Skocz do zawartości
Trendzik

Studia, nauka - gdzie iść po maturze?

Rekomendowane odpowiedzi

witam wszystkich

 

stoję przed wyborem szkoły . Matura podstawowa , zdane raczej na całkiem ok poziomie + geografia podstawowa

 

Myslę nad jakimiś studiami technicznymi raczej w Warszawie. Wymyśliłem Mechatronike , Mechanikę I budowę Maszyn i coś takiego jak Edukacja techniczno-informatyczna

 

Skłaniałbym się ku Politechnice , w grę raczej wchodzą tylko studia zaoczne . Myślałem głownie o Mechanice i budowie maszyn , bo Mechatronika chyba nie jest taka łatwa choć kierunek wg mnie raczej konkretny

 

W liceum miałem na całkiem dobrym poziomie fizykę choć jej nie lubię oraz sporo matematyki. Prosiłbym o rady bo samemu podjąc taką decyzję jest trudno nie pytając ludzi którzy mieli kontakt z czymś takim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko gdzie warto isc na informatyke w warszawie? UW, WAT, PW? PJWSTK odpada ze wzgledu na wysokie oplaty miesieczne (1tys na miesiac to raczej przesada). Najbardziej interesuje mnie programowanie. W sumie to juz mam metlik w glowie. W szkole slyszalem ze UW jest jedna z najlepszych uczelni w Polsce, a po politechnice ciezko niby znalezc prace. Jak cos interesuja mnie studia dzienne :) Wszelkie opienie beda bardzo pomocne w wyborze (chociaz ostatecznie i tak pewnie wyniki z matury o tym zadecyduja <_<)

 

G.... prawda.

 

W skrócie opiszę to tak:

- UW - informatyka z dużą ilością teorii, na bardzo wysokim poziomie, trzeba bardzo dobrze ogarniać matematykę, żeby się utrzymać.

- PW - 3 wydziały z informatyką:

- - MINI - najbardziej zbliżony do UW ze względu na większy niż gdzie indziej nacisk na matematykę. Zagadnień programistycznych dużo, sprzętowych - mniej.

- - ELKA - bardziej niż MINI skupiony na zagadnieniach sprzętowych, aczkolwiek programować też uczą. Więcej fizyki i pokrewnych w stosunku do MINI, mniej matematyki.

- - Elektryczny - podobnie jak powyższy, przynajmniej parę lat temu sporo łatwiej się było na niego dostać niż na powyższe.

- WAT - tu się nie wypowiem, aczkolwiek podejrzewam podobieństwo do dwóch ostatnich z PW.

Edytowane przez Dziobak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak wiec wydaje mi sie ze tutaj potrzeba sporo matmy :D (tak wiem, wariat).

 

Co to za mityczna bzdura, że do programowania trzeba sporo matmy ? ;) Chodzi bardziej o umiejętność logicznego myślenia, które jest niezbędne w matematyce i jeśli sobie z tym radzisz to znak, że możesz programować. W moim przypadku było tak, że byłem raczej cienki z matmy, z powodu, że nie chciało mi się uczyć tych zasad/reguł , wzorów i praw. W programowaniu nie widzę bezpośredniego związku z matematyką. Nawet pisząc algorytmy np. Aproksymacji gdzie wykorzystujemy eliminację gaussa itp. to w głównej mierze opiera się to na przepisaniu wzoru z wikipedii na język programowania. Ja na studiach matematykę miałem tylko 1 semestr, całki,pochodne,różniczki, drugi semestr to była statystyka (dystrybuanty itp.) , która też do niczego się nie przydała. Może na trzecim semestrze, gdzie właśnie mieliśmy pisać dość zaawansowane rzeczy, wiedziałem przynajmniej jak to działa, ale czy pisałem to z pamięci ? "Nigga please", odwracanie macierzy i tak musiałem sobie całkowicie na nowo przypomnieć. Całek do dziś nie użyłem ani razu. ;)

 

Lepiej zasiądź w wakacje i poucz się ładnie pisać w C. Na start o wiele bardziej Ci się to przyda niż znajomość matematyki. Taki wakacyjny przymus to :

 

-Hello world

-Kalkulator tekstowy (+,-,*,/)

-Książka telefoniczna ( zapisywana do pliku). Podajesz 3 zmienne : Imię, Nazwisko, Telefon. Program ma to zapisać do jakiegoś txt.

-* Dla ambitnych : Powyższa książka + na wejściu wczytywać plik w którym zapisywaliśmy i umożliwić wyszukiwanie po fragmencie. (Tak aby nazwisko Kowalski można było wyszukać wpisując "Kow*").

 

;) Najważniejsze, to nie klepać tego na pałę ctrl+c, ctrl+v tylko zaznajomić się z każdą linijką za co jest odpowiedzialna, korzystając z tej strony.  www.cplusplus.com/reference/ 

Edytowane przez MaciekCi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to za mityczna bzdura, że do programowania trzeba sporo matmy ? ;)

 

O ile rzeczywiście bardziej jest potrzebne programowanie, to powiedziałbym że na pierwszym i drugim semestrze ludzi wycina się raczej za pomocą matmy, tak więc dobrze by było poćwiczyć obie rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile rzeczywiście bardziej jest potrzebne programowanie, to powiedziałbym że na pierwszym i drugim semestrze ludzi wycina się raczej za pomocą matmy, tak więc dobrze by było poćwiczyć obie rzeczy.

 

No tak, zgadzam się. U mnie przez matmę z 330 zrobiło się jakieś 250 po pierwszym semestrze. Reszta poprzechodziła na jakieś długi punktowe i wyciągnęli w następnym roku po poprawie przedmiotu. W moim poście raczej sugerowałem, że "lubienie,znajomość matmy = programowanie" jest bzdurą, jednak fakt faktem, że ta matematyka jest, sprawia dużo problemów i to ona jest pierwszym żniwiarzem (wraz z fizyką).

 

Problemem jest, że teraz w szkołach średnich nie ma pochodnych, limesów i tego typu rzeczy, a z tym trzeba się przywitać na studiach "z bomby" i ogarnąć temat w pół roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Programowanie to głównie logika, ilu to ja debili słyszałem, którzy co najwyżej potrafili napisać kalkulator w Delphi i twierdzili, że matematyka jest niezwykle potrzebna. Takie samo podejście do tematu mają matematycy, którzy nigdy nie wzieli się za poważne pisanie programów komputerowych.

 

Owszem, matematyka się przydaje, ale do ćwiczeń logiki! W dużej mierze może rozwinąć logiczne myślenie. W programowaniu wystarczy poznać schemat, a logiczne myślenie załatwia reszte. Ile to razy udało mi się zaoszczędzić kilka linijek tylko dlatego, że pomyślałem o różnych wariantach w jaki sposób można dojść do wyniku. Sztuki przewidywania nie nazwałbym jedynie matematyką, to umiejętność, którą posiadają także humaniści o odpowiednim ilorazie inteligencji.

 

Matematyk posiadający znajomość programowania wcale nie będzie lepszy od osoby, która programuje, a matematyką się nie interesuje.

Edytowane przez OCM4n14k

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Programowanie to głównie logika, ilu to ja debili słyszałem, którzy co najwyżej potrafili napisać kalkulator w Delphi i twierdzili, że matematyka jest niezwykle potrzebna. Takie samo podejście do tematu mają matematycy, którzy nigdy nie wzieli się za poważne pisanie programów komputerowych.

 

Owszem, matematyka się przydaje, ale do ćwiczeń logiki! W dużej mierze może rozwinąć logiczne myślenie. W programowaniu wystarczy poznać schemat, a logiczne myślenie załatwia reszte. Ile to razy udało mi się zaoszczędzić kilka linijek tylko dlatego, że pomyślałem o różnych wariantach w jaki sposób można dojść do wyniku. Sztuki przewidywania nie nazwałbym jedynie matematyką, to umiejętność, którą posiadają także humaniści o odpowiednim ilorazie inteligencji.

 

Matematyk posiadający znajomość programowania wcale nie będzie lepszy od osoby, która programuje, a matematyką się nie interesuje.

 

Ehe 100% racji, polac mu.

 

A potem przydzielaja cie do grupy, ktora robi algorytmy do optymalizacji SVM (http://en.wikipedia.org/wiki/Support_vector_machine) i sielanka sie konczy.

 

Wniosek: wszystko zalezy od wszystkiego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie powtarzam pytanie bo czasu bardzo mało a samemu ciezko jest podjać taka decyzję

 

 

 

stoję przed wyborem szkoły . Matura podstawowa , zdane raczej na całkiem ok poziomie + geografia podstawowa

 

Myslę nad jakimiś studiami technicznymi raczej w Warszawie. Wymyśliłem Mechatronike , Mechanikę I budowę Maszyn i coś takiego jak Edukacja techniczno-informatyczna

 

Skłaniałbym się ku Politechnice , w grę raczej wchodzą tylko studia zaoczne . Myślałem głownie o Mechanice i budowie maszyn , bo Mechatronika chyba nie jest taka łatwa choć kierunek wg mnie raczej konkretny

 

W liceum miałem na całkiem dobrym poziomie fizykę choć jej nie lubię oraz sporo matematyki. Prosiłbym o rady bo samemu podjąc taką decyzję jest trudno nie pytając ludzi którzy mieli kontakt z czymś takim

 

 

 

Jakie sa jeszcze dobre szkoły , najlepiej prywatne? Bo wszędzie sa kierunki całkiem odmienne od tych ktore podalem wyżej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli maturka słabo poszła i chcesz studiować coś ~mechatronika/budowa maszyn to składaj papiery na PW na SiMR. O ile mnie pamięć nie zawodzi to dwa lata temu w 2 turze naboru już nie było progu punktowego - brali wszystkich chętnych. Poszukaj danych z zeszłorocznymi progami na poszczególne wydziały/kierunki i zobacz gdzie nie było progów. Sytuacja z progami (ich brakiem) nie powinna się znacznie zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do matmy to chodzilo mi glownie o to, co mowia inni, ze pierwsze 1-2 lata to glownie matma i ciezko sie utrzymac. Ja raczej jestem osoba, ktora nowe zagadnienia z matmy w praktyce przyswaja dosyc szybko, gorzej z teoria ;) Z logicznym rozumowaniem tez raczej nie mam wiekszych problemow :rolleyes: Programowanie... Jakies tam podstawy C++ umiem, bo uczylem sie z ksiazki Grebosza - skonczylem na wskaznikach. Teraz chce powtorzyc calosc i pojsc dalej z materialem.

 

Co do uczelni to pewnie wysle podanie na UW i PW (wydzial matematyki). A co wybrac wybrac w przypadku kwalifikacji do obu to nie wiem wciaz :huh:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czlowiek uczy (a raczej powinien uczyc) na swoich bledach. Ostatecznie wyslalem na UW wydzial mamty informatyka i matematyka, na PW wydzial matmy to samo + informatyka na wydziale elektroniki. Jak dostane sie wszedzie to bedzie wybor miedzy infa na UW i PW, ale nie wiem gdzie wtedy sie kierowac :/ A tak juz na boku, to ladnie doja ludzi na tych wpisowych - 80/85zl za same obejrzenie swistkow :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzut beretem od Wydziału Matematyki i Nauk Informacyjnych UW jest Wydział Biologii - co roku było tam ogromne zamieszanie rekrutacyjne ponieważ awaryjnie dokumenty składali tam chętni do dostania się na Akademię Medyczną (w tym także i na farmację). Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś były pisemne egzaminy - więc wyobraźcie sobie tasiemca z np. dodatkowymi 200-250 osobami startującymi na medyka. Obecnie jest już mniejsze - na UW widać znacznie mniejszą liczbę studentów w porównaniu z latami 2000-2008 (likwidacja obowiązkowej służby wojskowej robi swoje). Dużą popularnością cieszą się też studia zaoczne, a w ciągu tygodnia student może znaleźć coś do roboty aby było co do garnka włożyć ;) W porównaniu z latami wcześniejszymi na państwowych uczelniach przybyło opłat, a to za wystawienie legitymacji elektronicznej, a to za indeks - nie wspominając nawet o płatnych warunkach za niezaliczenie egzaminu (z wykładu). Co do indeksów na UW - kiedyś były indeksy i karty egzaminacyjne (to co było w karcie było święte dla dziekanatu ;) ). Od kilku lat dodatkowo fukcjonuje USOS - tam też powinna znaleźć się ocena (poza indeksem i kartą oczywiście). Tak więc więcej biegania do profesorów (lub mailowania) no i niestety jak ktoś dwóję zarobi to zwykle jest tam wpisywana ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i american dream prysl... Ani na PW, ani na UW sie nie zalapalem, bo mialem marne ~46pkt po maturce (wychodzi na to ze o tych kierunkach, na tych uczelniach mozna zapomniec jak sie nie ma rozszezonej matmy/fizyki zdanej na 80+pkt (ja niestety 36 czy 38pkt. - podstawa 90pkt, bo rozszezenia zaczalem sie uczyc doslownie na 3-4 dnie przed maturami, a w tech tylko podstawa). Trzeba sie zainteresowac jakimkolwiek zapychaczem chyba i za rok jeszcze raz probowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba sie zainteresowac jakimkolwiek zapychaczem chyba i za rok jeszcze raz probowac.

 

To już lepiej do pracy na rok iść i w tym czasie się uczyć. Szkoda czasu na zapychacz. Na 99% nie nauczysz się tam nic sensownego co by Ci pomogło w maturze/przyszłych studiach.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już lepiej do pracy na rok iść i w tym czasie się uczyć. Szkoda czasu na zapychacz. Na 99% nie nauczysz się tam nic sensownego co by Ci pomogło w maturze/przyszłych studiach.

 

Pozdrawiam

 

Potwierdzam, 100% racji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja raczej myslalem jakies studia zaoczne z informatyka powiazane a w drugim roku (bo pewnie w 2 semestrze nie da rady) przepisac sie na dzienne.

 

Raczej nie liczyłbym na przepisanie z zaocznych na dzienne. Szczególnie na kierunku na którym mają jakieś progi punktowe.

A gadanie ludzi, że to to samo to bzdura i pocieszanie się.

Oczywiście na zaocznych możesz się nauczyć tego czego na dziennych, ale musisz w to włożyć duuużo serca i nijak nie będziesz miał na to ew. dowodu.

Przykład. Pisaliśmy kolokwium z arytmetyki systemów cyfrowych z ludźmi z zaocznych/wieczorowych(nie pamiętam dokładnie bo zupełnie miałem w tym momencie inne problemy ;)). Dostaliśmy 5 zadań, każde mieliśmy rozwalić różnymi metodami (np. mnożenie liczb binarnych metodą bezpośrednią/Bootha/BGN/Robertsona, dodawanie jako operację na liczbach dziesiętnych kodowanych dwójkowo kodem 8421 i EXCESS3 w zapisach modułowym/odwrotnym/dopełnieniowym[dla każdego zapisu każdy kod]). To było dla nas. Ludzie z zaocznych/wieczorowych w pierwszym przypadku musieli wybrać sobie jedną metodę, w drugim jeden zapis(a jeden z nich jest baaardzo intuicyjny). Często też sami wykładowcy/prowadzący ćwiczenia/labki mają teksty "to by przeszło, ale nie na dziennych" itp.

 

Także w drugą stronę nie miałbyś problemu z przepisaniem się, ale w tą to możesz mieć problem.

 

Oczywiście proszę się nie obrażać o to, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że dzięki takim studiom można zdobyć doświadczenie praktyczne i po tych ~5latach wymiatać w interesującym nas dziale lepiej niż Ci po dziennych posiadając dodatkowo potrzebne doświadczenie.

 

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale papier jest ten sam, dzienne czy zaoczne, co więcej nikogo nie interesuje tryb studiów potencjalnego pracownika, tylko co on umie. Nie wiem kiedy ludzie się wreszcie tego nauczą, ale nie będę się upierał ani przekrzykiwał. Im więcej ludzi po dziennych z mizernym doświadczeniem w CV, tym mniejsza konkurencja na rynku pracy :>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale papier jest ten sam, dzienne czy zaoczne, co więcej nikogo nie interesuje tryb studiów potencjalnego pracownika, tylko co on umie. Nie wiem kiedy ludzie się wreszcie tego nauczą, ale nie będę się upierał ani przekrzykiwał. Im więcej ludzi po dziennych z mizernym doświadczeniem w CV, tym mniejsza konkurencja na rynku pracy Dołączona grafika

 

No tak nie do końca. Jeden z naszych prowadzących prowadził rekrutację w jakiejś firmie i opowiadał nam jak to wyglądało.

Gościa po dziennych pytali ile uważa, że dostanie, a innych maglowali. Ogólnie starsze roczniki potwierdzają takie podejście.

Oczywiście w innych branżach może być inaczej i nie będę się upierał(nie interesowałem się), ale tak to wygląda z infą.

 

Zresztą napisałem:

"Oczywiście proszę się nie obrażać o to, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że dzięki takim studiom można zdobyć doświadczenie praktyczne i po tych ~5latach wymiatać w interesującym nas dziale lepiej niż Ci po dziennych posiadając dodatkowo potrzebne doświadczenie."

 

Pewnie jak jesteś dobry to po maglowaniu też byś robotę dostał. Pewnie nawet bez papierka :)

Zresztą sięgając bliżej. Moja mama jest dyrektorem pewnej jednostki oświatowej. Zwolniło jej się jedno stanowisko. Jeżeli w CV nie było, że osoba studiowała na dziennych to nawet nie czytała dalej. Powód? Widziała "rozjazd" wiedzy pomiędzy poszczególnymi typami studiów w trakcie praktyk. Skoro chętnych było mnóstwo, a stanowisko jedno...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą sięgając bliżej. Moja mama jest dyrektorem pewnej jednostki oświatowej. Zwolniło jej się jedno stanowisko. Jeżeli w CV nie było, że osoba studiowała na dziennych to nawet nie czytała dalej. Powód? Widziała "rozjazd" wiedzy pomiędzy poszczególnymi typami studiów w trakcie praktyk. Skoro chętnych było mnóstwo, a stanowisko jedno...

 

Pozdrawiam

 

Przez ostatnie pół roku przejrzałem trochę CV (50-100). Na takie coś jak wykształcenie nawet nie spoglądałem, liczyło się tylko doświadczenie i podejście do pracy. Zazwyczaj po jednym dniu można stwierdzić czy ktoś się nadaje czy nie. Lepsza jest osoba po podstawówce ale pracowita i wiedząca co robi, niż leniwy magister z podejściem "co to nie on".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez ostatnie pół roku przejrzałem trochę CV (50-100). Na takie coś jak wykształcenie nawet nie spoglądałem, liczyło się tylko doświadczenie i podejście do pracy. Zazwyczaj po jednym dniu można stwierdzić czy ktoś się nadaje czy nie. Lepsza jest osoba po podstawówce ale pracowita i wiedząca co robi, niż leniwy magister z podejściem "co to nie on".

 

Objaśnienie do tekstu, który cytujesz:

1. Na to stanowisko nie można/nikt się nie odważy(niestety nie jestem pewny, a teraz już środek nocy dla rodzicielki i śpi :)) przyjąć nikogo bez odpowiedniego wykształcenia

2. Na stanowisko przyjęta została osoba od pół roku pracująca jako wolontariusz (choćbyś nie wiem jakie miał oceny to z poważnie uszkodzonymi pracować trzeba umieć)

 

 

Ktoś po tzw. "lepszych" wydziałach/kierunkach wiadomo, że musi pewien poziom prezentować(nawet nie tyle wiedzy co pracowitości). W końcu za piękne oczy nie zaliczasz. Oczywiście działa to tylko jeżeli zatrudniający wie co nieco o uczelni z której "ofiara" przychodzi ;)

 

PS. "leniwy magister z podejściem "co to nie on"." <- tacy w normalnych firmach po prostu wylatują :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Na to stanowisko nie można/nikt się nie odważy(niestety nie jestem pewny, a teraz już środek nocy dla rodzicielki i śpi :)) przyjąć nikogo bez odpowiedniego wykształcenia

2. Na stanowisko przyjęta została osoba od pół roku pracująca jako wolontariusz (choćbyś nie wiem jakie miał oceny to z poważnie uszkodzonymi pracować trzeba umieć)

Może zatem nie generalizujmy na podstawie jednego stanowiska pracy ze ściśle określonymi wymaganiami? W niemal wszystkich ogłoszeniach "zatrudnię" widnieje jak byk "X lat doświadczenia na podobnym stanowisku". Dość trudno zdobyć doświadczenie na konkretnym etacie mając tydzień zawalony zajęciami.

 

Ktoś po tzw. "lepszych" wydziałach/kierunkach wiadomo, że musi pewien poziom prezentować(nawet nie tyle wiedzy co pracowitości).

Nie musi, może zwyczajnie miał szczęście/ściągał na potęgę/miał tatę w kadrach uczelni. Na inżynierce mieliśmy takiego faceta, który dobrnął do trzeciego roku nie mając pojęcia o podłączeniu diody LED (kierunek elektrotechnika!), o czymś bardziej zaawansowanym nie mówiąc. Uwalił potem na jakimś ważnym egzaminie i skończyło się ślizganie, ale pójdzie toto w świat jako "koleś z zaocznych", który do wymiany gniazdka w ścianie woła fachowca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czekanie rok jest bez sensu dla mnie. Pozniej to beda problemy z powrotem do nauki jak sie wpadnie w wir pracy. Jakby mnie bylo stac to poszedlbym na PJWSTK, ale to raczej dla ludzi z kieszenia pelna PLN. Oprocz WWSI czy WSISZ cos ciekawego jeszcze w warszawie sie znajduje? I ktos sie orientuje jak wyglada pozniej sprawa przenosin z innych uczelni na UW/PW?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kończ niestacjonarne i ucz się sam. Przy odrobinie zapału będziesz łapał wiedze, która jest Ci najbardziej potrzebna, a studia dadzą Tobie odpowiedni papier. Nie oszukumy się, samo przebywanie na studiach niewiele daje, trzeba się uczyć na własną rękę.

 

Jak ktoś będzie leserem to nawet najlepsze studia dzienne ukończone na samych 3 nic mu nie pomogą, później przyjdzie taki uczyć do szkoły bo pracy w zawodzie nie znajdzie, bo za głupi.

 

Dobrym rozwiązaniem jest praca plus studia zaoczne, mamy i doświadczenie i papier. Czego chcieć więcej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ok panowie , ostateczna decyzja

 

WAT czy politechnika Warszawska? Na pierwsza uczelnię zostałem juz przyjety ( mechanika i budowa maszyn , studia zaoczne ) na politechnikę zapisy sa od 1 sierpnia

 

Czy są tu ludzie którzy wiedza cos na temat tych uczelni? Jest to jednak wybór na dłuższy czas i nie chciałbym popełnić błędu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...