Skocz do zawartości
fipa

Motoryzacja - Stereotypy

Rekomendowane odpowiedzi

no nie wiem czy ten cienki 700 palil minimalnie:] ale napewno silnik jest za slaby do tego autka

jak sie jezdzi samemu to jeszcze jest ok ale jak juz tejda trzy osoby to nie jest za rozowo

coprawda ja mieszkam w gorach

Mojemu dziadkowi spalił w trasie przy 90km/h około 4,2 - 4,3 litra więc raczej mało... (no ale ten styl jazdy... usnąć można... :) ). Za to, kiedy ja miałem wątpliwą przyjemność nim jeździć przez pół roku po zrobieniu prawka to w zimę zabierał mi nawet 8-9 litrów na krótkich trasach w mieście... :-| Przez ten słaby silnik miałem tendencję do trzymania buta w podłodze :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mojemu dziadkowi spalił w trasie przy 90km/h około 4,2 - 4,3 litra więc raczej mało... (no ale ten styl jazdy... usnąć można... :) ). Za to, kiedy ja miałem wątpliwą przyjemność nim jeździć przez pół roku po zrobieniu prawka to w zimę zabierał mi nawet 8-9 litrów na krótkich trasach w mieście... :-| Przez ten słaby silnik miałem tendencję do trzymania buta w podłodze :lol:

Jak twierdzi mój kuzyn samochodowiec :P czasami przy ostrej jeździe mały słaby silnik weźmie więcej niż duży mocny brat ; ]]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh 40 tys przebiegu to jest jakby to powiedziec nic:] w takim aucie nie ma prawa byc rdzy!!!!

 

moj tata ma astre z 96 roku ma ponad 210tys i juz musial cos z progami robic od spodu auta bo je jadlo

Opel Astra Classic z 97 roku, jakies 150kkm i musialem juz robic dwa nadkola (fakt, ze jedno pukniete) i okolice wlewu paliwa (pod gumowa uszczelka wokol korka), a po powrocie wypadaloby tez i maske zrobic, bo cos ojciec mowil ze zacznaja sie babelki pojawiac w okolicach spryskiwaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to pewnie cos bylo nie tak naprawione:[

 

u mojego taty, 210kkm i tylko progi robil ale pukane mial dwa razy w przod i tyl

chociaz u ojca mobli to wyeliminowac przy tych wlasnie naprawach po wypadkowych

Edytowane przez Fidel

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to pewnie cos bylo nie tak naprawione:[

 

u mojego taty, 210kkm i tylko progi robil ale pukane mial dwa razy w przod i tyl

chociaz u ojca mobli to wyeliminowac przy tych wlasnie naprawach po wypadkowych

Nic nie naprawialismy - nadkole nam ktos lekko wgial na parkingu, szkoda kasy bylo na robienie czegos takiego, nasz zmysl estetyki jakos to przezyje ;)

 

Samochod stoi caly czas pod chmurka (nie mamy garazu), stad i pewnie pozera go szybciej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na poczatku sorki za brak poskich znakow, ale obecnie siedze sobie w Danii, i coraz bardziej mi sie tu podoba.

Tutaj takie stereotypy to w ogole nie wystepuja, owszem wiekszosc samochodow to volvo i saaby, ale na prawde mozna tu spotkac to co na naszych drogach i niby moze sie to wydawac bardzo dziwne duzo, duzo bardziej wyeksplatowanych niz u nas, mimo tego iz Dania jest duzo bogatszym krajem niz Kaczolandia.

Tutaj ludzie nie kupuja auta bu sie pokazac sasiadom, albo na parkingu pod kosciolem, tak jak to ma miejsce u nas. Fakt ze tu sa sami protestanci, ale kupuja tylko to co konieczne.

 

Dla przykladu gosc u ktorego sobie "troche" dorabiam, porusza sie takim volvo:

post-119456-1157815652_thumb.jpg

 

A w stodole za domem stoja takie cacka:

 

post-119456-1157815743_thumb.jpgpost-119456-1157815700_thumb.jpg

 

Nie musze tlumaczyc, ze koszt ciagnika to grubo ponad 500 000zl, a kombajnu to cos kolo 2mln zl.

 

Takie ladniejsze, nowe auta to maja tylko taksowkarze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeden z moich kolegow twierdzi ze nie kupuje sie aut od ludzi ktorzy jedza zaby :D

Inna popularna opinia to nie kupownie aut na F czy Fiata, Forda i francuskich choc dla Forda to IMHO troche krzywdzaca opinia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stereotypy... często mnie śmieszą ;)

 

Jeśli sie kupi dobrze utrzymany egzemplarz i będzie o niego dbało, to w 90% przypadków samochód się odwdzięczy. Pozostałe 10% to wady fabryczne danych modeli/podzespołów i zwykły brak szczęścia ;) . No i pamietajcie, nie kupuje się nowych samochodów bo obecnie produkowane są takie złomy co w większości nie będą istnieć za 10lat :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeden z moich kolegow twierdzi ze nie kupuje sie aut od ludzi ktorzy jedza zaby :D

Inna popularna opinia to nie kupownie aut na F czy Fiata, Forda i francuskich choc dla Forda to IMHO troche krzywdzaca opinia.

Dokładnie. Ja tam się cieszę z tego, że Fiata ludzie mają za nic. Od lat jeżdżę autami tej marki, dzięki temu można je kupić naprawdę tanio. Wcześniej jeździłem Bravą, teraz mam Punto. Żadne Fiat jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Oczywiście dbam o nie znacznie bardziej niż przeciętny Kowalski - nie jeżdżę do zwycięstwa tylko staram sie robić to co konieczne aby się cieszyć bezawaryjną eksploatacją. Zabezpieczenie blach - rewelacja! No i Fiat nie rzuca się w oczy i o to mi chodzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O, jaki fajny temat. Jeszcze ze trzy razy będzie w nim można przeczytać "popularną opinię" o samochodach na F, ale co tam.

 

Podobnie jak Swatkat, raduję się kiepską opinią Fiatów wśród ludu. Raduję się, bo jeżdżę samochodem, a nie opinią. Jeżdżę, ale nie do ASO czy na szrot po części, tylko z punktu A do B. I tak od października bez usterek. A nie, wczoraj jak okropecznie lało, poluzowała mi się na ośce wycieraczka od strony pasażera. No groza po prostu, pozbędę się szrota i kupię Golfa na LPG, tam się nic nie psuje :>

 

Rzecz sprowadza się do jednego - znakomita większość samochodów będzie służyła dobrze i długo, byle o nie dbać w staranniejszy sposób niż myjnia i stacja benzynowa. Starzy górale opowiadają, że niektórymi można nawet poszaleć i one się potem nie rozpadną. Cuda dziwy.

 

 

A, stereotypy.

- Opel - rdzewiejące padło dla wieśniaków w białych skarpetkach. Ostatnio marka poprawiła się i montuje silniki Fiata. Na blachy też im podobno ktoś sprzedał dobry patent i nie wymagają już nieustannego garażowania w temperaturze 25 stopni i wilgotności 80%. Odmiana "Calibra" to rasowy dresowóz, najlepiej jak jest w oczojebnym kolorze.

- Polonez - domena kapeluszników i wielodzietnych rodzin z Polski B, w wersji Truck za kierownicą niedomyty facet z petem w gębie. W ilości rdzy na centymetr kwadratowy dzielnie dorównują Oplowi.

- VW starsze niż 1990 - taka współczesna wersja malucha, czyli tanie, ogólnodostępne, można naprawić w garażu. Komfort i wyposażenie mocno spartańskie. O szczęściu można mówić, jak trafi się nie tłuczony po piętnaście razy.

- VW nowsze niż 1990 - zwane też "obiektem zawiści sąsiada", choć nie wiadomo do końca dlaczego. Za cenę półtora raza wyższą niż konkurencja oferują dwa razy mniej, ot arytmetyczna zagadka.

- BMW - wiadomo, paski na spodniach, dziury na mózgu i takie tam. Samochody ciągną jak Lolo Ferrari, palą jak spalinowa lokomotywa i dostarczają radochy jak duża działka anielskiego proszku. I z tego powodu znaleźć niezajeżdżony przez siedemnastu szczęśliwych właścicieli egzemplarz to cud. Za odmianę kombi ktoś powinien wisieć.

- japończyki - sprawa oczywista, egzotyka, brak części, dziwne rozwiązania. Jeździ, jeździ, jeździ. Jak zdechnie, taniej jest pomalować na zielono i ciepnąć do rzeki, niż naprawiać.

- francuzy - tajemnicze rozwiązania techniczne, kiepskie plastiki, dyskusyjny wygląd. Aha, niektóre mają takie fikuśne zawieszenie, które robi "psyk psyk" i często się psuje. Opinia prawdziwa dla modeli starszych niż 10 lat, ale dalej obowiązująca.

- fłoskie - no ba, królowo! Trzeszczące elementy wyposażenia wnętrza, awaryjność, awaryjność, awaryjność. I mało lansu pod dyskoteką. Nie szkodzi, że 126p i 125p, od których opinia pochodzi, zyskują powoli status youngtimerów. Makaroniarz to makaroniarz, więc na pewno się popsuje. Sam z siebie, automagicznie, rzecz jasna. Firma zmieniała znaczek najczęściej w ciągu ostatnich 20 lat, zapewne dla zmylenia naiwnych klientów.

- amerykańskie - wspaniałe, amejzing, łonderful! Z pięciolitrowego silnika wyciągnąć aż 150 KM, wot technika cudownych inżynierów w paski i gwiazdki. Manualna skrzynia biegów to egzotyczna opcja, silniki diesla istnieją w tym tylko w modelach ciężarowych. Źli ludzie o czarnych sercach głoszą, że amerykański miejski samochód pali tyle, co europejski miejski autobus. Piętrowy.

- instalacja gazowa - super sprawa, jeździsz za pięć groszy, zupełnie jak drukowanie na mono laserówce. Niektórym strzela, ale to dlatego, że pan Zenek źle ustawił. Niektórym wyżera zawory, ale to dlatego, że tankują na wujowych stacjach. Niektórym rozpieprza silniki i wydech, ale to dlatego, że kupili zajechane. Niektórym nie chce zapalić w zimie, ale to dlatego, że mają słabe akumulatory. Poza tym - cycki z masłem. A czy TY założyłeś już LPG do swojego samochodu?

 

Stereotypy są bardzo zabawne, muszę rzec :>

Edytowane przez jonas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasne doswiadczenia zwiazane z uzytkowaniem pojazdow:

 

fiat uno 1.0 fire - kupiony jako nowy, jezdzony 8 lat, przebieg 160tys km po osmiu latach -> nigdy nic sie nie zepsulo (raz stracil moc ale okazalo sie z filtr paliwa sie zapchal), wymieniane tylko czesci eksploatacyjne

 

fiat cinquecento 700 LPG - kupiony jako 15letni przebieg przy zakupie 120tys przy sprzedazy 180tys ->

buda i ogolnie trwalosc nadwozia 5+: nic nie rdzewieje, wszystko dziala, silnik 3=: 700ccm to porazka gowno jakich malo psuje sie, humory ma, nie jedzie itp.

 

renault 19 1.8 - kupiony jako 2 letni z przebiegiem 60tys km przejezdzil 10 lat i zostal sprzedany z przebiegiem 325tys km -> doslownie nic sie nie dzialo: lejesz i jedziesz

zmieniane: olej, plyny, filtry, swiece, koncowki kierwonicze i wahaczy, amortyzatory --- samochod chyba nie do zajechania jak sie normalnie dba o niego

 

vw passat 1.8 TD 75KM - kupiony jako 13 letni z przebiegiem 145tys sprzedany jako 13 letni z przebiegiem 165 tys km -> buda ok. zadnych problemow, dwa razy stanal w trasie ( dwa razy glowica pekla od przegrzania silnika) i ciagle problemy z hamulcami z tylu

 

renault laguna 1.9dci 120KM - kupiony jako 6 letni z przebiegiem 160tys, dalej jezdze nim ma 8 lat i przebieg 240tys - jakich kolwiek awarii - poza uszkadzona gumka przegubu na polosi i wymiana dolnej koncowki wahacza od strony kierowcy

 

nie wiem jak to sie ma do stereotypow ale powiem ze wiecej VW ja w zyciu nie kupie

Edytowane przez kamien

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak to sie ma do stereotypow ale powiem ze wiecej VW ja w zyciu nie kupie

No co Ty??? Toć VW musi być najlepsze bo przecież jak jest jakiś temat z cyklu "co kupić" to VW, Audi i BMW robią furorę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vw nie ma 1.8 TD jest albo 1.6 albo 1.9, a coś ty za przeproszeniem robił że ci głowica pękła z przegrzania, na wskaźnik temperatury nie patrzyłeś czy co?

 

to fakt VW maja cos nie tak z temp. - kiedys "zajechalem" w ten sposob LT28 - bardzo sie cieszylem, ze rozbujal sie na autostradzie do 120km/h i TIR-y mnie nie wyprzedzaja :D po czym zapalila sie pod wskaznikiem temp. taka mala czerwona kontrolka i po paru km silnik buchnal bialym dymem :blink:

 

dodam tylko jeszcze, ze niedawno zrobilem dwa razy trase na zachod Niemiec (1100 km w jedna strone) Renault trafikiem 1.9 diesel i na autostradach - gdzie tylko sie dalo - gonilem ile fabryka dala, czyli 160km/h i zero problemow - wskaznik temp. ani drgnal

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem, jechałem ostatnio A4 180 km/h i nic mi nie bucha temperatura w normie, a zimno nie było-wręcz przeciwnie.

 

Jak się ma problemy z temperaturą to trzeba wymienić termostat na nowy i po problemie a nie dalej katować silnik. Tego nie przeżyje żaden.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja pomylka, oczywiscie 1.9 TD 75KM

 

co zrobilem... no nic raz lecialem z bialegostoku do warszawy 100-120km/h i przed wyszkowem nagle w ciagu minuty wskazowka weszla na czerwone, wiec zatrzymalem sie aby ostudzic go ale juz odpalic nie chcial

drugi raz identyczna sytuacja, grzalem na ruciane nida w lipcu nad jezioro z kompletem ludzi na pokladzie i calym majdanem tez kolo 120km/h i w polowie drogi w ciagu kilkudziesieciu sekund z niecalych 100C do 130 wskazowka i nauczony doswiadczeniem nie zatrzymywalem sie tylko dociagnalem na sile do celu i tam znow silnik kaplica - od tamtej pory przezegnalem te samochody lewa reka

 

ps. laguna po niemczech przez 3 bite godziny walilem 160-200km/h i zero stresow (4 osoby na pokladzie + bagaze)

Edytowane przez kamien

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak ci walnął termostat a ty go nie wymieniłeś to sam sobie jesteś winien. Każdy silnik w wyniku przegrzania będzie w najlepszym przypadku do kapitalki.

mialem wczesniej problemy z temp wiec termostat zostal wyjety na lato

za pierwszym razem alternator sie wysral tak ze pasek pompy wody nie mogl ciagnac - po naprawie: nowa glowica, nowa pompa, nowy pasek, nowy pasek rozrzadu + napinacz, nowe lozyska w alternatorze i nowy regulator napiecia.... miesiac pozniej wysrala sie pompa wody i znowu glowica do wymiany

nie wspominam o ciaglych problemach z brakiem hamulcow z tylu i rozjezdzajacym sie katem rozrzadu gdyz wal w silniku mial jakies bicie i scinalo klin na dolnym kole co doprowadzalo do przestawiania sie rozrzadu

oleum tez lykal jakies 1l na 2500km - a niby 145tys km mial... mniej jak laguna do ktorej wcalnie nie dolewam od wymiany do wymiany

 

tyle co wydalem na naprawy tego VW w ciagu roku posiadania to na R19 bym chyba przez 15 lat nie wydal - a jeszcze o ile czlowiek spokojniejszy jak wsiadasz i wiesz ze dojedziesz a nie jak w przypadku tego passata wsiadasz i MOŻE dojedziesz

 

pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miales kamien wyjatkowego pecha z tym passatem.

Przypomnialo mi sie jeszcze, jak kumpel 2 razy zarżnął VW T4 2.4 D na trasie Polska-Niemcy i to w przeciagu niecalych dwoch miesiecy! W obydwyu przypadkach pekla glowica i ... nie byla to wina termostatu. W przypadku wspomnianego przeze mnie wczesniej LT28 rowneiz nie byl winien termostat, bo gdyby sie termostat nie otworzyl, to silnik padl by juz na dojezdzie do autostrady. Sczescie w nieszczesciu, ze sila rozpedu dotoczylem sie do najblizszego zjazdu :)

 

Wracajac do stereotypow - ja osobiscie VW bym nie kupil z kilku powodow - jest za pospolity, zbyt toporny i za bardzo "ludowy" ;) no i.. - poza nielicznymi wyjatkami - nie podobaja mi sie te samochody. Chyba, ze bylaby jakas wyjatkowa okazja :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mialem pecha i sie poprostu zrazilem do VW

 

pozatym w firmie mamy cztery fiaty doublo 1.3 multijet, trzy vw caddy 1.9TDi i trzy ople combo 1.7 CDTi - kupione jakies 1,5 roku temu w jedym czasie

 

w caddych juz po dwa a w jednym trzy razy kola zamachowe dwumasowe byly zmieniane, za kazdym razem na okolo tydzien samochod wyeliminowany byl z pracy

 

w dwoch combo turbiny juz padly i wszystkie maja problemy z geometria (zjada opony) i hamulcami (piszczenia, trzeszczenia, bicia na kierownicy)

 

doblo za to sobie smigaja i zadnych problemow z nimi nie ma

 

wszystkie maja po okolo 100-120tys km przebiegu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat w 1,9 TD bicie koła pasowego i ścinanie klina to znana usterka, w 1.6 tego nie ma. Tylko że musi to naprawić ktoś kto zjada zęby na vw bo inaczej doopa blada i bedzie tylko gorzej jak u ciebie.

 

Trafiłeś na wyjątkowo pechowy egzemplarz muszę ci powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłeś na wyjątkowo pechowy egzemplarz muszę ci powiedzieć.

tez mi sie tak wydaje

 

jednak z drugiej strony po sprzedaniu passata i dolozeniu raptem 3tys kupilem obecna lagune ktora ma sie do tamtego passata jak uss enterprise do wozu drabiniastego

 

ps. kumpel ma passata 1.8 benzyne z '99 tez jezdzi i nic sie nie dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...