Skocz do zawartości
djsilence

Emigracja Do Londynu / Uk / Ue

Rekomendowane odpowiedzi

Po co te spiecia...? Jeden sie dogada lepiej drugi gozej a trzeci wcale-jego sprawa. Ja ucze sie angielskiego od niepamietnych czasow-w kolko to samo-gramatyka na poczatku i inne bzdury-a ja sie pytam czy jak dziecko uczy sie mowic to uczy sie go gramatyki na poczatku?dla mnie anormalne-podstawa to slowkai rozumienie i tego sie bede trzymal.Poradzilem sobie w USA w Angli tez bylem przez tydzien-wole rozmawiac z obcokrajowcami mowiacymi po angielsku, ns usa a potem ns Anglia, Szkocja, Walia (bo tych juz prawie wogole nie kumam) a czy poradze sobie zawodowo to zweryfikuje zycie. A w certyfikatach nawet w tych najprostszych nie widze nic zlego-na pewno nikomu nie zaszkodza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w sumie racja ... spięcia sa niedobre na dłuższa metę .... i tez masz rację, und3r zreszta też tylko sięnie potrafimy na forum po polsku dogadać :P

Certyfikat nie zaszkodzi, ale IMO nie pomoże za wiele, taka jest prawda. Jak z zawodowego punktu widzenia to wiadomo. W polsce nie naucza Cię o parametrach wysokowęglowej stali po angielsku, tak jak djsilence pisał : kontakt, włacznik, i takie [ciach!]ły, które potrafią przystawić tez nie sa nauczane u nas i to jest bardzo źle.

 

und3r jeslim Cie uraził to przepraszam. nic do Ciebie nie mam, ale czasem mi się ciśnienie podnosi jak czytam gdybania na jakiś temat :( Bo nigdzie nie napisałeś, że już byłeś w anglii. Ja byłem, djsilence teraz jest i w sumie on najlepiej jak i rzesza innych bedacych teraz w UK orientuje się w realiach. Ja byłem zanim PL była w EU. Teraz jest nieco inaczej, ale nadal dam dobra przestroge: za granicą Polak, Polakowi hieną :( niestety to się sprawdzało wtedy, i sprawdza się teraz ... w UK czy w US tak jest :( i to jest raczej największy problem a nie niedotarty język. Bo jak djsilence pisał: jezyk zrobisz w tydzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@PC_Speaker

 

Nigdy nie byłem a Anglii może się uda na wakacjach pojechać. Jednak to co mówisz teraz to masz 200% racji to samo tłumaczy mi nauczyciel od Fonetyki że raz angielski to zdradliwy język a 2 dialekty w Anglii i ich cockney. :) AM a Br English to 2 różne strony medalu. :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja bym się dialektami nie przejmował, tylko olewał ich :) do mnie jak zagaduje taki cock to po prostu dopytuje się o powtórzenie, aż zrozumie, że musi zwolnić brytol jeden :)

Jeśli jest się osłuchanym, to większość dialektów się zrozumie, pod warunkiem, że ktoś mówi nie za szybko.

Przejmowałbym się ciapkami i czarnymi (ykhm, sorry, african-british), bo ci pierwsi mówią masakrycznie, a drudzy bulgoczą.

 

Przykład jak mówią normalni brytole z Londka

<niezły numer btw!!

 

Doskonale udawany azjatycki akcent http://www.youtube.com/watch?v=fmhxl0bRk5c

Prawdziwy Hindu akcent http://www.youtube.com/watch?v=vw6RgIf6epQ

 

Prawdziwy cockney :) http://www.youtube.com/watch?v=rSZkSK3e0iI Jakbym słyszał brytyjskiego budowlańca :)

 

Doskonały przykład akcentów w jednym przykładzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, ze żaden Interlogos i jemu podobne szkoly poziomu FCE NIE nauczaja życia.

To przecież oczywiste, ze nieporównywalnie lepiej jest obcować z językiem na co dzień niz uczyć sie go po pare godzin tygodniowo w polskich szkołach. Jednak jak koleś pisze, ze osoba z FCE (choć by i nigdy z Polski nie wyjeżdzała) nie poradzi sobie z kupieniem fajek to :damage_wall: . Ja np. nie znam włoskiego wcale, a bez większego problemu dogadywalem sie w knajpach (po wlosku) na podstawie rozmowek (czasem było smiesznie, ale włosi doceniali moje wysiłki;]). I co z tego, ze w Londynie jest 21 dialektow? Jak powiesz "poproszę szklanke wody" czystym angielskim to sprzedawca/barman zrozumie niezaleznie od "dialektu" jakim się posługuje, omg.

 

Ucza teorii, gramatyki i rozmawiania o zwierzatkach. A jak jest "wiertlo", "gwint", "kontakt na scianie", "tynk", "frytkownica", "kran". Przykladow jest mnostwo. Niby zaczynaja w tych szkolach od podstaw, a jednak nie :]

Słowa takie jak "wiertło" czy "gwint" to nie są podstawy języka. Uważasz, ze powinno się uczyć w szkołach jak jest "tynk"? Jak ktoś będzie chciał pracowac w UK na budowie to se sprawdzi w słowniku jak jest tynk. Wbrew pozorom dla osoby dopiero zaczynającej naukę angielskiego nawet takie slowa jak "kran" nie są podstawowe. Bo w jakiej niby "podstawowej" sytuacji moze Ci sie przydac słowo "kran"? Zauważ, ze te naprawde przydatne slowa (srodki komunikacji, itp.) są nauczane od początku.

 

Powinni uczyc tej uzytkowej czesci, lecz nie robia tego, dlatego, ze wiekszosc z nich nie byla zbyt dlugo w UK (a w trakcie pobytu chlali z polaczkami, zamiast rozmawiac z brytyjczykami na jakichs konferencjach i wchłaniać jezyk).

Jeśli przez "uzytkową część" języka rozumiesz wlasnie takie słowa jak "gwint" czy "wiertło" to sie nie zgadzam. Nie powinno się tego uczyc w szkołach językowych, chyba ze takich typowo branżowych. Szkoła językowa wlasnie od tego jest, zeby nauczyć podstaw gramatyki, dzięki czemu mozesz skladac zdania ze slow, ktorych sam sie nauczyłes. Ja np. nie wiem jak jest gwint, ale jak bedzie mi to potrzebne to se sprawdze.

 

Tanie linie sa tanie z paru przyczyn. (...)

Czyli jednym slowem nie widzisz żadnych przeciwwskazań żeby lecieć tanimi? Bo pare postów temu sam narzekałes;] (na jelenie :lol: ).

 

widzisz und3r... polecam wpaść na www.prl24.net i posłuchać wieści z Londynu, poczytać newsy i zobaczyć jak niektórzy, którym tam się wiedzie całkiem całkiem klną... na polskie szkoły, które dają angielski do recytowania Shakespearre'a ale nie do tego, żeby pogadać z angolem przy kasie kupujac paliwo, nie wiesz wiele nt. miar, wag i objetości.

Czemu kierujesz te słowa do mnie, bo znowu nie rozumiem? Czy przypadkiem w swoim poprzednim poście nie nazwałem ludzi tylko po polskich szkołach "teoretykami"? Wiadomo, ze będąc pierwszy raz w UK trzeba się przestawic na pare rzeczy, m.in na system miar czy ruch "po złej stronie", jednak grubo przesadzasz pisząc, ze ktos z FCE nie da rady kupic fajek.

 

Zdziwisz się zamawiając Black Thorne'a w knajpie .... bo dostaniesz sajder'a a nie piwo ... Nie ucz ojca dzieci robić bo byłem w Anglii grubo zanim tam się znalazł djsilence i tylko on jak widzę w lot łapie o czym piszę. Byłem tam w 2002 roku w Bristolu i wiem jaki jest rozrzut.

Chcesz sie licytowac kto pierwszy był w Anglii, czy o co Ci znowu chodzi?

 

Pewnie ... małomiasteczkowy l0l, który nie miał pewności siebie, ale tak jest, że trzeba być bezczelnym i to w ich języku czasami.

Jak ktoś nie ma kompletnie pewności siebie to będzie miał problemy z kupieniem fajek nawet w swoim wlasnym jezyku, a co dopiero w obcym.

 

Inna kwestia to druga strona medalu, tydzień bez pracy i z 350 Ł po opłatach zostało 50 Ł tu masz przykład, praca na zmywaku ?? owszem ciekawe, że dopiero po wspomnianym kelnerowaniu. Dlatego się na zmywak dostałem żeby tłumaczyć tumanowi, kucharzowi z palestyny co zamawiał kelner, który był portugalczykiem. To wszystko tylko dlatego, że z nas trzech najlepiej mówiłem i rozumiałem angielski. Kumasz??

Co mam niby kumac? :blink: Po co Ty mi to wszystko piszesz? Poza tym zauważ, ze ten kucharz z Palestyny i kelner z Portugalii jednak pracowali, mimo swojej mizernej jak mowisz znajomości języka, ergo tylko potwierdzasz moje słowa. Zresztą znajomy wrocił pare miechow temu z połrocznego pobytu w Irlandii i tam tez pracowal z ludźmi ze wszystkich stron swiata i cześc z nich prawie w ogole nie mowila po angielsku, a mimo to pracowali (stacja benzynowa + myjnia), wiec o czym mowa.

 

nauczysz się jednego dialektu i leżysz i kwiczysz bo nic nie skumasz.

Dialekty dialektami, a angielski angielskim. Byłem w kilku miastach w róznych szerokosciach geograficznych i nie mialem problemow z dogadaniem się (jeno akcent inny), mimo iż moj angielski nie jest jakis wspaniały.

 

Fajnie, że się stawiasz okoniem i uważasz się za wyrobionego i obytego ze światem.

Ale niestety na miejscu czeka Cię z takim nastawieniem rozczarowanie, chyba że zamierzasz swoja dziewczynę ciągać przez pierwszy tydzień jako tłumacza?

O czym Ty pleciesz? :? . Taki z Ciebie mastah, ze 21 dialektami wladasz ( ;) ), a czytac ze zrozumieniem nie umiesz? Ja tam mogę przeleżec cały pobyt na leżaku i nic mi sie nie stanie, czym niby mam się rozczarowac? W pierwszym poście (tj. pierwszym wczoraj) napisalem, ze lece tam ze wzgledu na dziewczyne (ona leci to i ja lece ;) ), a nie z chęci zarobienia paru funciakow. Jak znajdę jakąś lekką prace to spoko, jak nie znajde to też spoko.

 

W ogóle to życze powodzenia w pobycie .... befo' zee germanz Tommy..

A dziękuję bardzo, aczkolwiek nadal nie wiem co żeś się tak tego niemieckiego uczepił.

 

W polsce nie naucza Cię o parametrach wysokowęglowej stali po angielsku

A uważasz, ze powinni nauczyc? Jak ktos bedzie chciał pracowac w tej branzy to sie doedukuje.

 

und3r jeslim Cie uraził to przepraszam. nic do Ciebie nie mam, ale czasem mi się ciśnienie podnosi jak czytam gdybania na jakiś temat :( Bo nigdzie nie napisałeś, że już byłeś w anglii.

No nie, zupełnie nigdzie nie wspominałem nic na ten temat ;)

 

Teraz jest nieco inaczej, ale nadal dam dobra przestroge: za granicą Polak, Polakowi hieną :( niestety to się sprawdzało wtedy, i sprawdza się teraz ... w UK czy w US tak jest :( i to jest raczej największy problem a nie niedotarty język.

To jest niestety prawda. Kumpel jak jechał do Irlandii to niby miał mieszkanie załatwione (znajomy co juz siedzial tam troche czasu mial mu zalatwic), a jak na miejscu zadzwonil do tego zioma to dowiedzial sie, ze mieszkanie zostalo juz wynajęte komus innemu i "niech sobie radzi" dalej :? . A ten znajomy to niby był jego dobry kolega:/

 

Bo jak djsilence pisał: jezyk zrobisz w tydzień.

Trochę ześ sobie zaprzeczył teraz. Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słowa takie jak "wiertło" czy "gwint" to nie są podstawy języka. Uważasz, ze powinno się uczyć w szkołach jak jest "tynk"? Jak ktoś będzie chciał pracowac w UK na budowie to se sprawdzi w słowniku jak jest tynk. Wbrew pozorom dla osoby dopiero zaczynającej naukę angielskiego nawet takie slowa jak "kran" nie są podstawowe. Bo w jakiej niby "podstawowej" sytuacji moze Ci sie przydac słowo "kran"? Zauważ, ze te naprawde przydatne slowa (srodki komunikacji, itp.) są nauczane od początku.

Idąc dalej, zgodnie z tym co napisałeś, to nie powinniśmy się nawet w naszym języku uczuć słowa tynk jeżeli nie mamy zamiaru robić na budowie. OMG.

 

W szkole powinno się uczyć całego zakresu słownictwa, albo możliwie jak najwięcej. Bo to ce jest teraz to jedna wielka kupa, żeby inaczej nie napisać.

Sam teraz jestem uczniem i wiem jak to wygląda. W brew pozorom to się przydaje. Nie wiem jak to szkolnictwo jest zorganizowane, jak na lekcjach w gimnazjum przez wszystkie 3 klasy jest wałkowane jedno i to samo :blink: czyli konieczne minimum, a na konkursach powiatowych, już nie wspomnę o etapach wojewódzkich, wymagają połowy słownika tematycznego. A wiekszości tego słownictwa na lekcjach, ani widu ani słychu :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A dziękuję bardzo, aczkolwiek nadal nie wiem co żeś się tak tego niemieckiego uczepił.

Z tym niemieckim to chodzi o scenkę ze Snatcha, w której Turkish pyta Tommiego po co kupił sobie spluwę od Borysa. Swoją drogą bardzo fajny film. :)

 

W szkole powinno się uczyć całego zakresu słownictwa, albo możliwie jak najwięcej. Bo to ce jest teraz to jedna wielka kupa, żeby inaczej nie napisać.

Sam teraz jestem uczniem i wiem jak to wygląda. W brew pozorom to się przydaje. Nie wiem jak to szkolnictwo jest zorganizowane, jak na lekcjach w gimnazjum przez wszystkie 3 klasy jest wałkowane jedno i to samo :blink: czyli konieczne minimum, a na konkursach powiatowych, już nie wspomnę o etapach wojewódzkich, wymagają połowy słownika tematycznego. A wiekszości tego słownictwa na lekcjach, ani widu ani słychu :?

Sorry bardzo ale czy tylko w szkole, na lekcjach uczysz się słówek? W domu, czy w ogóle poza szkołą tego nie robisz? Bo to wygląda tak, jakby szkoła była za wszystko winna. To nie szkoła ma Cię nauczyć, tylko Ty sam powinieneś to robić.

Jeśli się wybierasz na studia, to wiedz, że bez własnej inicjatywy możesz co najwyżej prześlizgiwać się przez egzaminu, bo o nauce, o "wyniesieniu wiedzy" z tych studiów mowy nie ma (zresztą warto zobaczyć co tak naprawdę słowo "studiować" oznacza).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

łowa takie jak "wiertło" czy "gwint" to nie są podstawy języka. Uważasz, ze powinno się uczyć w szkołach jak jest "tynk"? Jak ktoś będzie chciał pracowac w UK na budowie to se sprawdzi w słowniku jak jest tynk. Wbrew pozorom dla osoby dopiero zaczynającej naukę angielskiego nawet takie slowa jak "kran" nie są podstawowe. Bo w jakiej niby "podstawowej" sytuacji moze Ci sie przydac słowo "kran"? Zauważ, ze te naprawde przydatne slowa (srodki komunikacji, itp.) są nauczane od początku.

Słowa takie jak tap, plaster czy wall plug nie są podstawami języka, ale są podstawami życia.

Nie napisałem, że nie uczą podstaw języka, a na myśli miałem podstawową - użyteczną wiedzę. Jak wynajmujesz mieszkanie to takie rzeczy musisz wiedzieć.

Mimo !doskonałej! znajomości angielskiego przed wyjazdem do uk, bardzo się męczyłem przez pierwszy miesiąc czy dwa. Jest mnóstwo słów, które nie będąc podstawami języka są niezwykle potrzebne.

Szkoły poziomu FCE uczą, jak wyżej napisałem, rozmawiania o kotkach, zamiast uczyć rozmawiania o podpisywaniu umów, kupowaniu komputera, otwieraniu konta w banku, braniu telefonu na abonament, wynajmowaniu domu czy przeprowadzaniu interview. Jest cała masa słów, których nawet słowniki nie wytłumaczą, a jeśli już, to dokopanie się do nich zajmie dłuższą chwilę, a wtedy już nie ma mowy o konwersacji. Poza tym jeśli szkoła faktycznie nie uczy czegoś użytecznego to po co w ogóle ona jest? Niewiele trzeba aby spełnić ten warunek nauki podstaw (życia - nie gramatyki i składni).

Terms & Conditions (lub T&C), Inland Revenue, Redundancy, Tax credits, debt, disabled, harrased, apply, conviction, income, wage, salary, sheet, drill-bit, powerlead, reciever, bereavement, domestic, voucher, payslip, allowance, custom, scheme, relief, spouse, inheritance, contibution, assesment, estimate, exempt, interest, paternity, circumstance, gross misconduct, cooker, chandelier, off license, stamp duty, itemised billing .... itd

 

Zgadzam się z Twoim punktem widzenia, ale rzecz sprowadza się do tego, że jeśli po latach nauki angielskiego, jadąc do kraju anglojęzycznego, musisz się sam douczać, to znaczy, że szkoła nie nauczyła wystarczająco i była o d...pę otłuc :) Nauczyła gramatyki i podstaw języka + zwierzaczki, ale do życia to się nie przydaje, ot tak jak każda szkoła w Polsce z ich całkami, grunwaldem i dezoksyrybonukleonotestorynizacją. ;)

 

Sorry bardzo ale czy tylko w szkole, na lekcjach uczysz się słówek? W domu, czy w ogóle poza szkołą tego nie robisz? Bo to wygląda tak, jakby szkoła była za wszystko winna. To nie szkoła ma Cię nauczyć, tylko Ty sam powinieneś to robić.

Jeśli się wybierasz na studia, to wiedz, że bez własnej inicjatywy możesz co najwyżej prześlizgiwać się przez egzaminu, bo o nauce, o "wyniesieniu wiedzy" z tych studiów mowy nie ma (zresztą warto zobaczyć co tak naprawdę słowo "studiować" oznacza).

Owszem, należy się samemu doszkalać, lecz wyżej wspomniałem o szkołach prywatnych językowych. Wiem, że zakres szkół państwowych jest mierny i bez własnej inicjatywy osiągnie się jedynie minimum, lecz już na studiach powinno się nauczać części językowej zgodnej z kierunkiem studiów + życiowa część.

Marketing i bankowość - słownictwo bankowe.

Sprzedarz (tzw retail) - słownictwo życiowe - bo trzeba wkręcić ludzi a nie rzucać biznesowymi frazami.

itd..

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idąc dalej, zgodnie z tym co napisałeś, to nie powinniśmy się nawet w naszym języku uczuć słowa tynk jeżeli nie mamy zamiaru robić na budowie. OMG.

OMG.

Rozumiesz znaczenie sformułowania "podstawy języka"?

Może inaczej... Powszechnie wiadomo, ze najszybciej język opanowują małe dzieci, więc myslę, ze mogę zaryzykować stwierdzenie, iż w latach 0-5 czlowiek zdobywa podobną umięjętność posługiwania się danym językiem jak ktoś inny w latach 10-20 (czyli w wieku 10 lat pierwszy kontakt z językiem). Oczywiście zaokrągłam ale myslę, ze rozumiesz o co mi chodzi. Założmy, ze osoba ucząca się obcego języka 10 lat mówi w nim na poziomie pięcioletniego dziecka. A czy pięcioletnie dziecko wie co to jest gwint? Jeśli kiedyś się z tym słowem zetknęło to tak, ale większosć pewnie nie. Tak samo ktoś może się uczyć języka obcego 10 lat i ma pełne prawo nie wiedzieć jak jest gwint i nie ma w tym nic dziwnego czy niewłaściwego.

 

W szkole powinno się uczyć całego zakresu słownictwa, albo możliwie jak najwięcej.

Czyli co - szkoła językowa powinna polegac na tym, ze przychodzisz i wkuwasz slówka z całego zakresu słownictwa? Jak to sobie wyobrażasz - jeden miesiąc uczysz sie słowek z zakresu fizyki, drugi z chemii, trzeci z biologii, itd.? A może wszystko pomieszane? Coś takiego nie miałoby sensu. Słowek możesz się spokojnie nauczyć sam (zresztą innych rzeczy też, lecz z większym wisiłkiem). Szkoły językowe mają za zadanie nauczyć Cię gramatyki i zasad jej stosowania, abyś mógł nowo wyuczone słowka uzyc poprawnie w zdaniu.

 

Sam teraz jestem uczniem i wiem jak to wygląda. W brew pozorom to się przydaje.

To się ucz tych słowek co uwazasz za przydatne. Też mi problem.

 

Nie wiem jak to szkolnictwo jest zorganizowane, jak na lekcjach w gimnazjum przez wszystkie 3 klasy jest wałkowane jedno i to samo :blink:

Ośmielę się wysunąć tezę, ze powtarzacie w kołko ten sam materiał bo klasa jeszcze go nie opanowała ;) .

 

czyli konieczne minimum, a na konkursach powiatowych, już nie wspomnę o etapach wojewódzkich, wymagają połowy słownika tematycznego. A wiekszości tego słownictwa na lekcjach, ani widu ani słychu :?

Konkursy mają własnie to do siebie, ze potrzebna na nie wiedza ma wykraczac poza program lekcji, to chyba logiczne.

 

 

Słowa takie jak tap, plaster czy wall plug nie są podstawami języka, ale są podstawami życia.

Nie napisałem, że nie uczą podstaw języka, a na myśli miałem podstawową - użyteczną wiedzę. Jak wynajmujesz mieszkanie to takie rzeczy musisz wiedzieć.

Hmm nie wiem co masz na myśli pisząc o "szkołach poziomu FCE", ale takie zagadnienia jak własnie wynajem mieszkania to miałem normalnie w LO. Czytalismy ogloszenia w prasie, tłumaczylismy skroty, układaliśmy przykładowe dialogi dot. pracy, etc. Ogolnie sporo mialem takiego typowo uzytecznego języka. Podejrzewam, ze podobnie jest w wielu prywatnych szkołach.

 

Poza tym jeśli szkoła faktycznie nie uczy czegoś użytecznego to po co w ogóle ona jest?

Od gramatyki głownie ;)

 

Zgadzam się z Twoim punktem widzenia, ale rzecz sprowadza się do tego, że jeśli po latach nauki angielskiego, jadąc do kraju anglojęzycznego, musisz się sam douczać, to znaczy, że szkoła nie nauczyła wystarczająco i była o d...pę otłuc :)

Myślę, ze trochę za dużo wymagasz od szkoły. Trzeba też się uczyć samemu, obcowac z językiem chociażby filmy oglądając. Imho zawsze będziesz musiał się trochę douczyc po przyjeździe do obcego kraju - nawet najlepsza szkoła nie jest w stanie przewidziec wszystkich sytuacji.

 

Nauczyła gramatyki i podstaw języka + zwierzaczki, ale do życia to się nie przydaje, ot tak jak każda szkoła w Polsce z ich całkami, grunwaldem i dezoksyrybonukleonotestorynizacją. ;)

Toteż własnie pisałem o tzw. "teoretykach" ;)

 

Owszem, należy się samemu doszkalać, lecz wyżej wspomniałem o szkołach prywatnych językowych. Wiem, że zakres szkół państwowych jest mierny i bez własnej inicjatywy osiągnie się jedynie minimum, lecz już na studiach powinno się nauczać części językowej zgodnej z kierunkiem studiów + życiowa część.

Marketing i bankowość - słownictwo bankowe.

Sprzedarz (tzw retail) - słownictwo życiowe - bo trzeba wkręcić ludzi a nie rzucać biznesowymi frazami.

itd..

I to jest akurat swięta racja. Całe szczęście na wielu kierunkach tak własnie jest :) .

 

@Crosis

Tak własnie mi się wydawało, ze skądś kojarzę ten tekst: ;)

 

befo' zee germanz Tommy..

 

EDIT:

Ahaha, niezła opcja w tym pierwszym linku co djsilence podał :D :lol:

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ośmielę się wysunąć tezę, ze powtarzacie w kołko ten sam materiał bo klasa jeszcze go nie opanowała icon_wink2.gif .

Przez 3 klasy z trzema innymi nauczycielami jak cała klasa to opanowała? :blink:

Sorry bardzo ale czy tylko w szkole, na lekcjach uczysz się słówek? W domu, czy w ogóle poza szkołą tego nie robisz? Bo to wygląda tak, jakby szkoła była za wszystko winna. To nie szkoła ma Cię nauczyć, tylko Ty sam powinieneś to robić.

Doszkalam się sam i chodzę na prywatne lekcje itp.

 

No ale bez przesady. W gimnazjum nie nauczysz się niczego nowego, czego nie byłoby w podstawówce na lekcjach :mur: I to ma być minimum? To nawet minimum nie jest. W gimnazjum może się nauczyłem 80-100 nowych słówek, a co to jest?

 

Konkursy mają własnie to do siebie, ze potrzebna na nie wiedza ma wykraczac poza program lekcji, to chyba logiczne.

Rozumie to. Ale przynajmniej połowa uczniów która ma na lekcjach 5, praktycznie w ogóle nie uczy się niczego poza tym co jest w materiale, a potem jest wielkie zdziwienie nauczyciela po tym konkursie że nawet 40% pkt nie miał.

 

OMG.

Rozumiesz znaczenie sformułowania "podstawy języka"?

Może inaczej... Powszechnie wiadomo, ze najszybciej język opanowują małe dzieci, więc myslę, ze mogę zaryzykować stwierdzenie, iż w latach 0-5 czlowiek zdobywa podobną umięjętność posługiwania się danym językiem jak ktoś inny w latach 10-20 (czyli w wieku 10 lat pierwszy kontakt z językiem). Oczywiście zaokrągłam ale myslę, ze rozumiesz o co mi chodzi. Założmy, ze osoba ucząca się obcego języka 10 lat mówi w nim na poziomie pięcioletniego dziecka. A czy pięcioletnie dziecko wie co to jest gwint? Jeśli kiedyś się z tym słowem zetknęło to tak, ale większosć pewnie nie. Tak samo ktoś może się uczyć języka obcego 10 lat i ma pełne prawo nie wiedzieć jak jest gwint i nie ma w tym nic dziwnego czy niewłaściwego.

Wiem o co Ci chodzi i sam ubolewam że nie uczę się angielskiego od przedszkola tylko od 4 klasy podstawówki. Jak już pisałem wyżej, w gimnazjum uczy się praktycznie w kółko tego samego co w podstawówce, a myślę że powinien być już większy zakres słownictwa w gimnazjum. Nie mówię o podstawówce, bo to zupełnie inna sprawa ;) W każdym razie jak uczą angielskiego już od przedszkola czy od pierwszej klasy to niech przynajmniej rozszerzą materiał w późniejszym okresie, po pójdzie taki do liceum i znów bedzie wielkie zdziwienie czego nauczyciel wymaga. (przynajmniej w niektórych przypadkach ;)

Edytowane przez JROX

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JROX za bardzo uogolniasz

 

np. mi wydaje sie, ze najwiecej PODSTAW ang nauczylem sie wlasnie w gimnazjum, np taka odmiane czasownika umialem/umiem w tyl, w przod, z gory na dol :D

ale majac w porywach 20 ocen w 1 polroczu musiales cos umiec

 

a wiec wszystko zalezy od szkoly, nauczyciela i samego ucznia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)

a wiec wszystko zalezy od szkoly, nauczyciela i samego ucznia

Ja mam trochę inny pogląd na sytuację :)

 

Będąc w UK kluczem jest zrozumienie :D A to co miałeś na lekcjach w szkole to niestety jakiś angielski którego 80% anglików nie używa. Pół biedy jak trafisz do Londynu, bo tam można spotkać najbardziej cywilizowany angielski (z uwagi na ilość emigrantów, tak przypuszczam...), ale jak trafisz na północ (Liverpool i okolice) to radzę jako lekcję angielskiego filmy Guy'a Ritchie bez lektora :) pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a prosilem bez spiec. Und3r chlopie ty to sie w zadnym jezyku ani dialekcie z nikim nie dogadasz-bo nie potrafisz dyskutowac. Przypominam(tak na wszelki wypadek), tym co pisza te elaboraty, ze watek dotyczy wyjazdu-emigracji i o tym chcialbym poczytac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to co miałeś na lekcjach w szkole to niestety jakiś angielski którego 80% anglików nie używa.

W ogóle w mowie potocznej używa się moze czterech "czasów" na krzyż. Jednak po to uczysz się też bardziej skomplikowanej gramatyki, zebyś mogl zrozumiec rowniez sens słowa pisanego czy np. wiadomości :) .

 

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

a prosilem bez spiec.

A kto się spina? :lol:

 

Und3r chlopie ty to sie w zadnym jezyku ani dialekcie z nikim nie dogadasz-bo nie potrafisz dyskutowac.

Doceniam Twoje zdanie w tej kwestii, ale pozwolę sobie mieć własne.

 

Przypominam(tak na wszelki wypadek), tym co pisza te elaboraty, ze watek dotyczy wyjazdu-emigracji i o tym chcialbym poczytac.

No, a zagadnienia dot. języka nie są w żadnym wypadku związane z wyjazdem.

 

Jak gość zaczął rapować tym cockney to może z kilka wyrazów zrozumiałem. :mur:

Nie wal tak w ten mur ;) . Gość oprocz akcentu uzywa takze slangu charakterystycznego dla cockney, wiec obawiam się, ze nawet jak juz skonczysz tą filo to nie będziesz tego w 100% rozumiał ;) (slangu nie ma chyba w programie:>). Jak djsilence rozumie tą wypowiedź w 100% do respect dla niego;]

 

EDIT:

Aha i jeszcze jedna ważna sprawa dot. akcentow czy dialektow. Zauważcie, ze ten gosc z filmiku djsilence może spokojnie mówic normalnie, co słychac na początku. Jeśli więc traficie na takiego typka co Wam zacznie cockney zasuwać to po prostu poproście, zeby zwonił albo powiedzial to innymi slowami. To co probował sugerować PC_Speaker (przepraszam jeśli przekręciłem nicka), czyli ze jak traficie na inni dialekt to nawet fajek nie kupicie jest nieprawdą - gdybyście mieli kupic fajki od tego goscia z filmiku to wystarczyłoby dać mu do zrozumienia, zeby nie uzywal slangu i mowił wyraźnie. Czysty angielski kazdy zrozumie, niezależnie od tego jakiego używa akcentu czy dialektu.

 

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

under - ku filozofie, czemu jak sie pojawiasz w jakimkolwiek temacie to on staje sie z automatu totalnie nieczytelny poprzez twoje glupie zaczepki i cytowanie ludzi po jednym zdaniu, to co tutaj uprawiasz dyskusja nazwac nie mozna, bo polega to tylko na odszczekiwaniu sie zdaniem pod zacytowanym zdaniem, lepiej wez wyjdz na dwor pobiegaj albo pier sie czolem w mur, jak mozna ciagnac taki gowniany temat przez dwie strony, jak masz problem do usera to napisz mu to na pw, bo jak przwijam strony z twoimi cytatami to mnie zbiera na wymioty i zaloze sie ze nie jestem sam.

Jezeli moglbys juz ten temat zostawic w spokoju to bede bardzo wdzieczny.

@kucyk

Jeśli ktoś pisze bzdury, to je prostuje. Jak np. Ty pare stron temu waliłes farmazony, ze niby o SGH nikt nie słyszał za granicą, albo że nie da sie zarabiac 70k rocznie w banku na start (swoją drogą to nie widziałem, abyś przyznał się do błędu w tej kwestii) to musiałem zainterweniowac, bo ktos moglby to wziąc na powaznie. Poza tym teraz też mijasz się z prawdą, pisząc, że kogoś "głupio zaczepiam" itp. Pokaż gdzie ja kogoś zaczepiłem? Skoro zaczepiam ludzi to zglos to moderacji, dostąnę ZPP. Inna sprawa, ze ja w przeciwieństwie do Ciebie nie uzywam infektyw typu"pier sie w mur czolem" albo "czytając ciebie zbiera mi sie na wymioty" (a propos - identycznego sformułowania uzyłes w odniesieniu do mnie w topicu o WTC, który chyba boli Cię do dzisiaj - naprawdę polecałbym Ci się wyluzowac). Zresztą co niby Twoj post wniósł do tematu wyjazdów za granice? Bo jakby nie patrzeć zagadnienia dotyczące stricte języka są ścisle związane z wyjazdem oraz ewentualnymi problemami, z jakimi moze się spotkac emigrant.

 

Ps.

Jeśli nie mozesz czytac moich postow to użyj opcji "ignoruj użytkownika" (und3r -> profil użytkownika -> opcje -> ignoruj). Dobrze Ci radzę, bowiem nie zamierzam "zostawić tego topicu w spokoju", gdyż pare razy już w UK bylem (nigdy do pracy co prawda, ale coś tam wiem i na ten temat) i dla kogoś moja wiedza może się okazać pomocna.

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

under - ku filozofie, czemu jak sie pojawiasz w jakimkolwiek temacie to on staje sie z automatu totalnie nieczytelny poprzez twoje glupie zaczepki i cytowanie ludzi po jednym zdaniu, to co tutaj uprawiasz dyskusja nazwac nie mozna, bo polega to tylko na odszczekiwaniu sie zdaniem pod zacytowanym zdaniem, lepiej wez wyjdz na dwor pobiegaj albo pier sie czolem w mur, jak mozna ciagnac taki gowniany temat przez dwie strony, jak masz problem do usera to napisz mu to na pw, bo jak przwijam strony z twoimi cytatami to mnie zbiera na wymioty i zaloze sie ze nie jestem sam.

Jezeli moglbys juz ten temat zostawic w spokoju to bede bardzo wdzieczny.

Edytowane przez kucyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle w mowie potocznej używa się moze czterech "czasów" na krzyż. Jednak po to uczysz się też bardziej skomplikowanej gramatyki, zebyś mogl zrozumiec rowniez sens słowa pisanego czy np. wiadomości :) .

(...)

Z tym używaniem czasów to bywa różnie, ale w ogromnym uproszczeniu mogę przystać na to co napisałeś :wink: Ja mówię o czymś innym... A mianowicie to co słyszy się na ulicy (w stronach o jakich wspomniałem) to ciężko w ogóle nazwać poprawną konstrukcją zdania, a zrozumieć ten "bełkot"... :huh: Oczywiście uczymy się skomplikowanej gramatyki, ale imo głownie po to aby umieć wyrażać myśli. Znajomość skomplikowanej gramatyki w zrozumieniu mowy pomaga, ale cudów nie ma!

 

BTW. ...dlaczego wszystkie tematy traktujące o poważnych (życiowych) sprawach wyglądają tak samo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do uzycia czasow w jezyku uzytkowym. Co prawda jest to przyklad z USA, ale raczej podobnie jest we wszystkich krajach anglojezycznych.

Ucze sie teraz z gosciem, ktory urodzil sie na Brooklynie, w wieku 13 lat przyjechal do Polski, na poczatku oczywiscie mial problemy z mowieniem po polsku, ale gdy zobaczyl te 16 czasow, ktore sie naucza w szkole to troche zwatpil w swoje umiejetnosci wladania jezykiem ang. Bedac w stanach uzywal tylko 3 czasow. Bedac w liceum bije wszystkich nauczycieli pod wzgledem akcentu i czasami slownictwa, lecz gramatyka dla niego jest czyms takim jak dla zwyklego ucznia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście uczymy się skomplikowanej gramatyki, ale imo głownie po to aby umieć wyrażać myśli.

To oczywiście też, ale w mowie potocznej (a o potocznej pisałem) wyrazisz swoje mysli uzywając 4 czasow (no, powiedzmy pięciu do jakichś bardziej skomplikowanych przemyśleń ;) ). Szczerze mówiąc to nie przypominam sobie, abym uzył kiedys w UK gramatyki na takim poziomie, jakiego się uczyłem w Polsce. Zresztą moi rozmowcy tez raczej takiej nie uzywali, albo już nie pamiętam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

under - ku filozofie, czemu jak sie pojawiasz w jakimkolwiek temacie to on staje sie z automatu totalnie nieczytelny poprzez twoje glupie zaczepki i cytowanie ludzi po jednym zdaniu, to co tutaj uprawiasz dyskusja nazwac nie mozna, bo polega to tylko na odszczekiwaniu sie zdaniem pod zacytowanym zdaniem, lepiej wez wyjdz na dwor pobiegaj albo pier sie czolem w mur, jak mozna ciagnac taki gowniany temat przez dwie strony, jak masz problem do usera to napisz mu to na pw, bo jak przwijam strony z twoimi cytatami to mnie zbiera na wymioty i zaloze sie ze nie jestem sam.

Jezeli moglbys juz ten temat zostawic w spokoju to bede bardzo wdzieczny.

Dlatego też kucyku drogi nie zamierzam zamieniać więcej postów z człowiekiem, który zeżarł wszelkie rozumy, który zwiedził wszystkie kontynenty, który przeleciał europę wzdłuż i wszerz, który ma kilka fakultetów, ale niestety w poziomie rozumienia działania for internetowych jest nadal w pieluchach. Miałem nadzieje, że się obejdzie bez ostrzejszych słów, ale czytając Cię und3r, jak walisz quote za quotem, dowalając w nich osobno zdania wyrywane z kontekstu, to aż mnie palec swędzi, żeby wpizgać "Raport" i to z dedykacją dla Orgiusza, coby se topic na koniec przeleciał.. Trochę, by nas poleciało z forum, ale niestety, Ty und3r - takie moje wrażenie - na dłużej niźli pozostali. Więc zacznij, prosze pisać z normalnym formatowaniem, a nie jakims takim od którego mozna oczoplasu dostać. Poza tym pisz z sensem, bo jak na razie nie tylko ja się nie moge z Tobą dogadać. Jeszcze chwilka i założyciel topa nie bedzie mógł, a to już będzie dziwne :twisted: Czemu mam wrażenie und3r, że jednak masz -nascie lat i nie wiesz o życiu za dużo ?? Moze przez ostatnie wypowiedzi ??

Keep't reel aaight bruvv' ? An' dun giva fok to wot day say, day ain't innit...

 

RE5PECT Aight?

Edytowane przez PC_Speaker

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@PC_Speaker (spoilerek, bowiem tylko końcowka tyczy się emigracji):

» Naciśnij, żeby pokazać/ukryć tekst oznaczony jako spoiler... «

Na Twoim miejscu poważnie bym się zastanowił nad tym co piszesz. Napisałeś w tym topicu pięc postów. W pierwszym stwierdziłes, ze umiejętność języka na poziomie FCE znaczy tyle co nic, gdyż "w samym tylko Londynie" jest 21 dialektów (swoją drogą to ciekawi mnie niezmiernie w jaki sposob ktoś to policzył). W drugim dodałes, ze z tym poziomem języka czlowiek nie poradzi sobie nawet z tak banalnym zadaniem jak kupienie fajek. Póki co nikomu raczej nie pomogłes, a najwyżej zniechęciłes kogoś swieżo po maturce, kto uczyl sie sumiennie anglika w celu wyjazdu na Wyspy i teraz dowiedzial się, ze nie da rady zrobic nawet najbardziej podstawowych zakupów. Normalnie kogoś takiego jak Ty to tylko do rany przyłoż. W trzecim poście rozpędziłes się juz nieźle i pisałes, jak to pracując na zmywaku mowiłes lepiej od Portugalczyka i Palestyńczyka - kompletnie nie wiem po co to napisałes i co to wniosło do topicu. I jeszcze pytasz, czy to "kumam". No kumam, kumam - jak dla mnie to mogleś nawet mowic lepiej od całej tej knajpy z jej szefem wlacznie, tylko co mnie to obchodzi? Na zakończenie natomiast sugerujesz (ciekawe co pozwoliło Ci wysnuć taki wniosek),ze zamierzam używać swojej dziewczyny jako tłumacza. Git. Czwarty Twój post tutaj, mimo iż zawierał truizm w postaci "w Polsce nie nauczą mnie o parametrach wysokowęglowej stali po angielsku" wniósł najwiecej mądrego do tematu, dlatego też się z nim zgodziłem. Piąta zaś Twoja wypowiedź to ta powyżej. Zachodzę w głowę jaki miała ona związek z wyjazdem do UK, oraz w jakim celu zapodajesz kwestie w tym pseudo-slangu.

Natomiast z djsilence póki co świetnie się rozumiemy - jedyna polemika jaką podjęliśmy w tym topicu (zresztą wynikała ona z nieporozumienia w kwestii terminologii, a mianowicie z naszego nieco odmiennego zrozumienia pojęcia "podstawy języka" - teraz już wszystko jest jasne) dotyczyła naszego systemu edukacji i chyba już się dogadalismy. Poza tym przekonany jestem, że dj. nie czuł się w żaden sposob atakowany czy coś w tym guście.

Na koniec pozwolę sobie jeszcze zauważyć, że zgadzamy się z djsilence również w kwestii dialektow i akcentow - mozna je spokojnie olac, nie ma sensu się tym przejmowac na początku.

Ty twierdzisz, ze jak się trafi na inny dialekt niż ten, który się umie, to sie nawet fajek nie kupi - jest to ewidentna bzdura i djsilence to przyznał i jak będzie potrzeba to przyzna pewnie raz jeszcze. Zawsze możesz poprosić brytyjczyka o powtórzenie zdania, jeśli jego akcent jest dla Ciebie niezrozumiały. Nie jest to zaden wstyd, zwłaszcza w miastach o takiej róznorodnosci kulturowo-narodowej jak np. Londyn. Zdanie wypowiedziane czystym angielskim zostanie zrozumiane przez kazdego brytyjczyka i dialekt nie ma tu nic do rzeczy.

 

Ps.

kucyk & PC_Speaker - powstrzymajcie swoje emocje, bo nie chciałbym aby taki temat został zamknięty przez posty jak Wasze ostatnie dwa :? . Zawsze możecie użyć opcji "ignoruj użytkownika".

Edytowane przez und3r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam dzis dostalem oferte pracy firmy Freelancers Limited mam jechac do warszawy na rozmowe wstępna i mam pare pytan do was mianowicie czy ktoś korzystał z pośrednictwa tej firmy jak tak to czy firma jest wiarygoda jeżeli ktoś wie gdzie znajduje sie dokłanie siedziba tej firmybardzo bym prosił o jakis namiar i ogólnie jeżeli wyjadz doszedł by do skutku to o jakies rady bardzo bym prosil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialbym tylko nadmienic ze walijski to nie dialekt ale zupelnie odrebny jezyk, malo do angola podobny - nazywa sie Cymraeg. Tak samo jak Gaelic który jest uzywany w Szkocji i Irlandii (próbka: Càit a bheil mi agus cò sgrìobh seo? - nie wyglada jak angol co? )

 

Jezyk zawsze pomaga, jak troche sie umie i mowi to git, tylko sie nie bac i nie przejmowac. A reszta samo przyjdzie z czasem

Edytowane przez the_quick

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adresy tej firmy są na ich stronie. Londyńskie biuro mieści się z niezłym miejscu, ale tylko sądząc po mapie. To zawsze może być jakaś piwnica :]

 

Angielskiego sami zbyt dobrze nie znają

"Freelancers have offices throughout the United Kingdom thus affording(WTF?) our clients full coverage of the best construction professionals and tradespersons throughout the UK."

"We are here to help you achieve." <<<<achieve what ? :)

 

Po samej stronce nic więcej o nich nie da się powiedzieć. Mają parę oddziałów w UK i o tyle fuks, że numery telefonów podane są landline-ami. Stronka fatalna, coś z pewnością o nich mówi.

 

Dziwi mnie, że w ogłoszeniu nie podano w jakim mieście będzie praca. Jak będziesz na tym spotkaniu, wypytaj o takie rzeczy jak:

gdzie praca,

jakie zakwaterowanie,

z iloma osobami naraz,

na jakich warunkach (hostel, wlasny flat czy pokój w domu)

ile odciągają z pensji z mieszkanie,

zatrudniony u nich, czy self-employed,

co z kartą CSCS ( o której nie ma mowy w ogłoszeniu) - kto pokrywa jej koszty,

Jak szybko będziesz w pracy od momentu przyjazdu (jako że na egzamin CSCS i wyniki sie czeka)

Czy wypełniasz P46 na starcie zatrudnienia u nich ( to mały detal, ale jesli tutaj się zamotają to firma śmierdzi) P46 to świstek dla urzędu podatkowego potwierdzający rozpoczęcie zatrudnienia

Czy pomagają też wypełnić Worker Registration Scheme Application (WRS) i czy pokrywają jego koszty,

Gdzie podpisana zostanie umowa o pracę. Jeśli dopiero w UK, to olej to. Jeżeli w PL to weź umowę do prawnika.

Zapytaj o tę firmę na forum www.londynek.net

Wygląda na szczęście na to, że firma sobie istnieje dzięki tubylcom (brytolom) i zatrudniła się u nich poleczka, która rozgłosiła firmę na PL www.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Djsilence - pomecze cie jeszcze troche

 

2. przy minimalnej stawce 5.35L /h i 48h w tygodniu = 256L - podatek i NIN - 205L tygodniowo

Czynsz mozesz placic za tydzien lub za miesiac. Tygodniowe stawki za single pokoj wynosza od 70- 85L. Przy tej wyzszej kwocie czesto rachunki sa wliczone. Ja place miesiecznie 270 + 30L rachunkow co 3 miesiace (tu rachunki przychodza co 3 miechy).

Na jedzenie wydasz 25 jesli sam w domu gotujesz. Jesli jesz na miescie, to sprawa wyglada inaczej:) Generalnie w 35 sie zmiescisz.

Travelka (travel card - oyster ) kosztuje 26L za strefy 1,2,3. Sa tez inne warianty np. strefy 2 i 3, wowczas placisz mniej, ale jak skontroluja Cie z tym w pierwszej strefie to kara wynosi 20L.

Telefon to zazwyczaj 30L/miesiac. Wypasiony aparat 3G, 400 minut, 25 wideo, 100 sms i 1mb na GPRS (lub darmowe opór w pakiecie NOW) darmowe wideo wiadomosci i 5 funtow na wydanie w sklepie internetowym (przez komorke) na muzyke lub wideoklipy.

Internet to 32L za 8MBPS razem z telefonem (i abonamentem) Niestety tutaj jeszcze tego dlugo nie rozdzielá.

Mieszkam w 3 strefie gdzie do centrum mam 25 minut. Zakupy robic trzeba w supermarkecie bo sklepy na rogu majá 150% marzy.

Ogolnie to zostaje Ci 250L miesiecznie na wlasne wydatki.

Zebrales tu i w całym watku kupe bardzo waznych dla mnie informacji-zastanawiam sie czy w tej chwili wyglada to podobnie-wiem ze metro podrozalo.

 

Chce po prostu sprawdzic czy dam rade cos odlozyc ze spodziewanego przychodu 1200 F

jakie sa roznice w cenie np pokoju lub malego studio miedzy 3 i 4 strefa-pisales ze najlepiej wynajac pokoj w 3 strefie .

pracowac bede w na Soho-to chyba 1 - wsza strefa(wiec gdzie najlepiej szukac mieszkania)

Licze na miesiac tak(maksymalne wydatki)

pokoj- 400 F

zarcie-200 F

travelka-80 (jezeli mieszkanie w 4 strefie -pociag)

tel,internet -20F

to wszystko ?

 

-Jak jest z podlaczaniem sie do internetu

-gdzie szukac pokoju-gumtree ?

inne praktyczne porady choc poruszyles chyba wiekszosc aspektow?

Edytowane przez Yearman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem ze metro podrozalo.

Ciesze sie, ze przydaje sie topic. :)

 

Metro zdrozalo z £26 na £27,40 za strefy 1-3

jakie sa roznice w cenie np pokoju lub malego studio miedzy 3 i 4 strefa-pisales ze najlepiej wynajac pokoj w 3 strefie .

pracowac bede w na Soho-to chyba 1 - wsza strefa(wiec gdzie najlepiej szukac mieszkania)

 

single pokoje kosztuja nadal miedzy 70 a 85. Studio to wydatek powyzej £140/tydzien + council tax + bills.

Council tax to podatek od wynajmu. Zalezy on od starostwa w ktorym sie mieszka oraz od wartosci domu/flatu. grupy do ktorych sie nalezy nazywaja sie "band" i okreslaja ile taxu sie placi on-top czynszu. Sa lepsze bandy i gorsze. Najtanszym bandem jest B, ale to i tak zalezy od rejonu.

Tutaj mozesz sprawdzic jaki band jest w danym miejscu (zakladajac ze masz adres) 2559970[/snapback]

Licze na miesiac tak(maksymalne wydatki)

pokoj- 400 F

zarcie-200 F

travelka-80 (jezeli mieszkanie w 4 strefie -pociag)

tel,internet -20F

Jezeli znajdziesz singiel to bedzie troszke taniej. Pragne tez przypomniec, iz jezeli placisz pokoj co miesiac to majac cene tygodniowa - nalezy ja pomnozyc przez ilosc tygodni w roku i podzielic przez ilosc miesiecy.

NP. (£75 x 52) : 12 = £325

Jedzenie (zakladajac ze nie jesz na miescie- co jest BARDZO drogie) to jest to koszt do £35/tydzien.

Osobiscie robie zakupy w polskim sklepie 3x w miesiacu i zostawiam gora 14 funtow (chyba ze przyjdzie moje ukochane CD-ACTION za £4). Do tego dochodza jeszcze takie rzeczy jak picie (polecam przesiadke na mineralke), owoce(dosc tanie), warzywa(jeszcze tansze) i mieso a la kurczak (2 piersi + 2 nóżki = £3).

travelka to ponad £100

Internet - zalezy jak szybki chcesz miec i z czym. W ofercie SKY jest dosc tanio telefon, net i TV za ok £30 (limitowany net i "tylko" 1 czy 2 MBPS). Mozesz leciec na FREEVIEW (czyli digital video broadcast - telewizja za darmo* odbierana zwykla antena - 55 kanalow + 40 radiowych) i do tego nielimitowany net 8MBPS lub 16MBPS w rejonie £30 ze stacjonarka.

 

*-placi sie roczny abonament tak jak w PL azart za TVP. £130 za rok - bardzo silnie egzekwowane.

 

Z netem laczysz sie szerokopasmowo. ADSL inaczej mowiac. Sa tez alternatywy w postaci SKY, gdzie masz z satelity i podlaczasz sie pod BOX od tivo, ale to jest dosc drogie rozwiazanie.

Kazde lacze adsl latwo rozdzielic routerkiem :) Podane w reklamach predkosci to czasem prawda a czasem sciema. Mowia "UP TO 8MBPS" bo to zalezy od tego jak daleko jestes od centrali. Ja lece na 8MBPS a mam miedzy 2,8 a 3,4mbps. Natomiast moj brat jak zamowil 8mbps tak ma :) 780kb na sekundke mu ssie.

Upload to tragedia. Max 512kbps (fizycznie 56kb/s), ale wystarcza.

Pokoju szukaj przez GUMTREE albo przez lokalne agencje nieruchomosci - choc

1. rzadko zajmuja sie pokojami - raczej flaty/studia/domy

2. maja wysokie oplaty na starcie - £100 administracyjna oplata

3. wydasz majatek na dzwonienie do nich z PL (nno, chyba ze przez skype-a)

 

Skoro mam jeszcze chwile to napisze jeszcze jak wystartowac i w jakiej kolejnosci, a kiedys pozbieram to w jeden porzadny FAQ.

 

Przyjazd(-lot)>

travelka (£3 funty oplaty za plastik + doladowanie) >

wprowadzka >

przekopanie GUMTREE w poszukiwaniu pracy w kawiarenkach >

roznoszenie CV po sklepach z komputerami >

zarejestrowanie sie na stronach agencji pracy i wklepanie CV (czasochlonne) >

wypelnienie formularza na VICTORII w Pret-a-Manger na pozycje kanapkarza >

pytanie po restauracjach >

zgloszenie sie do pracy w McDonaldzie na Marble Arch (central line - centrum miasta) >

chodzenie z wydrukowana mapa wszystkich STARBUCKSow (to taki coffee shop) i zglaszanie sie do pracy >

swietowanie z powodu znalezionej pracy >

wypelnienie formularza P46 ktory powinien dac do wypelnienia pracodawca >

wysępienie listu potwierdzajacego chec zatrudnienia >

zmiana nazwiska na jakims rachunku (woda, gaz, prąd) i czekanie na potwierdzenie

zalatwienie sobie National Insurance Numer umowienie sie na interview w sprawie NIN >

otworzenie konta w banku za pomoca listu od pracodawcy, paszportu i rachunku za wode lub gaz lub prąd>

wypelnienie formularza Worker Registration Scheme (scroll down) i odeslanie go w ciagu dwoch tygodni od rozpoczecia pracy>

Zapisanie sie do swojego lokalnego lekarza (mozna tez popytac sasiadow do kogo sa zapisani) po otrzymaniu swojego numeru NIN>

Zyc happily ever after :)

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykład jak mówią normalni brytole z Londka

<niezły numer btw!!

 

Doskonale udawany azjatycki akcent http://www.youtube.com/watch?v=fmhxl0bRk5c

Prawdziwy Hindu akcent http://www.youtube.com/watch?v=vw6RgIf6epQ

 

Prawdziwy cockney :) http://www.youtube.com/watch?v=rSZkSK3e0iI Jakbym słyszał brytyjskiego budowlańca :)

pierwszy, musial bym sie wsluchac. drugi daje rade ;) ostatni hardkor nic nie kumam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

djsilence daj znac jeszcze czy dobrze kombinuje z tymi wydatkami czyli czy majac ok. 1200 netto mozna odlozyc ~500F - czy jest to realne-zyjac w miare normalnie-stolujac sie w domu bez zbytnich ekstrawagancji ale tez bez extramalnego ciulania mieszkajac w pokoju.

reasumujac polecasz szukac w 3 strefie? optymalnie? a gdybym myslal o poludniowym Londynie w strone Eltham? ktore dzielnice sa ciekawe. Polecajac te rejony m.in STRATFORD czym sie kierowales? innymi slowy dlaczego tam ?

 

FAQ to swietny pomysl.

Edytowane przez Yearman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

djsilence daj znac jeszcze czy dobrze kombinuje z tymi wydatkami czyli czy majac ok. 1200 netto mozna odlozyc ~500F - czy jest to realne-zyjac w miare normalnie-stolujac sie w domu bez zbytnich ekstrawagancji ale tez bez extramalnego ciulania mieszkajac w pokoju.

reasumujac polecasz szukac w 3 strefie? optymalnie? a gdybym myslal o poludniu londynu w strone Eltham? ktore rejony są ciekawe.

 

FAQ to swietny pomysl.

czynsz £270

woda,gaz,prad £15

papu £140

travelka £120

komórka £25

net £30

inne £50

WYDATKI RAZEM £640

Za wszystko zapłacisz kartą MasterCard :D

Jak widzisz cos sie zawsze odlozy (heh, a co tam 3000 PLN odlozone miesiecznie :) )

Pewne wydatki mozna ciąć ale to co jest wyżej to delikatnie rozszerzone minimum.

 

mieszkanie w pokoju to nie ciulanie :) wszyscy tutaj tak robia. nawet pary mieszkaja w podwojnych pokojach dzieląc domek jednorodzinny z inna para + 1 singiel (ja to ten singiel ;) )

Niestety nalezy odrzucić wysokie polskie standardy i przywyknąć do ciasnoty, śmieci na ulicy i pełnego konta w banku :)

 

Co do poludnia sie szerzej nie wypowiem. Kiepskie polaczenia publiczne i czesto zawodzaca wypchana po brzegi linia Northern, malo sklepow polskich, malo atrakcji, daleko do centrum, wysoki crime rate.

 

ktore dzielnice sa ciekawe. Polecajac te rejony m.in STRATFORD czym sie kierowales? innymi slowy dlaczego tam ?

Ciekawe dzielnice to drogie dzielnice. Notting Hill, Marble Arch, Lancaster Gate, Hampsted, Richmond, Kensington & Chelsea, South quay, Redbridge.

W takim Hampsted domy kosztuja od 4 do SIEDMIU milionow £ :D 3 auta przed domem, range rovery lub porshe.

 

Rejon Stratford jest tani, ma sporo polskich sklepow, transport jest swietny (autobusy i pociag na lotnisko Stansted), niedlugo powstanie tez masa miejsc pracy w zwiazku z budowa wioski olimpijskiej, nie za duza ilosc polakow.

 

north i north-west Londynu ma srednio po trochu ze wszystkiego, ale ma najgorsze linie (bakerloo, northern, victoria)

 

north east (mieszkalem tam ponad rok) jest najbardziej niebezpieczne (widac na mapie jaka jest dziura w liniach metra pomiedzy CENTRAL a VICTORIA omijajáca rejon HACKNEY.

 

Zachodni Londyn to hordy zburaczalych polaczkow i BK-kowych lasek ganiajacych za miesniakami w BMW. Polskie imprezy, latajace butelki i pijanstwo. Spore community, ale niewiele poza tym.

 

South-west to linia DISTRICT. najwolniejsza i najstarsza linia - w najgorszym stanie - no i ten interchange w Earls court.

 

South tak jak napisalem wyzej.

 

South-east to tzw Square Mile gdzie sa drapacze chmur i London City Airport. Nie dosc ze chorendalnie drogo, to jeszcze samoloty lataja nisko nad glowa.

Edytowane przez djsilence

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...