorej spartanski dowodzca gada sam do siebie (bo nie ma cudow, zeby ktos stojacy dalej niz 10 metrow od niego to slyszal) to juz ordynarna zrzynka z Bravehearta. Niby same dobre filmy. Niby jedna z najbardziej znanych bitew w historii ludzkosci. Niby oprawa wizualna jakiej jeszcze nigdy nie bylo. A do kupy jakies to wszystko mdle i bez ikry.