djsilence Opublikowano 24 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 24 Sierpnia 2009 za 3 tygodnie lecę do kraju wódką i lapówką płynącego. Dam znać wtedy. Podejrzewam, to samo co ostatnio - szok z powodu poziomu obsługi klienta (negatywny) i czasem rodzynki w postaci młodej ambitnej osoby, która jeszcze się nie wypaliła. Spodziewam się uciechy z exchange rate-u podczas zakupów i mam nadzieję, iż resztka znajomych nie uzna, jak co poniektórzy, że ze mnie szpaner szastający kasą. Ja tylko chcę im postawić knyszę :( Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
G73 Opublikowano 24 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 24 Sierpnia 2009 A tak btw. nie róbmy tutaj czata w stylu onetu :wink: pzdr oczywiscie ze nie ale to moje pierwsze wakacje i jakos tak po przyjezdzie kiepsko sie czuje, chcialem tylko wiedziec czy to tak zawsze czy pozniej juz mi przejdzie ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chemiczny_ali Opublikowano 24 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 24 Sierpnia 2009 (edytowane) (...) Ja tylko chcę im postawić knyszę :( No niestety, ale w tym kraju nie zrozumieją, że chcesz się z nimi napić i nie ma znaczenia kto płaci. Wyjdzie na, że jesteś burżuj "szastający kasą". Najprościej, nie stawiaj :D Problem w tym, że idąc tą drogą napijesz się "do lustra". Tak więc jak chcesz się napić z żywą osobą licz się z tym, że pojawią się niezbyt przychylne głosy :) pzdr @ayabrea a to przepraszam :wink: Czy przejdzie? To zależy jakie się ma podejście i czy mama płaczę do słuchawki :lol: U mnie...? Nigdy nie płakała :) Edytowane 24 Sierpnia 2009 przez chemiczny_ali Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
draak Opublikowano 25 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 25 Sierpnia 2009 (edytowane) Nie wiem, czy to jakiś emigrancki slang ale knyszę chyba się je i do tego "kosztuje" kilka minut pracy, więc jak ktoś ją "stawiający" może być uznany za "szpanera szastającego kasą"? :lol: Gratuluję znajomych... A i Panowie, trochę więcej szacunku do ojczyzny- "kraj wódką i łapówką płynący" i może jeszcze pełen układów, gdzie samemu do niczego dojść nie można? Ja jestem dumny, że z żoną (lat 26/27) w ciągu półtora roku wydaliśmy >150k gotówką na auta, kupilśmy mieszkanie (ponoć pokolenie "instant", więc kredyt bo chcieliśmy już, a nie za rok; raty nieodczuwalne; na 5lat), działkę (gotówka- inwestycja) i płacę wysokie podatki w rodzimym regionie (pośrednie i bezpośrednie), które przynajmniej po części rząd/samorząd wykorzystuje w prawidłowy sposób. Rozumiem, że by dojść do tego samego inni muszą wyjechać z Polski, gdzie państwo funkcjonuje w lepszy sposób (choćby legislajca i wspomniane przez aliego PP), ale do licha- jak widzę gościa w moim wieku, który od kilku lat siedzi w "Lądku" i już strzyka jadem na ojczyznę, to mnie skręca. Szkoda, bo teoretycznie podróże kształcą, horyzonty mają się poszerzać, a tu widzę polską zaściankowość, mimo że jakże "kosmopolityczną". Jeśli poczułeś się dotknięty dj, to sprostuj mnie lub wytłumacz skąd takie a nie inne określenie Polski. To miał być żart? Edytowane 25 Sierpnia 2009 przez draak Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 25 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 25 Sierpnia 2009 (edytowane) Draak-u. To co udało Ci się osiągnąć wraz z żoną nijak ma się do faktu iż wóda w polsce się leje strumieniami a łapówki są mocno zakorzenione w urzędach, szpitalach, policji itd. Co innego jest jechać na Polskę wymieniając wiele błachostkowych powodów, co może być odebrane jako zaściankowość i "jad", a co innego wymienienie dwóch symboli narodowych dostrzeganych spokojnie przez obcokrajowca podczas drugiej wizyty w Polsce. Niezwykle cieszę się, iż Wam się udaje dojść do celu bez konieczności ponoszenia takiego ryzyka jakim jest wyjechanie z kraju i start od nowa, lecz obawiam się, iż takich jak Wy jest niewielu w stosunku do ilości jaka żyje za 1200zl w małych miastach. ---------------- Knysza - taki Polski wypasiony hamburger z masą sałatek. Być może nie jest to mocno trafny przykład, (a mówiłem o kupnie takowej) bo Ci z którymi wybierałem się nań, nie odwrócili się i wcale nie zareagowali źle, ale taka była reakcja niektórych w tego typu sytuacjach. Edytowane 25 Sierpnia 2009 przez djsilence Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Villentretenmerth Opublikowano 25 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 25 Sierpnia 2009 [...]Niezwykle cieszę się, iż Wam się udaje dojść do celu bez konieczności ponoszenia takiego ryzyka jakim jest wyjechanie z kraju i start od nowa, lecz obawiam się, [iż takich jak Wy jest niewielu w stosunku do ilości jaka żyje za 1200zl w małych miastach.] - odwróć treść ;) [...] Do @draaka Znam parę osób które naprawdę mają tzw. "łeb na karku" - mimo tego pewnych rzeczy nie "przeskoczyły".Jedna nawet dość daleko wyjechała z kraju. "Marzenia" pękły w zderzeniu z realem itd. itp. Szkoda kraju.Ludzie zawsze sobie poradzą w innym, ale to już nie będzie to. ps. mnie wiesz czasami denerwuje opinia osób w Polsce (często gęsto wyrażana właśnie na forach - gdzie nikt nikogo nie zna zazwyczaj) - że ci co wyjechali to są "złodzieje" albo "cfaniaki" albo "nie umieli sobie poradzić :lol: " - o to jak ładnie brzmi że się nie "przystosowali" :lol: (to się nazywa "nie są obrotni").Mnie się to kojarzy tylko i wyłącznie z tym .: mają swoje zasady, nie chceli się zeszmacić - i tyle - "droga taka a nie inna". Oczywiście - są również uczciwi którzy się doro ... itd. (tylko problem jest w proporcjach).Tak, proporcje, to jest to. ps. nie bierz proszę tego posta do siebie, No Offence. Z mojej strony EOT. Tak coś mi się dziś chciało napisać, wybaczcie ;) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
slavok Opublikowano 25 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 25 Sierpnia 2009 (edytowane) Nie wiem, czy to jakiś emigrancki slang ale knyszę chyba się je i do tego "kosztuje" kilka minut pracy, więc jak ktoś ją "stawiający" może być uznany za "szpanera szastającego kasą"? :lol: Gratuluję znajomych... A i Panowie, trochę więcej szacunku do ojczyzny- "kraj wódką i łapówką płynący" i może jeszcze pełen układów, gdzie samemu do niczego dojść nie można? Ja jestem dumny, że z żoną (lat 26/27) w ciągu półtora roku wydaliśmy >150k gotówką na auta, kupilśmy mieszkanie (ponoć pokolenie "instant", więc kredyt bo chcieliśmy już, a nie za rok; raty nieodczuwalne; na 5lat), działkę (gotówka- inwestycja) i płacę wysokie podatki w rodzimym regionie (pośrednie i bezpośrednie), które przynajmniej po części rząd/samorząd wykorzystuje w prawidłowy sposób. Rozumiem, że by dojść do tego samego inni muszą wyjechać z Polski, gdzie państwo funkcjonuje w lepszy sposób (choćby legislajca i wspomniane przez aliego PP), ale do licha- jak widzę gościa w moim wieku, który od kilku lat siedzi w "Lądku" i już strzyka jadem na ojczyznę, to mnie skręca. Szkoda, bo teoretycznie podróże kształcą, horyzonty mają się poszerzać, a tu widzę polską zaściankowość, mimo że jakże "kosmopolityczną". Jeśli poczułeś się dotknięty dj, to sprostuj mnie lub wytłumacz skąd takie a nie inne określenie Polski. To miał być żart? doleje oliwy do ognia... Tatuś Ci dał ? :lol: (Polska mentalność i zaciekłość...) A tak na poważnie to jaki miałeś start, bo patrząc obiektywnie to większość ludu co wyemigrowało startu raczej nie miało, albo po ukończeniu jak, że ważnego etapu w życiu jakim jest "studiowanie" stwierdzili, że nowa rzeczywistość jest zbyt ciężka do przegryzienia i łatwiej będzie na zachodzie zmywać. Edytowane 25 Sierpnia 2009 przez slavOK Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
chemiczny_ali Opublikowano 25 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 25 Sierpnia 2009 (edytowane) Hyh małe sprostowanie, bo myślałem, że owa knysza to taki przykład, raczej przenośnia, nie dosłowna :oops: BTW. Tak czytam te Twoje posty draak i się zastanawiam kiedy nam podasz wyciąg z konta :) A jak ktoś Cię upomni to płaczesz żeby pilnował własnego portfela :D Zluzuj kolego, bo na każdym kroku czytamy co gdzie i za ile :wink: Udało Ci się? Gratulację, czy coś dostałeś na tacy tego nie wiemy i nigdy się pewnie nie dowiemy. Czy to coś złego? Nie, rodzice są po to aby pomagać, ale może kiedyś zrozumiesz, że niektórzy nie mieli jakby to powiedzieć "startu lotnego", a start Le Mans :) @slavOK po skończonych studiach na zachodzie nie trzeba zmywać :) pzdr Edytowane 25 Sierpnia 2009 przez chemiczny_ali Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sztandar Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 za 3 tygodnie lecę do kraju wódką i lapówką płynącego. Dam znać wtedy. Podejrzewam, to samo co ostatnio - szok z powodu poziomu obsługi klienta (negatywny) i czasem rodzynki w postaci młodej ambitnej osoby, która jeszcze się nie wypaliła. Spodziewam się uciechy z exchange rate-u podczas zakupów i mam nadzieję, iż resztka znajomych nie uzna, jak co poniektórzy, że ze mnie szpaner szastający kasą. Ja tylko chcę im postawić knyszę icon_sad2.gif Wiesz nie bierz tego do Siebie, ale nikomu nie musisz nic stawiać , przeciętnego Polaka stać na posiłek czy weekendowe imprezy w klubach i pubach ba wyobraź sobie, że stać nas nawet na wycieczki zagraniczne to może być dla Ciebie szok. Możesz sobie zachować swoje Funty naprawdę nie musisz się nad nikim litować. O reszcie raczej bym się na Twoim miejscu nie wypowiadał nie mieszkasz w Polsce nie płacisz tu podatków składek nie wiesz co się dzieje to z całym szacunkiem nie wypowiadaj się bo skąd możesz wiedzieć co tu się dzieje. Na temat kultury picia nie będę się wypowiadał bo Angolom jeszcze brakuje wystarczy zobaczyć co się dzieje w Krakowie zachowują się gorzej niż najgorsi żule ... na szczęście są już miejsca gdzie nie mają wstępu. Co do wypalonych ambitnych osób nie dla każdego szczytem ambicji jest zasuwanie w fabryce, albo na kuchni ... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Powerslave Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Nie wszyscy jezdza do UK zeby pracowac na zmywaku, ja rok temu pracowalem w restauracji (ale nie zmywak) przez 3 miesiace, potem wrocilem na studia. Teraz po skonczeniu studiow w Polsce, znowu jestem w UK ale pracuje "w zawodzie" wiec mozna powiedziec, ze mi sie udalo, bo znam tu bardzo wiele osob, ktore pomimo wyzszego wyksztalcenia nie maja tyle szczescia, a skonczone studia nie zapewniaja tutaj pracy w zawodzie jak sie to niektorym moze wydawac i jesli ktos pracuje na zmywaku to nie znaczy od razu ze nie zna jezyka i nic nie potrafi. draak ciesze sie, ze mozesz wydawac ponad 150k na auta, brac kredyty na mieszkanie, ale malo mnie to obchodzi, nie kazdy ma wszystko na tacy, a wnioskujac po Twoim wieku - 26 lat szczerze watpie ze sam sie wszystkiego dorobiles lub tez znalazles bez niczyjej pomocy bardzo dobrze platna prace. Moze jestem w bledzie bo niektorzy maja bardzo duzo szczescia i im sie udaje, inni maja glowe na karku i tez duzo szczescia ze im sie udaje, a inni niestety musza zaczynac od 1500 i powoli brnac do przodu co w cale nie znaczy ze sa nieudacznikami. Nie musisz mi teraz udowadniac do ktorych nalezysz. Zupelnie inaczej patrzy sie na emigracje i emigrantow gdy sie w Polsce pracuje za 1500, a inaczej gdy sie pracuje za 7500. A co do stawiania wszyskim gdy sie odwiedza Polske... np. moi znajomi w zartach mowia, ze jak przyjade to pijemy za moja kase, ja nie mam nic przeciwko, moge sobie na to pozwolic, jak bym nie stawial nikt sie na mnie nie obrazi bo znali mnie przed wyjazdem i wiedza jak jest, ani ja ani oni nie widza tego jako "szpanowanie i szastanie kasa" czy litosc wobec nich bo oni zarabiaja mniej to ja musze stawiac zeby oni sobie mogli pic za moje. Stawialem wodke jak mialem urodziny, stawiam wodke jak odwiedzam znajomych - ot co! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
draak Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 (edytowane) Dj- to o czym piszesz to uprzedzenia i stereotypy, które od zawsze (czy też od czasu fali pierwszej tak masowej emigracji zarobkowej, głównie do Niemiec, lata '80te) są obecne zagranicą i z którymi sam mam do czynienia, mimo pracy w KTNie. Wierzę jednak, że osoby Twojego pokroju i aliego (choć ten tradycyjnie próbuje doszukać się innych treści w moich postach, niż to co chciałem przekazać- to nie chwalenie się, a w tym przypadku li tylko pokazanie, że i w PL można żyć normalnie, bo nie piszę o opływaniu w luksusy… więc zluzuj), czy też masy innych młodych, ambitnych osób, zmienią ten wizerunek. Tym bardziej jednak irytuje mnie fakt, że tak napisałeś o Polsce- każdy naród ma swoje większe i mniejsze przywary ale ma i zalety. Jednak tendencja rodaków, którzy wyjechali jest taka, by opowiadać, jak u nas jest źle, a nie przedstawiać zalet swojego ojczystego kraju. Mam nadzieję, że wiesz co chcę przekazać- sam mam okazję prowadzić biznesowe spotkania z Niemcami w sytuacji, gdzie oni są naszym klientem (ergo- zgłosili się do nas sami) a i nawet na takich spotkaniach pytania, jakie padają (czy w Katowicach jest hotel z strzeżonym parkingiem, bo boi się przyjechać swoim autem itd.) poziomem sięgają bruku. Może za naście lat Polska w końcu przestanie się kojarzyć z zaściankiem Europy, ale do tego potrzeba _ludzi_ którzy stworzą taki obraz tego kraju (swoją pracą, wykształceniem. Pomińmy naszych polityków ;) ). I tyle. PS. slav0K- na edukację, tu się zgodzę. Ale nie będę twierdził, że start miałem ciężki (choć "za pracą" wyjechałem do Krk, do "mekki" BPO, gdzie zarobki na początku delikatnie mówiąc nie powalają) i z pewnością jednym z celów harówki po naście godzin/dobę jest myśl by takie same/lepsze warunki zapewnić swoim dzieciakom. PPS. Odpowienio żona/ja: senior w big4/młodszy menedżer w dużym koncernie. 27lat i 6lat dośw zawod każde z nas. Zrobiony cert gł księg (SKwP), rozpoczęte kursy na audytora (Kibr), kwalifikacje ACCA, na studiach dziennych też mogłem olać praktyki zagr, pracę ale tego nie robiłem itd. Twierdzisz, że każdej z tych firm/organizacji mamy znajomości? ;) Czas pracy w sezonie to min. 50-60h/tydz- jasne, mógłbym mieć wszystko w [gluteus maximus], pracować w firmie ojca itd. ale chcę wykorzystać daną mi szansę (dzięki ich ciężkiej pracy) i myślę o swojej rodzinie. Nie musiałem się "tłumaczyć", ale chciałem. Edytowane 26 Sierpnia 2009 przez draak Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sztandar Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 (edytowane) Nie wszyscy jezdza do UK zeby pracowac na zmywaku, ja rok temu pracowalem w restauracji (ale nie zmywak) przez 3 miesiace, potem wrocilem na studia. Teraz po skonczeniu studiow w Polsce, znowu jestem w UK ale pracuje "w zawodzie" wiec mozna powiedziec, ze mi sie udalo, bo znam tu bardzo wiele osob, ktore pomimo wyzszego wyksztalcenia nie maja tyle szczescia, a skonczone studia nie zapewniaja tutaj pracy w zawodzie jak sie to niektorym moze wydawac i jesli ktos pracuje na zmywaku to nie znaczy od razu ze nie zna jezyka i nic nie potrafi. Pomyśl kto łożył na Twoje studia i kto dał Ci wykształcenie czasem warto się zastanowić czy czegoś nie jesteśmy winni naszemu krajowi bo widzisz kraj dał Ci wykształcenie żebyś teraz pracował w innym kraju i nikt nie chce od Ciebie zwrotu kosztów Twoich studiów mimo, że Polska pożytku z Ciebie miała nie będzie. Edytowane 26 Sierpnia 2009 przez sztandar Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 (edytowane) [...]przeciętnego Polaka stać na posiłek czy weekendowe imprezy w klubach i pubach ba wyobraź sobie, że stać nas nawet na wycieczki zagraniczne to może być dla Ciebie szok. Niektórzy odmawiajá wyjscia razem wieczorem, bo musieliby wydac 15zl na pizze. W znajomych nie zawsze mozna przebierac, a bedac zagranica, tych w Polsce robi sie coraz mniej. [...]skąd możesz wiedzieć co tu się dzieje. Od rodziny, TV, wp interia onet gazeta.pl Polish Express. Chyba ze najwazniejsze informacje rozchodza sie w Polsce pocztą pantoflową jak u Saddama? [...]Na temat kultury picia nie będę się wypowiadał Bo musialbys wspomnieć o denaturacie, rozwadnianym spirytusie od ruskich, o kulturze chlania na imieninach - która na szczęście skończyła się wraz z naszymi rodzicami, o wszędobylskich pijakach i żulach walących z plastikowych kubków po parkach oraz 3354643[/snapback] Nie wszyscy jezdza do UK zeby pracowac na zmywaku, ja rok temu pracowalem w restauracji (ale nie zmywak) przez 3 miesiace,[...]i jesli ktos pracuje na zmywaku to nie znaczy od razu ze nie zna jezyka i nic nie potrafi. Od czegoś trzeba zacząć. Kwestia jak szybko się człowiek wygrzebie. A co do stawiania wszyskim gdy sie odwiedza Polske... np. moi znajomi w zartach mowia, ze jak przyjade to pijemy za moja kase, [...] jak bym nie stawial nikt sie na mnie nie obrazi bo znali mnie przed wyjazdem i wiedza jak jest, [...]Stawialem wodke jak mialem urodziny, stawiam wodke jak odwiedzam znajomych - ot co! Rzecz w tym, iż ludzie potrafią się odwrócić, ponieważ sami nie czują się komfortowo obok emigranta. Wydaje im się, że muszą dorównywać zarobkami, aby być na równi. Nic bardziej mylnego, ale nie można tego komuś wytłumaczyć. Dj- to o czym piszesz to uprzedzenia i stereotypy, które od zawsze [...] są obecne zagranicą i z którymi sam mam do czynienia, mimo pracy w KTNie. [...]każdy naród ma swoje większe i mniejsze przywary ale ma i zalety. Jednak tendencja rodaków, którzy wyjechali jest taka, by opowiadać, jak u nas jest źle, a nie przedstawiać zalet swojego ojczystego kraju. Patrz wyżej. PPS. Odpowienio żona/ja: senior w big4/młodszy menedżer w dużym koncernie. 27lat i 6lat dośw zawod każde z nas. Zrobiony cert gł księg (SKwP), rozpoczęte kursy na audytora (Kibr), kwalifikacje ACCA, na studiach dziennych też mogłem olać praktyki zagr, pracę ale tego nie robiłem itd. Twierdzisz, że każdej z tych firm/organizacji mamy znajomości? ;) Czas pracy w sezonie to min. 50-60h/tydz- jasne, mógłbym mieć wszystko w [gluteus maximus], pracować w firmie ojca itd. ale chcę wykorzystać daną mi szansę (dzięki ich ciężkiej pracy) i myślę o swojej rodzinie. Nie musiałem się "tłumaczyć", ale chciałem. Szacunek. Pokazuje to, jak się do czegoś dochodzi w Polsce, choć widoczny jest fakt, iż miałeś miękki start, mimo iż nie pracowałeś w firmie ojca. Brak auta, jeden rodzic i mieszkanie na zadupiu, skutecznie uniemożliwia człowiekowi taki rozwój. Pomyśl kto łożył na Twoje studia i kto dał Ci wykształcenie czasem warto się zastanowić czy czegoś nie jesteśmy winni naszemu krajowi bo widzisz kraj dał Ci wykształcenie żebyś teraz pracował w innym kraju i nikt nie chce od Ciebie zwrotu kosztów Twoich studiów mimo, że Polska pożytku z Ciebie miała nie będzie. Polska będzie miała z jego wykształcenia pożytek w formie rozwoju eksportu (kiełbasy, alkohol, chleb, gazety), polepszenia wizerunku kraju, chodzącej reklamie mówiącej o tym jak cudowny jest Kraków, Stare miasto w Wawie, Wrocek i Trójmiasto, dokładanie do puli 1,3mld euro jakie co roku wysyłane są do Polski, przekazywanie ideologii z zachodu oraz, kto wie, może pewnego dnia powrót z kasą, lub zdalne otwarcie firmy i stworzenie miejsc pracy. .... choć widzę, że chodził do prywatnej ;) Edytowane 26 Sierpnia 2009 przez djsilence Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Powerslave Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Kraj nie mial nic wspolnego z moimi studiami gdyz chodzilem na prywatne, a do kraju mam zamiar wrocic. "Nie pytaj siebie, co kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj się, co możesz zrobić dla kraju"? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sztandar Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Niektórzy odmawiajá wyjscia razem wieczorem, bo musieliby wydac 15zl na pizze. W znajomych nie zawsze mozna przebierac, a bedac zagranica, tych w Polsce robi sie coraz mniej. Generalizujesz ja też byłem w UK na emigracji i tam też miałem znajomych, którzy nie wyszli na piwo za 3 funty chociaż ich było stać może chodzi o coś innego niż kwestie finansowe, ale w sumie się nie dziwie jak miałbym iść z tobą na pizzę i słuchać cały czas jak to w UK jest cudnie, a ja mieszkam w rynsztoku to raczej też bym zrezygnował z takiej przyjemności. Od rodziny, TV, wp interia onet gazeta.pl Polish Express. Chyba ze najwazniejsze informacje rozchodza sie w Polsce pocztą pantoflową jak u Saddama? Tyle samo co ja wiem co się dzieje w UK dlatego się nie wypowiadam bo czerpanie wiedzy z mediów, a rzeczywistość to dwie różne bajki. Bo musialbys wspomnieć o denaturacie, rozwadnianym spirytusie od ruskich, o kulturze chlania na imieninach - która na szczęście skończyła się wraz z naszymi rodzicami, o wszędobylskich pijakach i żulach walących z plastikowych kubków po parkach oraz śmianiu się z nich zamiast się wstydzić.... Mógłbym tak długo, a wiem o tym dużo bo dorastałem w takim środowisku. Wiem skąd się ta kultura picia bierze i doskonale rozumiem problem. W ciągu ostatniego roku, jedyni czerwono-skórzy żule jakich widziałem w Londynie, to polacy (3 razy) i Litwini (raz). I znowu generalizujesz więc ja się spytam ile murzyńskich gett widziałeś w Polsce bo ja żadnego, a ile indyjskich syfiastych osiedli ? Jak często Ty widzisz żuli pod lokalnym sklepem? Zdziwisz się, ale nie widuje ... A co byś chciał, abym napisał dobrego o Polsce? Więc wyrzuć paszport i tu nie wracaj skoro nic dobrego nie możesz powiedzieć i pod żadnym pozorem nie przyznawaj się, że jesteś Polakiem właśnie za takich było mi najbardziej wstyd w UK, którzy boją się przyznać skąd pochodzą. Rzecz w tym, iż ludzie potrafią się odwrócić, ponieważ sami nie czują się komfortowo obok emigranta. Wydaje im się, że muszą dorównywać zarobkami, aby być na równi. Nic bardziej mylnego, ale nie można tego komuś wytłumaczyć. Dla mnie nie ma znaczenia gdzie, dla kogo, na jakim stanowisku za ile, jedynie nie będę szanował nigdy kogoś kto pluje jadem na swoją ojczyznę jaka by nie była z tego co zauważyłem to zawsze robili tak ludzie zakompleksieni, którym w Polsce się nie udało bo byli też tacy, którzy fakt narzekali na zarobki w Polsce itd..., ale potrafili powiedzieć dużo dobrego o swoim kraju więc tekst w stylu "Co mogę dobrego powiedzieć o Polsce", a później nawiązujesz do rodziny wybacz, ale nie będę komentował. czasem rodzynki w postaci młodej ambitnej osoby, która jeszcze się nie wypaliłaDodam, że nie mam do nikogo pretensji, że wyjeżdża, że pracuje za granicą po to je w końcu otwarto nie podoba mi się tylko podejście w stylu nie mieszkam tu, ale będę pluł na wszystko co się tutaj dzieje, a każdy kto tu zostanie to "młody wypalony bez ambicji" cytuję Twoje słowa, a mógłbyś się zdziwić ... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 (edytowane) [...] ale w sumie się nie dziwie jak miałbym iść z tobą na pizzę i słuchać cały czas jak to w UK jest cudnie, a ja mieszkam w rynsztoku to raczej też bym zrezygnował z takiej przyjemności.Ludzie głównie o swoich problemach gadają podczas takich spotkań, przynajmniej na początku, aż uda się zejść na coś przyjemnego. I to nie ja zaczynam temat. W Polsce lubi się narzekać, więc nie ode mnie zaczął się problem. Problem z jakim się spotykam, to bariera jaka powstaje pomiędzy ludźmi żyjacymi w osobnych państwach. Przecież nie będę odpowiadał człowiekowi mówiacemu o swoich problemach, że mi council nie zabrał wszystkich śmieci ostatnim razem, po przeprowadzce, bo było ich zdaniem "za dużo", albo, że Jubilee line jest zamknięta co weekend i muszę łodzią do kina albo B&Q płynąć - do North Greenwich. Więc mówi się o problemach jakie istnieją w Polsce, bo to typowy temat jak na takie spotkania. Dopiero później schodzi się na filmy i inne [ciach!]ły. Co do mówienia jak cudnie jest w UK, absolutnie zaprzeczam. Ciekawe tylko jest, jak często takie dyskusje schodzą na fakt mieszkania obok kogoś z innym kolorem skóry. Dośc mocny "puryzm" zakorzeniony jest jeszcze w głowach polaków. Tyle samo co ja wiem co się dzieje w UK dlatego się nie wypowiadam bo czerpanie wiedzy z mediów, a rzeczywistość to dwie różne bajki.Nie jestem owieczką i myślący móżdżek mam. Widzę jak informacja jest manipulowana, a wewnętrzne info mam od rodziny. Od lat dostrzegam jak pewna informacja jest obrócona na użytek wewnętrzny w Polsce, którą już słyszałem z BBC, CNN czy netu - choć te, także swój spin potrafią narzucić i święte nie są. Zatem wcale nie masz więcej informacji ode mnie. No chyba, że opinia Pani w sklepie jest bardziej miarodajna od ogólnodostępnej informacji pochodzącej od mej rodziny w kraju oraz mediów. Nie muszę być 24h/365 aby wiedzieć jakie zarobki mają ludzie, ile kosztuje ziemia, co planuje rząd i jakie prywatyzacje/przejęcia się szykują. I znowu generalizujesz więc ja się spytam ile murzyńskich gett widziałeś w Polsce bo ja żadnego, a ile indyjskich syfiastych osiedli ?W Polsce nie widziałem żadnych. W Londynie rejon Hackney jest zamieszkiwany głownie przez czarnoskórych i owszem jest niebezpieczny. Dlatego mieszkam z dala od tego rejonu. Co do "syfiastych" osiedli, to musisz spojrzeć na tę kwestię z dwóch stron. Z jednej strony, hindusi i muzułmanie swoją kulturę i swój sposób bycia mają. Jeżeli chcą mieć dywany na ścianach, ich sprawa. Większość z nich jest emigrantami pierwszego lub drugiego pokolenia, więc za coś muszą żyć. Otwierają swoje straganiki (vide Whitechapel) na głownych ulicach i utrzymują swe rodziny. Jako że są w obcym miejscu, nie zawsze jest tak czysto jak mogłoby być, ale to dlatego w ich rejonie domy są tańsze (jedyne 250 000 funtów). Z drugiej strony, możesz mylić z rejonami gdzie jest wiele Council Estate-ów, gdzie ludzie mają wszystko absolutnie głęboko w poważaniu i syf jest wszechobecny. Kwestia jedynie, aby mieszkać, wedle naszych polskich wysokich standardów, w czystym rejonie, gdzie ludzie dbają bo płacą za dom dużo. Więc wyrzuć paszport i tu nie wracaj skoro nic dobrego nie możesz powiedzieć i pod żadnym pozorem nie przyznawaj się, że jesteś Polakiem właśnie za takich było mi najbardziej wstyd w UK, którzy boją się przyznać skąd pochodzą.Ja Ciebie zapytałem, abyś podał mi superlatywy. Miałeś z tym taki problem, iż wolałeś uciec się do ataku. Zawsze dumnie przyznaję się, że jestem z Polakiem i cieszę się wewnętrznie, że zaburzam mit jaki mieli w głowie, o typowym polaku z budowy, z piwem w ręce, bez języka angielskiego, mówiący ciągle k***wa. Dla mnie nie ma znaczenia gdzie, dla kogo, na jakim stanowisku za ile, jedynie nie będę szanował nigdy kogoś kto pluje jadem na swoją ojczyznę jaka by nie była z tego co zauważyłem to zawsze robili tak ludzie zakompleksieni, którym w Polsce się nie udało bo byli też tacy, którzy fakt narzekali na zarobki w Polsce itd..., ale potrafili powiedzieć dużo dobrego o swoim kraju więc tekst w stylu "Co mogę dobrego powiedzieć o Polsce", a później nawiązujesz do rodziny wybacz, ale nie będę komentował.Idąc z Twoją logiką, nie wolno mówić źle na ojca, mimo iż molestował, bo to ojciec, tak? Dosyć udawania, że jest dobrze. Tylko jeśli dostrzeże się problem, można go rozwiązać. Dosyć mydlenia sobie nawzajem oczu. Używasz popularnego zwrotu "zakompleksieni", który niby ma mnie zamknąć. Tak się składa, że w młodości niewiele miałem, a mieszkając na zadupiu, nie mogłem rozwinąć skrzydeł i spróbować robić rzeczy, na które miałem ochotę. Teraz świat stoi otworem i zawdzięczam to tylko sobie. Kwestia jedynie jak się do tego podchodzi. Nie obnoszę się z tym co osiągnąłem, a życie nauczyło mnie być pokornym (szczególnie pierwszy rok w UK). Więc jeśli kiedykolwiek powiem komuś, gdzie mieszkam, co posiadam itp. nie robię tego, aby szpanować, lecz dlatego, iż nie powinienem musieć ukrywać się, i być poprawnym politycznie. Kwestia leży w rękach osoby odbierającej to w sposób jaki chce. Jako motywator, czy demotywator. [...]a każdy kto tu zostanie to "młody wypalony bez ambicji" cytuję Twoje słowa, a mógłbyś się zdziwić ...Mowa była o obsłudze w sklepach, gdzie trzeba się dopraszać, aby Cię obsłużono. Jak narazie, poprawnie istnieje to głownie w kabaretach pokroju ("naś klient naś pannnn"). Buractwo jest w większości sklepów. Ani uśmiechu, ani dzień dobry, ani miłego dnia (a jak ja powiem Miłego Dnia to nie wiedzą co odpowiedzieć i są zaskoczeni), ani "czy mogę zaproponować Panu...". Różnica w obsłudze z jaką zderza się emigrant jest ogromna i o tym właśnie mówię. Edytowane 26 Sierpnia 2009 przez djsilence Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
danrok Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Każdy kij ma dwa końce. Zawsze znajdą się ludzie ambitni jak djsilence, czy ali, którzy wyjechali wykształceni i robią nam tam dobrą opinię. Polacy to jednak taki naród, że o nic nie poprosi, zawsze ujmie się honorem. Mówienie, że tam jest cudownie, a tu syf także jest bez sensu. Byłem. Widziałem, jak to Polacy żyją, w jakich warunkach, oraz jaką wiochę potrafią zrobić. Wyspiarze nie zachowują się jednak lepiej. Cały tydzień pracy, żeby wszystko w weekend przechlać to kultura picia? Mieszkałem trochę w Edynburgu i tego co tam się działo w centrum na ulicy wieczorami i w nocy to nie widziałem w Polsce. Ilu Pakistańczyków zachowuje się i mieszka jak Cygani w Polsce? Jedyne z czym się zgadzam, to to, że Polacy narzekają. Narzekają, ale chcą tu być, może jest to spowodowane tym, że ludzie wracają zza granicy i mówią jak tam jest dobrze, a tu beznadziejnie. Ostatnio jest moda Brytyjczyków na przyjazdy do dużych miast jak Wrocław/Kraków i zabawę za funty. Wskakiwanie nago do fontanny, demonolowanie rynku stało się już niestety normą. Jak ktoś wyżej napisał - do dużej ilości klubów nie są wpuszczani, więc djsilence, nie mów o kulturze picia na wyspach, bo w każdym kraju są różni ludzie. Mam także kolegę, który na stałe został w Edynburgu, ciężko pracuje i za to go podziwiam. Jednak tak samo jak na wyspach jest stereotyp Polaka- menela, tak w Polsce wyrabia się stereotyp Polaka-Brytyjczyka, który przyjeżdża, jak to mówią, "się polansować". Jak to w stereotypach - nie dotyczą każdego. Nie ma co się więc kłócić. Wiadomo, że są za granicą Polacy, którzy pracują ciężko i wracają do kraju, trochę zawiedzeni, że to jeszcze nie jest standard Europejski. Chociaż tutaj także wydaje mi się, że djsilence jest jakiś wyczulony na tym punkcie. Czy zawsze jak wchodzisz do sklepu w UK zwracasz uwagę na to co mówi i robi sprzedawca? Wydaje mi się, że trochę doszukujesz się po powrocie do Polski minusów, aby docenić i usprawiedliwić to, że jesteś emigrantem. Nigdy nie podobało mi się za granicą, w Polsce mamy swój klimat, którego nigdzie nie uświadczysz. Ludzie są bardziej gościnni, rodzinni (ktoś pewnie powie, że cofnięci). Każdy tutaj pewnie po cichu tęskni za krajem, znajomymi i tą "swojską wiochą". Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Widziałem, jak to Polacy żyją, w jakich warunkach, oraz jaką wiochę potrafią zrobić. Wyspiarze nie zachowują się jednak lepiej. Cały tydzień pracy, żeby wszystko w weekend przechlać to kultura picia? Mieszkałem trochę w Edynburgu i tego co tam się działo w centrum na ulicy wieczorami i w nocy to nie widziałem w Polsce. Ilu Pakistańczyków zachowuje się i mieszka jak Cygani w Polsce? Jakby to ująć... wyjeżdżają wszystkie warstwy społeczne. Jednakże dziwi mnie jak media nakręcają te "złe warunki" w których mieszkają emigranci. Oczywiście, meneli pełno i wielu żyje w miejscach, gdzie absolutnie nie żyliby w Polsce. Aczkolwiek cały dom na 5 lub 6 osób to wcale nie jest tłok. Wszakże to cały dom z czterema sypialniami, któremu bardzo daleko do akademika. Jak jestem tu 5 lat tak w centrum byłem dosłownie parę razy klubować. Login mówi sam za siebie, iż nie stroniłem od dyskotek, ale puby, zwyczajnie mnie nie kręcą. Oj chleją Ci brytyjczycy tego piwska ile wlezie. Laski w metrze w drodze DO klubów już są napier.... Co do Pakistańczyków i im podobnym - nie oczekujmy aby ludzie pustyni zachowywali się jak arystokracja. Niektórzy z nich nie widzieli w życiu komputera a co poniektórzy z Afryki w Anglii pierwszy raz w życiu założyli buty na stopy, nie mówiąc już o nauce obsługi toalety (to nie rasizm - oglądałem dokument na BBC). Jedyne z czym się zgadzam, to to, że Polacy narzekają. Narzekają, ale chcą tu być, może jest to spowodowane tym, że ludzie wracają zza granicy i mówią jak tam jest dobrze, a tu beznadziejnie. Wszystkim kiedyś przejdzie, Polska się rozwinie, a ta przecież młodziutkim państwem jest (ot, dwadzieścia parę lat). Ostatnio jest moda Brytyjczyków na przyjazdy do dużych miast jak Wrocław/Kraków i zabawę za funty. Wskakiwanie nago do fontanny, demonolowanie rynku stało się już niestety normą. Jak ktoś wyżej napisał - do dużej ilości klubów nie są wpuszczani, więc djsilence, nie mów o kulturze picia na wyspach, bo w każdym kraju są różni ludzie. Nie mówiłem o kulturze picia na wyspach, a jedynie o kulturze picia w Polsce. Ani razu nie powiedziałem, że tu jest cacy. Problem jest tak samo duży, lecz widoczny w weekendowe wieczory. Meneli na ulicach brak. Nie ma co się więc kłócić. Wiadomo, że są za granicą Polacy, którzy pracują ciężko i wracają do kraju, trochę zawiedzeni, że to jeszcze nie jest standard Europejski. Chociaż tutaj także wydaje mi się, że djsilence jest jakiś wyczulony na tym punkcie. Czy zawsze jak wchodzisz do sklepu w UK zwracasz uwagę na to co mówi i robi sprzedawca? Wydaje mi się, że trochę doszukujesz się po powrocie do Polski minusów, aby docenić i usprawiedliwić to, że jesteś emigrantem. Przemyślę to co napisałeś. Brzmi to bardzo sensownie i być może jestem wyczulony na pewne kwestie. Nie sądzę jednak, abym doszukiwał się negatywów. Długo pracowałem na pozycjach front of house i widziałem jak łatwo można stworzyć pozytywną atmosferę, w której ludzie są bardziej chętni do podzielenia się swymi pieniędzmi. Stąd pewnie moje wyczulenie, bo skoro ja mogę się uśmiechnąć i zapytać czy ktoś miał ciężki dzień, gdy widzę, że jest człowiek zmęczony lub zabiegany, to każdy inny też może. Z punktu widzenia biznesu, to dobre posunięcie, gdyż dzięki temu klient zapamięta miejsce i chętniej będzie wracał. Jak na razie, gdy właściciel biznesu wymaga uśmiechu i pewnego poziomu obsługi klienta od pracowników, Ci mruczą pod nosem i obgadują za plecami jakiż to on debil i czego to on oczekuje za 1200zł. Nie muszę szukać w Polsce usprawiedliwienia dla mego wyjazdu. Usprawiedliwienie mam na miejscu, widzę je na co dzień w drodze do pracy, mieszkam w nim, używam ich itd. Materialistyczne podeście powiesz? Człowiek, który kiedyś nic nie miał, teraz bardzo to docenia. Dlatego też nie potrzebuje dodatkowych usprawiedliwień w Polsce. Nigdy nie podobało mi się za granicą, w Polsce mamy swój klimat, którego nigdzie nie uświadczysz. Ludzie są bardziej gościnni, rodzinni (ktoś pewnie powie, że cofnięci). Każdy tutaj pewnie po cichu tęskni za krajem, znajomymi i tą "swojską wiochą". Tęsknie za polskim latem, chmurami, dźwiękiem talerzy w kuchni mamy, nocach spędzonych przy CS-ie oraz ogniskiem ze znajomymi. Pewnych rzeczy nic nie zastąpi. Znajdą się jednak nowe dobre wspomnienia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
danrok Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Widzisz, od razu inaczej się rozmawia ;) Gdy byłem na wyspach, fakt, by podszkolić język, jako wycieczka z kolegami po liceum, to zwracałem uwagę na wszystko. Na autobusy, na taksówki, na ludzi, na dziewczyny. Wszystko mi się podobało, obsługa w sklepie także. Jednak po paru tygodniach zaczynało mnie irytować ciągłe pytanie jak minął dzień od człowieka, którego nie znam. Może to kwestia środowiska, w którym się w Polsce obracamy. Jesteśmy bardzo życzliwi, dla ludzi, których znamy. Ja nie pamiętam oczywiście czasów dawnych, ale może to jest spowodowane nieufnością ludzi wpajaną im od najmłodszego. Powiem tak: wolę żyć dużo skromniej w kraju, niż wyjechać. Może tu nie jest cudownie, może często można oberwać na ulicy za nic, ale jednak dla mnie są inne - ważniejsze wartości. W UK zawsze przyznawałem, że jestem Polakiem i miałem dużo znajomych, może nie Brytyjczyków, lecz ludzi, którzy w UK byli od wielu wielu lat. Nikt nie miał z tym problemów, przy czym inny Polak (pijak, awanturnik) był w tym gronie nie lubiany. Nawet taka frajda jak założenie kąpielówek, wzięcie kanapek do plecaka i wypad z kolegami nad jezioro jest czymś niezastąpionym! djsilence: mam nadzieję, że kiedyś poczujesz, że kraj się rozwinął, zmienił. Za granicą jest po prostu inna kultura, mentalność, priorytety. Wydaje mi się, że Polska ciągle nie jest krajem, gdzie praca i kariera stoi na pierwszym miejscu. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Przemol^N Opublikowano 26 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 26 Sierpnia 2009 (edytowane) Panowie, trochę więcej szacunku do ojczyzny- "kraj wódką i łapówką płynący" i może jeszcze pełen układów, gdzie samemu do niczego dojść nie można? Ja jestem dumny, że z żoną (lat 26/27) w ciągu półtora roku wydaliśmy >150k gotówką na auta, kupilśmy mieszkanie (ponoć pokolenie "instant", więc kredyt bo chcieliśmy już, a nie za rok; raty nieodczuwalne; na 5lat),Rozumiem, ze chcesz się dowartościować? Można u nas dojść do czegoś owszem. Lecz kupić mieszkanie w 5 lat? Gratuluje dochodów. Wiesz mi iż przeciętna osoba nie ma takowych. Zakup mieszkania to największe wyzwanie młodych osób. Rozumiem, że jesteś już jak Siara? Gratuluje. Nie sądzę, że zarabiasz na etacie 50K na waciki miesięczne. Jestem od Ciebie starszy o 5 lat , znam realia i moja kobieta mając różne licencje w księgowości a ja w IT nie damy rady tyle zarobić nawet w AE. nie kręci mnie wyjazd, WCALE.. Można robić tutaj tez coś sensownego. Edytowane 26 Sierpnia 2009 przez Przemol^N Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
draak Opublikowano 27 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 27 Sierpnia 2009 (edytowane) Nie, nie rozumiesz. Zwyczajnie chciałem pokazać, że i w Polsce można dojść do normalnego standardu życia w miarę szybko. Jednych to zmotywuje, innych podirytuje, ale z pewnością nie dam sobie wmówić, że jedynie emigracja jest szansą dla młodych Polaków. Bo tak nie jest- po prostu. PS. Przemol- bez urazy, ale chyba zdążyłeś się juz zorientować (o ile nie pracujesz w państwowych placówkach), że to nie wiek jest decydującym kryterium? By nie pisać o sobie tylko- mój znajomy kieruje zespołem 10 analityków (są tam też panie blisko 40tki z podstawowymi certyfikatami skwp itd.) i jest w nim najmłodszy. Od niektórych osób o blisko 10 lat. PS. DJ- naturalnie, masz rację- nie wypadłem z kołyski wczoraj. Z 2ej strony znam jednak sporo osób, które miały podobnie ułatwiony start i to zaprzepaściły (brak motywacji, odpowiednich nakładów pracy itd.). Generalnie się rozumiemy i dzięki za dyskusję na poziomie, to daje nadzieję na poprawę stanu faktycznego w tym kraju (trochę górnolotnie, ale niech będzie ;) ). Edytowane 27 Sierpnia 2009 przez draak Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 27 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 27 Sierpnia 2009 (edytowane) Draaku, to co mówisz, to prawda. To o czym zapominasz, to fakt, iż potrzebne są pewne warunki początkowe, bez których osiągnięcie tego co Ty w 5 lat jest o wiele bardziej trudne. Potrzeba odpowiedniego ułożenia wielu składników, aby znaleźć się na właściwym torze. Zdrowi rodzice, miasto, auto, pewna ilość pieniędzy na dojazdy i żarcie na miejscu, motywacja, informacja (!) o danych możliwościach, dojrzałość wewnętrzna itd... Wszystko to powoduje, iż osób, które mogą łatwiej dojść do stabilnej drogi życiowej, jest dużo mniej niż Ci się wydaje. Choć to miło z Twojej strony, iż sądzisz, że jak Ty możesz to wszyscy mogą. To bardzo pokornie z Twojej strony. Edytowane 27 Sierpnia 2009 przez djsilence Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JROX Opublikowano 27 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 27 Sierpnia 2009 Dokładnie. Taka sytuacja zależy od wielu czynników. Znam kilka osób którym się udało i z miejsca po studniach mają dobrze płatną prace i jeszcze większe perspektywy na przyszłość. Doszli do wszystkiego sami, a start mieli ciężki. W niektórych przypadkach bardzo... Trzeba tylko ciężko pracować i dążyć do osiągnięcia celu. Sam jestem dopiero na etapie zdawania matury, ale staram się i mam już plan, a przynajmniej wiem co mam na razie robić w tym kierunku. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 28 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 28 Sierpnia 2009 Wszystkim na emigracji dedykujé ten utwór. http://www.youtube.com/watch?v=Fp-uP6sT_Dg Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
the_quick Opublikowano 28 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 28 Sierpnia 2009 Nie bylo mnie kilka dni i epopeje na 2 straomy wysmarowaliscie :D Draak super ze ci sie udalo, masz baaardzo dobra prace itp - jednak wsrod swoich znajomych nie znam nikogo kto by tyle zarabial, wiec ludzi takich jak ty jest W PL bardzo malo, kumple z roku (po IT) pracuja srednio za 3-5tys mies. I maja mieszkanie pobrane na dlugoletnie kredyty - tak jak wiekszosc Polakow. Lapowki dalej w PL funkcjonuja i to ostro - dopiero co wrocilem z PL i kierowania pojazdem :). Tak Polska ma tez dobre strony, piekne jeziora, lasy, naszych znajomych i rodzine. Jednak nadal wole zycie w UK, gdzie nie zdarzylo mi sie dostac po pysku za nic ( w Polsce i owszem). Co mi sie teraz podoba w PL, to ze nareszcie ruszyly budowy dróg, moze teraz polowa Polski rozkopana ale za 2 -3 lata powinno byc juz niezle. Jednak nadal wiaze swoja przyszlosc z UK, a moze kiedys nawet z Australia. W Polsce nigdy nie moglem rozwijac swoich hobby z prostych przyczyny - kasa. Tu moge i to mi sie najbardziej podobalo w UK, tu wszytsko jest dla ludzi, kase sie zarabia po to zeby sie moc cieszyc zyciem - wydajac ja :). W PL robi sie lepiej, ale zajmie jeszcze troche czasu zanim pani Krysia z kasy w supermarkecie bedzie mogla pojechac na urlop (w UK jest to mozliwe). A z Ta uprzejmoscia w sklepie jest nadal tragicznie, ja mily, uprzejmy itd, panie gapia sie na mnie jak na jakiegos kosmite - a brat mowi "co ty robisz, w gebe chcesz dostac? One mysla ze sie nabijasz" - zupelnie jak DJ napisal wczesniej. Sorry ale ja caly czas wole zyc w UK, nie ejst idealnie, ale moim zdaniem jest lepiej niz w PL. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kucyk Opublikowano 28 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 28 Sierpnia 2009 (edytowane) Tym bardziej jednak irytuje mnie fakt, że tak napisałeś o Polsce- każdy naród ma swoje większe i mniejsze przywary ale ma i zalety.Mozesz mi wypisac te zalety, bo zawsze mam z nimi problem jak ktos mi sie o nie pyta. Bitwa pod Grunwaldem, powstanie warszawskie, rok 1989 i uksztaltowanie geograficzne oraz klimat, zarowno mnie jak i moich znajomych nie obchodzi, poniewaz nie maja one zadnego wplywu na moje zycie i kariere zawodowa. Ja uwazam, ze Polska to bagno, plulem na ten kraj kilka lat przed wyjazdem (nie wiedzialem wtedy co to emigracja) i bede plul przez kilkanascie, kilkadziesiat nastepnych. Ja to wiem, bo tam sie nic nie zmieni. Przez caly czas przepasc dzielaca ten kraj od reszty Europy bedzie po prostu nie do przeskoczenia. Tak bylo 500 lat temu i tak bedzie za 500 kolejnych lat, a ja po prostu nie mam czasu na to, zeby zmarnowac sobie zycie, drugiego nie dostane. Edytowane 28 Sierpnia 2009 przez kucyk Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
djsilence Opublikowano 29 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 29 Sierpnia 2009 I po co się pociłem pisząc tyle? Nastepnym razem zaczekam na wypowiedzi Quick-a i Kucyka, aby się pod nimi podpisać :) BTW fajnie się zrymowało :) Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
danrok Opublikowano 30 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 30 Sierpnia 2009 To ja mam taką propozycję - skoro tak Wam się nie podoba, to przynajmniej nie piszcie głupot i siedźcie sobie za granicą. Pisząc takie rzeczy jak kucyk tylko się ośmieszacie - nie udało Wam się, nie osiągnęliście tego co chcieliście = wina kraju, wina ludzi, wszyscy są źli ;) Pozdrawiam, Konrad. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
draak Opublikowano 30 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 30 Sierpnia 2009 (edytowane) kucyk, miałem cię za porządnego gościa, ale poprzedni twój post to dno. Jeżeli faktycznie aż tak, ci Polska zaszła "za skórę" to świadczy to jedynie o twojej zaradności, bo i w tym kraju da się osiągnąć sukces. Mimo wszystko dobrze, że wyjechałeś- bo w Polsce pewnie przegrałbyś życie (bo co innego można osiągnąć w tak fatalnym kraju?). PS. Gdybym nie potrafił wymienić plusów tego kraju, to bym tu nie siedział, bo władam 2 obcymi językami w st. zbliżonym do native. Nie będę cię do niczego przekonywał, życzę byś się na tyle dobrze zasymilował poza granicami kraju, by nie być obywatelem 2ej kategorii. I skończ już tym "losem na loterii"- spośród moich znajomych zdecydowana większość radzi sobie dobrze/bardzo dobrze, a jedynym ich wspólnym mianownikiem jest ciężka praca, wykształcenie i utylizacja powyższego we właściwej branży/ pomyśle na swój biznes. PPS. Z czystej ciekawości- mimo o tyle "wyższej" śr. stopy życia na zachodzie wiecie jaki odsetek ludzie w wieku 25-30 lat w UK ma własne nieruchomości? I czy wy wynajmujecie, czy kupiliście? Edytowane 30 Sierpnia 2009 przez draak Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kucyk Opublikowano 30 Sierpnia 2009 Zgłoś Opublikowano 30 Sierpnia 2009 (edytowane) kucyk, miałem cię za porządnego gościa, ale poprzedni twój post to dno. Jeżeli faktycznie aż tak, ci Polska zaszła "za skórę" to świadczy to jedynie o twojej zaradności, bo i w tym kraju da się osiągnąć sukces. Mimo wszystko dobrze, że wyjechałeś- bo w Polsce pewnie przegrałbyś życie (bo co innego można osiągnąć w tak fatalnym kraju?).To jest twoje zdanie, ale dalej nie widze tych plusow i zalet tego kraju, nie potrafisz ich wymienic? Polska nie zdarzyla mi zajsc za skore, bo nie dalem jej tej szansy, nie mialem zamiaru pewnego dnia obudzic sie z reka w nocniku. Mozna powiedziec, ze ty wygrales los na loterii, a ja po prostu nie lubie hazardu. Uwazam, ze ten kraj jest zepsuty od szpiku kosci, a rowno z granica otaczajacych nas sasiadow od strony zachodniej i poludniowej, konczy sie Europa, a zaczyna 3ci swiat. Edytowane 30 Sierpnia 2009 przez kucyk Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...