Skocz do zawartości
berkut

Prawo Jazdy

Rekomendowane odpowiedzi

Ale mam w miescie OSK... niekompetentne.

Sprawa kat. A od 24lat juz nie raz byla omawiana.

 

Dzis chcialem sie w OSK zapisac na kat A (mam 22 lata). W pierwszym mowi mi gosc, ze od 1 lipca wchodzi to ze mozna miec pelnoprawne A od 24 lat, i przed tym terminem musial bym zdazyc zdac. Kolejne OSK, mowia mi ze nie wiadomo kiedy wejdzie ta ustawa, zebym sie zapisywal, bo nawet jak wejdzie to i tak w przypadku jak jestem na kursie to bede mogl sie zapisac na egzamin.

 

I cóż czynić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mam w miescie OSK... niekompetentne.

Sprawa kat. A od 24lat juz nie raz byla omawiana.

 

Dzis chcialem sie w OSK zapisac na kat A (mam 22 lata). W pierwszym mowi mi gosc, ze od 1 lipca wchodzi to ze mozna miec pelnoprawne A od 24 lat, i przed tym terminem musial bym zdazyc zdac. Kolejne OSK, mowia mi ze nie wiadomo kiedy wejdzie ta ustawa, zebym sie zapisywal, bo nawet jak wejdzie to i tak w przypadku jak jestem na kursie to bede mogl sie zapisac na egzamin.

 

I cóż czynić?

 

Zapisuj się, przecież prawo nie działa wstecz i nawet jakby wprowadzili to A od 24 lat, to zaczynając kurs na starych zasadach otrzymasz prawko kat. A.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dalej nie widzę problemu. Masz kasę, masz czas to zapisujesz się na kurs i za 2 miesiące cieszysz się pełnoprawnym prawkiem. Nie martw się tą ustawą. Swoją drogą ona JUŻ WESZŁA, że wiadomo, że od 1 lipca wchodzą zmiany?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sąsiad w Bytomiu oblał dwa razy, pierwszy egzamin przepisowo po miesiącu, drugi już po trzech, trzeci też powiedzieli po trzech.. Przesłał papiery do Opola, po tygodniu zadzwonili ze egzamin za tydzień, dwa tygodnie i zdane. Paranoja w tym Bytomiu jest :damage_wall:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam do was takie pytanie, ile trwa wpisanie czegokolwiek do systemu na stronie www.kierowca.pwpw.pl?

 

W poniedziałek zdawałem egzamin (w Bytomiu akurat :P) i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zdałem ale w tym systemie dalej pokazuje złe dane lub brak sprawy.

 

I czy po zdanym egzaminie trzeba było jeszcze coś wypełniać? O ile wiem wniosek jest razem z papierami, które oddaje się przy zapisywaniu na egzamin, byłem w urzędzie miasta i pani tam powiedziała mi, że tylko czekać na odbiór i później z kwitkiem opłaty zgłosić się po odbiór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze jest taka sprawa, że często z dala od cywilizacji prawo jazdy zaczynają wyrabiać dopiero jak zapłacisz (bodajże 71,50). W większych miastach wyrabiają od razu a płaci się dopiero przy odbiorze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sąsiad w Bytomiu oblał dwa razy, pierwszy egzamin przepisowo po miesiącu, drugi już po trzech, trzeci też powiedzieli po trzech.. Przesłał papiery do Opola, po tygodniu zadzwonili ze egzamin za tydzień, dwa tygodnie i zdane. Paranoja w tym Bytomiu jest :damage_wall:

 

W Gorzowie Wlkp. nie ma problemów z terminami na prawko. W niektórych miastach po prostu się nie wyrabiają, nic na to nie poradzisz nawet jak byś bardzo chciał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

YEEEEEEEAH! Właśnie zdałem prawko. Jędza trochę marudziła, że powinienem uczestniczyć w ruchu mniej aktywnie a bardziej defensywnie (niech się cieszy, że nigdy w życiu w Polsce nie była ;-) ), ale reszta była cycuś glancuś, więc zdałem! :D

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z calym szacunkiem, ale jakie bledy mozna popelniac zeby oblac 9-10 razy? Rozumiem oblac raz, dwa, ale jak ktos oblewa wiecej niz 5 to chyba cos jest nie tak. Nie mowie tu o "egzaminatorach" ktorzy obleja Cie za to ze jechales lewym pasem 5 sekund za dlugo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie każdemu jest dane posiadanie prawka. Czasem ktoś ma tą "wewnętrzną" blokadę i wykazuje na tym polu totalne beztalencie. No zdarza się niestety, i ja bym wolał takich ludzi nie spotykać na drodze. 

 

 

Sysak -> Gratulacje. ;) Tylko nie spadnij w przepaść w tych górkach. I pamiętaj o trąbieniu przed zakrętami. :P

Edytowane przez MaciekCi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie każdemu jest dane posiadanie prawka. Czasem ktoś ma tą "wewnętrzną" blokadę i wykazuje na tym polu totalne beztalencie. No zdarza się niestety, i ja bym wolał takich ludzi nie spotykać na drodze. 

 

 

Sysak -> Gratulacje. ;) Tylko nie spadnij w przepaść w tych górkach. I pamiętaj o trąbieniu przed zakrętami. :P

 

Mój kuzyn jest zdeczka hmm "powolny" i też właśnie siódmy raz nie zdał. Biedny chłop się tyle nerwów już najadł, że aż mi go szkoda. Mnie się udało za pierwszym razem i jestem przeszczęśliwy. :D

Dzięki za gratulacje. Przepaście mi nie groźne, bo na górskich drogach się czuję super. Za to w mieście mam lekką schizę, bo zawsze mam tysiąc scenariuszy w głowie na dziecko wybiegające zza zaparkowanego auta, przegapienie znaku/sygnału itp itd. Pewnie przez to jeżdżę bezpieczniej, ale pod względem komfortu psychicznego to nie pomaga. Parkowania też nie cierpie. Golfem na którym ćwiczyłem jeszcze w miarę, ale rodziców mazdą 6 kombi jest kicha, a teraz zmieniają na jeszcze większą krowę... Do tej pory w całym życiu najlepiej za kierownicą w mieście czułem się w starym jak świat nissanie micra kumpla i coś mi się zdaje, że moje pierwsze auto będę miał jakiegoś małego ale mocnego piździka. Może ta nowa ibiza FR/Cupra, polo gti albo punto t-jet/abarth za parę lat jak będą kosztować normalne pieniendze? :)

 

 

W zdaniu prawdopodobnie pomogło mi to, że zawsze mam wszystko głęboko i jak już odczuwam jakiś stres, to ma on pozytywny wpływ. Ktoś kiedyś pisał, że w porównaniu do egzaminu na prawko matura to spacerek po plaży z piwkiem w ręku. Nie ma mowy, że tak jest! Najpierw jak spotkałem egzaminatorkę miałem minę nietęgą, bo wiem, że jest tylko jedna kobieta egzaminator, a rok temu właśnie baba uwaliła mojego dobrego kumpla-Duńczyka, który zrobił dobrą robotę, a mimo to sobie stwierdziła, że jeździł "zbyt ostrożnie". Pospinałem tyłek i spróbowałem pokazać pani klasę. Może nawet aż za bardzo się starałem, bo raczej chciałem jeździć szybko, płynnie, nie blokować ruchu jak nie potrzeba, zamiast dobitnie udowadnić, że wszystko jest w 110% bezpiecznie. Zamiast tego uznałem, że wystarczy że ja to wiem. Do końca nie byłem pewny czy zdałem, bo pare razy zasygnalizowała, że jest niezadowolona z tego, że jeżdżę niewystarczająco delikatnie np. jak przypałowałem na jedynce, żeby się szybko zmyć ze skrzyżowania i nabrać szybkości i wrzucić szybko dwójkę, bo zaraz za skrzyżowaniem była stroma górka, a Golf GTI pałować akurat potrafi. ;-) Na koniec zatrzymałem się przy tutejszym wordzie i baba zaczyna mi zrzędzić po niemiecku z czego może połowe zrozumiałem i już się zaczynam powoli zastanawiać czy mnie czasem nie oblewa, ale słysze najpiękniejsze Szkopskie słowo na świecie- miód na moje skołatane serce: "Gratuliere!" Momentalnie banan na ryju i już dalej jej nie słuchałem. Pieczątka w prako tymczasowe i śmigam. :)

Dzięki za gratulacje i życzę wszystkim przyszłym L-kowiczom tak lajtowo przebiegającego egzaminu.

 

Powerslave, poza tym, że pani Beatka nosi się w fajnej mini i wciąż jest sexy, to z reszty jest dobra beka. ;-)

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie każdemu jest dane posiadanie prawka. Czasem ktoś ma tą "wewnętrzną" blokadę i wykazuje na tym polu totalne beztalencie. No zdarza się niestety, i ja bym wolał takich ludzi nie spotykać na drodze. 

 

To chyba mnie nie jest do końca dane, zdaję 10 raz ;). Zdaje się, że niechlubny rekord na forum. Głupio mi z tym, kiedyś naśmiewałem się z kolegi, że zdawał 9 razy a teraz właśnie sam pobiłem jego wyczyn. Nie potrafię się opanować, każdy głupi, niepotrzebny gest, słowo egzaminatora mnie rozprasza i nie umiem sobie z tym poradzić. Za ósmym razem miałem spoko gościa, byłem na maksa wyluzowany, dojeżdżałem do ośrodka i jakiś dureń-turysta wymusił pierwszeństwo i koniec egzaminu.

Edytowane przez oldskul

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 razy:o Aż ciężko uwierzyć... zmieniałeś ośrodek? Dodatkowy kurs? Ile razy oblałeś na placu?

Teraz to wydaje mi się, że bardziej by Ci się przydał psycholog a nie dodatkowe jazdy :)

(no offence w formie żartu to mówię)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w klasie byl taki, co to zdawal 9 razy i nie zdal. Najlepsze jest to, ze chyba 4 razy w ciagu 2 tygodni zdawal w Bialej Podlasce : D (mieszka w Tychach)

 

Jak dla mnie to juz nie jest kwestia pecha, "egzaminator mnie uwalil", poprostu taka osoba nie nadaje sie i lepiej zeby nie zdala w ogole. Na traktor niech sie przerzuci i pole ora, bo na drodze jeszcze wypadek spowoduje.

 

(choc nie twierdze ze ktos kto zdal za 1-2-3 razem jezdzi lepiej i wypadku nie spowoduje, tak dla jasnosci)

Edytowane przez reaktiv

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak ktoś za n-tym podejściem wpada na wymuszeniu pierszeństwa, skrzyżowaniu, na parkingu to może wskazywać na jakieś problemy z oceną odległości i sytuacji dookoła puszki, a to recepta na wypadek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Za to w mieście mam lekką schizę, bo zawsze mam tysiąc scenariuszy w głowie na dziecko wybiegające zza zaparkowanego auta, przegapienie znaku/sygnału itp itd. Pewnie przez to jeżdżę bezpieczniej, ale pod względem komfortu psychicznego to nie pomaga. ;-)

Nie martw się - przejdzie. ;) Na początku też tak miałem. :P Czujność zostaje, zamartwianie odchodzi. Wszystko przyjdzie z czasem. Pamiętam takie wartościowe zdanie... Jak wsiadłem pierwszy raz do Lki , instruktor zapytał się mnie czy kiedyś jeździłem i ile, a że za młodu prowadziłem dokładne statystyki moich kilometrów, było ich coś ponad 4900, to mu powiedziałem, że koło 5000km, więc nie jestem taki całkowicie zielony. On mi wtedy powiedział "Maciek, kierowcą będziesz jak zrobisz 500.000km a nie 5000km" i wiem, że miał rację. Do 500k jeszcze mi brakuje, ale powoli, powoli. :) Zapamiętaj to, bo miał on rację. 

 

Parkowania też nie cierpie. Golfem na którym ćwiczyłem jeszcze w miarę, ale rodziców mazdą 6 kombi jest kicha, a teraz zmieniają na jeszcze większą krowę... Do tej pory w całym życiu najlepiej za kierownicą w mieście czułem się w starym jak świat nissanie micra kumpla i coś mi się zdaje, że moje pierwsze auto będę miał jakiegoś małego ale mocnego piździka.

Każdy na początku ma jakiegoś stresa, ale uwierz mi, daję Ci rok a zmienisz zdanie. Fakt, że ja uczyłem się jeździć na Avensisie 2003, więc to już małe nie było, teraz też, pomimo, że jeżdżę sam (max 2 osoby) to wolę duże auto, komfort na drodze inny. Największym jakim parkowałem i śmigałem po mieście (Gdańsku) był Subaru Forester, początkowo padło mi w głowie pytanie "Jak ja dam radę?" ale lustereczka zrobią dosłownie wszystko. Jak wspomniełem, daję Ci rok a odejdziesz od małych piździków. Po prostu nie warto się zamykać, jak tak naprawdę w życiu cały ch** przejechałeś i równie takie masz doświadczenie. :) To żaden offence, bo talent / smykałkę możliwe, że masz do jazdy bardzo dużą, ale doświadczenia nigdy nie przeskoczysz. Jeszcze mała prośba, zapisz sobie link do mojego posta i odpisz mi na niego czy tutaj, czy na PW dokładnie za rok. ;) I wtedy oceń swoją "dzisiejszą postawę" i według Sysaka 2011 oceń Sysaka 2010. ;) Zobaczysz ciekawą różnicę. 

 

W zdaniu prawdopodobnie pomogło mi to, że zawsze mam wszystko głęboko i jak już odczuwam jakiś stres, to ma on pozytywny wpływ. Ktoś kiedyś pisał, że w porównaniu do egzaminu na prawko matura to spacerek po plaży z piwkiem w ręku. Nie ma mowy

No z tym to mogłem ja pisać. Pomimo już mojej wcześniejszej jazdy miałem stres największy w życiu. Fakt, że nie popełniłem żadnego błędu, samochód w kopercie zatrzymałem wręcz co do centymetra równiutko, z górki nie zjechałem ani 1mm, w mieście wszystko pięknie to... noga na sprzęgle dosłownie się telepała :lol: Nie wiem na ile z zimna (w dniu egzaminu miałem -30*C) a na ile ze stresu, obstawiam to drugie. ;) Po prostu mi cholernie na tym zależało, a że miałem stres to zapewne jakaś wewnętrzna słabość i jakiś tam brak wiary we własne umiejętności, no ale to na inny temat. Cieszę się, że się nie stresowałeś. ;) 

 

 

To chyba mnie nie jest do końca dane, zdaję 10 raz ;). Zdaje się, że niechlubny rekord na forum. Głupio mi z tym, kiedyś naśmiewałem się z kolegi, że zdawał 9 razy a teraz właśnie sam pobiłem jego wyczyn. Nie potrafię się opanować, każdy głupi, niepotrzebny gest, słowo egzaminatora mnie rozprasza i nie umiem sobie z tym poradzić. Za ósmym razem miałem spoko gościa, byłem na maksa wyluzowany, dojeżdżałem do ośrodka i jakiś dureń-turysta wymusił pierwszeństwo i koniec egzaminu.

 

Ja Ci powiem tak szczerze co o tym sądzę. Wiem także, że mój pomysł zabolałby finansowo ALE uważam, że powinieneś iść od początku na lekcje, być może kolejne 30h pozwoli Ci opanować auto i jazdę. Jeśli teraz zdasz, to moim zdaniem zwykłym fartem i chcąc nie chcąc jesteś jakimś tam zagrożeniem na drodze, pamiętaj też o innych ! To, że Ty sobie jedziesz dróżką i wpadniesz w rów, to Twoja sprawa, ale jeśli zamiast w rów wpadniesz w inny samochód, albo np taki książkowy przykład, będziesz stał na czerwonym świetle na pasach z zapiętą 1-nką i wciśniętym sprzęgłem, ludzie będą przechodzić, a Ty się zapomnisz i puścisz sprzęgło ? Albo jeszcze lepiej będziesz wjeżdżał z podporządkowanej, "wychylisz się", akcja ze sprzęgłem i... Książkowe przykłady, ale bez obycia z autem nie do przeskoczenia. Ja już wspominałem, że przed egzaminem wyjeździłem prawie 5kkm , co czasowo daje co najmniej 100h. Nie wiem jakby było, jakbym poszedł zielony i bez umiejętności idealnego ruszania, redukcji biegów w trakcie zakrętu itp. Dlatego moją radą w interesie i Twoim i innych jest wykupienie jeszcze co najmniej  10/15/20 godzin jazdy, koszt pewnie równy tym 9 egzaminom albo i mniej, a przysługę zrobisz naprawdę wszystkim. Pzdr. i powodzenia w nauce jazdy.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Nie martw się - przejdzie. ;) Na początku też tak miałem. :P Czujność zostaje, zamartwianie odchodzi. Wszystko przyjdzie z czasem. Pamiętam takie wartościowe zdanie... Jak wsiadłem pierwszy raz do Lki , instruktor zapytał się mnie czy kiedyś jeździłem i ile, a że za młodu prowadziłem dokładne statystyki moich kilometrów, było ich coś ponad 4900, to mu powiedziałem, że koło 5000km, więc nie jestem taki całkowicie zielony. On mi wtedy powiedział "Maciek, kierowcą będziesz jak zrobisz 500.000km a nie 5000km" i wiem, że miał rację. Do 500k jeszcze mi brakuje, ale powoli, powoli. :) Zapamiętaj to, bo miał on rację. [/qupte]

Si signor. ;-) Wiem, że jestem cienki jak sik węża i wiem, że dojdę do wprawy. Ale imho w poprzednim wcieleniu byłem włoskim petrolheadem-pimpem albo nawet kierowcą wyścigowym, więc mam predyspozycje. :lol:

 

Każdy na początku ma jakiegoś stresa, ale uwierz mi, daję Ci rok a zmienisz zdanie. Fakt, że ja uczyłem się jeździć na Avensisie 2003, więc to już małe nie było, teraz też, pomimo, że jeżdżę sam (max 2 osoby) to wolę duże auto, komfort na drodze inny. Największym jakim parkowałem i śmigałem po mieście (Gdańsku) był Subaru Forester, początkowo padło mi w głowie pytanie "Jak ja dam radę?" ale lustereczka zrobią dosłownie wszystko. Jak wspomniełem, daję Ci rok a odejdziesz od małych piździków. Po prostu nie warto się zamykać, jak tak naprawdę w życiu cały ch** przejechałeś i równie takie masz doświadczenie. :) To żaden offence, bo talent / smykałkę możliwe, że masz do jazdy bardzo dużą, ale doświadczenia nigdy nie przeskoczysz. Jeszcze mała prośba, zapisz sobie link do mojego posta i odpisz mi na niego czy tutaj, czy na PW dokładnie za rok. ;) I wtedy oceń swoją "dzisiejszą postawę" i według Sysaka 2011 oceń Sysaka 2010. ;) Zobaczysz ciekawą różnicę. 

Niestety, za rok się raczej niczym nowym nie podzielę, bo pod koniec września kończę pobyt w szwajcarii i wyjeżdżam na studia (inżynieria sportów samochodowych :D ) do UK. Tutaj jedynie mogę furą rodziców polatać, tam na pewno nie będę potrzebował auta, a nawet jakby to na nic fajnego mnie nie będzie stać, a jakimś starym parchem jeździć nie chcę. Co do rozmiarów, ja jakoś tak lubię małe/lekkie auta, bo dają więcej frajdy, no chyba, że duże auto ma naprawdę dużą moc. Mimo, że tego auta nie lubię, bo jest gejowskie, to super jeździło mi się SLK 350. Malutkie, mocne w cholerę, automat, super dźwięk silnika i banan z japy nie znika. W X5 kumpla już tego nie było. Poza tym nie lubię wozić z sobą kilogramów tylko po to żeby w aucie zmieściło mi się więcej powietrza. Oczywiście kiedyś będę miał większe auto, ale raczej ze względu, że będzie trzeba wozić rodzinę, niż że będę potrzebował komfortu. Pierwsze auta, to na pewno będę piździki, kompakty, coupe albo cabrio.

 

No z tym to mogłem ja pisać. Pomimo już mojej wcześniejszej jazdy miałem stres największy w życiu. Fakt, że nie popełniłem żadnego błędu, samochód w kopercie zatrzymałem wręcz co do centymetra równiutko, z górki nie zjechałem ani 1mm, w mieście wszystko pięknie to... noga na sprzęgle dosłownie się telepała :lol: Nie wiem na ile z zimna (w dniu egzaminu miałem -30*C) a na ile ze stresu, obstawiam to drugie. ;) Po prostu mi cholernie na tym zależało, a że miałem stres to zapewne jakaś wewnętrzna słabość i jakiś tam brak wiary we własne umiejętności, no ale to na inny temat. Cieszę się, że się nie stresowałeś. ;) 

 

Ja jakoś wiedziałem, że potrafię dać rady i stwierdziłem, że to egzaminator w aucie jest dla mnie, a nie na odwrót i jedyne co mnie może powstrzymać od zdania to nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Ogień, 50 minut jazdy i zdane. Matematycznie rzecz biorąc ciężko w tak krótkim czasie coś spartaczyć jeśli faktycznie umie się jako-tako jeździć. Choć inna sprawa, że w moim miasteczku i okolicach, drogi są świetnie zorganizowane i przyjemne, a kultura ruchu ułatwia zdanie, a przynajmniej nie przeszkadza w nim i nie wiem czy przez w ogóle można to porównywać z Polską, bo ja zdawałem na "easy" a wy tam conajmniej na "veteran" ;-) Ale pani była zadowolona i dla mnie to się liczy.

 

 

BTW. Kolejna przewaga szwajcarii. Po zdaniu do próbnego prawka wbijają pieczątkę tak, że nie czekasz na prawko i można śmigać od razu, a plastik przysłali mi po 1 (tak-JEDNYM!) dniu. :o Nie mogłem w to uwierzyć.

Oto i on:

Dołączona grafika

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BTW. Kolejna przewaga szwajcarii. Po zdaniu do próbnego prawka wbijają pieczątkę tak, że nie czekasz na prawko i można śmigać od razu, a plastik przysłali mi po 1 (tak-JEDNYM!) dniu. :o Nie mogłem w to uwierzyć.

No to na pewno, choć ja miałem po 3 dniach. ;) Też nie mogę narzekać.

 

 

Przed zakrętem. Zawsze przed.

Uwierz mi, że nie zawsze. :) Jednak do codziennej jazdy (nie sportowej/wyczynowej) oczywiście masz w 101% rację, zapędziłem się. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz mi, że nie zawsze. :) Jednak do codziennej jazdy (nie sportowej/wyczynowej) oczywiście masz w 101% rację, zapędziłem się. 

 

Czyli w jezdzie sportowej/wyczynowej redukuja biegi w zakretach? :blink: Chyba znowu sie zapedziles :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jest złego w zmienianiu biegów w trakcie zakrętu? Sam robię to na skrzyżowaniach, rondach, zakrętach. Oczywiście jak auto pomyka nieco szybciej i jest to atrakcja z rzędu 4/5/6 to jestem świadom że po naciśnięciu sprzęgła tor jazdy ma prawo się zmienić dość diametralnie i nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli w jezdzie sportowej/wyczynowej redukuja biegi w zakretach?  :blink: Chyba znowu sie zapedziles :)

 

Próbowałeś kiedyś zrobić bardzo długi drift na wyższych biegach ? Tym samym wyższej prędkości ? Jest prędkość, załóżmy, że 2ka na 6500rpm, boczek, tutaj moc spada (tak wiem, że to wina słabszej maszynki także) obroty spadają do 4000 i fail. Zamiast tego pyk na 1kę i trzymasz powyżej 6k. Tyle. :) Może to wynikać z nieumiejętności / zbyt słabego wozu czy czegokolwiek innego, ale metoda działa. Drugi przykład, tak jak mówił Pan w powyższym filmiku (o bezpiecznej jeździe) dodajemy gazu będąc w połowie zakrętu, no i tutaj moje zdziwienie, bo Ty, który jeździsz dużo na symulatorach powinieneś problem znać, jako, że masz w poważaniu stan auta i inne konsekwencje. Wjeżdżając w zakręt, prędkość spada, i aby dodać dobrze po garach w środku zakrętu... kiedy zmieniasz bieg ? Przed zakrętem czy w trakcie, czy po ? Przed wyhamujesz ostro silnikiem, po będziesz już miał "muła". Nie kojarzysz problemu ? :) Przejedź się zaraz w rFactorze / LFS , czy nawet Shifcie. :) 

 

W wypowiedzi uwzględniłem także taką zamierzoną fanaberię : 

 

A co jest złego w zmienianiu biegów w trakcie zakrętu? Sam robię to na skrzyżowaniach, rondach, zakrętach. Oczywiście jak auto pomyka nieco szybciej i jest to atrakcja z rzędu 4/5/6 to jestem świadom że po naciśnięciu sprzęgła tor jazdy ma prawo się zmienić dość diametralnie i nie warto.

 

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...