Skocz do zawartości
djsilence

Emigracja Do Londynu / Uk / Ue

Rekomendowane odpowiedzi

(...)

PPS. Z czystej ciekawości- mimo o tyle "wyższej" śr. stopy życia na zachodzie wiecie jaki odsetek ludzie w wieku 25-30 lat w UK ma własne nieruchomości? I czy wy wynajmujecie, czy kupiliście?

W sumie to jeszcze wynajmuję :) Ale wszystko w swoim czasie. Biorąc pod uwagę, że niespełna trzy lata temu wyszedłem z domu z jedną walizką to nie mam powodu do narzekań. Wystartowałem w kraju bez jakichkolwiek znajomości, jedyną pomocą byli znajomi którzy pozwolili nam się u siebie zatrzymać. Jak widzisz draak warunki początkowe są różne :) To, że sam znasz tylko ludzi którym się udało i zajęło im to bardzo niewiele czasu to fajnie, musisz tylko zrozumieć, że jest to niewielki odsetek. Podajesz jako wspólny mianownik ciężką pracę i wykształcenie. Uwierz mi jest to zdecydowanie za mało i są rzeczy których nie wypisujesz, bo wydają się Tobie oczywiste (np. mieszkać za młodu z rodzicami i mieć do dyspozycji swój pokój) :wink: Z resztą post numer 1552 mówi bardzo dużo, pomimo tego, że niektóre rzeczy w nim zawarte mogą wydawać się trywialne, ale mają poważny wpływ na późniejszą karierę :) pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sie zgadzam w 99,9% z wypowiedzia Kucyka z poprzedniej strony. Moze i nie nie mam jeszze tylu lat co wy to i tak moge sie wypowiedziec o jednym i o drugim. Jako, iz moi rodzice mieszkaja w UK ja juz na studiach mialem mozliwosc wyjazdow na wakacje i natrzepania troche kasy, za ktora moglbym sobie kupic to na co nikogo w moim wieku nie bylo stac. Juz od pierwszego roku wyjezdzalem i pracowalem w roznych miejscach. A to McDonalds a to Tesco i inne takie rzeczy. Pracowalem max 3-4 miesiace i wracalem do domu. Za ten czas kupilem sobie Laptopa za 10tys, rozne elektroniczne zabawki typu iPod, Telefony, Zegarki itp. Reszta kasy przeznaczalem na imprezy czy na zycie w PL jak bede studiowal, zeby niczego nie musial sobie zalowac. Ze jak pojde na impreze i bede mial ochote kupic sobie piwo to kupie sobie piwo a nawet 2 i nie bede myslal o tym, ze nie bede mial czego jesc.

Najsmieszniejsze, albo nawet najsmutniejsze jest to, ze nikogo w moim wieku, czy na moim kierunku, nie bylo na to nawet stac. Ludzie pracowali za 700zl albo nawet i nie, zastanawiam sie tylko co pozniej robili z taka kasa? Zanim wyjechalem pracowalem raz w PL to jeszcze za czasow liceum, w fabryce gdzie robili tekturowe opakowania na rozne rzeczy, proszki do prania i inne takie duperele. Praca ciezka, nie powiem. Przez 8h trzeba bylo ukladac ciezkie kartony na palety czy ukladac ciezkie papiery na maszynie. Co za to dostalem? 700zl, nawet nie wiedzialem co z tym zrobic. Nie dosc ze ludzie dostawali w tamtej firmie po 2tys + jakies dodatki za szkodliwa prace to nam nie zaplacili nawet polowy :| Powiedzialem sobie, ze nigdy wiecej nie pojde w wakacje do takiej pracy a napewno nie za takie pieniadze. Moi koledzy jezdzili z innymi kumplami nad jeziora, spedzali wolny czas na powietrzu a ja zmarnowalem miesiac wakacji za 700zl, ktore rozeszlo sie tak szybko, ze nawet tego nie zauwazylem.

Wracajac do tematu, gdy przez te 4 lata wyjezdzania tylko na wakacje, widzialem jak wyglada zycie w UK bylem naprawde zachwycony. Tak jak pisal djsilence, wyjezdzasz z niczym a wracasz jako naprawde zarobiony chlopak. Tam mlodzi ludzie maja dobre auta (nie licza sie z tym ile L spali ich auto na 100km bo maja to gleboko bo maja na to kase i ich stac), maja prace, gdzie nawet pracujac w durnym tesco czy mcdonaldzie stac ich na urlop, wyjazd za granice, wypady co tydzien na impreze i inne tego typu rzeczy. Zycie jest o wiele latwiejsze i nikt mi nie powie, ze tak nie jest, bo taka jest prawda. Tak samo inne rzeczy, kupic w UK dom wcale nie jest trudno. Nie to co w PL splacac przez cale swoje zycie. Tam zarabiajac nawet srednia krajowa nie ma z tym problemu. W PL gdybym odrazu po studiach poszedl do pracy, to a) w zyciu bym nie dostal kredytu na mieszkanie, b) nie wystarczylo by mi nawet kasy na splacanie tego kredytu. Tak samo, mozna powiedziec o dziecku. W PL mam duzo znajomych, i w wiekszosci przypadkow jak przychodzi dziecko na swiat to trzeba zrezygnowac praktycznie ze wszystkiego bo na nic wiecej oprocz dziecka nie ma pieniedzy. O wyjazdach na urlop, nie mowie nawet o zagranicznych to mozna w TV ogladac. A w UK? Kobieta nie chodzi do pracy, dostaje od rzadu swoja prawie normalna pensje. Dziecko ma do 3 roku (chyba) bezplatna opieke medyczna i leki za friko. Przepasc... tak samo wiele innch rzeczy... np. Ktos chce otworzyc swoja dzialalnosc. Ma 3 miesiace, zeby ja rozkrecic i zobaczyc jak sie to wszystko ulozy. Czy sie uda, czy nie i czy bedzie z tego zysk czy tez nie. Najsmieszniejsze jest to, ze nie trzeba tego nigdzie zglaszac i nic placic. Nie tak jak w PL, ze na poczatku trzeba odrazu placic ZUSy i inne tego typu rzeczy. Tam jest zrobione wszystko dla ludzi. Nie trzeba stac w urzedzie po niewiadomo ile godzin i byc odsylanym z jednego biura do drugiego, bo wystarczy jedynie sciagnac pdf'a z neta i wyslac go wypelnionego mejlem i to wszystko. Takich rzeczy mozna wymienic caly dzien, to tylko przyklady.

Po studiach wyjechalem do Uk z dziewczyna na rok. Chcialem zarobic pieniadze na jakis start. Wtedy myslalem, ze nie bede chcial zostac w UK tylko jak pisalem wrocic do PL i ze swoim planem dalej brnac do przodu.

Jak tylko przyjechalem, mieszkalem z rodzicami. Gdy znalazlem pierwsza prace odrazu sie od nich wyprowadzilem (bo mnie bylo na to stac). Kogo stac w PL, przy pierwszej lepszej pracy na utrzymanie sie samemu? Nie mowiac o wynajeciu swojego mieszkania. Mam znajomych w Krakowie, co pracuja w Bankach i innych tego typu miejscach i dalej mieszkaja z rodzicami w 1 pokoju ze swoja siostra bo nie ma szans na lepsze zrobki a o wyprowadzeniu sie nie ma mowy. Przez ten czas naprawde duzo zobaczylem. Oprocz tego, ze prace mialem gowniana (i dlatego wlasnie wrocilem do PL zeby sie dalej ksztalcic i pracowac w IT, bo nie mam zamiaru calego zycia przesiedziec w magazynie a juz napewno nie po to robilem studia), to i tak zylem jak mozna powiedziec na Polskie warunki Krol. Nie oszczedzalem. Chcialem sobie kupic jakis sprzet audio, cyk, ide do sklepu wyciagam karte i kupuje sprzet za blisko 4tys zloty od tak sobie. Nic sie nie martwie, ze nie bede mial kasy bo za tydzien przeciez wyplata. W miedzyczasie zdarzylo sie jeszcze wiele innch rzeczy, ale mniejsza z tym. Od paru lat moim marzeniem bylo wyjechac na jakies wypasione wakacje na Ibize. W PL nigdy by to nie bylo mozliwe. Raz zawrotne ceny (o tym pozniej) to i jeszcze brak bezposredniego lotu. W UK wycieczke kupilem sobie w Styczniu za 100zl na Polskie warunki. Reszte splacalem sobie miesiecznie po jakiejs tam mniejszej kwocie (oczywiscie za bardz tego nie odczuwajac!). Calosc mialem juz splacona miesiac przed odlotem. Co najsmieszniejsze, wiadomo ile kosztuje funt. Jak szukalem wyciezki z PL, wszystkich najlepszych ofert itp. To wyobrazcie sobie, ze nawet po przeliczeniu funtow na PLN wycieczka na 1 tydzie na Ibize byla drozsza niz z UK na 2 tygodnie. No doslownie smiech. Pozatym nawet na samej ibizie wstep do klubow czesto oscylowal w granicach 40-50euro. To powiedzmy 200zl. Nie znam nikogo z moich rowiesnikow kto bylby w stanie wylozyc taka kase za same wejscie do klubu. Ja robilem to lekka reka, bo obiecalem sobie miedzy innymi, ze jak bede konczyl prace w Uk to wyjade z dziewczyna na porzadne wakacje i nie bedziemy sobie niczego zalowac, co tez zrobilismy.

Po wakacjach, spakowalem sie i wrocilem do PL. Cieszylem sie nie ukrywac. Tesknilem za dziadkami, moja okolica. Mieszkam w swietnym terenie w gorach. W UK mialem daleko i do gor i do wody. Do tego ta kichowata pogoda, gdzie slonecznych dni jak w PL bylo jak na lekarstwo. Wiec po powrocie, po calym roku spedzonym w UK, spotkala nas polska szara rzeczywistosc.

W pierwszy dzien, pojechalismy nad morze. Podroz do Kolobrzegu zajela nam uwaga 13h :|. Nie dosc ze pociagi bez klimatyzacji to takie cyrki po drodze, ze glowa mala. Jade pociagiem do Wroclawia od siebie z miasta. We Wroc mialem miec 20min na przesiadke. I co? Pociag odrazu ma opoznienie. Mysle sobie swietnie, nie jade nawet 2h a juz na wstepie bede mial w plecy cala podroz. Idzie konduktor mowie czy tamten pociag poczeka bo mam do przejechania cala polske a mam kupiony bilet i nie bede mogl inaczej dojechac. A on, no oglaszalismy, powinien poczekac. Na to "a poczeka?", "tego to ja nie wiem". Cudem udalo sie dojechac 2min przed odjazdem i w biegu udalo sie nam wsiasc do Pociagu. Pociag do poznania, mial jechac 2,5h po czym mielismy miec przesiadke na ostatni pociag. Podroz trwala 5h, no doslownie koszmar. Nie dosc, ze tracimy tyle hajsu na bilet to jeszcze takie cyrki. Mowie do konduktora, kiedy mam nastepny pociag a on, ze sa IC, EC itp. Tylko, ze ja mialem juz kupiony bilet i nie bylo mowy o jechaniu, ktoryms z tych pociagow. Wiec co, dojechalismy do Poznania, 1h pozniej byl osobowy do kolobrzegu. Wypchany tak, ze nie bylo nawet jak stac. Wagonow nie dolacza bo przeciez po co. Ludzie i tak sie zmieszcza. Z ludzi pot sie leje, usiasc jak nie ma i na dodatek bardzo mila pani konduktor. Jaka starsza babka sie jej pyta "czy mamy jakies opoznienie?", "tak mamy!", " a kiedy bedziemy w XXX", "a co ma pani przesiadke?", "nie ale nigdy nie jechalam i nie wiem kiedy wysiasc", i teraz najlepsze "prosze pani ja niewiem, skad ja moge to wiedziec, jak dojedziemy to pani bedzie". No poprostu parodia, akcje jak w misiu. Do tego mialem, raczej nie przyjemna akcje z jakims typowym polskim pajacem w pociagu. Ale to juz pomine... W reszcie udalo sie, dojechalismy namiejsce. W nastepnym dniu, poszlismy na impreze, poprostu tragedia. Wszyscy mlodzi ludzie z minami jakby Cie chcieli zabic. Krzywa sie patrza, az strach. (dla odmiany w UK, wszyscy podchodza z usmiechem, pytaja skad jestes, zupelnie co innego). Z drogi powrotnej tez mialem fajnie, pytam goscia "czy moze mi Pan powiedziec czy bedziemy mieli jakies dluzsze postoje?" jechalismy autobusem przez cala polske, bez kibla nawet w srodku, parodia, a on "jakies beda" i sie glupkowato cieszy. Tragedia.

Szczerze powiem, ze juz po pierwszym weekendzie, a przylecielismy w czwartek, mielismy ochote wracac do UK. Naprwde, wierzcie lub nie, ale tego wszystkie nie widac, do czasu az sie nie wyjedzie i nie zobaczy tego wszystkiego na wlasne oczy. Jest taka przepasc miedzy innymi krajami, ze to sie w glowie nie miesci. Z reszta sami wiecie np. jak wyglada traktowanie klienta przez ta sama firme/serwis w roznych krajach. Przyklad. W PL koles wyslal telefon kupiony w SE do serwisu SE, trzymali go 40dni i napisali w odpowiedzi, ze sam go popsul, ze z jego winy (akurat przypadek byl taki, ze sony miala wade fabryczna obudow). Dopiero po odwolaniu cos sie udalo wywalczyc. To samo w UK. Koles dzwoni do serwisu, mowi ze kupil tel na Ebayu!! i, ze pekla obudowa. Kazali wyslac telefon do serwisu i po 5dniach telefon mial juz sprawny! No poprsotu zart.

Oczywiscie, nie mozna powiedziec, ze sa same +, ktore przemawiaja, za tym zebywyjechac do Uk bo tak nie jest. Moge jedynie powiedziec,ze spotkalem bardzo duzo Polakow. Niektorzy naprade w porzadku a inni nie. Najgorsze jest to, ze jeden dla kasy by Cie sprzedal bez zastanowienia. U mniew pracy bylo to samo. Niby koledzy a jak przychodzilo co do czego to kazdy robil inaczej. Ludzi traktowali jak smieci a najsmieszniejsze ze oni sie dawali. Np. bylo 2 kolesi z ktorymi pracowalem. Mieli rozladowac Tira w 3 z jednym anglikiem. Ale, ze kolesia wiecej nie bylo niz byl z nimi to sie ociagali. W koncu przyszedl do nich szef i zaczal ich wyzywac, ze za wolno robia. Nawyzywal ich, pare razy fuck off, a oni co? Nic! Ani slowem sie nie odezwali i poszli do domu. Kazali (nie prosili), im zostawac 3x w tygodniu po 12h, to miedzy sobia gadali, ze nie zosana a tak naprawde nawet sie nie zajakneli i robili jak trzeba bylo. Co gorsze, wyobrazcie sobie, ze byl typ w pracy to pracowal 7 dni w tygodniu po 12h dziennie jak tylko sie dalo. Robil tak przez 3 czy 4 miesiace. Ja do niego mowie kiedy Ty wogole czlowieku odpoczywasz? A on do mnie "jak sie zmieniaja zmiany" (bo byla to praca na 2 zmiany). Szok! Czego to ludzie nie zrobia dla pieniedzy. Miedzy innymi wlasnie dlatego, jest jak jest. Traktuja Polakow jak takich smieciarzy. W tamtej pracy gdyby ktos nagle jednego dnia pzyszedl, od dzis dostajecie 5.20 to nikt by nic nie powiedzial, tak posrani by byli, ze nadal by tam zostali.

Spotkalem tam tez, jednego typa. Podobno uczyl histori w PL. Ja do niego mowie, mam w dupe ta prace. Zwalniam sie i wracam, chyba ze znajde inna prace w UK. A on do mnie, ale co Ty tutaj bedziesz robil? Ja mowie, jestem po studiach skonczylem informatyke. A on, przeciez Ty tutaj jestes nikim. Przeciez ten magazyn wcale nie jest taki zly, wiesz, slyszalem, ze na innych jest gorzej. Ja mowie co z tego? To ma przewazac za tym zeby tu zostac, ze gdzie indziej jest gorzej? No doslownie parodia. Ludzie sami siebie traktuja jak 0. Anglik powie to tak jest. Ja az nie moglem na to patrzec. Dlatego wrocilem, by nigdy nie pracowac tak jak pracowalem. Sprobuje w PL, bede sie dalej uczl, zrobie tak cenione na swiecie certyfikaty (CiSCO i nie tylko) zdobede jakies doswiadczenie, papierki i wyjade. No chyba, ze znajde z czasem na tyle dobra prace by zostac, w co watpie. Tak jak napisal djsilence. Granice sa otwarte. Nie ma sensu marnowac sobie zycia w PL w marnej pracy zarabiajac marne pieniadze, bo mozna wyjechac gdzies za granice, nie tylko UK przeciez, i zyc jak czlowiek. Wyjezdzac na waakcje, kupic dom, nie martwic sie o jutro. Oczywiscie, kto by nie chcial, zeby tak sie dalo zyc w PL. Jednak na chwile obecna dla wielu osob sie nie da. Nie mowie, ze to niemozliwe, jednak bardzo ciezkie do zrealizowania.

Calosc podsumuje tym, ze mialem znajomego informatyka. Byl administratorem w bankach (ta sama nazwa banku, tylko rozne placowki). Mial duzo certyfikatow itp., pracowal u nich juz przeszlo, ze 20lat, naprawde znal sie na robocie. Moze i mial ze 4-5tys. Mial tez syna w Uk, ktory robil dokladnie to samo co on. I jak stwierdzil (powiedzial mi), jedz za granice, tam jest o wiele wiecej mozliwosci zeby sie rozwijac, i przy okazji pamietaj, moj syn zarabia a ja tutaj tylko dorabiam.

 

Sorry, ze tak dlugo, ale chcialem sie z wami podzielic moimi przemysleniami :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojj, widzę że co poniektórym trochę tu odbiło.

Draaka się nie czepiajcie, bo on robi w branży w której zarabia się tyle samo co na zachodzie - to że rodzice mu pomagać nie musieli też wierzę, bo do Big4 z odpowiednimi zdolnościami wcale trudno nie jest się dostać.

W Polsce moim zdaniem też jest praca, z której mozna godnie żyć, a odliczając różnicę w kosztach zycia Londyn-Warszawa/Kraków może się okazać, że polak może być nawet bogatszy. Oczywiście mówię tu o branżach, w których naprawdę dogoniliśmy zachód - kontrola finanowa/prywatna opieka medyczna itp. Spytajcie stomatologa z wlasnym gabinetem, czy chce wyjeżdżać ;)

Też studiuję kierunek związany z finansami i mam nadzieję że za te 6 lat które brakuje mi do Draaka, będę mówił w podobnym tonie co on ;)

W żadnym wypadku nie zamierzam wyjeżdżać z kraju, ba już teraz na studiach bez pomocy rodziców zyje nam się z dziewczyną we własnym mieszkaniu(kawalerka w kamienicy, kupiona za 50k) dobrze.

Dlatego proszę Was drodzy emigranci, nie opluwajcie swojej ojczyzny, bo nawet jak zajdziecie na wyższe stanowiska kierownicze w UK to dla anglików zawsze będziecie tylko polakami, bez względu na to, jak pogodniby wyspiarze nie byli - chciejcie lub nie, będziecie tylko odpowiednikiem polskich romów/ukraińców/chińczyków w tamtej rzeczywistości.

A w PL zawsze gdy do czegoś dojdziecie będziecie mogli być pewni pewnego szacunku należenia być może do wyższych stanów średnich społeczeństwa, a w UK nigdy nie będziecie tego mieli...

Pieniądze nie zawsze są najważniejsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hahahahahha djsilence hahahahhahahahhahahahahhaha, leze :- DDD hahahahahhaha

 

@srekal34, z jednej strony masz racje. Ja bym chcial pracowac w PL i godnie zyc. Mam nadzieje, ze mi sie to uda, dlatego wrocilem. Z drugiej strony szacunkiem i uznaniem sie nie najesz i nie bedziesz zyl tak jak bys mogl zyc gdzie indziej. Pozatym ludzie sobie moga o Tobie mowic co chcesz, ale przeciez i tak kazdy z nas zna swoja wartosc. Znam ludzi po, ktorych przylatywaly specjalie dla nich samoloty, zeby zabrac ich do DE czy UK do pracy. Osiagneli naprawde wiele, i placa im za godzine tak grube pieniadze, o ktorych ja czy my mozemy tylko snic. Nie wydaje mi sie, ze ktos o nich powie, czy pomysli w stylu, ze to nadal Polak. I tak jak mowie, takie zarobki, sa tez mozliwe w PL, ale nie oszukujmy sie latwo nie jest, nikt nie mowil ze bedzie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego proszę Was drodzy emigranci, nie opluwajcie swojej ojczyzny, bo nawet jak zajdziecie na wyższe stanowiska kierownicze w UK to dla anglików zawsze będziecie tylko polakami, bez względu na to, jak pogodniby wyspiarze nie byli - chciejcie lub nie, będziecie tylko odpowiednikiem polskich romów/ukraińców/chińczyków w tamtej rzeczywistości.

A w PL zawsze gdy do czegoś dojdziecie będziecie mogli być pewni pewnego szacunku należenia być może do wyższych stanów średnich społeczeństwa, a w UK nigdy nie będziecie tego mieli...

Pieniądze nie zawsze są najważniejsze...

Wypraną masz główkę srekal.

 

Brytole dzielą się na 2 grupy - normalnych ludzi i poj****ych rasistów-wyzyskiwaczy.

Tak samo jest w Polsce. Różnica jest w proporcjach.

 

Mnie na początku wykorzystywano, bo na to pozwoliłem i byłem idiotą.

Teraz umiem się postawić, lecz nie muszę bo pracuję z przyzwoitymi ludźmi (ok sześćdziesięcioma).

Mylisz się twierdząc, że w Uk zawsze będziemy tylko polaczkami. Z góry zakładasz iż dojdzie do rasistowskich uprzedzeń, a bazujesz to pewnie na wyobrażeniu jak traktowałbyś litwinów, mongołów czy ukraińców.

Otóż sęk w tym, iż nie wszyscy w Polsce by ich źle traktowali, ale na pewno znaleźliby się tacy, którzy jechaliby po nich na maxa.

Mówiąc, że zawsze będziemy tylko polaczkami (sugerując niższą klasę) obrażasz m.in.wszystkich, którzy zostali tu po wojnie.

 

Ludzie będą Cię traktować tak jak im na to pozwolisz. Dasz jednemu się kopać, inni też będą Cię kopali.

Postawisz się pierwszemu, reszta się nie odważy.

 

 

Patrząc na tą kwestię z drugiej strony, będąc polaczkiem, w Polsce, nie byłbym wyzyskiwany, ludzie nie robiliby mnie w konia, zawsze byłbym szanowany..... rozumiesz do czego zmierzam ?

 

Każdy kij ma dwa końce, ale pamiętaj, że ja tu jestem szczęśliwy i jest mi dobrze. Wolno mi opowiadać, co mi w Polsce nie odpowiadało, tak samo jak Ty możesz opowiadać co Tobie nie odpowiadało w UK (o ile tu pożyłeś parę lat).

 

Sector: Respekt ;)

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypraną masz główkę srekal.

 

Brytole dzielą się na 2 grupy - normalnych ludzi i poj****ych rasistów-wyzyskiwaczy.

Tak samo jest w Polsce. Różnica jest w proporcjach.

 

Mnie na początku wykorzystywano, bo na to pozwoliłem i byłem idiotą.

Teraz umiem się postawić, lecz nie muszę bo pracuję z przyzwoitymi ludźmi (ok sześćdziesięcioma).

Mylisz się twierdząc, że w Uk zawsze będziemy tylko polaczkami. Z góry zakładasz iż dojdzie do rasistowskich uprzedzeń, a bazujesz to pewnie na wyobrażeniu jak traktowałbyś litwinów, mongołów czy ukraińców.

Otóż sęk w tym, iż nie wszyscy w Polsce by ich źle traktowali, ale na pewno znaleźliby się tacy, którzy jechaliby po nich na maxa.

Mówiąc, że zawsze będziemy tylko polaczkami (sugerując niższą klasę) obrażasz m.in.wszystkich, którzy zostali tu po wojnie.

 

Ludzie będą Cię traktować tak jak im na to pozwolisz. Dasz jednemu się kopać, inni też będą Cię kopali.

Postawisz się pierwszemu, reszta się nie odważy.

 

 

Patrząc na tą kwestię z drugiej strony, będąc polaczkiem, w Polsce, nie byłbym wyzyskiwany, ludzie nie robiliby mnie w konia, zawsze byłbym szanowany..... rozumiesz do czego zmierzam ?

 

Każdy kij ma dwa końce, ale pamiętaj, że ja tu jestem szczęśliwy i jest mi dobrze. Wolno mi opowiadać, co mi w Polsce nie odpowiadało, tak samo jak Ty możesz opowiadać co Tobie nie odpowiadało w UK (o ile tu pożyłeś parę lat).

dj, chyba nie dokońca zrozumiałeś moją wypowiedź...

Nie użyłem słowa polaczek, to po pierwsze, tak po prawdzie możnaby tu wstawić jakąkolwiek inną narodowość, która przyjechała do obcego kraju, bo w swoim nie mogła tyle zarobić. NIE chodziło mi o żaden rasizm, czy coś takiego, po prostu oni się tam urodzili, chdozili do angielskiej szkoły, lepiej rozumieją problemy tamtego kraju a Ty tam przyjeżdżasz i pracujesz w miejscu gdzie pracowałby anglik. Myślisz że oni skaczą z radości że tam jesteś? I rasizm nie ma tu nic do rzeczy, bo oni w gruncie rzeczy nic do Ciebie nie mają, nawet Cię pewnie lubią, jednak podejrzewam że 99% wolałoby gdyby na Twoim stanowisku pracował ich rodak(oczywiście przy założeniu że nie byłby od Ciebie gorszy/mniej wydajny/bardziej kosztowny)

Rozumiesz? To jest ich kraj, tak jamo jak Polska jest naszym.

tak btw. Nie jestem nacjonalistą, a jednak trochę mnie wkurza że moje podatki po części będą szły na edukację ludzi, którzy będą tworzyli wartość dodaną obcemu krajowi(tak samo zresztą jak Anglicy wkurzają się ze pieniądze zarobione w UK są wysyłane do Polski, zamiast zostawać w obiegu w tamtym kraju)

Edytowane przez srekal34

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiesz? To jest ich kraj, tak jamo jak Polska jest naszym.

tak btw. Nie jestem nacjonalistą, a jednak trochę mnie wkurza że moje podatki po części będą szły na edukację ludzi, którzy będą tworzyli wartość dodaną obcemu krajowi(tak samo zresztą jak Anglicy wkurzają się ze pieniądze zarobione w UK są wysyłane do Polski, zamiast zostawać w obiegu w tamtym kraju)

Jesteś nacjonalistą. Wierzysz w granice i nie odpowiada Ci współdzielenie z sąsiadami. Wywodzi się to pewnie z silnej w Polsce rusofobii, bo jak widzisz, nie wymieniłeś Niemców ani Holendrów pracujących w PL i wysyłających kasę do swego kraju.

 

Waluta, która jest popularna w obrocie międzynarodowym, jest warta więcej. Płacę podatki (6500 funtów w tym roku + National Insurance) więc jeśli po kilku latach płacenia tego, stracę pracę, to należy mi się wsparcie od państwa przez okres paru miesięcy, aż stanę na nogi.

 

Nie tylko Funt zyskuje na wartości dzięki wysyłaniu go poza granicę UK, ale Polska zyskała 1.3 miliarda Euro od emigrantów, a to jedynie oficjalna liczba, która w rzeczywistości z pewnością jest o większa.

 

Win Win situation.

 

Jeżeli przeszkadza Ci inny język słyszany na ulicy - jesteś nacjonalistą.

Jezeli przeszkadza Ci litwińskie jedzenie (zamiast amerykańskie) - jesteś rusofobem i hipokrytą.

Jeżeli przeszkadza Ci Nigeryjczyk i jego kolor skóry - jesteś rasistą, a jego narodowość od razu kojarzy Ci się z słowem Nigger.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dochodzę do wniosku, ze nie potrafię wyrzić tego co myślę w tej dyskusji ;)

Chodziło mi o to, ze w ich świadomości zawsze tak będzie...

A tak wogóle to funt na wysyłaniu go poza granice UK(do rąk prywatnych) raczej traci niż zyskuje(wystarczy sobie przypomnieć co się działo ze złotym jak spekulanci go wyprzedawali) mimo to mocna waluta wcale nie jest takim w pełni pozytywnym zjawiskiem jak się co poniektórym wydaje. Nie chciałbym sobie wyobrazić naszej gospodarkę gdybyśmy przyjeli euro po kursie 1-3.

 

Akurat z tą niechęcią do Rosji trafiłeś, bo jestem zwolennikiem przekonania, że to oni wyrządzili nam więcej szkody w długim okresie(i wcale nie zamierzają za to przepraszać, wręcz przeciwnie) niż jakikolwiek inny naród, ale to temat na inną rozmowę.

 

IMO do niczego nie dojdziemy, bo Ty bronisz swoich racji, a ja swoich, każdemu z nas ze swoimi przekonaniami jest dobrze - więc chyba nie ma problemu ;)

 

PS. Na każde ze zdań z końcówki Twojego posta odpowiadam nie ;)

Edytowane przez srekal34

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwierz djsilence, ze o tym co widzialem, moglbym :) Zwlaszcza na podstawie tego 1 roku spedzonego tam. O tym jak to wyglada z perspektywy przecietnego czlowieka, moze swiadczyc nawet moja dziewczyna. Mieszkala w Krakowie. Wyjechala, ze mna, a w zasadzie przyjechala do mnie do UK. W PL byla po Technikum, co mogla robic? Pracowac na kasie, pracowac przez agencje? Fakt, jakby miala szczescie to moze by miala lepsza prace, ale mniejsza z tym. Wyjechala ze mna zarobic na studia. Od samego poczatku mielismy plan, ze wracamy do PL bo nie chcemy, przynajmniej nie narazie, mieszkac w UK. Plan byl taki (i moj i jej). Sprobujemy w PL, bo jesli nie sprobujemy to nigdy sie nie dowiemy, czy dobrze zrobilismy zostajac w UK. Jednak pod sam koniec, w ostatnim miesiacu, naprawde ciezko bylo jej wyjezdzac. Sama mowila "nie chce jeszcze wyjezdzac! tak bardzo bym chciala jeszcze zwiedzic kawalek swiata, moze zostaniemy tu na rok?". Oczywiscie wrocilismy. Jednak czy dziwic sie jej? W PL kupowala spodnie za 50zl i to raz na rok, w UK chodzila do kazdego sklepu i kupowala co chciala. Czasami sie zastanawiala czy wydac 50f na cos, bo to przeciez duzo. Jednak dzieki mnie wydala. Mowilem jej, "daj spokoj, nie stac Cie?". ale mniejsza z tym hehe, bo znowu zaczne swoja opowiesc, a wszyscy wiemy, a juz napewno djsilence wie do czego moze dojsc! :)

 

Chcialbym oczywiscie nadmienic, ze wcale nie pisze, ze Angli jest tak super, swietnie i wogole. Wszystko ma swoje minusy "i rozchodzi sie o to, zeby te plusy nie przeslonily wam tych plusow!". Czsami denerwuje mnie jak to ludzie opisuja jak to na zachodzie jest zle, chociaz sami nie byli nigdy dalej niz w Czechach.

 

Pamietam, kiedys jak ktos pisal na jakims portalu, nie wiem czy na wp czy na onecie, cos w stylu. "Pewnie chodzisz do Polskiego dentysty, kupujesz ciuchy w TK MAX'ie" i tego typu rzeczy. Jednak co w tym zlego? Po co wydawac wiecej pieniedzy skoro mozna wydac mniej, a roznice np. przeznaczyc na cos innego? W Polsce przeciez wszyscy to robia. Tak samo nie wiem co zlego w TK MAX'ie. Sklep gdzie sa ciuchy wielu firm. Diesel, Bench itp. tylko ze poprostu o 50 lub wiecej % taniej. Wcale nie sa gorsze. Dlatego mnie smieszy jak ktos pisze jakies rzeczy wyssane z palca.

 

@serkal43, w pewnym sensie Anglicy sa sami sobie winni. Polowa ich spoleczensta skonczyla tylko "podstawowa szkole" bo nie musieli. A dalej nie chcialo im sie uczyc bo nie i juz. Kiedys bylo latwiej. Konczylo sie szkole i mogles byc kim chciales. Pracy bylo tyle, ze mogles ja zmieniac jak rekawiczki, teraz sie troche zmienilo. Juz tak nie ma. Takze, moze i CI Anglicy moze i by woleli, zeby byl Anglik na miejscu np. djsilence ale, sami sa sobie winni, ze nie jest bo nikomu sie nie chcialo uczyc i nikt nie ma takich umiejetnosci jak on. Bo gdyby pewnie z nim startowal jakis Anglik na to samo stanowisko to pewnie on by dostal ta posade a nie Polak i takie sa fakty. Dlatego wolec to oni sobie moga, ale trzeba ruszyc dupe i cos robic a nie narzekac na Polakow (chociaz, jest tez w tym troche prawdy). W ten sposob co piszesz serkal mozna powiedziec o jakiejs pracy fizycznej. Bo to moze wykonywac kazdy, tyle, ze Polak (taki jak z tego magazynu co opisywalem) zrobi bez zajakniecia za mniejsza kase niz Anglik. Na tym niestety traca i oni i my, i takie sa fakty.

 

Pozatym, nie mozna tez uogolniac. Tak samo w UK i w PL sa idioci. Trafisz na normalnych ludzi jak to pisal djsilence a mozesz tarfic na idiotow. Tak samo jest w PL. Nawet szef Polak moze traktowac Cie jak smiecia, mimo tego, ze jestes Polakiem. Jednak praktycznie wszystko zalezy od Ciebie co z tym zrobisz. W UK spotkalem sie z Anglikami co nie lubili Polakow, jednak przewaznie, mlodzi ludzie sa bardziej otwarci na swiat i sami rozumieja, ze sa wlasnie normalni Polacy jak i idioci. Ja sam mam paru naprawde dobrych znajomych. Jeden w moim wieku. Nawet teraz kiedy juz jestem w PL mam dalej z nim kontakt.

 

Mysle, ze jedna z rzeczy, ktorej mi brakuje tutaj w PL jest bardzo dobry i zupelnie inny kontakt z osobami starszymi. W UK mialem znajomych, moge spokojnie powiedziec kolegow, ktorzy byli w wieku mojego ojca czy nawet starsi. Bylem z nimi nie raz na piwie. Nikt na mnie sie nie oppatrzyl dziwnie. Jeden Anglik, moglby byc moim dziadkiem, jednak nie przeszkadzalo mi to w niczym, zeby mowic do niego po imieniu. W Polsce, to chyba nigdy nie bedzie mozliwe.

 

Chyba znowu przesadzilem :unsure: wybaczcie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dajcie temu Panu Piwa :) sector ma duzo racji. Tu po prost cie stac na zycie a nie na wegetacje (ktorej doswiadczylem sam w 2004 - byly to dosc ciezkie czasy).

 

Nikt mi nic nie dal za darmo, sam znalazlem prace, potem nastepna. Wszytskie z ogloszenia, bez znajomosci. Obecnie admin sieci i jakos nikomu nie przeszkadzalo ze Polak. Ja sie nie spotkalem nigdy z zadna forma dyskrimancji, ale slyszalo sie to i owo.

 

Srekal jak dlugo byles w UK?, jesli nie byles co najmniej roku, to sorry ale za duzo nie widziales.

 

Anglicy ktorzy sie lepiej orientuja w lokalnej sytuacji? Hmm nie bardzo - tu wiekszosc jak cos jest zle mowia ze to wina Blair'a, a wczesniej mowili ze to wina Tatcher - wiec wielu malo co wie - niestety bardzo duza czec spoleczenstwa UK ma blade pojecie o gospodarce.

 

A to ze np Anglik nie ma pracy a Polak ja ma - 2 powody, albo Polak byl lepszy mial lepsza wiedza, umiejestnosci itp, albo proponowana stawka nie pasowala Anglikowi.

 

Byl taki program na BBC o bezrobociu mlodych Anglikow (wiek 20-30 lat), pokazali takiego przed Job centre, 22 lata i co chialby robic? "Jakas pozycja managerska, przynajmniej 25k funtow rocznie" (kolo 1500 na reke/miech),

"a co umiesz?"

"A skonczylem secondary school i zdalem GCSE (taka mala matura)" - wiec ogolnie facet bez zawodu, bez zadnych umiejetnosci, skonczyl cos na ksztalt polskiego gimnazjum

 

I takie oni teraz podejscie, gospodarka zrobila sie globalna, granice zanikaja juz, ludzie pracuja po calej europie, i trzeba byc konkurencyjnym, a wielu mlodych brytyjczykow leje na to i im sie nie chce, wola dosatwac zasilek cale zycie. To ja teraz powinienem sie wkurzac, bo ja tu pracuje i place podatki, z ktorych zyja takie lenie.

 

Zreszta brytyjczycy tez jezdza za praca, w 2005 np spora grupa wyemigrowala do Hiszpani, sa tam cale brytyjskie osiedla - oni sa przyzwyczajeni do obcokrajowcow w UK, Londyn juz malo brytyjski jest - wystarczy sie przysluchac ludziom na ulicy, wiele jezykow :)

 

Nie jest tu rozowo, nikt nie da nikomu nic za free, trzeba tez pracowac jak w PL - tyle ze place sa duzo lepsze. Nie trzeba miec papierow na kilogramy zeby dostac dobra prace, liczy sie osobowosc, umiejetnosci i doswiadczenie. W Polsce najpierw sie mnie pytali ile certyfikatow jezykowych mam, jakie dyplomy itp, a dopiero potem co umiem. Mam nadzieje ze sie zmienilo przez ostanie 5 lat - ale jakos nie kusi mnie zeby sprawdzic.

 

Dobra koncze, bo i tak za bardzo sie rozpisalem.

 

Myslmy globalnie

 

Pozdro chlopaki

 

 

PS. DJ - mam nareszcie kolo siebie sklep z Polska szynka :D

Edytowane przez the_quick

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ the quick- jeżeli pensja 1.500GBP netto tak Cię oburza w przypadku młodej osoby, to jak to się ma do "rozbijania" się drogimi autami i jak to się ma do kupowania mieszkania za 200-300k GBP? Bo na moje oko- to młoda osoba w UK nie spłaci wartego 300k mieszkania w kilka lat (co jest zupełnie wykonalne w Polsce, i piszę nie o mieszkaniach w wielkiej płycie, tylko o nowym budownictwie o podwyższonym standardzie, którego ceny oscylują obecnie wokół poziomu 6-7k/m2, oprócz Warszawy).

Edytowane przez draak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrzysz na siebie Draak jak na osobę często spotykaną. W Londynie 25k to takie Warszawskie 3000zł/msc.

Jeśli chcesz porównać swoją pozycję do kogoś młodego w UK, zarabiającego porównywalnie do danych warunków lokalnych, to patrz na kogoś z big4, kto zarabia 60-100k. Przemnóż to przez dwie osoby i już masz dom spłacony.

 

Ja czy quick zarabiamy połowę tej mniejszej kwoty, a spokojnie możemy zaspokoić wszelkie potrzeby i mimo to kupić dom, choć na hipotekę 10-io-letnią.

 

Dla przykładu, wiem, że za 3 lata kupię dom, bo uskładam z narzeczoną na 25%-owy depozyt. Kupimy dwu lub trzypokojowy dom i mimo iż szybko go nie spłacimy, cała zabawa polega na wzroście wartości mieszkania.

Jeśli kupię za 300k, wsadzę depozyt 75k i będę spłacał 1,5k miesięcznie, to choć spłacałbym 12 lat, w tym czasie wartość domu wzrosłaby do 340k. Oznacza to, iż po dziesięciu latach mógłbym sprzedać dom i zostać z 300k w kieszeni. To jest na Twoje półtora miliona złotych.

Zakładając, że w tym czasie nasze pensje nie będą wyższe.

 

Wyobraź sobie teraz powrót z tymi pieniędzmi do kraju. Dobra, dziesięcioletnia inwestycja, w przyszłość dwóch kolejnych pokoleń?

 

(oczywiście to się nigdy nie stanie, bo fiskus chciałby na tym położyć łapę, dlatego nigdy tych pieniążków nie zobaczy - ani mnie)

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka komentarzy, ale krótko bo kiedyś trzeba popracować ;)

 

1. Jak ktoś zarabiający 60k w 2 lata spłaci dom warty 300k? Chyba za duży skrót myślowy.

 

2. Brałbyś kredyt hipoteczny o RSO = 0%? Jeśli nie, to po 12 latach spłacisz raty kapitałowe.

 

3. Zwróć uwagę, że dom (w rozumieniu europejskim, nie londyńskim), czyli 200-400m2 plus działka pod większym miastem (tak by móc zapewnić swoim dzieciom lepszy start) to właśnie ok 1,5mln PLN. I tak, można to traktować jako inwestycję w przyszłość kolejnego pokolenia, nawet powinno się.

 

4. Zakładanie odsprzedaży nieruchomości z zyskiem jest dość ryzykowne (a tak dokładana estymacja, jaką poczyniłeś jest już b. odważna ;) ). To samo tyczy się jednak Polski. Zawsze będą jednak zyski z najmu, więc wniosek jest oczywisty. Dobrze, że odkładasz pieniądze na "swoje".

 

BTW- Dom 2-3 pokojowy? Tak, tak, wiem jak wyglądają domy w Londynie, ale brzmi to zabawnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Jak ktoś zarabiający 60k w 2 lata spłaci dom warty 300k? Chyba za duży skrót myślowy.

60k/osobę x2 osoby w związku jak u Ciebie - dom spłacony w kilka lat.

 

2. Brałbyś kredyt hipoteczny o RSO = 0%? Jeśli nie, to po 12 latach spłacisz raty kapitałowe.

Rzuciłem teorią i nie uwzględniałem wyższych przychodów niż 30k, do których dojdzie, a które pokryją koszty hipoteki.

 

3. Zwróć uwagę, że dom (w rozumieniu europejskim, nie londyńskim), czyli 200-400m2 plus działka pod większym miastem (tak by móc zapewnić swoim dzieciom lepszy start) to właśnie ok 1,5mln PLN. I tak, można to traktować jako inwestycję w przyszłość kolejnego pokolenia, nawet powinno się.

Domy w Kent kosztują 200k, z garażem, trawką i basenem z tyłu. Kwestia wyboru.

 

4. Zakładanie odsprzedaży nieruchomości z zyskiem jest dość ryzykowne (a tak dokładana estymacja, jaką poczyniłeś jest już b. odważna ;) ). To samo tyczy się jednak Polski. Zawsze będą jednak zyski z najmu, więc wniosek jest oczywisty. Dobrze, że odkładasz pieniądze na "swoje".

Usprawnienie domu poprzez instalacje nowych sprzętów AGD, nowe podłogi, odświeżenie i u-neutralnienie domu przynosi 40k w szczególności w rejonie tak developowanym jak ten w którym obecnie mieszkam. Obejrzyj sobie Grand Designs, Homes Live lub inne im podobne, których pełno w Brytyjskiej TV, a przekonasz się, że normą jest property development, gdzie kupują za 200, naprawiają za 30 i sprzedają za 320 (quick i inni to potwierdzą).

Wartość domu w którym mieszkam, wzrosła od 1991r z 75k do 320k. to jest dwupiętrowy, ultranowoczesny 2 bed bliźniak, z dużym loungem i ogrodem oraz takim widokiem.. Biorąc pod uwagę jak rozwija się rejon i ile kasy jest pompowane - wartość domu podskoczy o te 40k na przestrzeni 10 lat.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byl administratorem w bankach (ta sama nazwa banku, tylko rozne placowki). Mial duzo certyfikatow itp., pracowal u nich juz przeszlo, ze 20lat, naprawde znal sie na robocie. Moze i mial ze 4-5tys. Mial tez syna w Uk, ktory robil dokladnie to samo co on. I jak stwierdzil (powiedzial mi), jedz za granice, tam jest o wiele wiecej mozliwosci zeby sie rozwijac, i przy okazji pamietaj, moj syn zarabia a ja tutaj tylko dorabiam.

 

Sorry, ze tak dlugo, ale chcialem sie z wami podzielic moimi przemysleniami :P

Jezeli rzeczywiscie jest administratorem w powaznej firmie to pewnie tez klepie 4-5k miesiecznie, ale funtow hehe, smutne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Draak, mnie nie oburza ze mloda osoba zarabia 1500, oburza mnie jak mloda osoba co nic nie potrafi i nie ma nic do zaoferowanie,a tyle chce, a jak nie moze znalezc pracy za tyle to woli zostac na bezrobotnym. Taki koles bez zadnych kwalifikacji to niestety moze jedynie zaczac od najnizszej krajowej.

 

CO innego jak jest mloda osoba, i ma jakies konkretne umiejetnosci, ktore chce wykorzystac. Jest tu wiele programow dla takich ludzi. Ja w tym roku bede prawdopodobnie bede zatrudniac taka mloda osobe na starz.

 

Dom 200-400m2? To juz jest bardzo spory dom, w UK zbyt duzo takich nie ma, a na pewno nie w miastach. Moi rodzice maja dom cos kolo 150m2 i jest dosc spory.

 

Sam mam nadzieje kupic cos za okolo 2 lata, oczywiscie zaden Londyn, tylko tu w E.Sussex, moze Kent.

 

 

Tak jak Dj mowi, kupuje sie dom lekko zaniedbany, podpicuje troche i mozna wyciagnac dodatkowe 50K, tak niektorzy dorabiali do zycia. Znam taka osobe, kupila dom, jeden pokoj potrzebowal polozenia gladzi, reszta tylko odmalowac, w lazience wymienic zlew i kilka retuszy. Wziela tydzien wolnego, brat wpadl na dzien wygladzic, a ona reszte sama pomalowala. Zarobila cos kolo 40k wlasnie. Tyle ze trzeba sie orientowac w rynku. Ostatnie 2 lata nie byly za super na takie inwestycje, malo kupujacach, ceny domow spadaly. Ale podobno zaczelo sie podnosic.

 

Tak wlasnie chce zrobic, kupic dom ktory potrzebuje lekkiego remontu, popracowac nad nim nawet miesiec i miec ladna chate za nie duze pieniadze.

 

Draak jestesc szczesliwym czlowiekiem majac taka dobra prace i bedac docenianym mimo mlodego wieku i bardzo dobrze. Tylko ze ja nie widze zeby np 50% ludzi po studiach miala tak dobrze. Dla mnie taka osoba jak Ty swietnie sie wybila i wiele takich nie ma w Polsce. Jakbym tak mial to pewnie tez bym nie wyjechal, bo mnie nic do tego by nie pchalo - brak powodu to po co.

 

Ale z drugiej strony, jak kolega wyzej napisal, emigracja otwiera oczy na to czego nie widzimy w PL. Przepelnione autobusy, kolejki na poczcie, brak szacunku dla klienta, biurokracja - ogolnie przyjete cwaniactwo. Jest sporo tego, inny kraj inny obyczaj :D

 

Tyle na teraz. Pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To o czym piszecie (dot. odnawiania domów) jest świetnie udokumentowane w nadawanym na Discovery T&L "Flip that house" (czy podobnie). I paradoksalnie- mnie również taka koncepcja dodatkowego biznesu chodzi po głowie, bo lubię zadbane okolice i działalność na rzecz takiej sytuacji właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu porównywać UK do Polski to tak jakby porównywać Polskę do Ukrainy niby sąsiad niby w Europie oni mają średnią krajową 200 dolarów a w Polsce eldorado średnia krajowa ponad 1000 dolarów. Boli tylko jedno jesteśmy w UE i to mnie najbardziej denerwuje ceny mamy już jak w UK papierosy, jedzenie,a samochody i ciuchy o ironio tam są tańsze, benzyna ta sama cena jedyne za co tam się płaci naprawdę kolosalne pieniądze jak na Polskie warunki to usługi no i z teog co pamiętam ubezpieczenia(no cóż odwrotna sytuacja niż u nas dużo przemysłu i dużo mniejszy sektor usług u nas odwrotnie). Wkurza to , że dlaczego z wyrównywaniem cen nie idzie za tym wyrównanie zarobków ?? Dlaczego firmy ze Szkocji, UK, USA, Niemiec robią sobie z Polski drugie Chiny ? Dlaczego Unia nic z tym nie zrobi. Nie czarujmy się UK nigdy nie dogonimy w końcu to światowe mocarstwo, ale na pewno Polska ma kapitał, żeby się rozwijać i mam nadzieję, że tak będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem, boli Ł220 za contents insurance. Barclays życzył sobie Ł450, aż zaśmiałem się kolesiowi w twarz. Kto potrzebuje 50k ubezpieczenia, gdy w przypadku kradzieży i tak przeprowadzają ewaluację tego co zostało skradzione i rzadko przekracza się Ł6000 ? (bez drogiej biżuterii)

Polecam More Th^n jako ubezpieczyciela.

 

Jak powiedział Sztandar, przed Polską jeszcze daleka droga. Szkoda tylko, że starsi są wypaleni po zwalczaniu komuny a młodzi są zbyt zajęci, aby próbować coś zmienić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To różnie, zależy co masz? Land line, internet, mobile? Ogólnie skype jest dość tani (stawki tutaj http://www.skype.com/intl/pl/prices/callrates/#allRatesTab), a komórka wieczorami i weekendami też jest w miarę (7p/min w O2). Można pokombinować z "przekierowanymi numerami" i wtedy, jak masz darmowe minuty, na początek z nich pobierze. Ogólnie polecam http://www.google.co.uk/search?q=free+inte...lient=firefox-a jest tego sporo, ale osobiście z tego nie korzystam, więc nie mam pewności :wink: pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...