Skocz do zawartości
djsilence

Emigracja Do Londynu / Uk / Ue

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma żadnych problemów. Wystarczy przeczytać dokładnie umowę jaką się podpisuję i wszystko będzie w porządku. Najlepiej wynajmować od prywatnej osoby (w żadnym wypadku nie mam na myśli czarnuchów czy ciapatów na gębę) tzn. rodowity uczciwy Brytyjczyk. Ja na takiego trafiłem za pierwszym razem i wszystko było w porządku. Teraz wynajmuję już nie pamiętam które, ale chyba czwarte z agencji i nigdy nie miałem problemów. Narzekają głównie Ci którzy nie mówią po angielsku nie czytają umów i jak coś nie tak w mieszkaniu nie potrafią sprawy załatwić :wink: pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agencje czasem cuduja jakby tu zarobic wiecej kasy.

1. mimo prawa, mowiacego o koniecznosci dawania klientowi calej kasy wraz z procentem, jaki urósl z depozytu, znajduja sposoby, jak tej kasy nie oddac, a czasem nawet umieszczaja taki zapis w umowie.

2. dodawanie osoby do umowy czasem wymaga oplacenia "kosztow administracyjnych".

3. zapisy w umowie, ktore uniemozliwiaja naprawienie ewentualnych szkod stwierdzonych lub wymyslonych przez agencje PO wyprowadzce, a ktore moga nas slono kosztowac

4. niejasne zapisy nt. odpowiedzialnosci agencji za poszczegolne elementy zapewnione (np. kto odpowiada za szyby)

5. podpisywanie umowy z niejasnymi zapisami, przy dawaniu kluczy, gdy juz jest za pozno na wycofanie sie i szukanie innego mieszkania od agencji, ktora nei ma danego zapisu

6. pobranie oplaty za czyszczenie mieszkania przy wyprowadzce (ok £100) podczas gdy istnieje zapis o wymogu wyczyszczenia wszystkiego w mieszkaniu, lacznie z "usunieciem pajeczyn".

 

itd.

 

Ale generalnie jest OK i bezproblemowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agencje czasem cuduja jakby tu zarobic wiecej kasy.

1. mimo prawa, mowiacego o koniecznosci dawania klientowi calej kasy wraz z procentem, jaki urósl z depozytu, znajduja sposoby, jak tej kasy nie oddac, a czasem nawet umieszczaja taki zapis w umowie.

2. dodawanie osoby do umowy czasem wymaga oplacenia "kosztow administracyjnych".

3. zapisy w umowie, ktore uniemozliwiaja naprawienie ewentualnych szkod stwierdzonych lub wymyslonych przez agencje PO wyprowadzce, a ktore moga nas slono kosztowac

4. niejasne zapisy nt. odpowiedzialnosci agencji za poszczegolne elementy zapewnione (np. kto odpowiada za szyby)

5. podpisywanie umowy z niejasnymi zapisami, przy dawaniu kluczy, gdy juz jest za pozno na wycofanie sie i szukanie innego mieszkania od agencji, ktora nei ma danego zapisu

6. pobranie oplaty za czyszczenie mieszkania przy wyprowadzce (ok £100) podczas gdy istnieje zapis o wymogu wyczyszczenia wszystkiego w mieszkaniu, lacznie z "usunieciem pajeczyn".

 

itd.

 

Ale generalnie jest OK i bezproblemowo.

1. Nawet nie wiedziałem, że muszą oddawać również procent :) A kto kalkuluję ile tego może być?

2. Naturalna sprawa. Tak jak wynajmowałem mieszkanie z żoną musiałem zapłacić za dwie aplikację (w końcu nie zapłaciłem, bo jechała jeszcze na panieńskim nazwisku). Wygląda to tak: 1 osoba = 1 aplikacja. Jak planujesz nielegalny spęd idź do ciapata.

3. Nigdy się z tym nie spotkałem. Umowa zawsze jest z inwentarzem podpisywanym w momencie wynajmu i ten sam inwentarz jest przy skończeniu kontraktu.

4. No trudno, żeby agencja płaciła za szybę którą sam wybijesz.

5. No cóż, z tym się nie spotkałem chociaż są agencję i agencję. To jest normalne, że jak idziesz do "agencji" którą nie interesuję kto będzie mieszkał w mieszkaniu (ile ludzi i jak ze sobą spokrewnieni), musisz się liczyć, że coś może iść nie po Twojej myśli. Równie dobrze można iść do ciapata.

6. Mieszkanie powinno być w takim stanie w jakim je zastałeś. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku (z doświadczenia wiem, że piekarnik zwykle strasznie się paskudzi i ciężko go doczyścić) i jakieś zużycie takich elementów jak dywany wchodzi w grę. I na końcu wynajmu masz wyżej wspomniany inwentarz w którym jest wszystko napisane (co i jak wyglądało). :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzieki,

ogladalem mieszkanie ale od szkota, byl straszny syf, poprzedni wlasciciele chyba byli na bakier z czystoscia no i z tego powodu niebardzo przypadlo mi do gustu, jak to mowia 1sze wrazenie sie liczy, koles niby ma posprzatac i mam ogladac ponownie,

chce 350 plus council no i oplaty (gaz i prad na karte),

znalazlem za ta sama kase mieszkanie z agencji ale o niebo lepsze i czysciejsze bo wiadomo i wlasnie mam dylemat,

od tego szkota wynajmuje kolega, chwali sobie itd.

nie wiem co robic, a o agencji wlasnie naczytalem sie tego co napisal djsilence,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest Londyn czy poza? Ja wynajmowalem przez agencje 2 lata z rzedu i bylo zawsze OK. Jedyne co to wlasnie te oplaty i na koniec musialem zaplacic £50 za usuluge sprawdzenia mieszkania przez osobe trzecia nie zwiazana ani z agencja ani z wlascicielem mieszkania. Ale kase oddali bez gadania (bez procentu bo w sumie nawet nie znalem tego zapisu).

Kumple za to w Londynie wynajmowal i tam zawsze agencje probowaly go przerabiac, ale jakos w sumie zawsze odzyskal ten depozyt. Wiec w sumie nie ma pewnosci, ja raczej bym wynajmowal od znanej na rynku agencji albo od poleconego landlorda. Ale od brudnego mieszkania stronil bym z daleka, jeszcze grzyb ci wylezie na scianie i Ci landlord powie "tego nie bylo" - prosze usunac fachowo - a to juz nie jest takie tanie z grzybami. Ja za kazdym razem wynajmowalem mieszkanie ktore bylo swiezo odnowione. Oczywiscie widac tzw zuuzycie, czyli dywan straci blask nowosci, sciany sie lekko pobrudza - ale to jest normalne zuuzycie.

 

Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat z agencjami miałem dość niemiłe doświadczenia. Ogólnie Wy mówicie raczej z perspektywy osób które troche tam siedzą, ale ja miałem taki przypadek:

 

Na mieszkanie które miało nas kosztować jakieś 290Ł/wk (a mieliśmy mieszkać w 4os, 2 pary) chcieli od każdego potwierdzenie, że zarabia przynajmniej 17kŁ /rok (gdzie minimum to koło 14kŁ). Wiadomo, że nawet za to minimum bez problemu można było utrzymać mieszkanie. Do tego opłaty - 100Ł za samą weryfikacje u pracodawcy etc, bodaj 1,5kŁ depo, a na końcu i tak się okazało, że landlordowi nie pasuje bo mieliśmy referncje z 'krótkiego okresu czasu' (3 miesięcy). A mieszkanko fajne było...

 

Więc różnie to bywa, ogólnie polecam agencje zostawić sobie jako ewentualność. Warto szukać u prywatnych landlordów, na gumtree jest tego pełno, a jeśli w umowie nie ma zadnych dziwactw to nic złego stać się nie może.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewien nacjonalizm istnieje, trzeba przyznać. Ostatnio nie wpuszczono naszej (dośc dobrze wyglądającej) grupy do Tiger Tiger, ewidentnie ze względu na to iż byliśmy polakami, ale olać tigera. Poszliśmy do trzypiętrowego Penthouse z widokiem na London Eye i Big Bena, i było lepiej niż moglibyśmy sobie wyobrazić.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Orientuje sie ktos moze, gdzie w Londynie moge znalezc jakis sklep/market w ktorym bede mial mozliwosc sprawdzenia headset'ow na wlasnych uszach? - Cos na wzor polskiego MM, ale oczywiscie moze byc i mniejszy. Okolice Oxfordu / Tottenham Court / Liverpool Street mile widziane :lol2:

Interesuja mnie modele HD 448. 555 i 595, ale nie bede sie tutaj rozpisywal, bo to nie ten dzial. [;

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro deadline na aplikacje przez UCAS :)

 

W 4 osoby z klasy składamy na University of Aberdeen. Miło by było się dostać [;

 

Przedłużyli do 22 z powodu tego chaosu śnieżnego co tu był niedawno.

Ja dostałem przed świętami oferty z UCLAN x2, Uni of Salford, Liverpool John Moores, i zaproszenie na interview do Stafford. A bałem się czy jakąkolwiek dostanę :rolleyes:

 

Miodzio. ;-) Ja złożyłem podania do University of Hertfordshire, Brunel i Coventry na "Automotive Engineering with Motorsport" i do Heriot-Watts w Edynburgu i Loughbrough na Automotive Engineering.

 

Jestem nerwowy, bo dużo osób dostało już odpowiedzi, a ja jeszcze nie. Poza tym dopiero w sobotę robię TOEFL-a. Jakieś rady nt. testu?

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Orientuje sie ktos moze, gdzie w Londynie moge znalezc jakis sklep/market w ktorym bede mial mozliwosc sprawdzenia headset'ow na wlasnych uszach? - Cos na wzor polskiego MM, ale oczywiscie moze byc i mniejszy. Okolice Oxfordu / Tottenham Court / Liverpool Street mile widziane :lol2:

Interesuja mnie modele HD 448. 555 i 595, ale nie bede sie tutaj rozpisywal, bo to nie ten dzial. [;

Prawie w kazdym z tych sklepow na TCR oraz na Oxfrod w rejonie stacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem ciekawe jak dalej sobie wyobrażacie życie za granicą. Czy ktoś z was czegoś w ogóle się dorobił/dorobi ? Zamierzacie wracać ? Większość osób, które znam, które powróciły z emigracji są gołe i wesołe :)

 

A ja sie zgadzam w 99,9% z wypowiedzia Kucyka z poprzedniej strony. Moze i nie nie mam jeszze tylu lat co wy to i tak moge sie wypowiedziec o jednym i o drugim. Jako, iz moi rodzice mieszkaja w UK ja juz na studiach mialem mozliwosc wyjazdow na wakacje i natrzepania troche kasy, za ktora moglbym sobie kupic to na co nikogo w moim wieku nie bylo stac. Juz od pierwszego roku wyjezdzalem i pracowalem w roznych miejscach. A to McDonalds a to Tesco i inne takie rzeczy. Pracowalem max 3-4 miesiace i wracalem do domu. Za ten czas kupilem sobie Laptopa za 10tys, rozne elektroniczne zabawki typu iPod, Telefony, Zegarki itp. Reszta kasy przeznaczalem na imprezy czy na zycie w PL jak bede studiowal, zeby niczego nie musial sobie zalowac. Ze jak pojde na impreze i bede mial ochote kupic sobie piwo to kupie sobie piwo a nawet 2 i nie bede myslal o tym, ze nie bede mial czego jesc.

Najsmieszniejsze, albo nawet najsmutniejsze jest to, ze nikogo w moim wieku, czy na moim kierunku, nie bylo na to nawet stac. Ludzie pracowali za 700zl albo nawet i nie, zastanawiam sie tylko co pozniej robili z taka kasa? Zanim wyjechalem pracowalem raz w PL to jeszcze za czasow liceum, w fabryce gdzie robili tekturowe opakowania na rozne rzeczy, proszki do prania i inne takie duperele. Praca ciezka, nie powiem. Przez 8h trzeba bylo ukladac ciezkie kartony na palety czy ukladac ciezkie papiery na maszynie. Co za to dostalem? 700zl, nawet nie wiedzialem co z tym zrobic. Nie dosc ze ludzie dostawali w tamtej firmie po 2tys + jakies dodatki za szkodliwa prace to nam nie zaplacili nawet polowy :| Powiedzialem sobie, ze nigdy wiecej nie pojde w wakacje do takiej pracy a napewno nie za takie pieniadze. Moi koledzy jezdzili z innymi kumplami nad jeziora, spedzali wolny czas na powietrzu a ja zmarnowalem miesiac wakacji za 700zl, ktore rozeszlo sie tak szybko, ze nawet tego nie zauwazylem.

Wracajac do tematu, gdy przez te 4 lata wyjezdzania tylko na wakacje, widzialem jak wyglada zycie w UK bylem naprawde zachwycony. Tak jak pisal djsilence, wyjezdzasz z niczym a wracasz jako naprawde zarobiony chlopak. Tam mlodzi ludzie maja dobre auta (nie licza sie z tym ile L spali ich auto na 100km bo maja to gleboko bo maja na to kase i ich stac), maja prace, gdzie nawet pracujac w durnym tesco czy mcdonaldzie stac ich na urlop, wyjazd za granice, wypady co tydzien na impreze i inne tego typu rzeczy. Zycie jest o wiele latwiejsze i nikt mi nie powie, ze tak nie jest, bo taka jest prawda. Tak samo inne rzeczy, kupic w UK dom wcale nie jest trudno. Nie to co w PL splacac przez cale swoje zycie. Tam zarabiajac nawet srednia krajowa nie ma z tym problemu. W PL gdybym odrazu po studiach poszedl do pracy, to a) w zyciu bym nie dostal kredytu na mieszkanie, b) nie wystarczylo by mi nawet kasy na splacanie tego kredytu. Tak samo, mozna powiedziec o dziecku. W PL mam duzo znajomych, i w wiekszosci przypadkow jak przychodzi dziecko na swiat to trzeba zrezygnowac praktycznie ze wszystkiego bo na nic wiecej oprocz dziecka nie ma pieniedzy. O wyjazdach na urlop, nie mowie nawet o zagranicznych to mozna w TV ogladac. A w UK? Kobieta nie chodzi do pracy, dostaje od rzadu swoja prawie normalna pensje. Dziecko ma do 3 roku (chyba) bezplatna opieke medyczna i leki za friko. Przepasc... tak samo wiele innch rzeczy... np. Ktos chce otworzyc swoja dzialalnosc. Ma 3 miesiace, zeby ja rozkrecic i zobaczyc jak sie to wszystko ulozy. Czy sie uda, czy nie i czy bedzie z tego zysk czy tez nie. Najsmieszniejsze jest to, ze nie trzeba tego nigdzie zglaszac i nic placic. Nie tak jak w PL, ze na poczatku trzeba odrazu placic ZUSy i inne tego typu rzeczy. Tam jest zrobione wszystko dla ludzi. Nie trzeba stac w urzedzie po niewiadomo ile godzin i byc odsylanym z jednego biura do drugiego, bo wystarczy jedynie sciagnac pdf'a z neta i wyslac go wypelnionego mejlem i to wszystko. Takich rzeczy mozna wymienic caly dzien, to tylko przyklady.

Po studiach wyjechalem do Uk z dziewczyna na rok. Chcialem zarobic pieniadze na jakis start. Wtedy myslalem, ze nie bede chcial zostac w UK tylko jak pisalem wrocic do PL i ze swoim planem dalej brnac do przodu.

Jak tylko przyjechalem, mieszkalem z rodzicami. Gdy znalazlem pierwsza prace odrazu sie od nich wyprowadzilem (bo mnie bylo na to stac). Kogo stac w PL, przy pierwszej lepszej pracy na utrzymanie sie samemu? Nie mowiac o wynajeciu swojego mieszkania. Mam znajomych w Krakowie, co pracuja w Bankach i innych tego typu miejscach i dalej mieszkaja z rodzicami w 1 pokoju ze swoja siostra bo nie ma szans na lepsze zrobki a o wyprowadzeniu sie nie ma mowy. Przez ten czas naprawde duzo zobaczylem. Oprocz tego, ze prace mialem gowniana (i dlatego wlasnie wrocilem do PL zeby sie dalej ksztalcic i pracowac w IT, bo nie mam zamiaru calego zycia przesiedziec w magazynie a juz napewno nie po to robilem studia), to i tak zylem jak mozna powiedziec na Polskie warunki Krol. Nie oszczedzalem. Chcialem sobie kupic jakis sprzet audio, cyk, ide do sklepu wyciagam karte i kupuje sprzet za blisko 4tys zloty od tak sobie. Nic sie nie martwie, ze nie bede mial kasy bo za tydzien przeciez wyplata. W miedzyczasie zdarzylo sie jeszcze wiele innch rzeczy, ale mniejsza z tym. Od paru lat moim marzeniem bylo wyjechac na jakies wypasione wakacje na Ibize. W PL nigdy by to nie bylo mozliwe. Raz zawrotne ceny (o tym pozniej) to i jeszcze brak bezposredniego lotu. W UK wycieczke kupilem sobie w Styczniu za 100zl na Polskie warunki. Reszte splacalem sobie miesiecznie po jakiejs tam mniejszej kwocie (oczywiscie za bardz tego nie odczuwajac!). Calosc mialem juz splacona miesiac przed odlotem. Co najsmieszniejsze, wiadomo ile kosztuje funt. Jak szukalem wyciezki z PL, wszystkich najlepszych ofert itp. To wyobrazcie sobie, ze nawet po przeliczeniu funtow na PLN wycieczka na 1 tydzie na Ibize byla drozsza niz z UK na 2 tygodnie. No doslownie smiech. Pozatym nawet na samej ibizie wstep do klubow czesto oscylowal w granicach 40-50euro. To powiedzmy 200zl. Nie znam nikogo z moich rowiesnikow kto bylby w stanie wylozyc taka kase za same wejscie do klubu. Ja robilem to lekka reka, bo obiecalem sobie miedzy innymi, ze jak bede konczyl prace w Uk to wyjade z dziewczyna na porzadne wakacje i nie bedziemy sobie niczego zalowac, co tez zrobilismy.

Po wakacjach, spakowalem sie i wrocilem do PL. Cieszylem sie nie ukrywac. Tesknilem za dziadkami, moja okolica. Mieszkam w swietnym terenie w gorach. W UK mialem daleko i do gor i do wody. Do tego ta kichowata pogoda, gdzie slonecznych dni jak w PL bylo jak na lekarstwo. Wiec po powrocie, po calym roku spedzonym w UK, spotkala nas polska szara rzeczywistosc.

W pierwszy dzien, pojechalismy nad morze. Podroz do Kolobrzegu zajela nam uwaga 13h :|. Nie dosc ze pociagi bez klimatyzacji to takie cyrki po drodze, ze glowa mala. Jade pociagiem do Wroclawia od siebie z miasta. We Wroc mialem miec 20min na przesiadke. I co? Pociag odrazu ma opoznienie. Mysle sobie swietnie, nie jade nawet 2h a juz na wstepie bede mial w plecy cala podroz. Idzie konduktor mowie czy tamten pociag poczeka bo mam do przejechania cala polske a mam kupiony bilet i nie bede mogl inaczej dojechac. A on, no oglaszalismy, powinien poczekac. Na to "a poczeka?", "tego to ja nie wiem". Cudem udalo sie dojechac 2min przed odjazdem i w biegu udalo sie nam wsiasc do Pociagu. Pociag do poznania, mial jechac 2,5h po czym mielismy miec przesiadke na ostatni pociag. Podroz trwala 5h, no doslownie koszmar. Nie dosc, ze tracimy tyle hajsu na bilet to jeszcze takie cyrki. Mowie do konduktora, kiedy mam nastepny pociag a on, ze sa IC, EC itp. Tylko, ze ja mialem juz kupiony bilet i nie bylo mowy o jechaniu, ktoryms z tych pociagow. Wiec co, dojechalismy do Poznania, 1h pozniej byl osobowy do kolobrzegu. Wypchany tak, ze nie bylo nawet jak stac. Wagonow nie dolacza bo przeciez po co. Ludzie i tak sie zmieszcza. Z ludzi pot sie leje, usiasc jak nie ma i na dodatek bardzo mila pani konduktor. Jaka starsza babka sie jej pyta "czy mamy jakies opoznienie?", "tak mamy!", " a kiedy bedziemy w XXX", "a co ma pani przesiadke?", "nie ale nigdy nie jechalam i nie wiem kiedy wysiasc", i teraz najlepsze "prosze pani ja niewiem, skad ja moge to wiedziec, jak dojedziemy to pani bedzie". No poprostu parodia, akcje jak w misiu. Do tego mialem, raczej nie przyjemna akcje z jakims typowym polskim pajacem w pociagu. Ale to juz pomine... W reszcie udalo sie, dojechalismy namiejsce. W nastepnym dniu, poszlismy na impreze, poprostu tragedia. Wszyscy mlodzi ludzie z minami jakby Cie chcieli zabic. Krzywa sie patrza, az strach. (dla odmiany w UK, wszyscy podchodza z usmiechem, pytaja skad jestes, zupelnie co innego). Z drogi powrotnej tez mialem fajnie, pytam goscia "czy moze mi Pan powiedziec czy bedziemy mieli jakies dluzsze postoje?" jechalismy autobusem przez cala polske, bez kibla nawet w srodku, parodia, a on "jakies beda" i sie glupkowato cieszy. Tragedia.

Szczerze powiem, ze juz po pierwszym weekendzie, a przylecielismy w czwartek, mielismy ochote wracac do UK. Naprwde, wierzcie lub nie, ale tego wszystkie nie widac, do czasu az sie nie wyjedzie i nie zobaczy tego wszystkiego na wlasne oczy. Jest taka przepasc miedzy innymi krajami, ze to sie w glowie nie miesci. Z reszta sami wiecie np. jak wyglada traktowanie klienta przez ta sama firme/serwis w roznych krajach. Przyklad. W PL koles wyslal telefon kupiony w SE do serwisu SE, trzymali go 40dni i napisali w odpowiedzi, ze sam go popsul, ze z jego winy (akurat przypadek byl taki, ze sony miala wade fabryczna obudow). Dopiero po odwolaniu cos sie udalo wywalczyc. To samo w UK. Koles dzwoni do serwisu, mowi ze kupil tel na Ebayu!! i, ze pekla obudowa. Kazali wyslac telefon do serwisu i po 5dniach telefon mial juz sprawny! No poprsotu zart.

Oczywiscie, nie mozna powiedziec, ze sa same +, ktore przemawiaja, za tym zebywyjechac do Uk bo tak nie jest. Moge jedynie powiedziec,ze spotkalem bardzo duzo Polakow. Niektorzy naprade w porzadku a inni nie. Najgorsze jest to, ze jeden dla kasy by Cie sprzedal bez zastanowienia. U mniew pracy bylo to samo. Niby koledzy a jak przychodzilo co do czego to kazdy robil inaczej. Ludzi traktowali jak smieci a najsmieszniejsze ze oni sie dawali. Np. bylo 2 kolesi z ktorymi pracowalem. Mieli rozladowac Tira w 3 z jednym anglikiem. Ale, ze kolesia wiecej nie bylo niz byl z nimi to sie ociagali. W koncu przyszedl do nich szef i zaczal ich wyzywac, ze za wolno robia. Nawyzywal ich, pare razy fuck off, a oni co? Nic! Ani slowem sie nie odezwali i poszli do domu. Kazali (nie prosili), im zostawac 3x w tygodniu po 12h, to miedzy sobia gadali, ze nie zosana a tak naprawde nawet sie nie zajakneli i robili jak trzeba bylo. Co gorsze, wyobrazcie sobie, ze byl typ w pracy to pracowal 7 dni w tygodniu po 12h dziennie jak tylko sie dalo. Robil tak przez 3 czy 4 miesiace. Ja do niego mowie kiedy Ty wogole czlowieku odpoczywasz? A on do mnie "jak sie zmieniaja zmiany" (bo byla to praca na 2 zmiany). Szok! Czego to ludzie nie zrobia dla pieniedzy. Miedzy innymi wlasnie dlatego, jest jak jest. Traktuja Polakow jak takich smieciarzy. W tamtej pracy gdyby ktos nagle jednego dnia pzyszedl, od dzis dostajecie 5.20 to nikt by nic nie powiedzial, tak posrani by byli, ze nadal by tam zostali.

Spotkalem tam tez, jednego typa. Podobno uczyl histori w PL. Ja do niego mowie, mam w dupe ta prace. Zwalniam sie i wracam, chyba ze znajde inna prace w UK. A on do mnie, ale co Ty tutaj bedziesz robil? Ja mowie, jestem po studiach skonczylem informatyke. A on, przeciez Ty tutaj jestes nikim. Przeciez ten magazyn wcale nie jest taki zly, wiesz, slyszalem, ze na innych jest gorzej. Ja mowie co z tego? To ma przewazac za tym zeby tu zostac, ze gdzie indziej jest gorzej? No doslownie parodia. Ludzie sami siebie traktuja jak 0. Anglik powie to tak jest. Ja az nie moglem na to patrzec. Dlatego wrocilem, by nigdy nie pracowac tak jak pracowalem. Sprobuje w PL, bede sie dalej uczl, zrobie tak cenione na swiecie certyfikaty (CiSCO i nie tylko) zdobede jakies doswiadczenie, papierki i wyjade. No chyba, ze znajde z czasem na tyle dobra prace by zostac, w co watpie. Tak jak napisal djsilence. Granice sa otwarte. Nie ma sensu marnowac sobie zycia w PL w marnej pracy zarabiajac marne pieniadze, bo mozna wyjechac gdzies za granice, nie tylko UK przeciez, i zyc jak czlowiek. Wyjezdzac na waakcje, kupic dom, nie martwic sie o jutro. Oczywiscie, kto by nie chcial, zeby tak sie dalo zyc w PL. Jednak na chwile obecna dla wielu osob sie nie da. Nie mowie, ze to niemozliwe, jednak bardzo ciezkie do zrealizowania.

Calosc podsumuje tym, ze mialem znajomego informatyka. Byl administratorem w bankach (ta sama nazwa banku, tylko rozne placowki). Mial duzo certyfikatow itp., pracowal u nich juz przeszlo, ze 20lat, naprawde znal sie na robocie. Moze i mial ze 4-5tys. Mial tez syna w Uk, ktory robil dokladnie to samo co on. I jak stwierdzil (powiedzial mi), jedz za granice, tam jest o wiele wiecej mozliwosci zeby sie rozwijac, i przy okazji pamietaj, moj syn zarabia a ja tutaj tylko dorabiam.

 

Sorry, ze tak dlugo, ale chcialem sie z wami podzielic moimi przemysleniami :P

A teraz pozwólcie, że ja napiszę co o tym myślę. Robicie z Anglii Raj, a Twoja wypowiedź jest trochę komiczna. Cieszysz się, że możesz się w Anglii ubrać czy zjeść. Chwalisz się, że stać Cię na trochę więcej od polskim studentów. A najlepsze jest to, że stać Cię na parę elektronicznych gadźetów, które ma każdy gimnazjalista :damage_wall: A czego się tak naprawdę dorobiłeś? Być może stać Cię na auto w Polsce za być może 40k zł(o ile nie 20-30). I co z tego? Za poniżanie się w jakichś magazynach itd. Nie róbcie z możliwości ubrania się czy zjedzenia jakiegoś El Dorado-u nas też można :blink:. Zapomniałem jest o wycieczce na Ibizę. Faktycznie po roku to pełen sukces. W Polsce taka wycieczka od "łebka" to 2k zł. I co? W baaardzo wiele osób w Twoim wieku jeździ na takie. Uwierz, że wycieczka na Ibizę, to nie dorobek całego życia. To tylko moje zdanie i możesz się z nim nie zgadzać. Edytowane przez themichals

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem ciekawe jak dalej sobie wyobrażacie życie za granicą. Czy ktoś z was czegoś w ogóle się dorobił/dorobi ? Zamierzacie wracać ? Większość osób, które znam, które powróciły z emigracji są gołe i wesołe :) (...)

Jak najbardziej sobie wyobrażamy :wink: Czego się dorobiłem? Zaczynając od zera (no może nie od zera, bo z jedną walizką i trzema stówami w kieszeni :D ) teraz po ponad trzech latach jestem na etapie finalizacji kupna domu. Czy zamierzam wracać? Jeżeli chciałbym to byłaby to bardzo odległa przyszłość. Co do większości osób to cóż tak się dzieję jak się nie ma się pomysłu na siebie/życie. Wyjeżdżają, mają pracę gdziekolwiek, żyję się łatwo, ale oni ciągle przeliczają na złotówki i dlatego wracają :wink: pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomoże mi ktoś wypełnić jedną rzecz?

Dołączona grafika

Nie mam pojęcia co wpisać od "Nationality of" do punktu 3? I jaki migration status mam podać. Czy Polakom jako członkom UE jakiś z automatu przysługuje? I proszę, żeby ktoś kto wie ocb ogólnie popatrzył czy wszystko się zgadza. Dziękować ;-)

Edytowane przez Sysak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym wpisal tam Poland, chyba ze masz jeszcze inne obywatelstwa, w migration status te drugie, bo masz nieokreslony przez wladze okres przebywania w UK. Z automatu mozemy siedziec w UK ile chcemy. Reszta wyglada OK.

 

TheMichals, ten watek jest o ludziach na imigracji itp, a nie dyskusja o tym czy Uk jest dobre czy zle - kazdy na swoim przykladzie o tym zdecyduje. Mysle ze stalym bywalcom tego watka jednak wychodzi na dobre - smierdzi mi tu Trollem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość osób, które znam, które powróciły z emigracji są gołe i wesołe :)

 

 

A teraz pozwólcie, że ja napiszę co o tym myślę. Robicie z Anglii Raj,

Widocznei nie kazdy potrafi sie czegos w zyciu dorobic - i nie wazne czy w UK czy w Polsce - dlatego te osoby sa gole i wesole.

 

Nikt raju nie robi, jest po prostu latwiej - mimo dobrego wyksztalcenia, dobrej pracy w Polsce (mojej i mojej zony) nie moglismy sobie pozwolic na taki standard jak w UK.W koncu placa mi tyle ile moja praca jest warta, zycie jest tansze jak w Polsce (porownuje do wawy bo tam mieszkalem), stac mnei na wiecej, nie musze sie szczypac, zeby pojechac 2 razy w roku na wczasy, zeby raz na 2 lata zmienic samochod.Dzieciaki w szkole maja latwiej i nie sa terroryzowane przez zakompleksionych nauczycieli - uczone sa praktycznych rzeczy, ktore beda im przydatnei potrzebne w zyciu, nie ma kucia na pamiec - bo co to daje?Mozna by jeszcze wiele wymieniac bo sporo tego.

Nazywaj to jak chcesz - mnie sie tutaj podoba ;)

Edytowane przez Blackwhite

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do większości osób to cóż tak się dzieję jak się nie ma się pomysłu na siebie/życie. Wyjeżdżają, mają pracę gdziekolwiek, żyję się łatwo, ale oni ciągle przeliczają na złotówki i dlatego wracają :wink: pzdr

mozesz rozwinac swoja wypowiedz, a zwlaszcza pierwsze zdanie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście :wink: Poznałem kilku krajanów którzy to dokładnie wpasowują się w ten profil. Przyjechali tutaj w poszukiwaniu lepszego życia i zderzyli się z brutalną rzeczywistością. Głównie scenariusz wyglądał tak. Oooo dzwoni sąsiad który wyjechał do i mówi żeby przyjechać, bo tu tak fajnie. Ale ja nie znam angielskiego :sad: To nic sąsiad mówi, że nie trzeba. No i zjawiają się na obcej ziemi i zaczyna się walka. Praca za minimalną w jakimś magazynie to nie był szczyt szczęścia i po kilku latach postanowili wrócić, bo nie widzieli dla siebie perspektyw (lepsza praca itd.). Może zdołali odłożyć na jakiś samochód może nie. I teraz pytanie? Po co przyjeżdżali? Zdobycie nowych doświadczeń? Zrobienie kariery? Czy dorobienie się? Faktycznie nowe doświadczenie jak najbardziej. Kariera, no tutaj już słabiej. I w końcu okazało się, że czasy dorobienia się już bezpowrotnie minęły i funty już nie są warte tyle co kiedyś. :wink: pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość WinterPPC

Życie za granicą to nie jest raj proszę Was mości Panowie. Mieszkam od ponad 2 lat w Holandii i nie jest tutaj tak różowo, ludziom wydaje się, że zarabiamy miliony, a prawda jest taka, że nieakceptowane jest tutaj chociażby polskie wykształcenie, przez co mamy dostęp jedynie do najmniej popularnych przez Holenderów robót. Początki są zawsze trudne, w moim wypadku było podobnie, teraz posiadam kontrakt z firmą na czas nieokreślony i myślę o kupnie chaty. W każdym razie nie jest łatwo, bez biegłej znajomości angielskiego i średniego poziomu holenderskiego byłbym tutaj nikim, zresztą głupio bym się czuł, jakbym nic nie rozumiał, co się do mnie mówi. Ludzie zazwyczaj przyjeżdżają na chwilę, żeby dorobić i wracają, oczywiście ciągłe narzekania na inne nacje, jacy to oni brudni i śmierdzą, etc. Prawda jest taka, że może i są takie jednostki, w Holandii jest dużo Turków i Marokańców, ale potrafią się oni ubrać porządnie, nauczyć języka i w miarę zachować (choć ten ostatni aspekt jednak nadal upada, nieraz do przesady). Polacy lubią innych krytykować, a sami siebie nie widzą, ile to razy widzę Polaków na gaźniku w pracy, oczywiście rozmowa między nimi to pierwszy podstawowy temat - ile wczoraj wypili, jak fajnie było, etc.

Złoty środek na całe zło to nauka języka już w kraju przed wyjazdem oraz próba zaasymilowania się z kulturą zachodnią, Polacy tego w 60-70 procentach nie potrafią. Jestem tym bardzo zdegustowany, bo może i mam dwa paszporty (w tym niemiecki) to jednak na słowo "polski paszport", czy to w banku, czy w salonie z telefonami od razu podają milion wymagań do załatwienia. Najlepszym przykładem tego jest możliwość zamówienia internetu, telefonu z jakiejkolwiek sieci przez Internet, nie są wtedy wymagane żadne ważne informacje, a jedynie konto bankowe, numer paszportu i dane personalne. Natomiast idąc zakładać konto w banku trzeba zaświadczenie z Gemeente (holenderski urząd gminy) o tym, że płacimy regularnie za własne mieszkanie i rachunki za prąd/wodę/gaz. W banku to już w ogóle cuda wianki, w ABN AMRO, w którym posiadam konto pytając raz panią pochodzenia tureckiego o możliwość założenia konta oszczędnościowego usłyszałem jedynie, że nie ma takiej możliwości - czemu? Nie ma takiej możliwości, na pytanie dlaczego? Nie ma takiej możliwości. A przypomnę, że posiadam stały kontrakt z holenderską firmą, zameldowanie oraz zarobki na poziomie 2k euro miesięcznie. Chyba, że to nadal mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc co chcesz swoją wypowiedzią przekazać Winter? Że nie jest raj? to oczywiste i nikt nie mówi, że jest inaczej. My też nigdy nie twierdziliśmy, że zarabiamy miliony. W telewizji, też wolą mówić o zmywaku niż o tych, którym się powiodło. Skąd zatem mit o zarabianiu milionów? Z urojeń ludzi, którzy fantazjują o wyjeździe, albo od kłamców, karmiących swe rodziny czyli szumowin bez poczucia honoru.

Oczywiście, że należy znać język. Oczywiście, że należy się zasymilować i oswoić z innymi kulturami, których na zachodzie pełno, a my pierwsi tu nie jesteśmy. Moim zdaniem przyjechał pełen przekrój polskich warstw społecznych, z których głownie te rozrabiackie trafiają do gazet.

Nie oczekujesz chyba, że w państwie, gdzie nie ma obowiązku meldunkowego ot tak kupisz telefon na kontrakt. Jak sam napisałeś, najpierw trzeba zaświadczenie od Gemeente, co jest porównywalne z meldunkiem w Polsce. Taki stan rzeczy jest naturalny, a jeśli kogokolwiek masz o to winić, to niech to będą Ci, którzy przed Tobą nakradli ile się dało.

 

Próbujesz zasugerować, że zagranicą jest tak ciężko, a sam mówisz, iż zaczynasz myśleć na kupnem domu. Chyba w Polsce przy 1200zł, po dwóch latach pracy od zera, byś o domku nie pomyślał.

 

Na zachodzie jest łatwiej, są lepsze zarobki, jest więcej do zwiedzania/zrobienia, otwierają się oczy, zmienia się spojrzenie na Polskę i morda się śmieje każdego dnia. To są fakty niepodważalne. Więc proszę przestań negatywnie na wszystko patrzeć i porzuć polską mentalność. Już na to czas. Wszakże jesteś poza Polską dwa lata. Mniej więcej tyle trzeba, aby przeszła frustra i wieczny negatywizm.

 

Myślisz, że masz problemy? Jemu to powiedz.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ależ oczywiście :wink: Poznałem kilku krajanów którzy to dokładnie wpasowują się w ten profil. Przyjechali tutaj w poszukiwaniu lepszego życia i zderzyli się z brutalną rzeczywistością. Głównie scenariusz wyglądał tak. Oooo dzwoni sąsiad który wyjechał do i mówi żeby przyjechać, bo tu tak fajnie. Ale ja nie znam angielskiego :sad: To nic sąsiad mówi, że nie trzeba. No i zjawiają się na obcej ziemi i zaczyna się walka. Praca za minimalną w jakimś magazynie to nie był szczyt szczęścia i po kilku latach postanowili wrócić, bo nie widzieli dla siebie perspektyw (lepsza praca itd.). Może zdołali odłożyć na jakiś samochód może nie. I teraz pytanie? Po co przyjeżdżali? Zdobycie nowych doświadczeń? Zrobienie kariery? Czy dorobienie się? Faktycznie nowe doświadczenie jak najbardziej. Kariera, no tutaj już słabiej. I w końcu okazało się, że czasy dorobienia się już bezpowrotnie minęły i funty już nie są warte tyle co kiedyś. :wink: pzdr

myslalem ze dasz jakies pomysly na zycie o ktorych wspomniales wyzej, moze cos z czego bym skorzystal gdyz chyba jestem jednym z tych ludzi o ktorych pisales z tym ze przyjezdzajac tutaj wcale nie nastawialem sie ze bedzie raj, wiedzialem ze trudno z praca,

fakt ze nie mam perspektyw (brak dziewczyny/zony - niestety zycie ;) ) bo jestem sam i ciezko snuc jakies powazne plany na przyszlosc bo chyba o to w zyciu chodzi aby zalozyc rodzine, kupic wlasne mieszkanie, samochod, psa, kota itd. ale powiem ci jedno ze nie zamierzam wracac do Polski, kase odkladam, na zycie nie zaluje i ogolnie stac mnie jest na wiele wiecej niz w pl pomimo ze pracuje fizycznie i nie zarabiam milionow ;)

Edytowane przez ayabrea

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe pomysły. Nie ma złotego środka, jeżeli jesteś szczęśliwy to nie ma co zmieniać. A to, że jesteś sam to jak to mówią lepiej być sam niż z byle kim :wink:

 

Jeżeli masz ciekawą pracę która pozwala się rozwijać to inwestuj w siebie. Rób różne kursy ucz się języków itd. itp. Jeżeli masz pracę która nie daję Ci satysfakcji to pomyśl co byś chciał robić. Potem kursy szkolenia i z odrobiną szczęścia gdzieś się zahaczysz. Głównie widzę szansę w stażu na jaki może Cię wysłać College :) pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@djsilence odpuścił byś sobie wklejanie w co 2gim temacie fotek dzieci z 3ciego świata, chcesz pomagać to są odpowiednie instytucje którym możesz przekazać środki, wklejanie takich zdjęć na forach jest raczej mało skuteczne...

 

Po za tym co to ma za znaczenie gdzie, ważne by sobie ułożyć życie i jak komuś jest dobrze tam a nie tu to nie widzę przeszkód by sobie został i układał życie w Anglii Hiszpanii, Irlandii czy uj wie gdzie jeszcze, problem jest w tym, że sporo rodaków robi za granicą bydło i wstyd za takich tylko... ale w sumie to i też dobre bo im mniej bydła w kraju tym lepiej. Pisanie, że w Polsce się nie da i nie ma perspektyw jest trochę błędne, otóż się da i są perspektywy, różnica jest taka, że u nas praca fizyczna czy stanowiska niższego szczebla są niedoceniane (właśnie to nieszczęsne 800-1200zł) natomiast w takiej Anglii na zmywaku czy przy produkcji mebli można spokojnie zarobić 1500-2000 funtów co już w zupełności starcza na życie w tym kraju.

Edytowane przez slavOK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość WinterPPC

Więc co chcesz swoją wypowiedzią przekazać Winter? Że nie jest raj? to oczywiste i nikt nie mówi, że jest inaczej. My też nigdy nie twierdziliśmy, że zarabiamy miliony. W telewizji, też wolą mówić o zmywaku niż o tych, którym się powiodło. Skąd zatem mit o zarabianiu milionów? Z urojeń ludzi, którzy fantazjują o wyjeździe, albo od kłamców, karmiących swe rodziny czyli szumowin bez poczucia honoru.

Oczywiście, że należy znać język. Oczywiście, że należy się zasymilować i oswoić z innymi kulturami, których na zachodzie pełno, a my pierwsi tu nie jesteśmy. Moim zdaniem przyjechał pełen przekrój polskich warstw społecznych, z których głownie te rozrabiackie trafiają do gazet.

Nie oczekujesz chyba, że w państwie, gdzie nie ma obowiązku meldunkowego ot tak kupisz telefon na kontrakt. Jak sam napisałeś, najpierw trzeba zaświadczenie od Gemeente, co jest porównywalne z meldunkiem w Polsce. Taki stan rzeczy jest naturalny, a jeśli kogokolwiek masz o to winić, to niech to będą Ci, którzy przed Tobą nakradli ile się dało.

 

Próbujesz zasugerować, że zagranicą jest tak ciężko, a sam mówisz, iż zaczynasz myśleć na kupnem domu. Chyba w Polsce przy 1200zł, po dwóch latach pracy od zera, byś o domku nie pomyślał.

 

Na zachodzie jest łatwiej, są lepsze zarobki, jest więcej do zwiedzania/zrobienia, otwierają się oczy, zmienia się spojrzenie na Polskę i morda się śmieje każdego dnia. To są fakty niepodważalne. Więc proszę przestań negatywnie na wszystko patrzeć i porzuć polską mentalność. Już na to czas. Wszakże jesteś poza Polską dwa lata. Mniej więcej tyle trzeba, aby przeszła frustra i wieczny negatywizm.

 

Myślisz, że masz problemy? Jemu to powiedz.

Ja nie myślę ogólnie negatywnie! Szczerze to nie chce mi się czytać tego co napisałem wcześniej, ale chciałbym sprecyzować o co mi chodzi.

 

Za granicą łatwiej się dorobić czegoś, ale JAKIM kosztem, powiedz mi jakim kosztem? Słuchaj, spotykam na codzień bardzo wielu Polaków i widzę, w jakich warunkach oni żyją i pracują, toż to woła o pomstę do nieba. Owszem sami się na to godzą, ale wielu szybko odchodzi. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zdecydowana część z nich chciałaby mieszkać u siebie i żyć w normalnym kraju, a tutaj MARNUJEMY najlepsze lata naszej młodości. Powiedz mi po co wklejasz zdjęcia głodnego dziecka, pokaż to Dodzie, Tomowi Cruisowi, czy innej "gwieździe". Oni całe życie fizycznie nie pracowali, nie wiedzą, jak to jest zapierdzielać ciężko na te moje prawie 2k euro - pracuję po 50-60 godzin tygodniowo, często w soboty do wieczora. Potem czekam na autobus do mojej miejscowości, teraz akurat w zimie, mną się ktoś przejmuje? NIKT! ZAPRACOWAŁEM NA TO UCZCIWIE POTEM I SAMOTNOŚCIĄ, wiesz jak to jest spędzać Wigilię samemu któryś rok z kolei patrząc się w ścianę i nawet przy tym nie myśląc o rodzinie, ale o ludziach, których znasz dobrze z pracy, a każdy ma na ciebie dosłownie wyj*****.

Owszem stać mnie na wiele rzeczy, ale jakim kosztem. Pracuję od rana do wieczora, a dni, miesiące i lata lecą, a nic się totalnie nie zmienia w życiu, to nie jest film.

Nie mam polskiej mentalności, owszem narzekam niekiedy, ale na to, że CHCIAŁBYM zmienić nasze myślenie i zachowanie. Na przerwach siedzę z dala od Polaków, bo ciągle słyszę opieprzanie za plecami innych, każdy wszystkiego zazdrości, a wielu naszym pomogłem (zliczyłoby tego wiele, naprawdę) - a nigdy nie usłyszałem prostego DZIĘKUJĘ. Ja jestem z młodego pokolenia, nie jestem przy tym z tego pokolenia "elo-kolo", jestem normalnym młodym gościem z 23-latkami na karku, chcącym ułożyć sobie życie, ale ciągle ktoś kładzie mu kłody pod nogami.

Nie chcę też oglądać fotek, które pokazałeś. Sam sobie wbiłeś gola do bramki, bo Tobie wydaje się, że to najłatwiejszy temat. Tak nie jest, czy to moja wina, że cała masa ludzi decyduje się na dzieciaka, którego nie będą mogli utrzymać? Moja wina, że Murzyni, czy Arabowie rozmnażają się z prędkością światła i potem dzieci na ulicach żebrzą? Ja pochodzę z mało zamożnej rodziny, nigdy mnie nie było stać na kupno iPhone'a, PS3, czy czegokolwiek powyżej 1000 zł. To może mam się powiesić, bo dzieci głodują, a najlepiej oskarżać o to zwykłego pionka w społeczeństwie, a nie takiego Toma Cruise'a?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...