grzesiu Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 ja znam gościa co wpadł w dziurę FORDEM SCORPIO. Nic by sie nie stalo tyle że dziura była rozmiarów........duzego kiosku!!!!!! tak wiec gosc jedzie droga wylotowa z torunia(na Bydgoszcz) około 4 rano...... nic nie bylo widac a gosc se jechał 80km/h i wpewnej chwili usłyszał PIZD! Okazało sie ze robili jakies rury i sie asfalt zawalil a nie bylo oznaczenia:( z samochodu zostało cos co przypominało kupke metalu pogieta w rozne strony......a temu gosciowi sie nic nie stało.. nie ma co na naszych dorgach są duze dziury(podobne do tych co w budżecie państwa) MIAL CHŁOPAK SZCZĘSCIE....a za zniszczony samochód dostał tylko 5000zl(był to model V6 2.4l) a co do moich przygód to raz w TORUNIU jest fajny lasek do zjezdzania na rowerku. Jechałem sebie z kumplem (teren był piaszczysty) i jak mnie zarzuciło na drzewo to az strach. około 2mm od drzewa przy predkosci 50km!!!!!! wyobrażaie sobie???? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiu Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 ja znam gościa co wpadł w dziurę FORDEM SCORPIO. Nic by sie nie stalo tyle że dziura była rozmiarów........duzego kiosku!!!!!! tak wiec gosc jedzie droga wylotowa z torunia(na Bydgoszcz) około 4 rano...... nic nie bylo widac a gosc se jechał 80km/h i wpewnej chwili usłyszał PIZD! Okazało sie ze robili jakies rury i sie asfalt zawalil a nie bylo oznaczenia:( z samochodu zostało cos co przypominało kupke metalu pogieta w rozne strony......a temu gosciowi sie nic nie stało.. nie ma co na naszych dorgach są duze dziury(podobne do tych co w budżecie państwa) MIAL CHŁOPAK SZCZĘSCIE....a za zniszczony samochód dostał tylko 5000zl(był to model V6 2.4l) a co do moich przygód to raz w TORUNIU jest fajny lasek do zjezdzania na rowerku. Jechałem sebie z kumplem (teren był piaszczysty) i jak mnie zarzuciło na drzewo to az strach. około 2mm od drzewa przy predkosci 50km!!!!!! wyobrażaie sobie???? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
SuChyY Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 około 2mm od drzewa przy predkosci 50km!!!!!! wyobrażaie sobie???? No rzeczywiscie straszne. 3mm to nic, ale 2mm nonono kurde okropne.. 2mm, 2mm, 2mm chyba dzisiaj nie zasne. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Varrol Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Rety, ludzie uważajcie trochę :) Ja osobiście nie przypominam sobie, żebym miał kiedyś tak niebezpieczną sytuację. Owszem, może jazda 65km/h jest niebezpieczna, ale jak dotąd nic mi się nie stało (oczywiście na pustej drodze asfaltowej) - osobiście nie wyobrażam sobie jak można jechać szybciej, bo przy 65km/h ledwo wyrabiam z pedałowaniem - no chyba, że górka jest bardzo stroma, ale tak nie próbowałem. Kiedyś rzeczywiście zdarzyło mi się, że gostek zaczął skręcać w lewo w momencie, kiedy go wyprzedzałem, a że to było akurat na śniegu, a u mnie brak ABSu, to odrazu wpadłem w poślizg. Na szczęście odbiłem w prawo a gostek zdążył skręcić, ale prawie dotknąłem zderzakiem tyłu jego samochodu. No cóż, pewnie wszystko jeszcze przedemną :). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Raptor Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 raz tylko śmierć zaglądała mi w oczy - dachowanie przy 80km/h. Auto BMW318i. Jade prostą drogą - teren nie zabudowany - nagle zerwała sie ulewa - widoczność 50m - 1min później przed maską (tak z 8m) spada konar z drzewa grubości 20cm - gwałtownie lewo, prawo (jadą z przeciwka), kontra, bokiem rów, dach - drzewo tylem, dach (dostałem sufitem w głowę). Jak się później okazało - bagażnik z jedej strony kończył się przy tylnych drzwiach, półośka z tyłu zgieta, od pozcątku maski do tylnych słópków linia prosta - auto do kasacji. Jeną z przyczyn poślizgu były opony 235/40 R17 letnie - TC nawet nie zadziałał. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Skolim Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Tam gdzie ja jezdżę, nawet nie ma mowy o pedałowaniu bo jestem zbyt zajęty omijaniem korzeni :) . A górki są na tyle strome że trzeba jeszcze chamować. Tak wogóle to wszystkim którym znudziła sie jazda na rowerku w lecie polecam spróbować zimą. Tylko trzeba uwazać bo przy jeździe w głębokim sniegu felgi pokrywaja się lodem i żegajcie chamulce :), wiem bo mi sie kilka razy zdażyło i zamiast skręcić pojechałem prosto w jakieś krzaczki. No ale wywrotki mniej bolą i jakoś ciekawiej jest bo nie widać po czym sie jedzie więc dreszczyk większy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szymoon Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 O tym co sie dzialo przed samym zdarzeniem to nie bede mowil, mlody bylem, cykor smarkacz i w ogole. Ale dobra jedziemy z kumplami lasem, z gorki. Ja jade pierwszy sam nie wiem dlaczego. W miare dobra trasa tylko kilka drzewek do omijania. Liscie leza na podlozu, slisko ze hej. Juz jedziemy jakis czas i wolaja za mna, ze tu juz nudno i hamuja bo chca wrocic i jeszcze raz. Ja kawalatek jeszcze jade i tez hamuje. Tak hamuje ze sie obracam bokiem i nadal jade, juz prawie na lezaco. W koncu zatrzymuje sie. Serce mi bije bo pierwszy raz jechalem w lesie i w ogole tak szybko (mialem z 12 lat). Wstaje powoli, patrze przed siebie. 2 metry i przepasc.. jakies 20 metrow w dol, powalone drzewo, kamienie. Ale jakos sie tak gleboko tym nie przejalem, nie wiem czemu (bardziej sie wstydzilem tego co sie dzialo wczesniej, jak sie <span style="color:red;">[ciach!]</span>a mozna bylo bac krowy i nie wyjechac pod troche stroma gorke). A jak slysze o predkosciach z jakimi wy na rowerach jezdzicie... Ja jechalem kolo 55 na asfalcie i sie balem ze hej, pedalowac to nie bylo mowy o nadazaniu (rower gorski i jakies dupiate przezutki). Ale to moze kwestia przygotowania, bo bylem bez kasku (hehe asfalcik straszyl), rowerowi czasem hamulce nawalaly i raz kolo odpadlo(ale w innym, jednak niepewnosc zostala). Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wilczek Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 ehh przy 40 km/h mialem bolesny kontakt z asfaltowa droga po tym jak wpadlem w duza dziure na drodze jadac rowerem (Boze jak dlugo sie wtedy leci) przy podobnej predkosci przywalil bym w drzewo a najlepsze spotkalo mnie zjezdzajac z gorki, gdy przed samym zakretem zorientowalem sie ze na drodze jest pelno piachu i nie ma szans na hamowanie. Wygrzebywalem sie z krzakow przez dobre 2 minuty :evil: ale najwiekszy stres przezylem jak po kupnie nowej plyty gl za 400 zl przy zakladaniu coolerka na proca zeslizgnl mi sie srubokret :x przywalilem tak mocno ze nie mialem zludzen ze plyta bedzie dzialala, ale naszczescie trafilem chyba w sloty pamieci bo plyta dziala i to do dzis :D Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ANalfabeta Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Miałem w życiu 2 przygody: 1: Rowerek miasto okolo 50kmh lekki zjazd. Przed skrzyzowaniem Mondeo stoi przy srodku i miga w lewo. Ja kulturalnie z prawej go biore na 2 metry przed minieciem Forda widze otwierające sie prawe tylne drzwi. Usłyszałem tylko huk i skrzypienie giętego metalu (mojego bike'a) Na ziemi dopiero zczailem co sie stało. W rowerze prawie nie miałem kierownicy i przedniego koła. Moją głowe od krawężnika dzieliło zaledwie z 10-15cm. 2: Trasa Minsk-Maz. --- Góra Kalwaria. Ciezarowki spieszyly sie na granice (niedziela popoludnie) Jako kieroca moj wujaszek w sumie baaaaardzo w jezdzie wprawiony. Jedziemy po łuku w lewo. Z prawej 1.5m pobocza potem 10m w dół. Z lewej tylko wysoki 10m nasyp. Jedziemy około 100-110 wiadomo. Nagle ze sznurka ciezarowek wylania sie jeden Kamkadze-Czech w Scanii okolo 100 na pace i 30 ton na nim !!! (wiem bo braciszek który jechał z nami jeżdzi na takiej samej). Ułamek sekundy zaliczylismy kawalek pobocza, on po hamulcach smród gumy jeszcze przez 10km A cisza w samochodzie przez około 15 minut. Wszyscy byli w szoku. W takim momencie przed oczami widzisz cale zycie. Naprawde było ciepło. Oby to ostatni raz. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arkady Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 o pzypomniało mi się. jechałem z Dźwirzyna do Gdańska. była zima, normalna wieczorna pogoda. nagle, dosłownie nagle zaczął padać śnieg, po prostu zamieć. pół godziny i jadę w sznurku 20km/h, widoczność na 5m. później jeszcze gorzej - żabie skoki. za mną jechał star. lekkie nachylenie jedziemy 20/h i trzeba chamować. ja chamuję ale światła z tyłu nieubłaganie się zbliżają. już wciskam się w fotel i czekam na uderzenie ale znajomy, co siedział obok trąca mnie i pokazuje, a równo obok niego, za szybą, jednym kołem w rowie ciężarówa. eh Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arkady Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 ale jest coś fajniejszego - kojarzycie film Top Secret? jak val kilmer ma sen, że zaspał na egzamin? a później przytomnieje i okazuje się że mu się śniło i jest tylko torturowany przez enerdowskich policmajstrów. :D Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
??????? Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 jade na roweze dokladniej scigam sie z kolega prosta droga zapie******* z calej sily a tu jakies dziecko na hulajnodze(max 6lat) wyjezdza mi przed kolo, skrecam w lewo i ........ :D naszczescie udezylem je tylko noga. Pozniej siedzialem z 5 min na lawce i myslalem co sie moglo stac 2 sytuacja zbiegam sobie ze schodow potykam sie, laduje i moja glowa znajduje sie ok 5cm przed zaostrzonym kantem 0,5m donicy. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MichalP [xsrx] Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 ja tam jestem specjalista od niebezpiecznych wypadkow :) 1. przelot przez szybe w drzwiach w pogoni za bratem... skonczylo sie tym ze wisialem na w pol przewieszony przez dzwi na odlamkach szkla z rozcieta tetnica pod pacha (to trudno zachamowac) i pocieta lewa dlonia... Nie zaowazylem ze mi prawa reka nie dziala i w lekkim zamroczeniu wstalem smiejac sie ze nic mi sie prawie nie stalo.. potem poczolem ze cos rei nie czuje... co sie okazalo ? wisiala sobie reka na kosci + pare miesni z czesci ramienia... wygladalo tak ze nie zapamietalem bo juz stracilem przytomnosc... na szczescie szybka reakcja sasiadow zaalarmowanych przez brata uratowala mi zycie... okolo 2l krwi mi wyszlo... zdazylem sie pozegnac w karetce z bratem.. teraz mniej pamietam ale jakos nie czolem strachu przez zejsciem a ponoc pikawa mi tak zwolnila ze czuc nie bylo :))) teraz nie ma widocznych sladow, minelo z 5 lat.. poza blizna na 9 cm pod pacha pozostaly zle wspomnienia i szacunek dla szyb :) 2. Przyciagam pioruny :))) moze to smieszne ale 3 razy jebnol w odleglosci do 10m odemnie... Najfajniesza sytuacja to byla taka: Przychodzi kumpel z dyskiem do mnie do pracy i mialem mu zaplacic... mialem tylko 200 zl w 1 banknocie wiec poszlismy rozmienic (centrum miasta). Nad miastem wisiala burza - taka bez wiatru - wiec pioruny walily ciagle w wysokie punkty - nawet nie padalo.. byla mrzawka i duchota... Nagle zrobilo sie jasno i JEB! jakies 3 metry obok nas w lampe przywalil piorun... Nam nic sie nie stalo ale dysk - glupi bylem ze go ze soba wziolem - sie spierniczyl ... Fajnie strzelaly z naszych rak iskierki jak trzymalem parasolke - od naladowanego elektrycznie powietrza... :)))) Mam jednak nadzieje ze wiecej mi sie nie przytrafia podobne historyjki :))) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
radomek Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 Ja dwa razy przelecialem przez szybe i nawet ryski nie mialem :P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lukas666 Opublikowano 8 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 8 Lutego 2003 ja tez mialem przygode na rowerze, a no wiec jade sobie spokojnie rowerkiem jakies 30 kilosow przez rondo inwalidow(takie glupie rondo w lodzi, teraz wiem dlaczego taka nazwa) jako ze mialem pierszenstwo to nawet nie rozgladalem sie, dalem znak tylko lapa ze nie skrecam, jade spokojnie dalej a tu nagle jakies 30 cm ode mnie sruuu... samochod zahamowal z piskiem opon i z klaksonem w tym momencie myslalem ze mi serce przez odbyt wyjdzie, swoja droga hamstwo w samochodach mysli ze tylko oni sa na drodze (ja czeasem tez jezdze samochodem ale takich jaj na rondzie to se nie robie) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
amoniak Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 Gdy byłem mały: 1. Boma własnej produkcji zdetonowana na łące gdybu wybuchła w trakcie produkcji to rąk bym nie miał 2. Rowerem wjechałem pod kombajn, jadący na pole 3. Kkilka upadków z drzewa Gdy byłem trochę większy: Grzmoty motocyklowe 3 razy i 3 razy na obserwacji w szpitalu, żadnych złamań jedynie wstrząśnienie mózgownicy i pozszywana paszcza, ręce i nogi. IMHO jak ktoś jeździ motocyklem, nieważne ile on kosztuje, należy mieć odpowiedni strój ochronny, ja mam żółwia rękawice spodnie skórzane i odpowiednie buty. Naprawdę ratuje zdrowie i życie. Mój Ruski moto Dniepr nie jest drogi, ubranko kosztowało chyba więcej, przy szlifach też urazy są mniejsze, a i jeszcze jedno do kaskiu integralnego przekonał mnie mój brat gdy mu żuchwę zadrutowali :( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kain Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 Heh ja miałem niestety kilka takich sytuacji :-| "Najzabawniej" było jak zjeżdżałem z bardzo wysokiej i dosyć stromej górki rowerem po pokręconej drodze. Zawsze ścigaliśmy się z niej z dwoma kolegami. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie to, że w momencie jak miałem coś koło 60 km na liczniku kolega próbował mnie wyprzedzić i przywalił we mnie z boku. Najpierw mnie rzucało na boki (nic wtedy nie myślałem), a potem na zakręcie pojechałem prosto, rower został w rowie, a ja wleciałem pięknym lotem koszącym w zboże. Pochlastałem się o nie całkiem skutecznie, ale przynajmniej zamortyzowało upadek. Rower do domu trzeba było prowadzić bo przednie koło i widelec poszły do wymiany. Drugi raz śmierć staneła mi w oczach jak mnie zobaczyła w takim stanie mama i zapytała co się stało :P Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Feluke Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 IMHO jak ktoś jeździ motocyklem, nieważne ile on kosztuje, należy mieć odpowiedni strój ochronny, ja mam żółwia rękawice spodnie skórzane i odpowiednie buty. Naprawdę ratuje zdrowie i życie. Mój Ruski moto Dniepr nie jest drogi, ubranko kosztowało chyba więcej, przy szlifach też urazy są mniejsze, a i jeszcze jedno do kaskiu integralnego przekonał mnie mój brat gdy mu żuchwę zadrutowali :( Po co skorzany :) Wystarczy sztruks i na wszystkim poza asfaltem i betonem sie czlowiek slizga a co do tych pozostalycha nawierzchni to nie ma to jak skora (tylko nie wlasna ;) ) Co do kasku integralnego to juz nie raz mi zycie uratowal podczas jazdy po lesie. Zablokowal 2cm galaz ktora mialem na wysokosci nosa. Tylko szybka pekla a galaz poszla wpizdu :D Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
steryd123 Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 ja raz bylem o krok od smierci. to bylo 3 lata temu. zosatlem pobity przez 6 gosci kijami besebollowywi (aluminiowymi) scena wygladala jak ta z filmu kasyno .tragedia Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arkady Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 ja raz bylem o krok od smierci. to bylo 3 lata temu. zosatlem pobity przez 6 gosci kijami besebollowywi (aluminiowymi) scena wygladala jak ta z filmu kasyno .tragediaqrna, powiedz gdzie nie chodzić Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiu Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 a ja opowiem jeden przypadek: otóż mieszkam w Toruniu na osiedlu w 11 piętrowym wieżowcu......otóż ubiegłego roku w wakacje(chyba w sierpniu) jakiś DESPERAT !!!!!!wyskoczył!!!!!!! z 11 piętra poniwaz go jakas dziwka żuciła. NIeważne to tylko chłopak przeżył!!!!!A wiecie dlaczego??? dzień wcześniej urzyzniali ziemie pod blokiem ze była miekka jak poduszka. GOŚĆ SKOCZYŁ o 22 i był słychac tylko:PIZD!!! JEBNĄŁ CHŁOPak O ZIEMIĘ I SAM SIE ZATACZAŁ DO KARETKI!!!!!! A po sobie zostawił dziurę głęboką na 20cm o kształcie człowieka!!! możecie nie uwierzyć ale tak było naprawdę! zresztą w gazecie pisali Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Arkady Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 takie bandżi w jedną stronę :lol: Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiu Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 a najgorsze w moim życiu było to: pewnego niepięknego dnia słyszę jakiś HUK w kontakcie......mówie a <span style="color:red;">[ciach!]</span> śpię dalej.Po chwili przychodzi ojciec i mówi ze prądu nie ma i kontakt nie dziala.Leże i myśle.I namyśl przyszła mi okropna myśl:( mówie O <span style="color:red;">[ciach!]</span>A A CO Z KOMPEM!!!! szybko wstaje z łóżka odpalam kompa a tu.....CZARNY EKRAN!!! przerażony otwieram budę a tu dymek z zasilacza i innych czesci kompa! zaniosłem sprzęt do sklepu aby zobaczyć co sie spalilo i okazało się ze: SOLTEK SL75KAV poszedł sie jebać,DURONEK 800@1000 do piachu, GF2MX400 wącha kwiatki od dołu,cd rom LG48X( a tego mi nie szkoda,ale sie spalil:((((((). Okazało się ze winna jest elektrownia. Wysłałem ekspertyzę ze sklepu ze komp sie spalil przez wine elektrowni(zreszta napisali ze byl mały skok napieca lae nie powinno sie nic stac) A TE ZA<span style="color:red;">[ciach!]</span>E ciach!E KASY NIE ODDADZĄ I <span style="color:red;">[ciach!]</span><<span style="color:red;">[ciach!]</span><<span style="color:red;">[ciach!]</span>A<<span style="color:red;">[ciach!]</span>A!!!!!!! myślałem że sie zajebie ze nie mam kompa i do głowy przychodziły mi straszne myśli. Gdyby nie komp brata to bym nie wytrzymał..po prostu jestem uzalezniny i <span style="color:red;">[ciach!]</span>:) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
R4DOS Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 kiedyś stalismy na skrzyżowaniu w kształcie literki T ;], no i chcieliśmy skręcić z dorgi głownej na podrzędna więc zatrzymaliśmy ię bo z przeciwka jechały samochody, a trezba im ustapic pierszeństwa. padał deszcz, a za nami zza górki wyłonił się TIR, specjalnie patrzałem do tyłu... czułem coś... a na drodze było ślisko od deszczu ... no i że tir chyba by nie wychamował to żeby nas wyminąć musiał nas ominąć ;], jechał rozpędzony jednym kołem po chodniku z 60 km/h pewnie, a za nim przyczepa taka długa odkryta laweta... na szczescie wyminął nas, a na chodniku nikogo nie było... ale zrobiło mi się wtedy gorąco ;/ a bylo jeszcze pare innych sytuacji, np. kiedy na wkacjach u wujka na wsi spadłem z przyczepy (na której były snopki słomy) i uderzyłem klatą o zaczep (wysokość była z jakieś 3,5m)... przez jakies 30s nie mogłem <span style='color: red;'>ORT: wziąść</span> oddechu... parę razy uniknąłem potrącenia nmnie na rowerze...etc. takich sytuacji było pełno... raz mi podskoczyła adrenalina jak jechalem megane'm z ojcem 170 na prostej drodzej ... fajnie było ;] w sumie Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
steryd123 Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 nie ja dostalem od ludxzi ktorych znalem Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiu Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 nie ja dostalem od ludxzi ktorych znalemTO WIDZE ZE ZAJEBISTYCH MASZ KOLEGUFFFF Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
steryd123 Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 widzisz tak to jest jak zadajesz sie z glupkami. teraz mam ich gleboko ale kiedys to byli moi koledzy Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
steryd123 Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 najbardziej boli mine to jak sobie pomysle jakie kiedys bylo moje myslenie. (totalny kretyn) imperzy flota i przekrety ale zycia nie da sie oszukac i odplaca za to co sie robi (niestety) heh trudno ale zyc trzeba dalej Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzesiu Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 u mnie na osiedlu strach wychodzic bo pod blokiem mafia DRESIARSKA STOIM W BEJCY i jak sie popatrzysz na goscia przez 1sek juz do ciebie idzie i w ryj......ale raz trafil swoj na swojego........widzialem jak dwoch gosci(1 z jednej mafi dresiarskiej drugi z drugiej) lali sie pod blokiem. Odrazu cały tłum ludzi i se patrza.........goscie mieli tak zdemolowany ryj ze zamiast skury to było widac jakis ketchup:) a co do moich przygód z kumplami to jedni chcieli mnie zlać 1v3 ale jakos gosciom zwiałem a jednemu troszke ryj zdemolowałem na drugi dzien w szkole:) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
steryd123 Opublikowano 9 Lutego 2003 Zgłoś Opublikowano 9 Lutego 2003 ha widzisz ja bylem takim bandyta ale naszczescie nie wiem jak ale powrocilem do swiata zywych (bo przedtem to bylem takim chodzacym trupem) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...