Skocz do zawartości
Mardok

"Był sobie procek"

Rekomendowane odpowiedzi

"Był sobie procek"

 

Czas akcji : jakaś tam niedziela 2003

W roli głównej : AMD Athlon XP 2000+

 

Przedmowa:

 

Jest to historia życia (dość krótkiego, ale zawsze) pewnego procesora ze stajni, AMD mianowicie AMD Athlon XP 2000+, który pracował (przynajmniej próbował) na następujących ustawieniach FSB 152MHz, mnożniku 12,5x i napięciu 1.850V, które wraz z pewną zaistniałą sytuacją (czytaj: kac) doprowadziły do jego tragicznej śmierci (zwłoki zkremowano).

 

Wstęp:

 

Pragnę zaznaczyć, iż ten "incydent" nie był zamierzony:) No wiec pewnego ranka (było raczej popołudniu, ale ranek lepiej brzmi) a dokładniej w niedziele po "upojnej" nocy (bez komentarza) wstaję sobie i jak to zwykle mam w zwyczaju włączam komputer. Nie czekając na załadowanie się Windy idę sobie do kuchni po coś do picia (no po prostu suszyło mnie). Po spędzeniu w kuchni jakiś 15minu (bardzo chciało mi się pić) wracam do swego pokoju by sobie popracować (czytaj: robić cokolwiek) na komputerze. Zasiadam za sterami maszyny wciskam magiczny klawisz by włączyć monitor a tu ……… zdziwko czarny ekran i nic.

 

Akt I:

 

Chwile się zastanawiając a następnie rzutem oka oglądam wszystkie kable i stwierdzam że są OK (to znaczy podłączone jak należy). Nie wiem coś mnie naszło i zerkam na kabel od pompki (gdyż mam WC na procku, a moją pompkę trzeba odpalać na popych to znaczy włożyć wtyczką do kontaktu) i spostrzegam (też mi jestem spostrzegawczy) że nie jest podłączona. Pełen paniki szybkim krokiem (to był raczej sprint) podchodzę i włączam pompkę. Ruszyła (w tym momencie mam jeszcze nadzieję) nie minęło nawet 2 sekundy gdy nagle z mojego komputera wydobywają się smugi białego dymu (no wiec to jak się później okazało była para wodna). Następnie szybkim krokiem (raczej skokiem) zachodzę komputer od tyłu (bez skojarzeń) i wyciągam (czytaj: wyrywam) kabel od zasilania, niewiele myśląc (jak zawsze) to samo robię z kablem od pompki (znaczy wyciągam). Gdy już trochę ochłonąłem (wziąłem tabletki na uspokojenie) zaczyna robić rozeznanie i szacownie strat. No wiec po krótkich oględzinach odkrywam, co było przyczyną tego dymu: no wiec blokwodny się nagrzał (czytaj: prawie płonął) do wysokiej temperatury i woda w nim się wręcz zagotowała wiec, gdy włączyłem pompkę gorąca woda (raczej już para ale tego nie wiem na pewno) została wypchana do góry przetapiając węza a zimna wpływająca do bloku zamieniała się od razu w parą, która ulatniała się przez już przetopiony wąż. Pełen strachu ile mnie będzie kosztować to małe niedopatrzenie (też mi małe niedopatrzenie) zaczynam zdejmowanie bloku mając nadzieję, że nie mam już płyty głównej z zintegrowanym prockiem (to było by ciekawe). Po zdjęciu bloku i podkładki zapobiegającej skruszeniu się jądra, (ale sobie wtedy łapę poparzyłem ze aż straciłem czucie w opuszku kciuka w prawej dłoni) moim oczom ukazał się osmolony AMD Athlon XP 2000+. Który był tak gorący iż nie mogłem go w rekach utrzymać wiec wrzuciłem do zbiornika z wodą (genialne no nie). Po jakiejś chwili (przerwa na fajkę) wyciągam go z wody i oglądam. Taśma, którą był zabezpieczony połączony ołówkiem mostek L1 jakby wyparował pozostały tylko resztki kleju (UFO czy co???). Natomiast reszta części w kompie była cała z wody a w szczególności karta graficzna i ram (z ramu aż mi się plomba odkleiła).

 

Akt II:

 

Po wysuszeniu wszystkiego i odczekaniu 4 godzin pożyczyłem procesor od kolegi, aby sprawdzić, co jeszcze (oprócz procka) muszę wymienić. Wkładam "nowy" procesor i zdziwko komp chodzi normalnie (a jednak cuda się zdarzają). Po tym jak przez kolejne 5 godzin sprawdzałem czy nic się nie zawiesza zajrzałem do portfela po kasę gdyż procek trzeba było jutro oddać. W portfelu pustki:( No wiec zacząłem kombinować wziąłem swój spalony procek i oglądam. Plomba odziwo nie zbyt zmasakrowana, jądro nieskruszone tylko te CZARNE resztki taśmy fatalnie wyglądały. No wiec poszedłem do łazienki po szczoteczkę do zębów (oczywiście siostry, bo mojej było mi szkoda) i ok. 2 godziny szorowałem procka (nie tylko szczoteczką, ale też innymi przyrządami). Po tym czasie wyglądał jak wzorcowy "działający" model.

 

Akt III:

 

Następnego dnia zaniosłem go do serwisu i mówię (raczej drę się), że nie działa i nie wiem, o co chodzi (w skrócie lałem wódkę yyyy znaczy wodę). Po krótkiej rozmowie zabrali procesor do sprawdzenia i powiedzieli, że zadzwonią. W środę dzwoni telefon odbieram a tam serwis mi mówi, iż gwarancja została UZNANA i mam się zgłosić po nowy procesor w piątek. I tak oto szczęśliwie (oczywiście dla mnie) skończy się moja historyjka. Procesor dostałem, choć długo nie pochodził, ale to już inna bajka:)

 

Na koniec kilka moich rad:

 

 

(1), Gdy coś spalisz jakąś część nie panikuj spróbuj to doprowadzić do ładnego wyglądu i zanieść do serwisu. Nic nie ryzykujesz gdyż najwyżej nie uznają ci gwarancji a pyzatym rzadko, kiedy "wadliwy" (czytaj: spalony, zajechany) sprzęt dokładnie sprawdzają.

 

(2), No i najważniejsze nie zasiadajcie przed PCetem po pijaku (teraz to już przestępstwo) ani na kacu (to też przestępstwo yyyy chyba).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale sie naskrobałes wow...podobała mi sie ta historia a co do punktu 2 to ja pamietam ze jak pierwszy raz w zyciu robiłem abdeita biosu to ledwie myszke mogłem utrzymac taki byłem na<span style="color:red;">[ciach!]</span>y a kumpel ktory to wiedził jak sie robi po starzu ..to zamiast mi pomuc usnoł na krzesle tez był trzezwy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hyhy spoko historyjka, coś mi sięwydaje że Cię kiedyś poprosze o napisanie wypracowania na Polski :wink:

Pozatym miałęm podobną historie, tylko że z plytą główną tez jej zrobilem krzywde :D dalem na gwarancje. Teraz czekam na nową Hi hi :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę, że się podobało miałem po prostu przypływ natchnienia i pomyślałem, że coś opiszę. Jak znajdę trochę czasu to opowiem wam historyjkę pewnej kary grficznej albo AMD ciąg dalszy albo MoBo albo już się zamknę:) A co do zębów mojej siostry (jakich zębów :) to ma odrobinę zaniedbane (czytaj: nie ma w ogóle) !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pocieszyles mnie :D troche ja wczoraj :oops: spalilem stacje dyskow ( mam jeszcze trzy wiec pol biedy) i stacje zip ( cala bieda :cry: ) nie wiedac zeby byla spalona ale strasznie brzydko pachnie moze mi gawarancje uznaja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajna opowieść :D , ale każda powinna mieć morał. Pozwoli kolega, że go dopiszę:

 

...A więc drogie dzieci morał z tej opowieści jest taki- jeżeli używacie chłodzenia wodnego zainstalujcie sobie przekaźniczek włączający pompkę przy starcie komputerka. Koszt niewielki- 10zł- to chyba niezbyt wygórowana cena za święty spokój... Ja tak zrobiłem, przy kompie piwo i wódkę piłem i jeszcze proca nie spaliłem...

 

:D :D :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajna opowieść  :D , ale każda powinna mieć morał. Pozwoli kolega, że go dopiszę:

 

...A więc drogie dzieci morał z tej opowieści jest taki- jeżeli używacie chłodzenia wodnego zainstalujcie sobie przekaźniczek włączający pompkę przy starcie komputerka. Koszt niewielki- 10zł- to chyba niezbyt wygórowana cena za święty spokój... Ja tak zrobiłem, przy kompie piwo i wódkę piłem i jeszcze proca nie spaliłem...

 

:D  :D  :D

a mi sie komp restartuje, jak pompki nie wlacze :)

 

ale to dlatego, ze mam duronika :)

 

 

a moral???

 

PIJCIE DUZO, BEDZIE PRZYJEMNIE, A KONSEKWENCJE NIEWIELKIE :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Był sobie procek" 

(...)Po zdjęciu bloku i podkładki zapobiegającej skruszeniu się jądra, (ale sobie wtedy łapę poparzyłem ze aż straciłem czucie w opuszku kciuka w prawej dłoni) moim oczom ukazał się osmolony AMD Athlon XP 2000+. Który był tak gorący iż nie mogłem go w rekach utrzymać wiec wrzuciłem do zbiornika z wodą (genialne no nie). Po jakiejś chwili (przerwa na fajkę) wyciągam go z wody i oglądam. (...)

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do morału to może być ale z przekaźnikiem nie było by tak śmiesznie. A jeśli chodzi o drugi procesor to opowiem trochę później ale dla pocieszenia dodam iż kończę właśnie pisanie historyjki o losach (a los miała ciężki) pewnej karty graficznej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja powiem ze twoja opowiesc to nic. Ja zjaralem Durona 1200 i Athlona 1700. Straty sa wieksze niz u ciebie. Najlepsze jest to ze chlodzenie bylo podlaczone i mimo to procki sie zjaraly. Jedyne co mnie pociesza ze na tej stracie wyszedlem dodatnio bo starzy ufundowali mi lepszego kompa ktorego mozna zobaczyc w opisie. Krotko mowiac nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O grafie hym jak się wyrobię to jutro może już skończę. A co do sprawy McBenner no wiec ja to nie chciałem się pisać kto ma wieksze (choć udało mi się już nie tylko procka spalić) straty tylko napisać śmieszną, prawdziwą historyjkę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki stary teraz już bede wiedzial że jak założe WC to bede musial bardziej uważac bedąc w stanie wskazującym na spożycie :)

 

sorki że pie*dole fleki ale kolejne piwo robi swoje 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki stary teraz już bede wiedzial że jak założe WC to bede musial bardziej uważac bedąc w stanie wskazującym na spożycie :)

 

sorki że pie*dole fleki ale kolejne piwo robi swoje  8)

I uwazaj zebys WC nie pomylil z WC :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki stary teraz już bede wiedzial że jak założe WC to bede musial bardziej uważac bedąc w stanie wskazującym na spożycie :)

 

sorki że pie*dole fleki ale kolejne piwo robi swoje  8)

I uwazaj zebys WC nie pomylil z WC :P

no to fakt :D ;D :D :D :D :D :D

 

spal sobie mobo !! moze ci uznaja grawancje i doplacisz i bedziesz mial nowa 3x lepsza :D rob tak co roku :D bedziesz mial caly czas najnowsze czesci :D i moze dorobisz sie radka 9700 :D

albo ich zaskarz do sadu :D ze ci wdliwe czesci sprzedaja :D a jako zadoscuczynienie kcesz radeona 9700pro :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wielki brat jest pod wrazeniem. :D Co siostry widze ze ja tak trawisz jak ja! Co do nastepnej historii napisz ja jak najszybciejno jestem bardzo niecierpliwy! A dla mnie tez moral sie przyda bo powoli przechodze na WC!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Był sobie procek" 

 

Czas akcji      : jakaś tam niedziela 2003 

W roli głównej : AMD Athlon XP 2000+ 

 

Przedmowa:

 

Jest to historia życia (dość krótkiego, ale zawsze) pewnego procesora ze stajni, AMD mianowicie AMD Athlon XP 2000+, który pracował (przynajmniej próbował) na następujących ustawieniach FSB 152MHz, mnożniku 12,5x i napięciu 1.850V, które wraz z pewną zaistniałą sytuacją (czytaj: kac) doprowadziły do jego tragicznej śmierci (zwłoki zkremowano).

 

Wstęp:

 

Pragnę zaznaczyć, iż ten "incydent" nie był zamierzony:) No wiec pewnego ranka (było raczej popołudniu, ale ranek lepiej brzmi) a dokładniej w niedziele po "upojnej" nocy (bez komentarza) wstaję sobie i jak to zwykle mam w zwyczaju włączam komputer. Nie czekając na załadowanie się Windy idę sobie do kuchni po coś do picia (no po prostu suszyło mnie). Po spędzeniu w kuchni jakiś 15minu (bardzo chciało mi się pić) wracam do swego pokoju by sobie popracować (czytaj: robić cokolwiek) na komputerze. Zasiadam za sterami maszyny wciskam magiczny klawisz by włączyć monitor a tu ……… zdziwko czarny ekran i nic.

 

Akt I:

 

Chwile się zastanawiając a następnie rzutem oka oglądam wszystkie kable i stwierdzam że są OK (to znaczy podłączone jak należy). Nie wiem coś mnie naszło i zerkam na kabel od pompki (gdyż mam WC na procku, a moją pompkę trzeba odpalać na popych to znaczy włożyć wtyczką do kontaktu) i spostrzegam (też mi jestem spostrzegawczy) że nie jest podłączona. Pełen paniki szybkim krokiem (to był raczej sprint) podchodzę i włączam pompkę. Ruszyła (w tym momencie mam jeszcze nadzieję) nie minęło nawet 2 sekundy gdy nagle z mojego komputera wydobywają się smugi białego dymu (no wiec to jak się później okazało była para wodna). Następnie szybkim krokiem (raczej skokiem) zachodzę komputer od tyłu (bez skojarzeń) i wyciągam (czytaj: wyrywam) kabel od zasilania, niewiele myśląc (jak zawsze) to samo robię z kablem od pompki (znaczy wyciągam). Gdy już trochę ochłonąłem (wziąłem tabletki na uspokojenie) zaczyna robić rozeznanie i szacownie strat. No wiec po krótkich oględzinach odkrywam, co było przyczyną tego dymu: no wiec blokwodny się nagrzał (czytaj: prawie płonął) do wysokiej temperatury i woda w nim się wręcz zagotowała wiec, gdy włączyłem pompkę gorąca woda (raczej już para ale tego nie wiem na pewno) została wypchana do góry przetapiając węza a zimna wpływająca do bloku zamieniała się od razu w parą, która ulatniała się przez już przetopiony wąż. Pełen strachu ile mnie będzie kosztować to małe niedopatrzenie (też mi małe niedopatrzenie) zaczynam zdejmowanie bloku mając nadzieję, że nie mam już płyty głównej z zintegrowanym prockiem (to było by ciekawe). Po zdjęciu bloku i podkładki zapobiegającej skruszeniu się jądra, (ale sobie wtedy łapę poparzyłem ze aż straciłem czucie w opuszku kciuka w prawej dłoni) moim oczom ukazał się osmolony AMD Athlon XP 2000+. Który był tak gorący iż nie mogłem go w rekach utrzymać wiec wrzuciłem do zbiornika z wodą (genialne no nie). Po jakiejś chwili (przerwa na fajkę) wyciągam go z wody i oglądam. Taśma, którą był zabezpieczony połączony ołówkiem mostek L1 jakby wyparował pozostały tylko resztki kleju (UFO czy co???). Natomiast reszta części w kompie była cała z wody a w szczególności karta graficzna i ram (z ramu aż mi się plomba odkleiła).

 

Akt II:

 

Po wysuszeniu wszystkiego i odczekaniu 4 godzin pożyczyłem procesor od kolegi, aby sprawdzić, co jeszcze (oprócz procka) muszę wymienić. Wkładam "nowy" procesor i zdziwko komp chodzi normalnie (a jednak cuda się zdarzają). Po tym jak przez kolejne 5 godzin sprawdzałem czy nic się nie zawiesza zajrzałem do portfela po kasę gdyż procek trzeba było jutro oddać. W portfelu pustki:( No wiec zacząłem kombinować wziąłem swój spalony procek i oglądam. Plomba odziwo nie zbyt zmasakrowana, jądro nieskruszone tylko te CZARNE resztki taśmy fatalnie wyglądały. No wiec poszedłem do łazienki po szczoteczkę do zębów (oczywiście siostry, bo mojej było mi szkoda) i ok. 2 godziny szorowałem procka (nie tylko szczoteczką, ale też innymi przyrządami). Po tym czasie wyglądał jak wzorcowy "działający" model.

 

Akt III:

 

Następnego dnia zaniosłem go do serwisu i mówię (raczej drę się), że nie działa i nie wiem, o co chodzi (w skrócie lałem wódkę yyyy znaczy wodę). Po krótkiej rozmowie zabrali procesor do sprawdzenia i powiedzieli, że zadzwonią. W środę dzwoni telefon odbieram a tam serwis mi mówi, iż gwarancja została UZNANA i mam się zgłosić po nowy procesor w piątek. I tak oto szczęśliwie (oczywiście dla mnie) skończy się moja historyjka. Procesor dostałem, choć długo nie pochodził, ale to już inna bajka:)

 

Na koniec kilka moich rad:

 

 

(1), Gdy coś spalisz jakąś część nie panikuj spróbuj to doprowadzić do ładnego wyglądu i zanieść do serwisu. Nic nie ryzykujesz gdyż najwyżej nie uznają ci gwarancji a pyzatym rzadko, kiedy "wadliwy" (czytaj: spalony, zajechany) sprzęt dokładnie sprawdzają. 

 

(2), No i najważniejsze nie zasiadajcie przed PCetem po pijaku (teraz to już przestępstwo) ani na kacu (to też przestępstwo yyyy chyba).

 

 

buahahahahahahaha :lol: :lol: :lol: :lol:

Biedny procek :D takie męczarnie przechodził :) 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla osób, którym się podobało i mają ochotę na kolejny odcinek sagi zapraszam do mojego drugiego tekstu pod tytułem "Była sobie grafa". Z niezmierną przykrością potwierdzam że moje historyjki są prawdziwe:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...