-
Postów
428 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Agnes
-
No cóż, nie napiszę, jak się skończyło, zniszczyłabym radość z czytania (kiedyś w końcu ją znajdziesz).
-
Może nie ma tyle, nie docinaj.
-
To może kup 30 ml, nie 50? Skoro wiesz, że jej się spodoba, to byłby bardzo trafiony prezent.
-
Jak może zapodziać się książka PODCZAS czytania? Bo jeśli się jej nie czyta, to ja rozumiem, że można zapomnieć, gdzie się ją wetknęło, ale tak?... Hm, a nie ciekawiło cię, jak ona się skończy? Znalazłam sobie recenzję i muszę rzec, że brzmi bardzo obiecująco. Nawet nie dla mnie, a dla mojego męża - on lubi militaria, także książkowe. No, wpadło do przechowalni w merlinie (żeby nie zapomnieć). Nawiasem mówiąc, czy ktoś się orientuje, ile czasu można sobie trzymać tytuły w przechowalni w merlinie?
-
A w przekroju zjechali totalnie, he, he. Nota zaś mierna, mierniutka.
-
I tak jesteś za stary na juwenalia, no dajżesz spokój.
-
:oops: Wydaje mi się, że to bardzo intymne pytanie ;)
-
A Cholewa przecież tak ładnie tłumaczy :) No ale ok, ok, w sprawach gustu nie ma dyskusji. Kto czytał "Amerykańskich bogów" Gaimana? Właśnie się za to zabrałam i mam wrażenie, że to bardzo dobra książka. Ha, a przecież Gaiman i Pratchett popełnili razem jedną książkę, nie?
-
Dlaczego zaraz straszą? Wręcz przeciwnie, zdobią! Skusiłam się swego czasu na część kolekcji z GW, zajęło mi całą półkę, same dobroci poczynając od Eco, kończąc na Hessem, a do tego wygląda to pięknie :) Cała reszta to jeden wielki misz-masz, no, oprócz Chmielewskiej (mam wszystkie jej książki).
-
[ot też] Hehe, mnie się nie kojarzy z Eurydyką, a z bachanaliami :D [/ot] O, co ja widzę, następny fan Pratchetta? Tak piszę, bo mam znajomego, co całą jedną półkę w regale zapełnił jego książkami. Ja też, owszem, lubię, acz nienachalnie. Wystrzegam się starannie, by nie czytać jednej książki zaraz po poprzedniej, bo następuje u mnie lekki przesyt.
-
Nie wiem, widziałam tylko starszy. Jest boski.
-
Są super, ale ja osobiście, Orgiuszu (czy ktoś z was próbował to imię powiedzieć NA GŁOS?) wybrałabym Rozpoznanie wzorca. To jest w miarę świeżutkie, a Gibson się rozwija.
-
Nic nie słyszałam, ale biorąc pod uwagę "modę" na wersje specjalne, reżyserskie, rozszerzone, to nie zdziwiłabym się, gdyby się pojawiła. Ten stary film czy ten nowy?
-
Jestem pod wrażeniem, że tak ściśle i precyzyjnie formułujesz swoje oczekiwania co do lektury - serio serio. Ale ciężko ci będzie coś takiego znaleźć, no... Spróbuj Grzędowicza "Pan Lodowego Ogrodu", jest tam gość, ktoremu wszczepiają inplanta do mózgu i od tego czasu dzieją się naprawdę takie rzeczy, że hoho. Warunek - musisz lubić fantasy. Skoro już poleciłam Grzędowicz, to polecę też jego żonę - Maję Lidię Kossakowską: "Siewca wiatru", znakomita powieść. A może Gibson i jego cyberprzestrzeń? Znakomite, klimatyczne książki.
-
Otóż to, książka a film to dwie różne rzeczy i denerwuję się bardzo jak ktoś mówi, że Blade Runner to ekranizacja. To żadna ekranizacja, tylko wariacja na temat. Choć szczerze przyznam, że film uwielbiam, a książkę tylko cenię. Co do książki/filmu podobnie było z "Piknikiem na skraju drogi"/"Stalkerem". Aleeeee, żeby było na temat, to ja ci polecę Snerga-Wiśniewskiego, jakoś tak zapomniany jest, a niesłusznie wszak. Weź sobie choćby "Według łotra", choć ciut ciężkie i przesycone filozofią. Albo taki Huberath! "Miasta pod Skałą" będą pewnie za długie (spora objętościowo książka), to może "Balsam długiego pożegnania"? Zbiór opowiadań, bardzo mi się podobał.
-
Nalepiej byłoby zadzwonić do ING. Jeśli zaś chodzi o formę wypłaty, to sądzę, że można wybrać gotówkę w kasie. ps. Chłopie, przyjmij wirtualne poklepanie po ramieniu, trochę się wpakowałeś.
-
Cały Dick jest w ogóle z kategorii takiej, że nie tylko przeczytać, tylko zakupić, postawić na półkę i od czasu do czasu przypominać sobie, o co chodziło.
-
"Czy androidy marzą o elektrycznych owcach".
-
Sunshine (W stronę słońca) - film s-f. Słońce wygasa, Ziemia lodowacieje, ludzkość więc wysyła w stronę Słońca statek z bombą na pokładzie, by w szalonej, straceńczej misji wsadzić gwieździe szpilę w bok i próbować pobudzić ją do życia. Powiem krótko - nie podobał mi się. Widać, że reżyser bardzo się starał. Nie przesadził z efektami wizualnymi (no, może ciuteńkę), wrzucił mnóstwo aspektów psychologicznych, zapożyczył ile się dało, z innych (DOBRYCH) filmów s-f. No starał się. I przesadził. Fabuła rozłazi się jak pierze w rękach. I tyle.
-
Jarosław Grzędowicz naraził mi się okrutnie. Mianowicie: napisał bardzo ciekawą, zajmującą książkę, po czym urwał ją w połowie! Mówię tu o pozycji "Pan Lodowego Ogrodu", tom pierwszy jest od hoho, tom drugi... no właśnie.
-
Brak soli jest z pewnością bardziej dotkliwy, nie wiem, czy wiele osób dobrze toleruje niedosolone potrawy, ja z pewnością nie. A pieprz też lubię, zdrowszy jest.
-
Ja nie z Warszawy, ale pamiętam, że kiedyś zostałam zaciągnięta do "Antykwariatu" - gdzieś w centrum i byłam zauroczona. Atmosferą właśnie. Co do menu, nie podpowiem, bo tylko kawę piłam, ale pamiętam, że cholernie droga :)
-
Mój za to całkowicie normalny, mleka nie pije. Ja jednakowoż pozwalam sobie na mleko do kawy, lub od czasu do czasu na miseczkę płatków kukurydzianych zalanych mlekiem.
-
To żaden nowy smak, ale ja to po prostu uwielbiam - jak zostaną ziemniaki z obiadu, ugotowane, to wieczorem odsmażam je na patelni z odrobiną tłuszczu, odrobiną, bo one mają się zrumienić, to lekko przypalone jest najlepsze! Do tego zsiadłe mleko lub maślanka i jestem w prostym kulinarnym raju.
-
Oto udany przykład przybliżania młodzieży twórczości Szekspira tak, że młodzież nie ma o tym pojęcia :)