Skocz do zawartości
Gość Bianka

Wiara Chrześcijańska

Rekomendowane odpowiedzi

Zrozumiesz jakim cudem jeśli zrozumiesz że problem omnipotencji to pozory problemu.

Dla mnie nie istnieje problem omnipotencji tylko problem brakiu wiedzy dotyczącej logiki

połączonej z wygórowanym mniemaniem o swoich możliwościach intelektualnych osób widzących

problem omnipotencji.

Najwyraźniej wiesz coś, czego nie mogli się dowiedziec filozofowie (również chrześcijańscy) na przestrzeni ostatnich dwudziestu paru wieków. Może zechcesz się z nami tym podzielić? Co do braku wiedzy dotyczącej logiki - śmiem twierdzić, że wiem "ciut" więcej od Ciebie z racji tego, że studiuje filozofię i zajmuję się głównie logiką (również pracę magisterską piszę z pogranicza metodologii i logiki), no ale nie zamierzam się licytować, czekam tylko na wyjaśnienie, dlaczego problem omnipotencji jest w/g Ciebie pseudoproblemem (takie tłumaczenie słyszałem wielokrotnie, nigdy natomiast nie usłyszałem racjonalnego uzasadnienia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

dlaczego problem omnipotencji jest w/g Ciebie pseudoproblemem (takie tłumaczenie słyszałem wielokrotnie, nigdy natomiast nie usłyszałem racjonalnego uzasadnienia).

Na wstępie ośmieszę wersję z kamieniem (konkretnie braki precyzji) :

Człowiek może skonstruować ciężar którego nie będzie mógł podnieść (przykładowo sztangę)

Ten sam człowiek może potem trenować wytrwale aż sztangę udźwignie.

Sformułuj precyzyjnie problem logiczny jaki widzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie poszanowanie blizniego mam takie mam. Jeżeli ktoś się wysadza w powietrze czyniąc przy tym sporą stratę w niewinnych ludziach to dla mnie jest to wymysł chorych ludzi i napewno tego nie popieram. Może źle się wyraziłem - piłem tutaj do islamskich EKSTREMISTÓW nie do islamu jako religii tamtejszych kultur.

a katolicy nie mordują? gwałcą? kradną? Islam nie namawia do czynienia zła, to ludzie interpretują religie na różne wygodne im sposoby.

Już nie wspomnę o krucjatach jakie wieki temu wyprawiał kościół katolicki, a więc jak zwykle mamy tu przejaw obłudy i zakłamania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko że teraz żyjemy w 21 wieku, a przeciętny abdul zamiast siedzieć na [gluteus maximus], łoczin de gejm, hevin a bud, biega z karabinem i c4 pod kurtką i psuje życie innym. Tym innym się to nie podoba i jest to zrozumiałe. Papież katolicki nie każe zabijać pomioty szatańskie, żeby uprzykrzyć życie tym co wierzą inaczej lub nie wierzą i ta wiara jest bardziej humanitarna.

 

Nawet jeśli były krucjaty to były za czasów gdy każdy nosił ze sobą nóż, miecz, szpadę. Potem kościół zaprzestał takich praktyk. Widać tysiące lat abdulów nie nauczyły niczego. Chociaż jak patrzę na dzisiejsze mohery, to wcale nie jestem pewien, czy dużo różnią się od fanatyków zabijających ludzi - tamci są trenowani od dziecka, mohery dostały radio dopiero 10 lat temu :)

Edytowane przez PelzaK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko że teraz żyjemy w 21 wieku, a przeciętny abdul zamiast siedzieć na [gluteus maximus], łoczin de gejm, hevin a bud, biega z karabinem i c4 pod kurtką i psuje życie innym. Tym innym się to nie podoba i jest to zrozumiałe. Papież katolicki nie każe zabijać pomioty szatańskie, żeby uprzykrzyć życie tym co wierzą inaczej lub nie wierzą i ta wiara jest bardziej humanitarna.

KK miał to szczęście że posadowił swoje strefy wpływów na terenach gdzie rozwinęła się cywilizacja. Islam rządził na terenach które w wyniku różnych zawirowań nadal pozostały dziczą. Między innymi przez działalność tych rozwiniętych krajów (czego nie potępia kler).

Przeciętny abdul nie ma służby zdrowia, zębów, nie umie czytać, pisać i liczyć. Nie oczekuj więc, że sam przeczyta Koran i zinterpretuje zawartość. A papież katolicki PRZESTAŁ zabijać pomioty szatańskie, bo to jest nieakceptowalne już w cywilizowanych krajach. Dużo łatwiej (i w zgodzie z prawem) jest kupić poddaństwo, rozdając "kiełbasę" i krzewiąc swe idee u podstaw w szkołach.

 

[...] Chociaż jak patrzę na dzisiejsze mohery, to wcale nie jestem pewien, czy dużo różnią się od fanatyków zabijających ludzi - tamci są trenowani od dziecka, mohery dostały radio dopiero 10 lat temu :)

I aż strach pomyśleć co będzie za 10 lat- chciałoby się rzec. Na szczęście za 10 lat szef pewnie wyciągnie nogi. Podobnie jak większość jego "żołnierzy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czego ktos daje linka, ze odkryto nowe dowody w sprawie istnienia jezusa? przeciez nikt normalny i trzezwo myslacy nie neguje istnienia jezusa, bo na to ze istnial jest sto tysiecy dowodow zarowno religijnych jak i swieckich. wszystko sie rozchodzi o to czy bog istnieje, czy tez nie.

Mógłbyś przytoczyć kilkanascie udowodnionych i niepodważalnych dowodów świeckich?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie ośmieszę wersję z kamieniem (konkretnie braki precyzji) :

Człowiek może skonstruować ciężar którego nie będzie mógł podnieść (przykładowo sztangę)

Ten sam człowiek może potem trenować wytrwale aż sztangę udźwignie.

Sformułuj precyzyjnie problem logiczny jaki widzisz.

Ośmieszyłeś co najwyżej samego siebie, przykład nie ma nic wspólnego z omnipotencją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mógłbyś przytoczyć kilkanascie udowodnionych i niepodważalnych dowodów świeckich?

"Dzieła żyjącego w pierwszym wieku Rzymianina Tacyta, uznawanego za jednego z najwierniejszych historyków starożytnego świata, mówią o przesądnych „chrześcijanach”, nazwanych tak od łacińskiego słowa „Christus”, oznaczającego w łacinie Chrystusa, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza (Roczniki 15,44). Swetoniusz, sekretarz Cesarza Hadriana, pisał o człowieku imieniem Chrestus (lub Chrystus), który żył w pierwszym wieku.

 

Józef Flawiusz był najbardziej znanym historykiem żydowskim. W Dawnych Dziejach Izraela opowiada o Jakubie, który był bratem Jezusa, zwanego Chrystusem. Kontrowersyjny cytat (18.3) brzmi: „Istniał także w owym czasie Jezus, mąż mądry, czy jednak godzi się nazwać Go mężem, był On bowiem wykonawcą cudownych dzieł (...) Był On Chrystusem (...) Objawił się im bowiem trzeciego dnia jako zmartwychwstały, jak to i wiele innych cudownych rzeczy przepowiedzieli o Nim boscy prorocy”. Według innej wersji „Jezus był mądrym mężem. Był on dobry i pełen cnoty. I wszyscy, czy z Żydów, czy z innych narodów, stawali się jego uczniami. Piłat skazał Go na ukrzyżowanie i śmierć, lecz ci, którzy stali się Jego uczniami, nie porzucili Jego nauki. Twierdzili oni, że Chrystus ukazał im się żywy w trzy dni po ukrzyżowaniu, i że nie umarł, lecz żyje. Zatem był on być może Mesjaszem, którego cuda wymieniali prorocy”.

 

Juliusz Afrykańczyk cytuje historyka Tallusa mówiąc o ciemności, która nastąpiła po ukrzyżowaniu Chrystusa (Chronographia 18:1).

 

Pliniusz Młodszy, w Liście 10,96 mówi o nabożeństwach uwielbiających pierwszych chrześcijan, którzy czcili Chrystusa jako Boga i postępowali w zgodzie z zasadami etyki. Pliniusz mówi również o ucztach miłości agape, i o Wieczerzy Pańskiej.

 

Babiloński Talmud (Sanhedryn 43a) potwierdza, że ukrzyżowanie Chrystusa miało miejsce w Wigilię Paschalną, a zarzuty przeciwko Chrystusowi dotyczyły uprawiania czarów i szerzenia odstępstwa wśród Żydów.

 

Lucjan z Samosat był pisarzem greckim z drugiego wieku, który przyznawał, że Jezus jest czczony przez chrześcijan, że wprowadził On nowe nauki, takie jak braterstwo wiernych, nawrócenie, odrzucenie innych bogów. Chrześcijanie żyli w poszanowaniu tych nauk, uważali, że ich życie jest wieczne, i pogardzali śmiercią, dobrowolnie zapierając się siebie i odrzucając dobra materialne.

 

Mara Bar-Serapion twierdził, że Jezus był uznawany za mędrca i cnotliwego człowieka. Wielu ludzi uważało Go za króla Izraela, zamordowanego przez Żydów, który zwyciężył śmierć w nauczaniu swoich naśladowców."

 

Także wszystkie pisma gnostyckie (Ewangelia Prawdy, Apokryf Jana, Ewangelia wg św. Tomasza, Rozprawa o Zmartwychwstaniu, itp.) mówią o Jezusie.

 

Jeśli chodzi o pisma mówiące o życiu Jezusa Chrystusa, powinniśmy zaznaczyć, że w 70 roku naszej ery większość z nich została zniszczona. Rzymianie zaatakowali wtedy i zniszczyli Jeruzalem i większość Izraela, oraz wymordowali mieszkańców tej ziemi. Całe miasta zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi! Nie powinniśmy być zdziwieni, w związku z tym, że wiele ze świadectw o życiu Jezusa nie przetrwało do naszych czasów. Wielu spośród naocznych świadków życia i działania Jezusa zostało zamordowanych. W związku z tym liczba historycznych świadectw o życiu Jezusa została zredukowana.

 

-------------

 

 

mało ?

 

Jak mało to zapraszam do zapoznania się z tym tekstem.

 

http://www.trinitarians.info/racjonalista/...abiblijnych.htm

Edytowane przez apo5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o pisma mówiące o życiu Jezusa Chrystusa, powinniśmy zaznaczyć, że w 70 roku naszej ery większość z nich została zniszczona. Rzymianie zaatakowali wtedy i zniszczyli Jeruzalem i większość Izraela, oraz wymordowali mieszkańców tej ziemi. Całe miasta zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi! Nie powinniśmy być zdziwieni, w związku z tym, że wiele ze świadectw o życiu Jezusa nie przetrwało do naszych czasów. Wielu spośród naocznych świadków życia i działania Jezusa zostało zamordowanych. W związku z tym liczba historycznych świadectw o życiu Jezusa została zredukowana.

To akurat świetnie dowodzi jak bardzo wątpliwe są "dowody" na istnienie Jezusa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie ośmieszę wersję z kamieniem (konkretnie braki precyzji) :

Człowiek może skonstruować ciężar którego nie będzie mógł podnieść (przykładowo sztangę)

Ten sam człowiek może potem trenować wytrwale aż sztangę udźwignie.

Sformułuj precyzyjnie problem logiczny jaki widzisz.

Porównanie totalnie bezsensowne, bo człowiek nie jest wszechmocny (i może skonstruować ciężar, którego nigdy nie podniesie).

 

Ale postawię problem najprościej, jak mogę. Czy bóg może sprawić, że on sam przestanie istnieć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To akurat świetnie dowodzi jak bardzo wątpliwe są "dowody" na istnienie Jezusa.

A niby dlaczego wątpliwe? Teskt ten mówi tylko tyle, że było ich więcej niż na dzień dzisiejszy a nie że obecne sa fałszywe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To akurat świetnie dowodzi jak bardzo wątpliwe są "dowody" na istnienie Jezusa.

Te dowody są tak samo mocne, jak na istnienie Sokratesa, Juliusza Cezara, Napoleona, Einsteina... tylko stosunek do danej postaci (=uprzedzenia religijne, rasowe, polityczne...) zmienia oceny takich dowodów.

 

@apo5:

"No i tak to właśnie działa, że są na tym świecie debile, którzy nie używają mózgu tylko robią to co większość. Też byś się tak zachował w tej windzie? Jakie bajki ja opowiadam. Temat jest o religii chrzescijanskiej a nie o żadnym islamie i innych wymysłach chorych ludzi (wysadź się a dostaniesz niebo pełne dziewic) więc jedyne co sam się dowiedziałem od eksperta (a nie wymysliłem) chce tutaj przekazać. Religia chrześcijańska ma to czego nie żadna inna na świecie. Jezusa Chrystusa który jako jedyny człowiek w historii świata zmartwychwstał i towarzyszyło temu dośc niezwykłe wydarzenie czego dowodem jest ten spory kawał materiału który tak wnikliwie był (i wciąż jest) badany, a jego zmartwychwstanie świadczy o jego boskości. I tyle. Tak to wygląda z punktu widzenia człowieka, który przekonywał mnie i jeszcze kilka innych osób, że chrześcijanizm jest jedyną religią dotyczącą Boga prawdziwego i jako religia posiada ona niezbite dowody."

 

Piszesz jak prawdziwy profesor teologii fundamentalnej! Szkoda, że trudno pojąć to, co przekazujesz...

Edytowane przez misico

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te dowody są tak samo mocne, jak na istnienie Sokratesa, Juliusza Cezara, Napoleona, Einsteina... tylko stosunek do danej postaci (=uprzedzenia religijne, rasowe, polityczne...) zmienia oceny takich dowodów.

Nie, zdrowy rozsądek zmienia oceny takich dowodów.

 

Zapytam Cię tak:

Gdyby źródła historycznie twierdziły, że Napoleon potrafił latać, Cezar zamieniać żelazo w złoto a Sokrates uzdrawiać każdą ranę czy chorobę dotykiem, jaki byłby Twój stosunek do takich źródeł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te dowody są tak samo mocne, jak na istnienie Sokratesa, Juliusza Cezara, Napoleona, Einsteina... tylko stosunek do danej postaci (=uprzedzenia religijne, rasowe, polityczne...) zmienia oceny takich dowodów.

Za Cezarem, Napoleonem Einsteinem nie stała i nie stoi żadna JEDNA organizacja, dbająca o to by "dowody" na ich istnienie były wiarygodne. Nie ma takiej potrzeby. W przypadku Jezusa jest i taka organizacja i taka potrzeba.

Poza tym tak jak borsuczy_król powiedział.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za Cezarem, Napoleonem Einsteinem nie stała i nie stoi żadna JEDNA organizacja, dbająca o to by "dowody" na ich istnienie były wiarygodne. Nie ma takiej potrzeby. W przypadku Jezusa jest i taka organizacja i taka potrzeba.

Poza tym tak jak borsuczy_król powiedział.

Jaka jedna organizacja? Bo kilka a nie jedna przychodzą mi od razu na myśl: Kościół Rzyms.-Kat., Anglikański, Ewangelicko-Habsburski, Koptyjski, Ormiański, Prawosławny... i wiele innych rytów, a nawet grup i odłamów (nawet Świadkowie Jehowy!), które z nimi nie mają w zasadzie nic wspólnego. Jest ich przynajmniej kilka, i nie są 'jedną' organizacją, zwłaszcza, że niektóre grupy uznają Jezusa historycznego (że rzeczywiście istniał) odrzucając jego boskość (że nie jest Bogiem). Tylko uprzedzenia uniemożliwiają krytyczne spojrzenie na postać Jezusa (nawet dla człowieka niewierzącego i nie uznającego KK), jednak już ocena Jego życia, działalności nierozerwalnie wiąże się z własną postawą religijną (stosunkiem do Niego samego).

 

@borsuczy_król

"Gdyby źródła historycznie twierdziły, że Napoleon potrafił latać, Cezar zamieniać żelazo w złoto a Sokrates uzdrawiać każdą ranę czy chorobę dotykiem, jaki byłby Twój stosunek do takich źródeł?"

 

Dlatego można uznać postać Jezusa jako historyczną, ponieważ w przekazach, jakie zachowały się do naszych czasów nie ma owego 'gdybania', podobnie jak to ma miejsce w przypadku innych postaci, wydarzeń... Tylko uprzedzenia uniemożliwiają krytyczne spojrzenie, ale niektórym się trudno z tym pogodzić...

Edytowane przez misico

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[...]Tylko uprzedzenia uniemożliwiają krytyczne spojrzenie, ale niektórym się trudno z tym pogodzić...

W zasadzie przekleiłeś poprzedniego posta. Jesteście uprzedzeni i tyle.

A tymczasem chodziło o to iż Twoje dowody na poparcie tezy o istnieniu Jezusa były mizerne. Nie zaś o to, że kategorycznie odrzucamy jego istnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Ale postawię problem najprościej, jak mogę. Czy bóg może sprawić, że on sam przestanie istnieć?

Oczywiście tak. (jeśli przyjmiemy założenie że może sprawić wszystko)

Może nawet więcej w kwestii swojego istnienia. Może sprawić że istnieje dla jednych

i nie istnieje dla innych w tym samym czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie. Nie możemy nawet w zasadzie o tym dyskutować (co zresztą i tak do niczego nie prowadzi) bo skoro kompletnie przekracza to nasze możliwości pojmowania (nie aplikuje się do jego istnienia logika, istnieje poza czasem i przestrzenią)...

 

Po prostu pozostaje albo wierzyć zapiskom w cuda sprzed dwóch tysięcy czy iluś tam lat albo nie.

 

Co ciekawe, w inne historyczne mity jakoś nie wierzymy, jacyś czarnoksiężnicy ze starożytnego Egiptu nie mają takich forów. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście tak. (jeśli przyjmiemy założenie że może sprawić wszystko)

Może nawet więcej w kwestii swojego istnienia. Może sprawić że istnieje dla jednych

i nie istnieje dla innych w tym samym czasie.

Jeśli przestałby istnieć, nie istniałby wiecznie. Ergo, nie może sprawić, że przestanie istnieć, ergo nie jest wszechmocny. Dziękuję za rozmowę.

Edytowane przez blasphemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzymianina Tacyta

 

Józef Flawiusz

 

Juliusz Afrykańczyk

 

Pliniusz Młodszy,

 

Babiloński Talmud

 

Lucjan z Samosat

 

Mara Bar-Serapion

Z ciekawości pogooglowałem troche i kazdy z wymienionych wyzej zył po smierci Chrystusa. Rownie dobrze sam moglbym napisac pare zdan o pięcionogim potworze z jeziora zyjacym w 1793roku i rozdającym wszystkim popcorn. Czemu ktos za osiemset lat miałby w to nie uwierzyc?

 

Może przytoczysz kilka przykładów historyków/artystów ktorzy mogli byc naocznymi swiadkami wszystkich wydarzen zwiazanych z Jezusem? Nie powinno byc to problemem, gdyz mysle ze wiele osob powinno opisac jak to po ziemi stąpał zbawiciel świata czyniący cudy na oczach tłumów!

 

Prosze o konkrety i argumenty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale postawię problem najprościej, jak mogę. Czy bóg może sprawić, że on sam przestanie istnieć?

Takie właśnie pytania uważam za bezsensowne. Mówiąc programistycznym językiem, jeśli by zrzutować Boga na np jego synonim, jakim jest dobro (Bóg jest dobrem), to Twoje pytanie traci sens.. Jak dobro może sprawić żeby samo zniknęło? To pytanie sugeruje iż osoba zadające je myśli, że Bóg jest starcem na chmurce i trzyma jeszcze magiczną pałeczkę, zrobi dinks i zniknie... skoro jest wszechmogący.

 

Nie o to tutaj chodzi. Ludzie mają tendencję do ubierania wszystkiego w ludzkie atrybuty, ludzkie zachowanie. A pamiętać należy, że Bóg człowiekiem nie jest. To, że Bóg nie jest człowiekiem nie znaczy z kolei, że jest istotą wyższego rzędu, typu ufiak z dużo bardziej posuniętą w rozwoju inteligencją i rozwiniętymi umiejętnościami, jakich my nie posiadamy. Ja patrzę na Boga w innym wymiarze. Skoro jest w innym wymiarze, to nie ma ani długości ani szerokości, ani wysokości, ani też nie pojawia się i nie znika w czasie. Do takiego postrzegania trzeba mieć chyba jednak rozwiniętą wyobraźnię, czego wielu ludziom po prostu brakuje.

 

Jak to ktoś powiedział, normalnie widzę z 5 wymiarów, a jak założę okulary to i z 7...

 

Może przytoczysz kilka przykładów historyków/artystów ktorzy mogli byc naocznymi swiadkami wszystkich wydarzen zwiazanych z Jezusem? Nie powinno byc to problemem, gdyz mysle ze wiele osob powinno opisac jak to po ziemi stąpał zbawiciel świata czyniący cudy na oczach tłumów!

może nie umieli pisać... :). A może po prostu o to tutaj chodzi... Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. Nie sztuką jest przyjąć do wiadomości, że ok, Bóg się pojawił, zrobił 4 sztuczki-magiczki, zatem Bóg jest. Będę postępował wedle jego przykazań. Sztuką jest uwierzyć w coś czego się nie widziało, na co nie ma dowodów, a na własnym przykładzie przekonałem się już nie raz, że to przynosi efekty, że wiara czyni cuda.

Cała wiara, nieścisłości, niejasności, przykazania, to się wszystko bardzo fajnie zazębia i ma sens jak się nad tym wszystkim zastanowić nieco z innego punktu widzenia, niż standardowy dziadek na chmurce.

Są księża wybitni, którzy mówią w podobny sposób, z innego punktu widzenia - wierzcie mi, na ich msze przychodzą tłumy, że aż do kościoła się wejść nie da. Większość księży natomiast albo nie potrafi mówić innym językiem, albo nie mówią bo spora część społeczeństwa po prostu tego nie pojmie. Więc powtarzają wciąż oklepane "łaska Pana naszego" i inne takie małorzeczowe powiedzonka. Ludzie tego też nie rozumieją, ale znają to od dawna i myślą, że tak ma być, przyjmują to i jest ok... Ale wystarczy popatrzyć po ludziach w kościele, ktoś czymś stuknie to nagle 20 głów obraca się żeby zobaczyć kto i co... Mnie to guzik obchodzi np, ja przyszedłem się tam modlić. No chyba, że ktoś zaczyna kuć ściany udarem w kościele :D

Edytowane przez PelzaK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie właśnie pytania uważam za bezsensowne. Mówiąc programistycznym językiem, jeśli by zrzutować Boga na np jego synonim, jakim jest dobro (Bóg jest dobrem), to Twoje pytanie traci sens.. Jak dobro może sprawić żeby samo zniknęło? To pytanie sugeruje iż osoba zadające je myśli, że Bóg jest starcem na chmurce i trzyma jeszcze magiczną pałeczkę, zrobi dinks i zniknie... skoro jest wszechmogący.

Znowu robisz to, co Ci nie wychodzi - bawisz się w psychologa. Ja zakładam w tym rozumowaniu tylko tyle, ile zakłada doktryna - uznaję boga za byt realnie istniejący, wszechmogący i wieczny. I z tych przypadłości (albo jak wolisz - aksjomatów) zgodnie z prawami logiki wysuwam tezy. Jak się okazuje, tezy sprzeczne ze sobą. Ergo, system jest wewnętrznie sprzeczny, czyli co najmniej jeden z aksjomatów trzeba wykluczyć.

Edytowane przez blasphemy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie o to tutaj chodzi. Ludzie mają tendencję do ubierania wszystkiego w ludzkie atrybuty, ludzkie zachowanie. A pamiętać należy, że Bóg człowiekiem nie jest. To, że Bóg nie jest człowiekiem nie znaczy z kolei, że jest istotą wyższego rzędu, typu ufiak z dużo bardziej posuniętą w rozwoju inteligencją i rozwiniętymi umiejętnościami, jakich my nie posiadamy. Ja patrzę na Boga w innym wymiarze. Skoro jest w innym wymiarze, to nie ma ani długości ani szerokości, ani wysokości, ani też nie pojawia się i nie znika w czasie. Do takiego postrzegania trzeba mieć chyba jednak rozwiniętą wyobraźnię, czego wielu ludziom po prostu brakuje.

jestes pewny, ze jestes katolikiem? Moze Ty po prostu masz swojego Boga ;) to kurde nawet taki bezboznik jak ja pamieta z religii z tym stworzeniem czlowieka na swoje podobienstwo ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sztuką jest uwierzyć w coś czego się nie widziało, na co nie ma dowodów, a na własnym przykładzie przekonałem się już nie raz, że to przynosi efekty, że wiara czyni cuda.

To powiedzmy, że ja wierzę w FSM, gdy coś dobrego mi się zdarzy jest to jego zasługą.

Będziesz mnie za to podziwiał? W końcu sztuką jest uwierzyć w coś czego się nie widziało i na co nie ma dowodów... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość Villentretenmerth

To powiedzmy, że ja wierzę w FSM, gdy coś dobrego mi się zdarzy jest to jego zasługą.

Będziesz mnie za to podziwiał? W końcu sztuką jest uwierzyć w coś czego się nie widziało i na co nie ma dowodów... :D

A od czego jest ten skrót FSM ?

Bo pierwszy raz się z czymś takim spotkałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

FSM - Flying Spaghetti Monster

 

A może po prostu o to tutaj chodzi... Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli. Nie sztuką jest przyjąć do wiadomości, że ok, Bóg się pojawił, zrobił 4 sztuczki-magiczki, zatem Bóg jest. [...]

Kolega powiedział, że sa setki tysiecy dowodów na istnienie Jezusa (nie Boga!), więc chciałbym je poprostu poznac. Nie kwestionuje wiary, ani niczego co z nią zwiazane, po prostu jestem ciekawy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie. Nie możemy nawet w zasadzie o tym dyskutować (co zresztą i tak do niczego nie prowadzi) bo skoro kompletnie przekracza to nasze możliwości pojmowania (nie aplikuje się do jego istnienia logika, istnieje poza czasem i przestrzenią)...

...

Dyskutować można ale dyskusja z kimś kto wierzy w coś co jest oczywiście

fałszywe dla każdego matematyka a uważa że przeprowadził tego dowód logiczny

będzie trudna i szanse na doprowadzenie do konkluzji znikome.

 

Jeśli przestałby istnieć, nie istniałby wiecznie. Ergo, nie może sprawić, że przestanie istnieć, ergo nie jest wszechmocny. Dziękuję za rozmowę.

Z możliwości sprawienia, że on sam przestanie istnieć nie wynika założenie

że coś takiego sprawił czyli przyjąłeś nieuprawnione założenie co jest ewidentnym

błędem logicznym przy dowodzeniu.

Reszta wywodu też nie nadaje się na określenie dowód.

 

Znowu robisz to, co Ci nie wychodzi - bawisz się w psychologa. Ja zakładam w tym rozumowaniu tylko tyle, ile zakłada doktryna - uznaję boga za byt realnie istniejący, wszechmogący i wieczny. I z tych przypadłości (albo jak wolisz - aksjomatów) zgodnie z prawami logiki wysuwam tezy. Jak się okazuje, tezy sprzeczne ze sobą. Ergo, system jest wewnętrznie sprzeczny, czyli co najmniej jeden z aksjomatów trzeba wykluczyć.

Możesz przytoczyć te prawa logiki którymi się posługujesz, chociaż jedno jakie zastosowałeś?

Pytam bo nie mogę doszukać się w tym nawet działania reguły odrywania.

Niczego nie udowodniłeś poza tym że nie wiesz co to jest dowód.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka jedna organizacja? Bo kilka a nie jedna przychodzą mi od razu na myśl: Kościół Rzyms.-Kat., Anglikański, Ewangelicko-Habsburski, Koptyjski, Ormiański, Prawosławny... i wiele innych rytów, a nawet grup i odłamów (nawet Świadkowie Jehowy!), które z nimi nie mają w zasadzie nic wspólnego. J

Tyle ze to co podałes to albo odłamy rzymsko katolickiego albo koscioła wschodniego, który z kolei tez sie oddzielił dawno temu od reszty. Juz nie wspominając Jehowy, które powstało w 1872 roku....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...