Varrol Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 No z matmy, czy angielskiego nie mieć 100% to tez byłbym załamany :], fakt, że z polskiego miałem 50% to inna sprawa - ale co z tego ;) Trudno, żebym się jeszcze uczył do matury... Ale poważnie, to trzeba wiedzieć, czy można sobie pozwolić opuszczać zajęcia, bo większość osób, które tak robi ledwo zdają - jak się nie cche nosić cegieł i nie ma układów, to lepiej nauczyć się odpowiedzialności, bo szkoła śrendia to jest pikuś, na uczelni się zaczyna jazda i zanim się człowiek wkręci, to w pierwszych semestrach z olewackim podejściem się wyleci... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SKRYTOBOJCA Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 Zapisac sie do PCK i raz na dwa miechy mozna chodzic oddawac krew :) Caly dzien zwolniony. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 A propo jeszcze moralnosci tego czynu ;) To, ze ktos od czasu do czasu sobie jakies zajecia ominie to jeszcze nic nie znaczy. Sam przyznaje sie bez bicia nie bylem na wszystkich zajeciach w podstawowce jak i LO :) ale byly to raczej sporadyczne wypady (nigdy nie zostawalem w domu na ten czas, ale nigdy nie omijalem zajec sam, wiec zawsze bylo z kim pojsc sobie do parku :]) i bylem w pelni swiadom tego, ze nie mozna przeginac. Nikt z rodziny nigdy sie nie dowiadywal o takich eskapadach, zostawalo mi poprostu troche godzin nieusprawiedliwionych (staralem sie raczej nie przekraczac jakiegos tam limitu, ktory powodowal problemy i wzywanie rodzicow) co potem mialo wplyw na ocene z zachowania, ale tak mnie ta ocena obchodzila, ze szkoda gadac, wiec nawet nie zalatwialem sobie zadnych usprawiedliwien. Co do nauki to tak jak juz parokrotnie napisano, zabawa zaczyna sie na studiach, ale to tez nie jest zadna regula, o czym dalej. Ja bylem zawsze leniem (a to i tak chyba malo powiedziane) jesli chodzi o nauke (do szkoly.. bo uczenie sie czegos co mnie interesuje przychodzi z latwoscia), dlatego ani w podstawowce ani w liceum nie swiecilem swiadectwami delikatnie mowiac :) Niektore semestry konczyly sie nawet w okolicach 3.3-3.4 a to juz blisko klasowych nierobow. Nawet do matury nie chcialo mi sie siadac, matmy sie nie balem, angielskiego tez, wiedzialem ze co najmniej na 3 na pewno zalicze. Gorzej bylo z polskim, z ktorym mialem problemy juz od podstawowki (ach ten moj zapal do lektur...), no ale tutaj nie uczylem sie z innego powodu.. po prostu przerastal mnie ogrom materialu, ktory teoretycznie trzeba bylo przyswoic, wiec olalem sprawe. W sumie "przygotowan" do matury mialem ze 2 godziny ze wszystkich przedmiotow razem i to oczywiscie poznym wieczorem dzien przed (nie umiem otworzyc jakichkolwiek materialow wczesniej niz dzien przed). Mama prosila mnie, zebym chociaz otworzyl zeszyt i udawal, ze sie ucze, zeby nie musiala sie martwic ;]. Tak wiec pilnym uczniem raczej nie bylem :P Ale maturke zaliczylem na pokerowego duzego street'a.. czyli wszystko oprocz niedostatecznego, z czego dwie najnizsze z polaka, 4 z eng oraz 5 i 6 z matmy (czemu nie bylem zwolniony po pisemnym? jak juz wspominalem, pilny nie bylem ;p wiec nie mialem wymaganych 4 na koniec ostatniej i przedostatniej klasy). A na studiach? No to juz troche inna bajka, chociaz z ta nauka to zalezy od kierunku. Siostra na farmacji ma taki zapierdziel, ze podziwiam ja za systematycznosc i zapal do czytania tych grubych tomow.. Ona prawie nie ma czasu wolnego (ten kierunek tak ma.. polecam ;p), jak wraca do domu to tez wiekszosc czasu to ksiazki. No ale to jest typowa pamieciowka, takze inaczej sie nie da. Ja jestem bardziej scisly i na farmacji nie wytrwalbym tygodnia ;) Za to u siebie mam, moge powiedziec, luz. Jedynie egzaminy teoretyczne przyprawiaja mnie o dreszcze, ale wszystko co praktyczne to w miare ok. Ucze sie.. tzn nie ucze sie ;] tak samo praktycznie jak w liceum, a od poczatku studiow pobieram naukowe :) Jest wg mnie luzniej niz w liceum, a zarazem lepsze oceny przychodza same. Warunek jest tylko jeden.. wybieramy kierunek ze wzgledu na zainteresowania a nie ranking najlepiej platnych zawodow. Pewnie nie na kazdej uczelni jest tak lajtowo nawet na scislych kierunkach, ale jak juz ktos wczesniej zauwazyl, studia nie naucza tego co trzeba.. zeby chociaz polowa tego co jest w programie sie przydala to juz bedzie dobrze. Reszte trzeba niestety (lub stety) opanowac samemu. Dlatego gleboko wierze w to, ze pracodawcy jednak bardziej patrza na umiejetnosci niz na papierek, co na szczescie potwierdza wiele osob. Bo jak widze niektore osoby, co poszly na studia tylko po papier, w nadziei, ze to starczy to az mnie krew zalewa.. (ja tez poszedlem tylko po papier.. ale sama wiedza bez tego papieru tez niewiele daje, z papierkiem jednak lepsza pozycja startowa :) ) Blokuja tylko niepotrzebnie miejsca, a pozytek z nich zaden. Moral z tego taki, ze wagary zle nie sa, dopoki sie je "kontroluje" i nie zdarzaja sie zbyt czesto. Ja tez nie lubilem chodzic na historie, biologie i mase innych, ale jakas podstawowa wiedze mozna przyjac. Gorzej ze sprawdzaniem tej wiedzy co jakis czas, no ale przeciez nie trzeba miec samych 5, a zawsze jakis dobry kolega/kolezanka moze troche pomoc na te 3 ;) Teraz tez mam takie przedmioty, na ktore nie chcialbym chodzic a wizja egzaminu z nich nie jest fajna.. ale nie ma sie co martwic na zapas, co bedzie to bedzie, martwil sie bede w sesji jak juz bede sleczal z dlugopisem nad kartka z pytaniami. A chodzic warto, bo niektorzy prowadzacy patrza na frekwencje i czasem sie lituja (to tez ludzie.. przynajmniej niektorzy ;]). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Flo3 Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 oooo jak sie rozpisales ;] Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
psychodeliczny Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 No Panowie, sukces! :lol: Dzisiaj byłem w szkole, oczywiście kompletnie nieprzygotowany, ale szczęśliwie przeżyłem :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Flo3 Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 ja tez jednak poszedlem; chociaz mialem moment rozterek, bo na przystanku spotkalem kumpla z plecakiem wypelnionym br0 i mialem wbic na ranna impre, ale jednak ta klasowka... ;] Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fipa Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 A ja jestem na siebie zły... Uczylem sie wczoraj do pozna na sprawdzian z fakultetów (historia - starozytnosc)... Moge powiedziec, ze bylem dosc dobrze przygotowany.. i co? ZASPAŁEM na niego.... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Pioorek Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 To lipka fipka ;] Wkurzylbym sie jakbym zaspal na przygotowany sprawdzian. A ja jutro mam... uwaga, uwaga... DWIE FIZYKI! Zale wpisywac tutaj, jak ktos chce moze mnie pocieszyc itp itd ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Rocca Opublikowano 8 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 8 Listopada 2005 Ja pamietam fizyke w gimnazjum i liceum... Mielismy taka babe - tak, babsztyla jednego - ktorej kazdy sie bal... Nic nie potrafila wytlumaczyc, a wymagala... Ehhh... Ale jakos przetrwalem... B) Ciezko bylo, ale dalem rade - jak widac jeszcze zyje ;) Takze rozumiem Cie Pioorek, zal mi Ciebie :) Trzymaj sie, 5tka! :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
TOMAHAWK_ Opublikowano 10 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2005 OOO Git temat... może wy mi poradzicie! Mam taki problem, że jetsem uzależniony od kompa 5 stopnia! Czyli 6 godzin na granie, 4 na nauke + szkoła. A ja bardzo chcę sie uczyc! Lecz jakoś nie mogę :( , cały czas sie staram oderwać od kompa, żeby nauczyć się czegos a puźniej płaczę w nocy bo to, bo tego się nie nauczyłem/odrobiłem. Jest jakis dobry sposób na oderwanie sie od komapo oprucz: hasło, zabranie go, pisanei kartek na nim zeby się uczyć, wyłaczneie go z katkatu. to i tak nieźle ;p ja tam się wcale nie ucze, ale będzie trzeba zacząć, wagary już staram się nie chodzić, bo w tym roku szkolnym mam z 25 dni nieusprawiedliwionych (jak nie więcej), jak będę miał dziennik w łapach to podlicze godziny u mnie starszy pracuje na nocki, i w dzień śpi to 'moge' zostać w domu a co do usprawiedliwiania to praktycznie każdy sobie sam w dzienniku pisze Ja tam teraz chodze do szkoły tylko w srody i czwartki, ewentualnie w poniedziałek zajrzę(technikum policealne). Prawda jest taka ze nic przy tym nie trace, bo sposob nauczania w mojej szkole jest co najwyzej lekki. Dzis wpadłem do szkoły, to 3 godziny grałem w karty i 1 sie obijałem. Na dłuzsza mete to wydaje sie bezsensowne, ale system jest taki, ze dostajemy zagadnienia i pozniej przychodzimy tylko na sprawdziany i cwiczenia. W szkole malo kto nas goni do nauki. Ironia? i masz wielką racje, to jest bez sensu, bo wystarczyło by fajnie prowadzić lekcje a wszyscy będą słuchać, a nie przez 40 min. pisać w zeszycie, na dodatek nie wprowadzając nic ponad książke, albo książka (cała) albo zeszyt (ale tylko część tego co w książce), albo zeszyt uzupełnieniem książki żeby być nauczycielem trzeba mieć poprostu talent Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Pioorek Opublikowano 10 Listopada 2005 Zgłoś Opublikowano 10 Listopada 2005 (edytowane) Ta mistrzowskie jest przepisywanie 4 stron z ksiazki do zeszytu + narysowanie z ksiazki pare rysunkow (powiedzmy ze chdzi mi o biologie itp). Na [ciach!] to to nie wiem. @Franek OOO Git temat... może wy mi poradzicie! Mam taki problem, że jetsem uzależniony od kompa 5 stopnia! Czyli 6 godzin na granie, 4 na nauke + szkoła. A ja bardzo chcę sie uczyc! Lecz jakoś nie mogę , cały czas sie staram oderwać od kompa, żeby nauczyć się czegos a puźniej płaczę w nocy bo to, bo tego się nie nauczyłem/odrobiłem. Jest jakis dobry sposób na oderwanie sie od komapo oprucz: hasło, zabranie go, pisanei kartek na nim zeby się uczyć, wyłaczneie go z katkatu. Jak mozna plakac z powodu nie odrobionego zadania ;o Ja tam na parapecie czesto robie ;] i jakos zyje lol. Polecam ten styl. Mozna tez na lekcjach jechac. Jak masz lekcje z glupia nauczycielka to na tej lekcji mozesz sobie zadanie zrobic itp itd. Poza tym mowisz ze poswiecasz 4 godziny na nauke, wiec jakim cudem zadan nie masz? To jak ty sie uczysz? ;o Dzisiaj jest nasze swieto. JUTRO WOLNE!!! :gitarzysta: :banana: :banana: :banana: :gitarzysta: Edytowane 10 Listopada 2005 przez Pioorek Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...