Skocz do zawartości
Hanu

Zarobki, praca

Rekomendowane odpowiedzi

A tak nawiasem mówiąc uwielbiam cenzurę na polskich forach od jakiegoś czasu... Jak temat zaczepi o jedną i jedyną prawdziwą religię na świecie to jakoś dziwnie posty znikają... Ehhh, brak mi słów :mur:

 

P.S. uważam że wcale nie bez powodu zahaczyliśmy o wątek Kościoła, bo ma on ogromny wpływ ( niestety :mad: ) na to co się teraz dzieje w Polsce. Chyba żeby zdrowo o tym dyskutować (lub wogóle w jakikolwiek sposób) to muszę jakieś forum satanistyczne sobie znaleźć, heh? :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posty zniknęły po mojej prośbie, bo chętnie się czytało ten temat dopóki nie zaczęły się pojawiać jakieś wywody o polityce. Być może i ma znaczący wpływ na zarobki, ale nie zarobki. Ale jak widać są ludzie, którzy potrafią się dorobić, więc nie zwalajcie wszystkiego tylko na politykę i polityków, bo od tego jest osobny temat.

Nie wiem co w tym dziwnego, że OT jest usuwane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posty zniknęły po mojej prośbie, bo chętnie się czytało ten temat dopóki nie zaczęły się pojawiać jakieś wywody o polityce. Być może i ma znaczący wpływ na zarobki, ale nie zarobki. Ale jak widać są ludzie, którzy potrafią się dorobić, więc nie zwalajcie wszystkiego tylko na politykę i polityków, bo od tego jest osobny temat.

Nie wiem co w tym dziwnego, że OT jest usuwane.

Ok, ale jeśli Twoim zdaniem polityka, oraz mentalnośc ludzi często wynikająca z działania określonej religii nie jest powodem ubóstwa i zacofania kulturowego narodu to co jest? Temat nie powstał chyba po to żeby ludzie po kolei pisali ile mają "na rękę" i narzekali, prawda? Może czasami trzeba się zastanowic i powiedziec głośno że "białe jest białe, a ...... :wink: " Ja przynajmniej przez chwilę myślałem że do tego dążymy. Rzadko się udzielam i teraz widzę że jednak nie powinienem.

 

A więc - ja mam spoko i w ogóle jestem happy. I [ciach!]o mnie obchodzi że należę do 10% społeczeństwa B-)

 

O to chodziło??? :wink: Pozdro!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie nie obchodzi ile zarabisz czy ktoś inny, zdażają się osoby któe mają coś mądrzejszego do powiedzenia, natomiast nie rozumiem co do tematu miało np. wyzywanie Samoobrony. Im bardziej im ubliżamy tym bardziej zarabiamy? Nie.

Nigdy nie twierdziłem, że polityka nie jest powiązana z zarobkami czy poczuciem bezpieczeńśtwa we własnym kraju. Jednak lepiej się skupić na temacie, a nie na tym dlaczego jest tak źle. Bo jeśli ktoś sam nie ma pomysłu, nie może sobie poradzić to zawsze zgoni na politykę i kościół.

 

 

 

PS. Nie jestem powiązany z Samoobroną, księżami, ani nie mam w rodzinie wysoko postawionego polityka ;>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, nie kłócmy się bo obaj mamy inne podejście do tematu. Ty uważasz że wystarczy mówic cały czas że jest źle, i nie szukac przyczyn. Ja uważam odwrotnie. Ja sobie w miarę radzę jak pewnie czytałeś, a pomimo tego wkurza mnie że większośc ludzi nie. I to głównie właśnie z powodów o których pisałem. To że jest źle to wszyscy wiedzą niestety, i nie ma o czym dyskutowac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wam powiem tyle.. narzekacie bo kowalski ma więcej niż wy... stąd sie bierze to całe marudzenie. Każdemu przyszło żyć w innych warunkach i już, nic tu nie poradzicie. Za to bez względu na zarobki każdy ma problemy mniejsze lub większe. Mi nigdy na pieniądzach nie zależało i pochodzę z biednej rodziny.. Czasami odkładałem kupno urządzenia czy jakichś części modo-budowlanych przez kilka lat. Na studiach utrzymywałem się z kredytu studenckiego + stypa = jakieś 800..1000 pln miesięcznie w ostatnim roku i co nieco potrafiłem zaoszczędzić.. teraz zarabiam powiedzmy 3x tyle, ale mam żonę, dziecko niedługo też będzie i nie narzekam.. jest jak jest, mieszkania nie mamy ale jakoś się żyje.. ważne są inne rzeczy a nie tylko to że nie mogę sobie od 4 miesięcy nowej karty graficznej kupić, motki v3i, laptoka czy monitora lcd... Przyjdzie czas to sobie kupię.. a póki co cieszę sie tym co mam.

 

Oczywistym jest fakt, że więcej pieniędzy by się przydało, ale czy monitor lcd czy nowa zaj****** kolorowa motorolka da mi szczęście? Wątpię...

 

I zacytuję mojego kumpla z czasów studiów... gospodarowac pieniędzmi to on zaiste nie umiał :)

 

Pieniądze szczęście nia dają... ale w szczęściu pomagają...

 

Radzę o tym pamiętać aby nie mylić pojęć... szczęscia z pieniedzmi....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mądre słowa. Ja sobie również nie mogę pozwolić na różnego typu przyjemności, lecz ostatnio trochę kaski przybyło i w końcu mogę sobie kupić wymarzoną mp3. Odłożę kasę na laptopa, który jest mi bardzo potrzebny do pracy i studiów Dellik już ma troszku lat i bateria się sypie. Mógłbym poprosić rodziców o kasę, ponieważ mają jej trochę, lecz Tato od 12 roku życia nauczył mnie, że trzeba samemu zarabiać. Sam sobie dorabiałem przez roznoszenie ulotek, pomaganiu starszym ludziom oraz koszenie trawy i mycia samochodów. Są ludzie, którzy maja zapewnioną przyszłość. Wielu moich kolegów nie musiało się martwić o dach nad głową oraz jedzenie, ale nie potrafili tego docenić i źle na tym wyszli. Nie mówię, że wszyscy ale większość. Życie to jedna wielka praca i każdy musi najpierw zapracować, żeby mógł żyć dobrze i o nic się nie martwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniądze szczęście nia dają... ale w szczęściu pomagają...

to nie tak lecialo prawda jonas?

Pieniadze szczescia nie daja ... tym co ich nie maja...

 

Francuz - "Wielu moich kolegów nie musiało się martwić o dach nad głową oraz jedzenie, ale nie potrafili tego docenić i źle na tym wyszli. "

 

czy wedlug ciebie to normalne w cywilizowanym kraju martwic sie o to czy bedzie sie co mialo wrzucic do garnka? :blink:

 

pojecie szczescia - chyba nawet o tym temat na maturze widzialem, szczescie jest jak [gluteus maximus], kazdy ma inna, jeden czuje sie spelniony i szczesliwy bo moze cale dnia sprzedzac z rodzina i zyc z zasilku, a drugi nie, mysle, ze o tym co kazdemu z osobna daje szczescie nie powinnismy rozmawiac

Edytowane przez kucyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie tak lecialo prawda jonas?

Pieniadze szczescia nie daja ... tym co ich nie maja...

 

Francuz - "Wielu moich kolegów nie musiało się martwić o dach nad głową oraz jedzenie, ale nie potrafili tego docenić i źle na tym wyszli. "

 

czy wedlug ciebie to normalne w cywilizowanym kraju martwic sie o to czy bedzie sie co mialo wrzucic do garnka? :blink:

Dla mnie jest to normalne.

 

pojecie szczescia - chyba nawet o tym temat na maturze widzialem, szczescie jest jak [gluteus maximus], kazdy ma inna, jeden czuje sie spelniony i szczesliwy bo moze cale dnia sprzedzac z rodzina i zyc z zasilku, a drugi nie, mysle, ze o tym co kazdemu z osobna daje szczescie nie powinnismy rozmawiac

Masz racje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie tak lecialo prawda jonas?

Pieniadze szczescia nie daja ... tym co ich nie maja...

 

Francuz - "Wielu moich kolegów nie musiało się martwić o dach nad głową oraz jedzenie, ale nie potrafili tego docenić i źle na tym wyszli. "

 

czy wedlug ciebie to normalne w cywilizowanym kraju martwic sie o to czy bedzie sie co mialo wrzucic do garnka? :blink:

 

mysle, ze o tym co kazdemu z osobna daje szczescie nie powinnismy rozmawiac

ciemność, widzę ciemność... ciemność widze...

 

Jeśli od pieniędzy uzależniasz szczęście to gratuluję.. mam nadzieję że skończysz samotny na łożu śmierci wykonanym ze złota, na podłodze będziesz miał 20cm warstwę sałaty... i pomyślisz sobie wtedy.. kurde zarobiłem w życiu kupe szmalu... zaraz umrę a te pieniądze się zmarnują (czyt. grabarz kupi sobie nową chałupę... )

 

Już nie przesadzaj że każdy się martwi co włożyć do garnka... a takie patologie zdarzają się zarówno w usa, japonii czy anglii więc już nie sprowadzaj wszystkich mieszkańców polski do takiej biedoty... W końcu średnia zarobków u nas w kraju to 2600pln.. :>

 

tu masz rację, nie rozmawiajmy o szczęściu bo to słowo dosyć relatywne... ale same pieniądze szczęscia Ci nie dadzą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co się czepiasz? mieliśmy nie rozmawiać o szczęściu, a ty napisałeś, że mi szczęście dają pieniądze mimo, że nic takiego nie powiedziałem :mur:

najlepiej będzie jak nie będziesz klikał następnym razem...

Edytowane przez kucyk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniadze szczescia nie daja ... tym co ich nie maja...

dla mnie tymi słowami twierdzisz iż pieniądze dają szczęście podważając moją teorię iż jednak szczęścia nie dają a mogą jedynie pomóc w jego osiągnięciu...

 

pozwól także, że to ja będę jednak okreslał jak będzie najlepiej dla mnie i kiedy mogę klikać a kiedy nie... Klikać.. co to za słowo w ogóle... że też mi to przez palce przeszło... :lol:

Edytowane przez PelzaK

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniadze nie daja szczescia ale pozwalaja wynajac na godzine lub nocke ;)

Samotny nie skonczy nikt kto ma pieniadze.

Uwazam ze osoby piszace o szczesciu bez pieniedzy to bardzo mlode osoby, ktore nie wiedza na czym polega zycie. Zarabiac trzeba a im wiecej tym lepiej i szczesliwiej sie zyje.

Tak PelzaK uzalezniam swoje szczescie od pieniedzy. Nie lubie patrzec co ile kosztuje w sklepie. Wole kupic cos co mnie cieszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczera prawda aczkolwiek jacht zamienił bym na coś mniejszego i mamy esencje tematu zawartą w paru zdaniach:D

A odnosnie zarobków zgodze sie że 4k na łape to zamało by utrzymać rodzine

pzdr 4 all i dużych zarobków życze :!:

Im więcej zarabiasz tym więcej pieniędzy potrzeba na utrzymanie tej rodziny :)

 

500zł jest za mało

5000zł jest za mało

50 000 tez będzie zbyt mało ;]

Edytowane przez mihalo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniadze to nie wszystko, jasne. Ale sprobojcie zyc nie 'martwiac' sie o kase. Co za pierd.... . Szczescia nie daja, ale za zarcie-kasa, za lekarstwo-kasa, auto-kasa, mieszkanie-kasa, wasze kochane komputerki chociazby pradu potrzebuja a prad jest za... uwaga, kase. Bez pieniedzy zyjecie w przytulkach i grzebiecie w smietnikach, tylko chodzi o to zeby miec cos poza portwelem z kasa, a najlepiej zeby makowka sluzyla do czegos wiecej niz noszenia czapki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniądze szczęścia nie dają :lol2: Paradoks ? TAK!

Każdy, nawet najmniejszy człowiek na świecie wiem że kasa daje szczęście i tyle. A jak nam nie daje to po co niby od najmłodszych lat uczestniczymy w tym wyścigu szczurów ? Żeby żyć i pracować za godziwe pieniądze. Czyli jednak szczęście dają.

 

Nie masz kasy nie masz kompa i neta. I co drodzy forumowicze będziecie najszczęśliwszymi ludźmi pod słońcem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej ja wam powiem tak, trochę się naprodukuje, ale co tam:

 

Dostałem pracę, zaczynam od jutra. Praca w wielkiej firmie, zajmuje się mediami - praca na początek bardzo przyzwoita i bardzo obiecująco zapowiada się jeśli chodzi o ewentualny "awans".

Pracodawca oferuje 1500 PLN - około 1200 na rękę - na początek. Dużo? Chcecie to policzyć?

 

* Płacę za mieszkanie - 650 PLN ( a to nie jest dużo )

* Płacę za rachunki - 150 PLN

* Telefon - 100 PLN (to naprawdę nie jest dużo SMS / minut)

* Studia - 100 PLN ( resztę pokrywają rodzice - taka umowa)

* Żarcie - 300 PLN (ok 10 PLN dziennie)

 

Ile w sumie wychodzi? Proste - 1300 PLN. Czyli i tak LEDWO wiąże koniec z końcem. 10 złotych dziennie na jedzenie to dużo? To ledwo starcza na śniadanie i kolację.

A gdzie tu miejsce na PRZYJEMNOŚCI? W co się ubrać? Zaprosić dziewczynę do kina? Pójść na kolację? Kupić prezent? Kupić coś sobie / rodzinie ? Gdyby nie rodzice, to siedziałbym chyba na sucharkach po liceum w jakiejś lepiance, albo na gazetach. I teraz jakim to kosztem? Pracuję 8 godzin dziennie. To uczciwe. A co za to dostaję? Minimum socjalne. Wodę i chleb. No i przepraszam - z przyjemności - mam telefon komórkowy. Mogę sobie podzwonić 120 minut w miesiącu. A jak chce uprawiać sport? Fajnie się ubrać?

Uważam, że to nie w porządku.

 

Uważam, że pieniądze same w sobie na koncie nie dają szczęścia. Ale jeśli masz przyjaciół, rodzinę, dziewczynę którą kochasz i sam masz czasem ochotę na szarlotkę z lodami - to nie masz szans na luz w życiu pracując normalnie. To jest nie w porządku. Jak ktoś ładnie napisał - to nie życie - to wegetacja...

 

Tyle ode mnie, chętnie podyskutuję na ten temat na poziomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pieniadze szczescia nie daja ... tym co ich nie maja...

Bardzo mądre słowa.

 

Jesli ktos mi powie ze pieniadze szczescia nie daja to niech równiez odpowie na pytanie:

po co w takim razie chce wam sie studiowac/chodzic do liceów? Bo na pewno nie dla samej satysfakcji ani dlatego ze rodzice każą. Napewno nie tylko dlatego ze chcecie pogłebic wiedze w dziedzinie która was interesuje. Takie tłumaczenia sa poprostu smieszne :)

 

 

PS. Ja nie ukrywam tego ze pieniadze daja mi szczescie (i głównie pieniadze) ale wczoraj przeczytałem madry i dajacy do myslenia tekst z życzeniami noworocznymi:

Nie życze wam zdrowia i pieniedzy tylko szczescia - na titanicu mieli pieniadze, na kursku zdrowie ale wszyscy nie mieli szczescia i wiemy jak skonczyli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcąc pogodzić wszystkich można napisać, że wielkie pieniądze nie są gwarantem szczęścia, tyle.

 

Oczywiście, ktoś już napisał, że jak człowiek jest bogaty to nie umrze sam. Coś może w tym jest, ale czy jest sens się w to zagłębiać?

 

Każdy ma swoje zdanie i swojego broni, a prośby o naukę na cudzych błędach pozostaną i tak w dużej mierze tylko prośbami. Pożyjemy, zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zarabiam 900 zł na miesiąc (według umowy z pracodawcą). Do ręki ma ~550 zł (odejmując ubezpieczenie i przymusowe składki ZUS). Zostaje mi tak na prawdę N I C jeśli od reszty pieniędzy które otrzymuje odejmie się moje studia (~330 zł). Na szczęście mieszkam z rodzicami i oni opłacają wszelkie opłaty (nawet moje) gdyż wiedzą że gdybym miał się jeszcze dokładać do czynszu czy innej rzeczy to już w ogóle bym był biedny jak mysz kościelna. Ale pracuje, staram się być dobry we wszystkim co robie. Ciągle się dokształcam i pogłębiam swoją wiedzę z nadzieją, że kiedyś szef podejdzie do mnie i powie: "Dostajesz podwyżkę." A jeśli nie uda mi się w tej firmie zawsze można szukać szczęścia gdzieś indziej. Zdobytej wiedzy i doświadczenia nikt mi nie odbierze :]

 

Moim skromnym marzeniem jest zarabiać tyle, żeby moc kupić i utrzymać własne mieszkanie i rodzinę. Samochód mi nie potrzebny w ogóle (narazie :P). Gorzej z zboczeniem kupowania sprzętu (jak to moja mam pięknie nazwała). Ale kupuje sprzęt na jaki mnie stać - pod kreską nie jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

' date=' 2 sty 2007, 23:35' post='2451402']

Ciągle się dokształcam i pogłębiam swoją wiedzę z nadzieją, że kiedyś szef podejdzie do mnie i powie: "Dostajesz podwyżkę."

Nie wiem jakiego masz szefa, ale nie miej takich nadziei. Jak się nie upomnisz o swoje to szef Ci nie da podwyżki.

 

A co do tematu. Bez kasy nie da się żyć. I jak ktoś wyciąga tu jakieś górnolotne sentencje, że pieniądze szczęścia nie dają to łże. Nie da się bez nich żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

' date=' 2 sty 2007, 21:35' post='2451402']

Ja zarabiam 900 zł na miesiąc (według umowy z pracodawcą). Do ręki ma ~550 zł (odejmując ubezpieczenie i przymusowe składki ZUS). Zostaje mi tak na prawdę N I C jeśli od reszty pieniędzy które otrzymuje odejmie się moje studia (~330 zł). Na szczęście mieszkam z rodzicami i oni opłacają wszelkie opłaty (nawet moje) gdyż wiedzą że gdybym miał się jeszcze dokładać do czynszu czy innej rzeczy to już w ogóle bym był biedny jak mysz kościelna. Ale pracuje, staram się być dobry we wszystkim co robie. Ciągle się dokształcam i pogłębiam swoją wiedzę z nadzieją, że kiedyś szef podejdzie do mnie i powie: "Dostajesz podwyżkę." A jeśli nie uda mi się w tej firmie zawsze można szukać szczęścia gdzieś indziej. Zdobytej wiedzy i doświadczenia nikt mi nie odbierze :]

 

Moim skromnym marzeniem jest zarabiać tyle, żeby moc kupić i utrzymać własne mieszkanie i rodzinę. Samochód mi nie potrzebny w ogóle (narazie :P). Gorzej z zboczeniem kupowania sprzętu (jak to moja mam pięknie nazwała). Ale kupuje sprzęt na jaki mnie stać - pod kreską nie jestem.

Bardzo dobrze, że starasz się i pracujesz - ale rozglądaj się za inną robotą. 900 brutto to płaca minimalna dla osoby pracującej na umowę o pracę krócej niż bodajże pół roku (ogólnie, nie w konkretnym miejscu pracy). Żaden szef nigdy nie da Ci SAM podwyżki - bo to jest najzwyklejszy w świecie biznes: Ty chcesz zarabiać jak najwięcej i robić jak najmniej (i za jak najmniej odpowiadać) a firma chce Ci zapłacić jak najmniej za możliwie jak najwięcej wykonanej pracy i nie ma w tym nic dziwnego. Nikt nie da podwyżki, jeżeli nie będzie miał powodu - np. podkupywanie pracownika przed konkurencję. Jeżeli po jakimś czasie dostaniesz podwyżkę, to tylko dlatego, że robisz swoje już jakiś czas, wiesz z czym to się je - i jesteś przez to atrakcyjniejszy dla pracodawcy niż ktoś świeży, kogo znowu trzeba będzie uczyć wszystkiego od początku. No, chyba że wykonujesz pracę typu walenie młotem a w okolicy jest 30-procentowe bezrobocie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej ja wam powiem tak, trochę się naprodukuje, ale co tam:

 

Dostałem pracę, zaczynam od jutra. Praca w wielkiej firmie, zajmuje się mediami - praca na początek bardzo przyzwoita i bardzo obiecująco zapowiada się jeśli chodzi o ewentualny "awans".

Pracodawca oferuje 1500 PLN - około 1200 na rękę - na początek. Dużo? Chcecie to policzyć?

 

* Płacę za mieszkanie - 650 PLN ( a to nie jest dużo )

* Płacę za rachunki - 150 PLN

* Telefon - 100 PLN (to naprawdę nie jest dużo SMS / minut)

* Studia - 100 PLN ( resztę pokrywają rodzice - taka umowa)

* Żarcie - 300 PLN (ok 10 PLN dziennie)

 

Ile w sumie wychodzi? Proste - 1300 PLN. Czyli i tak LEDWO wiąże koniec z końcem. 10 złotych dziennie na jedzenie to dużo? To ledwo starcza na śniadanie i kolację.

A gdzie tu miejsce na PRZYJEMNOŚCI? W co się ubrać? Zaprosić dziewczynę do kina? Pójść na kolację? Kupić prezent? Kupić coś sobie / rodzinie ? Gdyby nie rodzice, to siedziałbym chyba na sucharkach po liceum w jakiejś lepiance, albo na gazetach. I teraz jakim to kosztem? Pracuję 8 godzin dziennie. To uczciwe. A co za to dostaję? Minimum socjalne. Wodę i chleb. No i przepraszam - z przyjemności - mam telefon komórkowy. Mogę sobie podzwonić 120 minut w miesiącu. A jak chce uprawiać sport? Fajnie się ubrać?

Uważam, że to nie w porządku.

 

Uważam, że pieniądze same w sobie na koncie nie dają szczęścia. Ale jeśli masz przyjaciół, rodzinę, dziewczynę którą kochasz i sam masz czasem ochotę na szarlotkę z lodami - to nie masz szans na luz w życiu pracując normalnie. To jest nie w porządku. Jak ktoś ładnie napisał - to nie życie - to wegetacja...

 

Tyle ode mnie, chętnie podyskutuję na ten temat na poziomie.

popieram tą wypowiedź w 100%

Z czasem dochodzi rodzina itp itd, auto by się przydało, wreszcie trzebaby się odciąć od rodziców (w kwestii finansów)

Prawda taka, że bez kasy życie jest g**no warte, owszem zdarzają się niemal poetyckie historie ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę. Górnolotne, wytarte frazesy jakoś do mnie nie docierają.

Najlepiej zarabiać jak najwięcej i nie martwić się o egzystencję w cywilizowanym kraju.

Jeśli komuś do szczęścia wystarcza wegetacja i 800 zł / m-c to ma do tego prawo, wolny kraj.

Ja osobiście takiego życia sobie nie wyobrażam.... Mieszkając z rodzicami itd to 1500 dla studenta to dużo, ale jeśli chcieć by samemu zamieszkać - tak jak zavader - to o kant do.o.py roztłuc taką politykę :? ... a gdy się ma rodzinę to 4k uważam za minimum.... i co więcej chciałbym żeby udało mi się osiągnąć owe minimum we własnym kraju...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na początek krótkie rodeo po necie...

 

Przekrój zarobków w Polsce...

http://wiadomosci.onet.pl/1,15,11,26335287...72,0,forum.html

Polacy na Irlandzkim rynku pracy

http://praca.wp.pl/kat,18453,wid,8666687,w...6&_ticrsn=5

Polska prowincja: Irlandia

http://wiadomosci.onet.pl/1382162,2678,kioskart.html

Przybywa ofert pracy?!

http://praca.wp.pl/kat,18453,wid,8666765,wiadomosc.html

 

Jak dla mnie minimum w Polsce to 2500zł gdy mieszkasz z rodzicami, 3500-4000zł gdy jesteś na swoim. Dzieje się u nas bardzo źle, zarobki zamiast zachęcać, zniechęcają. Wielu ludzi tkwi przez to w martwym punkcie, zawsze będą biedować, myśląc czy starczy im do pierwszego. Nie stać ich na dokształcanie, nie mają kapitału na własny biznes. Tylko nieliczni wydostaną się na powierzchnię.

Wstąpienie do Unii Europejskiej, spadło nam z nieba. Praktycznie każdy może wyjechać. Dla ludzi znających języki obce, możliwości za granicą są bez ograniczeń! Dużo większe niż w Polsce. Wystarczy trochę chęci i samozaparcia. Przy obecnie beznadziejnej sytuacji w kraju, proponuję wdrożenie nowego programu samopomocy obywatelom państwa polskiego. Hasłem przewodnim niech będzie:

Ja już wyjechałem, a ty?!

heh... ;) To było tak na pół poważnie ale emigracja to jedyne wyjście z sytuacji. Każdy powinien spróbować. Nikt nie ma obowiązku wyjeżdżać na stałe, jak komuś się nie spodoba zawsze może wrócić. Ktoś może powiedzieć, że nie będzie pracował na zmywaku czy w fabryce, bo to praca nie dla niego, poniżej jego kwalifikacji itd. Ale nie każdy młody człowiek ma tyle szczęścia w życiu, że rodzice są mu w stanie pomóc w starcie w dorosłe życie. Właśnie dla tych ludzi jest to wielka szansa.

Ja mając do wyboru praca w Warszawie za max 1500zł lub wyjazd i niejasna przyszłość na emigracji, wybrałem to drugie. Hmm... Na początku pracowałem jako pomywacz(w Polsce czekało by mnie niewiele ciekawsze zajęcie), z czasem zacząłem się asymilować, zmieniłem pracę na lepiej płatną, podreperowałem język. Szef SAM zaproponował mi podwyżkę, nikt mnie w pracy nie pogania, nie czuję się wyzyskiwany, nie martwię się o rachunki, stać mnie na niezłe auto, ciuchy, sprzęt AV i inne duperele. Wcale nie zarabiam dużo! Za pół roku otwieram własną firmę usługową. Za rok zaczynam moje wymarzone studia (dla satysfakcji i z chęci pogłębienia wiedzy, nie po to by zarabiać więcej kasy). Co by było jakbym został w Polsce?! Pewnie dalej pracowałbym za 1500zł, z czego po rachunkach zostawało by mi 200zł, które by się rozpłynęło na kino, piwko, kawkę itp. Nie planował bym i nie byłbym tak pełen entuzjazmu jak teraz. A tak, mam uczucie, że świat należy do mnie! W Polsce za to czuję, że należę do MON'u ;/.

@Przemol^N- Pattaya(def. z travelplanet.pl) – "nadmorski kurort słynie z wielopiętrowych hoteli i niezliczonych barów go-go i salonów masażu." :lol: :wink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieo no co;) kazdemu sie nalezy urlop raz na jakis czas.

Mi akurat tym razem pasuje wyjatkowo pattaya. Znajomy mnie zachecil, ktory tam dosc czesto lata wypoczywac w towarzystwie ladnych kobiet.

http://video.google.pl/videoplay?docid=825...5&q=pattaya

Bardzo ladna okolica ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżizys ku%wa ja pie#&olę, jak to Maiuczyński mawiał, naprawdę nie rozumiem ludzi biadolących, że w Polsce nie ma szans, jest się skazanym na porażkę i marną robotę za psie pieniądze. No do jasnej cholery, z takim podejściem to faktycznie tylko w łeb sobie strzelić albo spieprzać do Afryki banany zbierać :mur:

 

Gófno prawda, szanowni koledzy, w Polsce jak najbardziej są szanse, ale na pewno nikt ich na złotej tacy nie poda. Bo najpierw muszą pomyśleć trochę za Ciebie (nie kieruję tego do nikogo konkretnego, żeby nie było potem) rodzice i Cię odpowiednio ukierunkować / nastawić i wpoić choć nieco ambicji. A potem trzeba po prostu ruszyć dupsko i zabrać się do roboty. Dostać się na jakieś przyzwoite studia albo po prostu znaleźć jakąś pasję i przy okazji pomysł na własną działalność. I konsekwentnie trzymac się swoich celów zamiast narzekać, że tu po prostu się nie da.

 

Owszem, wyjazd np. po liceum czy w trakcie studiów na standardowe wakacje do roboty jest IMO całkiem fajny. Z jednej strony mozna sobie przyzwoicie zarobić i nie martwić się o kolejne pół roku pod względem kasy, z drugiej nabierasz pewnego doświadczenia i wiesz, z czym to się je po prostu. Osobiście też przesiedziałem jedne wakacje w Stanach w jakiejś tam knajpie i przy paru innych zajęciach i całkiem nieźle to wspominam. Ale jednocześnie już wiem, że na pewno nie powtórzę tego - po prostu chcę zająć sie czyms ambitniejszym, bardziej rozwijającym i przy takiej "prymitywnej" robocie po prostu by mnie rozsadzało od środka.

 

A w naszej uroczej, IV czy którejtamkolwiek, RP naprawdę są IMO takie możliwości. Tylko trzeba po prostu ciągle przeć do przodu i umieć skutecznie się uchylić / oddać, gdy ktoś próbuje Cię kopnąć w dupę. Czytaj: umieć zawalczyć o swoje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie


×
×
  • Dodaj nową pozycję...