Skocz do zawartości
dzemik

5 giga kawałów

Rekomendowane odpowiedzi

Malutki bialy facet wchodzi do windy. Jest juz tam taki wieeeeeeeeeeeeeeeeeelki Murzyn.

Kiedy winda rusza, Murzyn mowi " 2 metry wzrostu, 200 kg wagi, 30 cm penis,

2 kg lewe jadro, 2 kg prawe jadro, Turner Brown." Malutki facet mdleje!

Murzyn podnosi go z podlogi, cuci uderzeniami w twarz, potrzasa nim i pyta

"Kurcze facet, cos nie tak?". Malutki bialy czlowieczek odpowiada

"Przepraszam pana, ale prosze powtorzyc co pan mowil".

Murzyn patrzy z gory na czlowieczka i mowi " 2 merty wzrostu, 200 kg wagi, 30 cm penis,

2 kg lewe jadro, 2 kg prawe jadro, nazywam sie Turner Brown".

Malutki bialy czlowiek mowi "Dzieki Bogu, myslalem, ze pan mowi turn around!"

 

 

 

> Wchodzi Amerykanin do baru w Polsce i mówi:

> - Slyszalem, ze wy, Polacy to jestescie straszni pijacy. Zaloze sie o

> 500 $ ze zaden z was nie wypije litra wódki jednym haustem! W barze

> cisza. Kazdy boi sie podjac zaklad. Jeden gosciu nawet wyszedl. Mija

> kilka minut, wraca ten sam gosciu, co przed chwila wyszedl, podchodzi

> do Amerykanina i mówi:

> - Czy twój zaklad jest wciaz aktualny?

> - Tak

> Kelner! Litr wódki podaj! Gosciu wzial gleboki oddech i fruuu... z

> litra wódki zostala pusta butelka. Amerykanin stoi jak wryty, wyplaca

> 500 $ i

> mówi:

> - Jesli nie mialbys nic przeciwko, móglbym wiedziec gdzie wyszedles

> kilka minut wczesniej? . .

> - A, poszedlem do baru obok sprawdzic, czy mi sie uda...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorki zapomialem

 

Dział Pomocy Technicznej pewnej firmy:

Dzwoni użytkownik i mówi, że jego komputer się popsuł.

Pomoc: Jaki występuje problem? Co się dzieje?

Użytkownik: Z zasilacza wychodzi dym.

P: Potrzebuje Pan nowy zasilacz.

U: Nie! Ja tylko potrzebuję zmienić plik startowy.

P: Proszę Pana, zasilacz jest zepsuty. Musi Pan go wymienić.

U: Nie ma mowy! Ktoś mi powiedział, że potrzebuję tylko zmienić plik startowy i wszystko się naprawi. Od was potrzebuję informacji o komendzie jaką mam zastosować.

10 minut później użytkownik nadal oponuje przy tym, że on ma rację. Człowiek z pomocy technicznej jest sfrustrowany i ma już dość.

P: Przepraszam Pana, my normalnie nie mówimy tego użytkownikom,ale nie ma udokumentowanej komendy DOS, która naprawiłaby ten problem.

U: Wiedziałem!

P: Proszę dodać linię LOAD NOSMOKE.COM na końcu plikuAUTOEXEC.BAT. Potem proszę poinformować mnie o wyniku.

10 minut później.......

U: To nie działa. Zasilacz nadal dymi.

P: Dobrze, jaką wersję DOSu Pan używa?

U: MS-DOS 6.22.

P: To już niestety Pana problem. Ta wersja DOS nie działa z plikiem NOSMOKE. Proszę skontaktować się z serwisem Microsofti zapytać ich o nową wersję tego pliku. Potem proszę o informację jak to działa.

1 godzinę później.....

U: Potrzebny jest mi nowy zasilacz.

P: Jak Pan doszedł do tej konkluzji? Skąd ten wniosek?

U: Zadzwoniłem do Microsoft i powiedziałem o tym co Pan mówił,a oni zaczęli zadawać pytania na temat zasilacza.

P: I co Panu powiedzieli?

U: W Microsoft powiedzieli mi, że zasilacz jest niekompatybilny z plikiem NOSMOKE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauczycielka języka polskiego pyta Jasia:

- Jasiu, powiedz mi kto napisał "Lalkę"?

- Bolesław Frus.

- Jesteś blisko, ale to zła odpowiedz.

- Bolesław Frus.

- Jasiu! Bo wstawię ci jedynkę!!!

- Bolesław Frus.

- Dobrze. Sam tego chciałeś.

Jasiu wkurzony mówi:

- A to fizda!

>>

>>

Jasiu rozmawia z ojcem:

- Tatusiu, chyba muszę iść do okulisty!

- Dlaczego?

- Bo od dawna nie widzę kieszonkowego, które miałeś mi dawać!

>>

>>

Spotykają się dwie blondynki i jedna mówi:

- Ty, słuchaj wiesz że w tym roku sylwester wypada w piątek?

A na to druga:

- Kurcze, żeby tylko nie trzynastego!

>>

>>

Po czym poznać mądrą blondynkę?

- Po odrostach.

>>

>>

Załamana blondynka stoi przy rozbitym aucie:

- Co ja teraz powiem mężowi?!

Przechodzący obok mężczyzna postanowił sobie zażartować:

- Niech pani dmucha w rurę to się karoseria wyprostuje.

Blondynka dmucha więc w rurę, lecz nic się nie dzieje. Po ok. godzinie przechodzi obok druga blondynka i mówi:

-Ty głupia jesteś. Zamknij drzwi!

>>

>>

W samolocie lecą dwie blondynki, murzynka i reszta pasażerów. Nagle pilot samolotu oznajmia, że samolot nie wyląduje i że prawdopodobnie wszyscy zginą. W samolocie zaczyna się panika, ale jedna z blondynek zaczyna zakładać na siebie biżuterię, blondynka siedząca obok niej pyta się:

- Czemu zakładasz na siebie tą drogocenna biżuterię?

- Bo gdy zginiemy najpierw będą szukać tych bogatych.

Słysząc to, druga blondynka zaczyna się malować i robić manikure i pedicure. Widząc to ta pierwsza blondynka pyta się:

- Dlaczego się malujesz?

- Bo gdy zginiemy sadzę że najpierw będą szukać tych najpiękniejszych.

Murzynka słysząc to zdjęła majtki, oparła się o fotel znajdujący się przed nią i bardzo mocno się wypięła. Obydwie blondynki widząc to pytają się murzynki:

- Dlaczego siedzisz nago i tak bardzo się wypinasz?

Murzynka na to:

- Moim zdaniem jak zginiemy to najpierw będą szukać czarnej skrzynki!

>>

>>

Kiedy zaczął się do mnie dobierać, powiedziałam, że nie chcę go widzieć.

- No i co?

- Zgasiliśmy lampę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasio zza drzwi łazienki woła do mamy:

- Mamo! Jaką koszulkę mam dzisiaj ubrać?

- Z krótkim rękawkiem, a czemu pytasz?

- Bo nie wiem dokąd mam umyć ręce...

>>

>>

Jaś wita ciocię, która przyjechała w odwiedziny:

- Dzień, dobry ciociu! Ale się tata ucieszy! Woła radośnie.

- A to dlaczego, kochanie?

- Bo przed chwilą powiedział, że tylko ciebie brakuje nam do szczęścia.

>>

>>

Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod nosem:"[gluteus maximus]".

"Co powiedziałeś tatusiu?"pyta Jasio. "Aaaa... powiedziałem.... duduś" odpowiada ojciec. "tatusiu, a co to jest duduś" pyta ciekawski bachor. "Aaa, wiesz synku duduś to takie zwierzątko"

"Tato, a jak on wygląda?"

"A, ma takie rączki i nóżki...."

"Tatusiu, a cojedzą dudusie?"

"Mmm. Jedzą warzywa owoce...."

"A tato, a czy dudusie mają dzieci?"

"Noo, tak"

"To znaczy, że dudusie się rozmnażają?"

"Tak"

"A jak się nazywają dzieci dudusia?"

"Eee...dudusiątka."

"A jak wyglądają dudusiątka?"

"Też mają rączki i nóżki.... tak samo jak dorosłe"

"A co jedzą dudusiątka?"

"Eeee..... mleczko piją..."

"Tato, a gdzie mieszkają dudusie?"

"[gluteus maximus]!!!! POWIEDZIAŁEM [gluteus maximus]!!!!!!!!

>>

>>

Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym

będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Jaś:

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak.

- No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz.

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrznął orla - przyjmuje

wyzwanie Jaś.

- A z trzema ptakami ?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla i puścił

pawia.

- A z czterema ptakami, cwaniaczku ?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym

puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa.

- A z pięcioma ptakami ?

- Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym

puścił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.

>>

>>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cala rodzina oczekuje przy śniadaniu, aż para nowożeńców dołączy do

nich po nocy poślubnej. Jajecznica stygnie, kawa stygnie, a ich ciągle nie ma...

- Ciekawe czemu nie ma ich tak długo? - zastanawia się głośno mama pana młodego.

- Wiesz mamo... - chce odpowiedzieć młodszy brat świeżo upieczonego małżonka.

- Och, cicho bądź! Nie obchodzi mnie, co myśli o tym ośmiolatek! - gani go mama.

Mijają godziny. Mama ugotowała wspaniały obiad, wola cala rodzinkę, ale państwo młodzi nie przychodzą.

- Dlaczego ich jeszcze nie ma? - niecierpliwi się mama.

- Mamo... - próbuje odpowiedzieć brat pana młodego, ale znów zostaje uciszony.

Mijają godziny. Mama przygotowała kolacje, ale młodzi wciąż nie nadchodzą.

- Mamo, myślę... - zaczyna nieśmiało brat młodego.

- No dobrze, powiedz wreszcie, co myślisz?!

- Nie wiem, dlaczego ich jeszcze nie ma, ale wczoraj w nocy ktoś ukradł mój klej do modeli, który trzymałem w słoiczku po wazelinie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja niedawno taki usłyszałem:

 

stary sprzedawca poucza młodego:

ja ci pokażę jak się powinno sprzedawać. wchodzi babka do sklepu:

- poproszę płyn do mycia firanek.

- proszę, a może by pani kupiła jeszcze płyn do mycia okien?

-a po co?

- no pierze pani firanki to może pani jeszcze okna umyć?

- no tak to poproszę.

babka wychodzi i stary diler mówi do młodego: widzisz tak się sprzedaje, teraz ty spróbuj

wchodzi kobitka i prosi o podpaski

- ato może pani kupi jeszcze płyn do okien?

-ale po co?

- piep**yć się nie możesz to może chociaż okna umyjesz....

 

 

poco łysi jak siadają na rowerach to rozpinają rozporki?

- bo chcą poczuć wiatr we włosach!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedzi babcia na ławce w parku, podchodzi chłopiec i mówi:

- babciu na tej ławce jest napisane "świeżo malowane"!

-Eee...tam... ja nie wieże w te brednie, na tamtej ławce było napisane "<span style="color:red;">[ciach!]</span> CI W DUPE", siedziałam 2 godziny i nic sie nie stało!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no historia już trochę po czasie ale co tam:

 

Najpierw trzeba, k**wa, kupić prezenty. Oznacza to, że będę

latał po sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś <span style="color:red;">[ciach!]</span>ły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem.

Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki.

Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie.

I tak ze wszystkimi.

Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48 godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, półmózga.

Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura

dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku.

Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne,

i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy",

choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca.

Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani.

Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki.

Jeszcze tylko trzeba je**ąć w baniak karpia, bo małżonka -

uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w [gluteus maximus] ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko.

Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?

No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem.

Jedna wielka męka. Co za k**as wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"?

Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty!

Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten

krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną

kolekcję podobnych gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to,

czego nie udało się upchnąć ludziom.

Po prezentach się zacznie.

Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka,zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać,

"jak to dobrze, że trzymamy się razem".

<span style="color:red;">[ciach!]</span>o prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych ch**ów. To oczywiście prawda, ale dlaczego

popierać to rzucaniem w niego salaterką po śledziach?

Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie trafia. Plama na wersalce cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Łodzi nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku.

Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają.

Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni.

A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno

bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco.

Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo

w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wpie**olić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę.

Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - sylwester.

Ludzie! Kto to wymyślił?! Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi...

Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę

pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież

skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze,

gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domow-nicy mogą szczać do zlewu, jak

mają potrzebę, albo niech zdychają na uremię.

U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś

nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa.

W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby

w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia.

Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności.

Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią w drodze do baru.

O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące

wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej.

Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę),

śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma.

Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć po 15 latach małżeństwa? Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i śmierdzący autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać.

 

Przeżyłem. Dosiego roku.

 

 

-babciu czy możesz mnie potrzymać za siusiaka?

-Dlaczego?

-bo ci się tak fajnie ręce trzęsą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cala rodzina oczekuje przy śniadaniu, aż para nowożeńców dołączy do

nich po nocy poślubnej. Jajecznica stygnie, kawa stygnie, a ich ciągle nie ma...

- Ciekawe czemu nie ma ich tak długo? - zastanawia się głośno mama pana młodego.

- Wiesz mamo... - chce odpowiedzieć młodszy brat świeżo upieczonego małżonka.

- Och, cicho bądź! Nie obchodzi mnie, co myśli o tym ośmiolatek! - gani go mama.

Mijają godziny. Mama ugotowała wspaniały obiad, wola cala rodzinkę, ale państwo młodzi nie przychodzą.

- Dlaczego ich jeszcze nie ma? - niecierpliwi się mama.

- Mamo... - próbuje odpowiedzieć brat pana młodego, ale znów zostaje uciszony.

Mijają godziny. Mama przygotowała kolacje, ale młodzi wciąż nie nadchodzą.

- Mamo, myślę... - zaczyna nieśmiało brat młodego.

- No dobrze, powiedz wreszcie, co myślisz?!

- Nie wiem, dlaczego ich jeszcze nie ma, ale wczoraj w nocy ktoś ukradł mój klej do modeli, który trzymałem w słoiczku po wazelinie...

Hefe..ekstra... 8O :lol:

 

 

Dlaczego w Polsce obcokrajowcy nie używają Viagry ???

 

Bo u nas znika wszystko co stoi dłużej niż 2 minuty... :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 informatykow jedzie samochodem, nagle cos sie popsulo, auto nieche ruszyc z miejsca, nic niepomaga, nagle jeden z nich wpada na pomysl

- wydaje mie sie ze powinnismy wysiąść z samochodu wsiąść jeszczeraz to napewnoo ruszy ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pedal zostal zabity, trafia do swietego piotra. SW Piotr spoglada na niego, patrzy w akta, po chwili

- a co mi tam wpuszcze cie do nieba kazdemu mozna dac szanse

 

podchodzi do bramy wyciaga kluczyk probuje wsadzic do zamka, ale kluczyk wyslizguje mu sie z rak, sw piotr schyla sie po niego a pedal kozystajac z okazji podbiega do sw piotra i posuwa go od tylu,

sw oburzony

- za kare pojdziesz do PIEKLA :twisted:

po 2 miesiacach sw piotra zaczyna gryzc sumienie

- boze co ja zrobilem przeciez kazdemu mogla zdazyc sie taka sytulacja, wiem co zrobie pojde do piekla i wyciage z tamtad tego pedala

jak pomyslal tak zrobil wchodzi do piekla patrzy a tam zadnych plomieni zadnego upalu tylko mroz i polany podchodzi do siedzacego diabla

-diable dlaczego tu tak zimno gdzie te plomienie gdzie ten upal ???

diabel na to

-gdzie ??? a wez SIE KU**A SCHYL PO DREWNO

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stoją na statku stary i doświadczony bosman i młody nie doświadczony jeszcze majtek oboje palą fajke. Nagle majtek pyta się bosmana:

- bosmanie czemu z twojej fajki wydobywa się taki wspaniały dym tak pięknie pachnie ma taki wspaniały kolor a przecież używamy tych samych fajek i tego samego tytoniu :?: :?: :?:

Na to bosman:

- no wiesz... zdradzę ci tajemnicę zawsze do tytoniu dosypuje włosy łonowe młodej dziewczyny.

Po paru dniach statek przywinoł do portu młody majtek wyskoczył do miasta w wiadomym celu.

Wraca po 3 godz. z gotową nabitą fajką do bosmana i mówi:

- proszę bosmanie sprubój

Bosman zaciągną się mocno poczym powoli wypuścił dym nastąpiła chwila ciszy nagle bosman powiedział:

- rwiesz za blisko doopy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy to ma być żart?http://tomshardware.bizrate.com/marketplace/search/search.xpml?de_id=200&cat_id=403&keyword=&SEARCH_GO=Shop&att7=220162-&att259=1143-&att11=

amd na czipset intela 845?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 informatykow jedzie samochodem, nagle cos sie popsulo, auto nieche ruszyc z miejsca, nic niepomaga, nagle jeden z nich wpada na pomysl

- wydaje mie sie ze powinnismy wysiąść z samochodu wsiąść jeszczeraz to napewnoo ruszy ...

LOL ROTFLLL :D:D:D:D:D:D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi facet do sklepu zoologicznego i pyta o chomiki. Sprzedawca mu

pokazuje .. tu jeden za 10 zl .. drugi za 20 .. ale koles patrzy dalej a tam

chomik za 200zl. Pyta wiec sprzedawcy "panie o co tu chodzi - ten chomiczek

za 10 zl tamten za 20 a tutaj za 200 - a co chodzi" -

- a bo widzi szanowny pan - ten chomik za 200 zl potrafi zrobic laske.

Koles nie wierzyl wiec poszedl z chomikiem na zaplecze - tam chomiczek tymi

lapkami mlaymi i ząbkami tak ladnie i zrobil kolesiowi laske. Facet

szczesliwy zaplacil 200 zl i polecial z chomiczkiem w pudełeczku do domku.

Wchodzi do kuchni - tam zona gotuje obiad. Stawia chomika w pudełeczku na

stole - żona patrzy i mowi:

- stary po cos mi tego chomika przyniósł do kuchni?

- Naucz go gotowac i wypierdalaj!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no historia już trochę po czasie ale co tam:

 

Najpierw trzeba, k**wa, kupić prezenty. Oznacza to, że będę

latał po sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo kasy na jakieś <font color="#FF0000">[ciach!]</font>ły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś kupiłem.

Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki.

Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na Boże Narodzenie.

I tak ze wszystkimi.

Dziecko mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48 godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, półmózga.

Żona będzie miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura

dostanie coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku.

Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi nienawistne,

i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo pieniędzy",

choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera. Krwiopijca.

Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się jak króliki, kiedy są naprani.

Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie robić wymówki.

Jeszcze tylko trzeba je**ąć w baniak karpia, bo małżonka -

uważacie - wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę. Z dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w <font color="#FF0000">[ciach!]</font> ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko.

Jak taki glon emocjonalny może mieć jakiekolwiek wspomnienia?

No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem.

Jedna wielka męka. Co za k**as wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"?

Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty!

Trzeba będzie się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten

krawat kupiony na bazarze od Wietnamczyków dopełniłby liczną

kolekcję podobnych gówien, gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie zaczną wyprzedawać to,

czego nie udało się upchnąć ludziom.

Po prezentach się zacznie.

Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka,zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać,

"jak to dobrze, że trzymamy się razem".

<font color="#FF0000">[ciach!]</font> prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od złamanych ch**ów. To oczywiście prawda, ale dlaczego

popierać to rzucaniem w niego salaterką po śledziach?

Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie trafia. Plama na wersalce cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. Jedyna nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Łodzi nie nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to pewne jak w banku.

Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają.

Na koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni.

A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść. Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno

bąka, ale i tak nikt na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco.

Wracając trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo

w Wigilię katolicka młodzież szczególnie lubi wpie**olić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę.

Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - sylwester.

Ludzie! Kto to wymyślił?! Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi...

Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę

pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I tak przecież

skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze,

gdy wdzieje na siebie marynarę, co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domow-nicy mogą szczać do zlewu, jak

mają potrzebę, albo niech zdychają na uremię.

U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś

nowego, na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa.

W tym dniu trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby

w uśmiechu i ruszać w tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia.

Zresztą nikt nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w szczególności.

Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać wszystko, na co trafią w drodze do baru.

O północy trzeba obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące

wódą mordy, obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej.

Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę),

śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma.

Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć po 15 latach małżeństwa? Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i śmierdzący autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać.

 

Przeżyłem. Dosiego roku.

 

quote]

 

to było w "NIE" :lol: :lol: :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Młody ksiądz spowiada po raz pierwszy. Przychodzi dziewczyna:

- Ciągnęłam druta.

Ksiądz zaaferowany nie wie co powiedzieć i biegnie do ministrantów i pyta:

- Co proboszcz daje za ciągnięcie druta?

- Po Snickersie...

 

Żydzi mają ukamienować Magdalenę. Nagle wychodzi przed nich Jezus i mówi:

- Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.

Nagle leci kamień i TRACH... w Magdalenę!

Jezus odwraca się i mówi:

- Matko jak ty mnie czasami denerwujesz...

 

Ostatnia wieczerza. Wchodzi skupiony Jezus patrzy a tu impreza na całego drogie wino i jedzenie.

- Zaraz zaraz miało być skromnie poważnie skąd wzięliście na to pieniądze?

- Nie wiem podobno Judasz coś sprzedał.

 

Ojciec pyta się córki:

- Kiedy wreszcie znajdziesz sobie męża?

- Nie potrzebny mi mąż. Mam wibrator.

Pewnego dnia córka wróciwszy z pracy widzi na stole skaczący wibrator i z oburzeniem pyta się ojca:

- Tato co Ty u licha robisz?

- Piję z zięciem !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znudzony onanizmem siedmioletni Franio

zobaczył nagą siostrę i rzucił się na nią.

Skutek tego zajścia był bardzo żałosny

dostał w<span style="color:red;">[ciach!]</span>l od ojca i syfa od siostry.

 

***

 

Zlapal diabel Niemca, Ruska i Polaka. Dal im alternatywe: Kociol, albo powiedza liczbe dla ktorej on nie bedzie znal wiekszej.

Niemiec: Miliard.

Diabel: Dwa miliardy. Do kotla!

Rusek: Bilion.

Diabel: Dwa biliony. Do kotla!

Polak: Od h*ja i troche.

Diabel zaklopotany nie wie ile to jest...

Diabel: A ile to jest?

Polak: Umiesz liczyc ziarenka piasku?

Diabel: Tak.

Polak: A widzisz to drzewo?

Diabel: Widze.

Polak: Jest to tyle ziarenek piasku ile od tego drzewa w pizdu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego rowerzysta jadac na rowerze rozpina rozporek.

Zeby poczuc wiatr we wlosach

----------------------------------------

Jak nazywa sie zjawisko farbowania wlosow na czarno u blondynki

Sztuczna Inteligencja

-------------------------------------------

Do siedziby Microsoftu przyszła kobieta z niemowlakiem na ręku. Poskarżyła się Billowi Gatesowi, że któryś z jego ludzi jest ojcem dziecka. Bill stanowczo stwierdził, że się myli. Bo:

- żadne dzieło Microsoftu nie jest efektem miłości

- żadne dzieło Microsoftu nigdy nie zostało ukończone w 9 miesięcy.

- żaden wytwór Microsoftu nigdy nie miał rąk i nóg na właściwym miejscu.

--------------------------------------------

Policjant rozkłda na torach metr krawiecki

Zaniepokojony kolega pyta się - co ty wyprawiasz

Niekturzy przyjeżdżają do pracy metrem, ale jak to do cholery robią.

-----------------------------------------------

Anemik poraz kolejny chce sie zabic wyskakujac z okna 10 pietrowego bloku

Bierze rozped i wyskakuje i spadajac liczy pietra

9 pierto

8 pierto

7 pietro

6 pietro.........

 

7 pietro

8 pietro...

-Cholera znow ten wiatr

--------------------------------------------

Odbywa się egzamin dla kandytatów na księży Jednym z jego punktów jest

wykazanie odporności na sprośne pokusy. Kandydatów ustawiono w szeregu i

każdemu do jego męskości przywiązano dzwoneczek. Przed szereg wypuszczono

nagą, piękną dzieczynę która zaczeła wykonywać taniec erotyczny. Zadzwoniły

wszystkie dzwoneczki, z wyjątkiem jedynego "czystego" o nazwisku Peatz

: Oto jest prawdziwy posłaniec boży! W nagrodę będziesz dzielił pokój z księdzem Albertem DZYŃ ,DZYŃ

-----------------------------------------

Rabbi Izaak z Berdyczowa mawiał:

- Nie ma człowieka bez grzechu. Istnieje jednak zasadnicza różnica miedzy cadykiem a grzesznikiem. Cadyk, dopóki żyje, wie, że grzeszy. Grzesznik, dopóki grzeszy, wie, że żyje

----------------------------------------------

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bóg postanowił sprawdzić jak się żyje ludzią na ziemi, i wysłał 3 aniołów aby przynieśli mu po zdięciu z ziemi. Po po 1 godz przylatują aniołowie i pokazują zdięcia Bóg podszedł do pierwszego anioła ze zdięciem rodzącej kobiety, kobieta ta bardzo głośno płakała z powodu bólu jaki wywołuje poród, Bóg spytał się anioła:

- dlaczego ta kobieta tak płacze???

- bo przecież Boże sam mówiłeś że "kobiety będą rodzić w bólu i płaczu"

- no tak ale wiesz ja to tak dla żartu, ja wcale nie chciałem

- no Boże ja tu nic na to nie poradze to była twoja decyzja

Bóg trochę zawstydzony podszedł do drugiego zdięcia a tam ujżał ciężko pracującego meżczyznę w kopalni, taki cały spocony przemęczony śpiący wyczerpany i brudny Bóg się pyta anioła:

- czemu ten człowiek tak ciężko pracuje i tak źle mu siędzieje???

- bo przecież Boże sam mówiłeś że: "meżczyźni będą cieżko pracować"

- no tak ale wiesz ja to tylko tak dla jaj to mówiłem ja wcale nie chciałem aby tak było

- no boże to była twoja decyzja nie moja

Bóg przerażeniem podszedł do trzeciego zdięcia, i ku zdziwieniu ujrzał tam uśmiechniętych szcześliwych i bogatych ludzi z koloratkami na tle pięknego domu z basenem był tam również piękny drogi samochód i wspaniale zdobiony kościół. Bóg się pyta trzeciego anioła:

- a oni kim są ???

- no Boże to są twoi słudzy, kapłani

- a czemu oni są tacy szcześliwi uśmiechnieci i bogaci???

- bo oni wiedzą że ty żartowałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...