Gość Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 zrobilo ci sie goraco puls skoczyl do niebotycznych granic opcjonalnie wypowiedziales standardowe w takiej sytuacji slowo : kur... Bylem na treningu (kolarstwo szosowe) i mialem przed soba zakret nie widzialem czy cos jedzie z naprzeciwka poniewaz dalsza droga byla zaslonieta przez dom .... gdybym wtedy scial ten zakret i sprobowal popisac sie przed kumplem jakim jestem swietnym technicznie kolarzem to skonczylbym marnie gdyz kiedy pojechalismy dalej pokonujac go z naprzeciwka nadjechal bus . dopiero po chwili mnie zatkalo kiedy zdalem sobie sprawe z tego co moglos ie stac Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pretorian Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 nz szczęście nie doswiadaczyłem takiej sytuacji w której stanołem oko w oko ze śmiercią :wink: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
BLANTMEN Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja dzisiaj jak zjeżdżałem na prowizorycznym "snołbordzie". O mało niewyrżnąłem głową w kamol :( Na szczęście jakoś mnie zarzuciło i wyszedłem cało (uff...) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Feluke Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Graham ja mialem prawie identyczna sytuacje co twoja ale ja jechalem na Simsonie (taki motorower ;) ) i sciolem ten zakret a tam nagle Tatra wyjezdza. Wpieprzylem sie na jakies pole przenicy ale przynajmniej dupe uratowalem :wink: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Khunu Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja dzisiaj jak zjeżdżałem na prowizorycznym "snołbordzie". O mało niewyrżnąłem głową w kamol :( Na szczęście jakoś mnie zarzuciło i wyszedłem cało (uff...) Ja nie miałem tego szczęścia, jak się kiedyś uczyłem jeźdxić na nartach to tak piprznąłem głową w kamień że prawie straciłem przytomność... ...od tamtego czasu podkręcam :) :) :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MOS Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja kiedys jechalem samochodem i zaczolem wyprzedzac inny samochod wtedy z nadprzeciwka wyskoczyl mi inny samochod ktory tez zaczol wyprzedzac :? serce w tym momencie zlecialo mi do skarpetek musialem odrazy w cheble dawac i jakos z tego wyszedlem po kilku sekundach dopiero sie ocknolem :roll: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel_k Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja raz jak biegnolem do kompa zobaczyc co za maile poprzychodzily piznolem noga w kolko od fotela obrotowego w tym momencie glowa (+reszta ciala) mi zaczela leciec w strone (dzialajacego!) monitora jakims cudem sie zatrymalem chyba 8cm przez szklem (chwycilem sie rekami biurka) z calej opresji wyszedlem calo nieliczac spuchnietego jak <span style="color:red;">[ciach!]</span> palca u nogi (caly siny sie zrobil i bolal jak <span style="color:red;">[ciach!]</span> przez tydzien :( ) widac bozia czuwala ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MeHow Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja to raz tak mialem na fizyce... jak uslyszalem "Prosze karteczki wyciagnac" :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel_k Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja to raz tak mialem na fizyce... jak uslyszalem "Prosze karteczki wyciagnac" :lol:ej niemowmy o szkole, dobrze... :wink: :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
keiename Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Ja to raz tak mialem na fizyce... jak uslyszalem "Prosze karteczki wyciagnac" :lol: Skad ja to znam :) :) 4 lata liceum przed kazda fizyka bylo cisnienie zrobi nie zrobi :) :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kaeres Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Moze nie odraz usmierci w oczy ale tez mialem stracha nieraz. Jadac maluchem w sylwestra (trzezwy jeszcze) po kolezanke wpadlem w poslizg. Teraz dokladniej :P Patrze czarna droga, mysle ale skubancy we wsi maja kasy na sol bo posypali. Pieknie. A sprobuje czy nie slisko, hample, e chyba spoko, puscilem hample a tu nagle jak mnie nie pierd.... (po prostu kola mi zablokowale, nawet tego nie czulem i jak zdjalem noge z pedalu hamulca to klocki nierowno puscily). Dokladnie 5 obrotow, lece w row. Tylko sie modle (bo row z 1.5m gleboki), ale ni chu chu, patrze lece prosto w niego. Kur... co robic. Nie ma kierowcy ktory by cos wymyslil. Mowie masakra, auto rozjeb... ale zebym wyszedl calo. I tak se lece jak w zwolnionym tempie, przez cala droge i zatrzymalem sie wyobrazcie sobie w drodze poprzecznej :P Co by sie stalo gdyby tej drogi poprzecznej nie bylo nawet nie chce myslec. Chyba mnie Bog ostrzegal przed ta nocka bo to byl naj<span style="color:red;">[ciach!]</span>.... sylwester w moim zyciu :P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pablo163 Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Jak omaly wlos bym sie nie rozbil Autem Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
keiename Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 A ja prawie do rowu sie nie w<span style="color:red;">[ciach!]</span>lilem :( Zatrzymalem sie na krawedzi :? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tkwadrat Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Mi oststnio puls niezle podskoczyl jak zobaczylem w pcalercie cpu temp. 85 celcjuszy i jednoczesnie przypomnialem sobie, ze zapomnialem wentylator do zasilania podłączyć ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Feluke Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Moze nie odraz usmierci w oczy ale tez mialem stracha nieraz. Jadac maluchem w sylwestra (trzezwy jeszcze) po kolezanke wpadlem w poslizg. Teraz dokladniej :P Patrze czarna droga, mysle ale skubancy we wsi maja kasy na sol bo posypali. Pieknie. A sprobuje czy nie slisko, hample, e chyba spoko, puscilem hample a tu nagle jak mnie nie pierd.... (po prostu kola mi zablokowale, nawet tego nie czulem i jak zdjalem noge z pedalu hamulca to klocki nierowno puscily). Dokladnie 5 obrotow, lece w row. Tylko sie modle (bo row z 1.5m gleboki), ale ni chu chu, patrze lece prosto w niego. Kur... co robic. Nie ma kierowcy ktory by cos wymyslil. Mowie masakra, auto rozjeb... ale zebym wyszedl calo. I tak se lece jak w zwolnionym tempie, przez cala droge i zatrzymalem sie wyobrazcie sobie w drodze poprzecznej :P Co by sie stalo gdyby tej drogi poprzecznej nie bylo nawet nie chce myslec. Chyba mnie Bog ostrzegal przed ta nocka bo to byl naj<span style="color:red;">[ciach!]</span>.... sylwester w moim zyciu :P Tez mialem cos podobnego jak jechalem z bratem. Po jednej stronie lod a po drugiej asfalt. Brat lekko przychamowal i obrot o 450*. Naszczescie nic sie nie stalo i nigdzie nie zjechalismy ale jakims takim dziwnym smiechem wybuchnelismy :wink: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arkady Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 ja miałem co b. podobnego da kaeresa. jechałem w nocy samochodem w mieście, jakieś 70km/h i coś mnie poj..ało, bo postanowiłem posprawdzać hamulce 8O ...stary i głupi, eh. wpadłem w poślizg, zrobiłem dwa obroty (powiedzaiłem kur.., już widziałem siebie przy rozmowie z pzu, tyle wtedy się myśli, hehe) ... i wykręciło mnie tak, że zatrzymałem się na poboczu, równolegle do drogi, pomiędzy dwoma żelbetowymi lampami. pół metra przed jedną i ok 2 metry za drugą. ktośby pomyślał, że jestem mistrzem wychodzenia z poślizgów a ja po prostu miałem głupie szczęście. teraz mam lepsze auto. a drugie to rozwaliłem się na motorze, ale o tym wolę nie mówić Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SuChyY Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 na szczescie nie mialem jeszcze az takich przezyc zeby mi smierc w oczy zagladala... Ostatnio jednak jak chcialem pstryknac fotke mojemu CS'owi (dawalem zreszt topic z ta fotka) zdejmowalem sobie spokojnie Titana... spoko zapinka sie odpiela - nawet z drugoiej strony jakos sama zeszla no to ja do gory wyciagam a tu sruu, nie wypiolem wentyla z plyty a ze nie bylem przygotowany na taka ewentualnosc Titan wypadl mi z reki i z calym hukiem i impetem udezyl gdzies w plyte albo procka... CS spadl z procka odpiolem wentyl i oblookalem plyte i procka... a mialem stracha bo wszystko juz prawie sprzedane :D Na szczescie dziala :twisted: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
shakur_45 Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 mial tylko raz mozna powiedziec niebezpieczna sytuacje, ale nawet mnie nie ruszyla :) nie wiem czemu heh przechodzilem kiedys w pelni zaczytany nawet nie pamietam czym przez przejscie dla pieszych oczywiscie i uslyszalem tylko klakson samochodu, ktory byl jakies 20 cm ode mnie heh, gdybym spanikowal to moglbym uskoczyc wprost pod samochod, ale jakos po sekundzie, gdy samochod sobie odjechal ( zielony, stary merc) dalej czytalem :P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
shakur_45 Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Moze nie odraz usmierci w oczy ale tez mialem stracha nieraz. Jadac maluchem w sylwestra (trzezwy jeszcze) po kolezanke wpadlem w poslizg. Teraz dokladniej :P to ty jezdzisz w innym stanie, niz pelna trzezwosc ? :P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hipo Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Było pare takich sytuacji :D np rowerem w drzewo :lol: poźniej na motorze koleś maluchem wziął mnie na maske :lol: i pare mocnych wrażeń samochodem jak np. koleś chciał mnie z naprzciwka rozjechać bo myslał że droga wolna :lol::lol::lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Skolim Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 No ja podobnie jak graham swoje "najciekawsze" chwile przeżyłem na rowerku tyle, że górskim. Niby mieszkam w Tójmieście i nijak to w górach nie jest :) , ale okoliczne lasy świetnie nadają sie do szaleństw. Kiedyś zadażyło mi się że z kolegą zobaczyliśmy swietny zjazd (stromy i długi), ale nigdy wcześniej go nie sprawdzaliśmy. No więc jedziemy nim wszystko fajnie scieżka szeroka drzewa daleko zakręty łagodne, aż sie nie chciało chmować. No i nagle widać polankę, jakie było moje przerazenie gdy z predkością ok. 65 km/h wpadłem prosto z lasu na boisko gdzie dzieciaki grały w piłkę (to jest jeden z tych momentów kiedy sie wie że na chamowanie zapuźno) miałem tyle szczęścia, że blisko lini koncowej i tam akurat nikogo nie było, ale jak zeszłem z roweru to normalnie się kolana podemna ugieły. Od tej pory nigdy nie jeżdżę w ciemno z dużą predkością. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
keiename Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 65km/h na rowerze niezla predkosc :) Fajne musi byc uczuc tyle popieprzac na rowerku :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Skolim Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 Powiem tyle mój rekord to 87 km/h też w lesie ale na sprawdzonym zjeździe zabezpieczonym przez kolegów i to jest naprawde extra uczucie nic mi większej dawki adrenaliny nie dostarcza. I naprawde wtedy rower przejeżdza przez mniejsze przeszkody jakby ich niebyło. Przy tych predkościach to trzeba juz okularki nosić bo łzy aż sie cisną do oczu z powodu wiatru. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arkady Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 jak mówicie o rowerach, to przypomniało mi się jak jeszcze mieszkałem w akademikach przy ul. do studzienki i tam są górki i parki. qmpel jechał wieczorkiem na góralu, trochę grzał, a tu nagle coś go ściągnęło z roweru. okazało się, że jakiś pojeb rozpiął między drzewami taśmę stalową, jaką są obwinięte sznury w automatach telefonicznych. poranił sobie bark i trochę szyję. dużo nie brakowało... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
p3dzi0r Opublikowano 7 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 7 Lutego 2003 no ja tez se tak jechalem z kumplem na rowerze (na maxa jak sie dalo) i sie okazalo ze mam drzewo przed sobom no to ja za hamulec i zmieniam kierunek aby ominonc drzewo, a tu [gluteus maximus] zmienilem tylko kierunek roweru ale kierunek jazdy zostal !!!!, naszczescie w ostatniej chwili smignolem kolo drzewa, drugi przypadek to bylo jak kumpel zjezdzal pierwszy ale potem na samym dole zachamowal bo postanowil ze mu sie neche zjezdzac a ja w niego sruuuu , polamalem przeednie kolo :) , i na supermena przez kierownice , kolano cale walniete , jeszcze go glowom walnolem w ucho (zamortyzowal :))) fakt ze on w kulko biegal przez 5 minut ale ja lep mialem caly :) , poduszki na renkach cale obite bo wylondowalem na renkach (dobrze ze za hamulce nie zlapalem bo okazalo sie ze sie stopily o asfalt) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szymon Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 heh...nie wiem czy by mnie to zabilo :-) ale na pewno solidnie <span style="color:red;">[ciach!]</span>lło. Otoz na ciekawej (potwornie!!!) lekcji angielskiego siedze jak zwykle z kumplem w ławie :-) babka cos pieprzy a w scianie dziura....paaaatrze :-) dwa kable 8O. Jak zwykle moja zabójcza ciekawosc zmusila mnie do wyciagniecia ich na zewnatrz - z dziury (a jak :-) ) był niebieski i zielony. Tak sie zastanawiam po co one tam....no to sobie dotkne jednego, bo koncowki byly bez izolacji , dotklnalem bo oczywiscie moja ciekawosc ponownie przezwyciezyla, w tym momencie kumpel popatrzyl na mnie z pełnym strachu wzrokiem......bzzzzzzzzzzzzzz nic sie nie stalo :D. No to siedzimy dalej te kable wystaja i pomyslalem ze a co tam bede dotykac tego drugiego , POLACZE JE RAZEM!!!!!!! ;-). wzialem kabelek do rączki (juz za izolacje) i powoli zaczalem przysuwac do drugiego :-). Kumpel pewien ze nic tam nie ma juz spokojnie patrzyl i nagle DUP!! BLYSLO mi przed oczami, tak ze az mnie oslepilo. swiatlo w szkole zgaslo korki wybilo WSZEDZIE!! :-). Cala klasa patrzyja jak wryta, ale nauczycielka nie zauwazyla! :-) hehehe....potem tak sobie siedzialem. JAk juz prawd wlaczyli, i ciekawe co by bylo gdybym dotknal tego drugiego kabla oswiecilo mnie ze to gniazdko :-) i musialem dotknac zera ale byłaby jazda.......taka mała rosyjska ruletke - fifty , fifty :-) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 jak mówicie o rowerach, to przypomniało mi się jak jeszcze mieszkałem w akademikach przy ul. do studzienki i tam są górki i parki. qmpel jechał wieczorkiem na góralu, trochę grzał, a tu nagle coś go ściągnęło z roweru. okazało się, że jakiś pojeb rozpiął między drzewami taśmę stalową, jaką są obwinięte sznury w automatach telefonicznych. poranił sobie bark i trochę szyję. dużo nie brakowało... debil kretyn idiota dobrze ze nie byla to jakas cienka stalowa linka ehhh Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dijkstra Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Brr. Niechętnie to wspominam. Dwa lata temu, siedzę u mojej ówczesnej panny, za 45min mamy wyjeżdzać na mazury na tydzień- nagle patrze- na stole leży kaseta z wypożyczalni. Policzyłem szybko, że kara za tydzień to trochę dużo mnie wyjdzie, no to cap tą kasetę i do malucha, zapieprzam do wypożyczalni. Szosa międzymiastowa, 3 pasy w każdą stronę, dojeżdzam do skrzyżowania, gdzie mam skręcić w lewo. Z daleka widzę, że nic nie jedzie s przeciwka, to lekko hamulec, repeta na 3 bieg, zaczynam kręcić 90* w lewo przy 65km/h (często tak wcześniej brałem ten zakręt, piesi na światłach czekający strasznie się bali zawsze, pichy przeokrutne)..a tu nagle kontem oka widzę, że z przeciwka pomyka poldek bez świateł (ciemnawo się robiło). Zdążyłęm pomyśleć "no to zajebiście", i nacisnęłem hamper, w zakręcie 90* prz 65/h. Od razu zerwało przyczepność i już z przeokrutnymi pichami rzuciło mnie na nitkę dla przeciwległego kierunku jazdy- o kilka cm przed maską mignął mi ten poldek. Ja przypieprzyłem w krawężnik tak, że przygryzłem sobie język, obie przednie felgi skasowane, zwrotnice poszły, resor złamany, jeden amortyzator wystrzelił. Kolo w poldku, jakiś <span style="color:red;">[ciach!]</span>iaż, wydygał i też dał po hamulcach, wyrzucio go na chodnik, szczęśliwie nikt nie szedł. Jak mi ciemność z przed oczu zeszła, wypadłem z tego malucha, krew mi z paszczy cieknie (język miałem szyty później)- patrze, kolo z poldka się gramoli...i zaczyna mnie wyzywać. Dostałęm takiego speda, że w sekundzie przy nim byłem, dostał dwa strzały, później z grzywy, a następnie pamiętam tylko, jak go butowałem leżącego, do puki ludzie mnie nie odciągneli. Okazało się później, że nie miał OC i nie wniósł skargi o pobicie, zapłacił za straty. Od tego czasu ten zakręt to powoluuutku przejeżdżałem...teraz nie mam już autka. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
L€€_$HY Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Kiedys na trasie Wawa - Gdansk wyprzedzalem jakiegos buraka, ktory znienacka zaczal mi tuz przed maska skrecac w lewo. Ciekawa chwila - jedziesz 120, przed maska masz stare audi 80 i wiesz ze juz nic, absolutnie nic nie mozesz zrobic. Trwalo to wiecznosc. Potem huk, audi dachowalo trzy razy i wpadlo do rowu. Niewiarygodne, ale gosc przezyl. Ktos wezwal pogotowie, lekarz podejrzewal chyba, ze ukrylem gdzies zwloki. Jedyna poszkodowana - otarty przez sandalki palec u nogi - siedziala u mnie w samochodzie (wiozlem dwie hostessy). Ja nawet nie poczulem uderzenia - pasy :) Mialem niewiarygodne szczescie, bo gosc jechal do kolesia z sasiedniej wsi i w ostatniej chwili zdecydowal, ze zona z dwojka malych dzieci zostaje w domu. Gdyby jechali z nim, z dzieciakow bylaby mielonka, a ja tu bym pewnie nie siedzial i nie stukal sobie na tym forum. A druga sytuacja: probowalem wyprzedzac bardzo dlugiego tira w ulewie na trasie Szczeci - Gorzow. Tir prul chyba 110, spod kol wyrzucal hektolitry wody, wycierzaczki podkrecone na maks nie dawaly rady. Wyprzedzam go potwornie wolno, przede mna nic nie widac, i nagle poczulem, po prostu poczulem, bo nic nie widzialem, ze musze sie schowac za tym tirem. Dalem po hamach i sie chowam. A tam z przeciwka jedzie drugi tir z jakims gosciem, ktory go wyprzedza... Zjachalem na najblizszy parking i siedzialem na nim chyba pol godziny... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Slayer Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Kiedy na rękach umierały moje zwierzaki..... A co do jakiś niesamowitych przeżyć- roerek- podstawa - dłuugo by opowiadać. Raz mało nie skasowałem Corsy matki, bo nie zauważyłem znaku ustąp pierwszeństwa- i tylko słyszałem hamującego cieniasa.....przejechałem pare cm mu przed maską - to było rok temu. Pare razy mało mnie nie potrącił samochód na przejściu ( szedłem na zielonym) Jak byłem mały, to było takie miejsce w pobliżu tamy, gdzie się ludzie kompali- na poczatku było płytko..potem z 4 m głębokości odrazu z płycizny- nie umiałem pływać. W pewnym momencie siła napierającej wody wody ( do pasa) mnie wywróciła- i na tym brzegu zejścia się zatrzymałem- przez 20 s walczyłem, żeby mnie prąd nie wciagną w tą głębinę- na skraju tego pionowego zejścia. Udało się. Raz z pontonu mnie zżucili, to też miałem niezłego stracha, miałem może z 10 lat Powiesiłem się na rurce i sobie wisiałem na rękach- siostra zaczęła mnie rozchuśtywać - i się pusciłem w pewnym momencie- i się ostro wyj....i głową uderzyłem... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...