Hej,
Mam troszkę leciwego już lapsa MSI CX-500, c2d 2.2GHz, 3gb RAM na chipsecie SIS.
Do tej pory laptop chodził przyzwoicie, rakieta to nie jest, ale do netu i filmów dawał radę.
Brat dostarczył mi go w stanie, kiedy w ogóle się nie uruchamiał. Doprowadziłem go (tak myślałem) do porządku, dziś go odpalam i klops - w trakcie ładowania systemu nagle czarny ekran i koniec. Świeci się dioda przy powerze i lampka trybu uśpienia, ale laptop nie śpi tylko jak by zdechł. Nie reaguje na przycisk zasilania, nawet nie można go nim wyłączyć trzymając przez kilka sekund. Tylko odłączenie zasilania.
Wszedłem do BIOSu i tam też nagle coś takiego się stało więc to nie wina softu na bank.
Co robiłem ?
1. Wyczyszczony fizycznie, nowa pasta na procku, grafie, mostku. Wiatrak działa, dmucha mocno.
2. Przekładałem kości ramu miejscami, wkładałem pojedyńczo - bez zmian.
3 Dysk twardy jest ok, 100% życia, żadnych błedów według HD Sentinela - Plextor M5S 128gb
4. Po padnięciu podłączyłem go do monitora - brak sygnału.
Obstawiam wbudowaną graficzną.
Ktoś coś ? Da się go uratować tanim kosztem, może reballing ? Czy tylko kosz... ?